poniedziałek, 3 listopada 2014

[255] only half blue sky

Autorka bloga: Melodia
Autorka oceny: Marta

 [...] Cholera - mruknął. - Tutaj jest wszystko w porządku, na dworze musiało gdzieś grzmotnąć.
- Och, to niedobrze - zmartwiłam się. - Jesteś pewny, że tutaj jest okej?
- Raczej tak, ale mogę sprawdzić jeszcze raz - roześmiał się chłopak. Ponownie zaczął coś sprawdzać i przekręcać. Uniosłam rękę i poprawiłam włosy. W pewnej chwili spojrzałam w prawo i... wrzasnęłam przerażona na widok własnego cienia.
- Co się stało?! - usłyszałam przestraszony głos Adama, a po chwili głośny huk i przewracający się taboret.
Matko boska!
- Cholera jasna, psia krew! - zaklął chłopak, a ja słyszałam jak próbował zebrać się z podłogi.
         Nagle światło zamrugało i zapaliło się. Zamrugałam zdezorientowana, próbując przyzwyczaić oczy do nagłej jasności. Spojrzałam w dół i zobaczyłam Adama, który leżał jak długi na ziemi i trzymał się za czubek głowy. Przyklęknęłam przy nim przerażona.
- Nic ci nie jest? - zapytałam, nie wiedząc czy pomóc mu wstać, czy może pobiec po lód.
          W odpowiedzi chłopak jęknął z bólu, po czym zapytał, patrząc na mnie z wyrzutem:
- Dlaczego krzyczałaś?
Julie, powiedz mu prawdę, nie zwracając uwagi na to, jak bardzo jesteś głupia.
- Eee... - Z zakłopotaniem rozczochrałam sobie włosy z tyłu głowy. - Chyba przestraszyłam się własnego cienia.
         Adam zamrugał i spojrzał na mnie spod uniesionych brwi. Poczułam się jak idiotka. Nawet nie chciałam wiedzieć, jakie myśli chodziły mu po głowie. Spuściłam wzrok na kolana, zagryzając wargę z zakłopotaniem. Nie miałam pomysłu, co zrobić ani co powiedzieć. Nagle usłyszałam głośny śmiech chłopaka i zdezorientowana uniosłam głowę. Usiadł, schował twarz w dłoniach i śmiał się głośno, nie zwracając uwagi na moje osłupienie.

[only-half-blue-sky.blogspot.com by Melodia, fragment rozdziału IV]

Pierwsze wrażenie: 7,5/10 pkt

Adres, belka, ogólnie.
Melodio, zacznę może od tego, że Twoje blogi, to już pewna marka i jakość, pewne nieodłączne, rozpoznawalne emocje i motywy. Adres tego niniejszym ocenianego – sugeruje mi, że tym razem też tak będzie. Wielkie emocje, niesłychanie opisane, duża doza wrażliwości i piękna. Miłość, a potem wielki ból. Strata. Jedynie połówka błękitnego nieba, mówisz do mnie jako Czytelniczki w adresie i przekaz jest poruszający, podoba mi się. Nie podoba mi się natomiast to, że zaburzona jest harmonia między adresem i napisem na belce (w zasadzie identyczna fraza, jak w adresie, tyle że z a) – które są w języku angielskim – z wyglądem bloga (klimat Paryża i ogólnie Francji, bardzo wyczuwalny, a jednocześnie nie nachalny) oraz nazewnictwem ramek (w języku francuskim). Moim zdaniem, powinnaś albo zmienić adres na taki w języku francuskim, co, abstrahując od kwestii harmonii, byłoby z pewnością bardzo oryginalne, albo zmienić nazewnictwo ramek z takiego w języku francuskim na takie w języku angielskim, przy czym ja polecałabym raczej pierwszą opcję, z racji tego, że, w moim odczuciu, klimat opowieści silnie związany z Francją jako miejscem akcji, powinien być dla Ciebie bardziej istotny niż zrozumiałość przekazu adresu i napisu na belce przez użycie języka wśród blogerów bardziej popularnego od języka francuskiego. Właściwie, mogłabyś zrobić też taki myk: zostawić te nazwy po francusku oraz napis w języku angielskim i tylko zmienić język adresu... byłoby jeszcze fajniej! Pomyśl nad tym.
Ogólnie, jestem osobą zasadniczo nieczułą na urok Paryża i Francji jako takiej oraz wszystkich związanych z tym skrawkiem kuli ziemskiej schematów literackich, muzycznych filmowych et cetera, pewnych scen i wyobrażeń – więc czytanie Twojego opowiadania z pewnością nie będzie dla mnie tak przyjemne, jak na ogół jest, mam jednak nadzieję, że mimo moich uprzedzeń do Francji, Twoje opowiadanie uda mi się ocenić obiektywnie  (oraz że gdzieś tam pojawi się ilustracja muzyczna w postaci piosenek Indili!). 
Wygląd: 4,75/6 pkt

Nagłówek, szablon, czcionka, przejrzystość, ogólnie.
Wspominałam już o wyczuwalnym klimacie francuskim i paryskim: na nagłówku odnajduję wszak i Wieżę Eiffla i bazylikę Sacré-Cœur, poza tym sporo róż, parkę na romantycznym spacerze z hipsterskim rowerem i złotą klatkę; wszystko to utrzymane w pastelowych, ciepłych, jasnych odcieniach żółci i beżu, z turkusowym akcentem pola wpisu i tła ramek. Jak zwykle u Ciebie: ładnie, delikatnie, romantycznie, choć, przyznaję, z racji mojej nieczułości na czar Francji, największym zainteresowaniem obdarzyłam tę złotą klatkę. Mam nadzieję, że odnosi się ona do jakiegoś wątku w Twoim opowiadaniu!
Szablon jest artystyczny, estetyczny i właściwie tylko francuskie nazwy ramek stanowią w nim zgrzyt.
Używasz ciemnej czcionki, czytelnej i odpowiednio dużej – we wpisach, natomiast czcionka, jakiej użyłaś w powitaniu i archiwum – jest zbyt mała. To nie są na tyle nieważne części bloga, żeby karać je czcionką, która jest widoczna dopiero po wspomożeniu się lupą, moja droga; stosujesz też zbyt duże spacje w tekście wpisów. Poza tymi uwagami, nie krytykuję przejrzystości.
Wygląd z pewnością łączy się z historią na nim publikowaną, stanowi ładnie skomponowane wprowadzenie do niej.  
Treść: 43/45 pkt

Dotąd opublikowałaś jedenaście rozdziałów swojego opowiadania, pierwszy – u schyłku roku 2013, najbardziej aktualny zaś – 17 października br. Jest to opowieść dziejąca się w czasach współczesnych, w Paryżu, o dwojgu młodych, pochłoniętych pracą ludzi: Julie, będącej projektantką w luksusowym Domu Mody oraz Adamie, będącym architektem. Przypadkowe spotkanie w jednej z uroczych francuskich kawiarenek przeradza się w silne uczucie... starałam się, żeby w tym króciutkim opisie oddać jak najwięcej, ale wiem, że ci, którzy nie mieli styczności z Twoją twórczością, mogą przejść obok niego niestety obojętnie; gdyby jednak zatrzymali się choć na chwilę, wzbudzili w sobie wystarczającą ciekawość (lub wystarczająco mocno przełamali uprzedzenia do tego typu opowiadań lub ich miejsca akcji – bo przykro byłoby mi uwierzyć, że jestem jedyną anty-fanką Francji na tym świecie...), to odkryliby na Twoim blogu kawałek niesłychanie przyjemnej, lekkiej, subtelnej, romantycznej i pięknej literatury. Nie zawiodłam się na Tobie i zmuszona jestem w tym miejscu nieco złagodzić groźną wymowę pierwszych dwu rubryk tej oceny: mimo mojego osobistego, niewiele mającego wspólnego z zachwytem podejścia do tła opowiadania o Julie i Adamie, przyznaję się wszem i wobec, że absolutnie w nie wsiąkłam a czar Paryża tym razem zadziałał troszkę i na mnie. Widzisz to? Czujesz, jaką masz moc, Melodio? Jesteś naprawdę utalentowaną Pisarką i przyrzekam Ci, że jeśli w przyszłości dostanę od Ciebie szansę na ocenienie kolejnego Twojego opowiadania – nie uprzedzę się do pomysłu ani nie będę podchodzić do niego z dystansem, choćby wydawał mi się kosmiczny, słaby czy infantylny (spokojnie, dotąd nawet mi do głowy nie przyszły takie określenia pod adresem Twoich opowiadań ;) ); po raz kolejny przekonałam się, iż warto zaufać Twojemu kunsztowi literackiemu.
Świat przedstawiony: bohaterowie, czas i miejsce akcji, wątki i opisy.

Bohaterowie pierwszoplanowi, czyli Julie i Adam, ukazani są w sposób właściwie kompletny, przystępny i sprawiający, że od pierwszego ich spotkania Czytelnik zaczyna im kibicować. Bohaterowie drugoplanowi – dopełniają obrazu, nie są najważniejsi, ale są niezbędni.

Czas akcji ukazany jest również w sposób prawidłowy, choć odniosłam wrażenie, że znajomość Julie i Adama mimo wszystko zbyt szybko zaprowadziła ich przed ołtarz. Z drugiej strony jednak, jedenaście rozdziałów na doprowadzenie do ołtarza wydaje mi się być rozwiązaniem optymalnym, poza tym, co więcej mogłabyś napisać o ich przedmałżeńskiej znajomości? Było mnóstwo uroczych spotkanek, mniej lub bardziej przypadkowych, sporo subtelnie opisanych uczuć, emocji, wiele pięknych chwil... tak, jak teraz o tym myślę, to zabrakło mi właściwie jednego w tym całym big love: skazy. Nigdy nie jest tak, że dwoje ludzi dogaduje się idealnie i nigdy nie kłócą się nawet o to, kto teraz powinien wynieść śmieci czy zatankować samochód, że nie są o siebie nawzajem choć troszkę zazdrośni. Nigdy nie jest tak, że jest to czysta, piękna, nieskażona niczyim spóźnieniem, mocniejszym słowem lub pretensją miłość. Wiem, że prawdziwe kłopoty dopiero spadną na Twoich bohaterów i że pewnie dlatego tak wiernie trzymałaś się big love, ale, mimo wszystko, odrobinka realizmu by nie zaszkodziła.

Miejsce akcji, to element, który, jak dobrze pamiętam, dotąd w Twojej twórczości trochę krytykowałam: wszystkie Twoje opowiadania są zagraniczne, więc rzucasz swoich bohaterów i akcję na różne strony świata: aktualnie jest to Paryż i, prawdę mówiąc, nastawiałam się na to, że mimo iż jesteś Pisarką niezwykle zdolną i empatyczną, to jednak cała Twoja miłość do Paryża i Francji nie starczy, by uczynić z tego miasta i tego kraju realistyczne miejsce realistycznej akcji. Muszę jednak przyznać, że tym razem miejsce akcji jest opisane bez zarzutu i że moje obawy co do tego realizmu – nie ziściły się. Mam wrażenie, że tym razem zadbałaś o to, by miejsce akcji scharakteryzować, by nie pisać o nim w taki sposób, żeby Czytelnik odniósł wrażenie, że może i jest to Paryż, ale równie dobrzy mogłyby to być Lizbona, Nowy Jork, Londyn czy Kopenhaga. Paryż, Miasto Miłości – jest u Ciebie jak żywe, a nie jak z obrazka i za to masz u mnie solidną pochwałę.

Wątek jest tak właściwie jeden: uczucie między Julie i Adamem. Nie mam żadnych zastrzeżeń do niego, poza tymi, o których wspominałam wcześniej.

Opisy... rzeczywiście, jest ich całkiem sporo: są wykonane z dużym wyczuciem, sensualnością i zgrabnością. Brawo!

Moja ulubiona scena? Ta, której opis zacytowałam we wstępie do niniejszej oceny. Letnia, nocna burza w Paryżu i dwoje ludzi w jednym, malutkim mieszkanku, będących pod wpływem nie tak dawnego spotkania nad brzegiem Sekwany. Burza, brak prądu i buzujące emocje. Adam jak prawdziwy facet zabrał się za naprawianie korków (chociaż moja wersja jest taka, że JAK PRAWDZIWY FACET bardzo chciał rzucić się na Julie, ale wiedział, że ten moment, wbrew pozorom, nie jest momentem na to najlepszym, więc postanowił, dla okiełznania własnego tajfunu uczuć plus poskromienia strachu i nieśmiałości Julie, zabrać się za robotę), a Julie próbowała mu swobodnie przy tym towarzyszyć. Skończyło się tym, że przeraziła się własnego cienia a Adam, przerażony jej mrożącym krew w żyłach krzykiem, zleciał ze stołka... no piękne, po prostu! :D Zaskoczenie na maksa, ale całkiem przyjemne; tylko Ty mogłaś tę akcję wyprowadzić w tę stronę... I like it ;-). Wielkie uznanie też za scenę ślubu: idealnie oddałaś emocje obojga bohaterów, nie uderzając w górnolotne czy sztampowe tony. Potrafisz wychwycić pewne niuanse, także damsko-męskie i ukazać je w sposób dojrzały.
Styl. 

Historia ma dwóch narratorów: Julie i Adama. Zabieg podwójnej narracji wykonałaś bez zarzutu, punkt widzenia obu postaci jest istotny i mówi Czytelnikom sporo nie tylko oczywiście o ich aktualnych emocjach czy refleksjach, ale także o ich charakterze. Jak zawsze u Ciebie, jest subtelnie, pięknie i mądrze, pastelowe kolory tła szablonu wyzierają też zza Twoich zdań.

Słownictwo. 

Różnorodne, chwilami kwieciste, swobodnie używane a wręcz zręcznie wkomponowane w niektóre sytuacje. Brawo!

Fabuła: oryginalność, dialogi i ogólne odczucia.

Jak wspominałam wcześniej, pomysł na pierwszy rzut oka może wydać się banalny i niewart zainteresowania, ja jednakże jestem chodzącym dowodem na to, że Twoje opowiadanie jest jak najbardziej warte zainteresowania. Nie wiem, jak to robisz, że wymykasz się wszelkim schematom i cokolwiek weźmiesz na warsztat, przerobisz to w piękny, delikatny, pełen realnych emocji i wywołujący wiele wzruszeń utwór. Realizacja zatem – na najwyższym poziomie.
Dialogi są istotną częścią tego opowiadania, zapisywane są z wyczuciem i niezbędnymi dodatkowymi nutkami, na przykład humoru lub nostalgii. Jedyne moje zastrzeżenie: używasz dywizów (-) zamiast myślników (–).
Moje ogólne odczucia są takie: francuskie love story, smaczne, pachnące i zapewniające chwilę zapomnienia zupełnie jak świeży croissant rodem z jakiejś piekarenki na Saint Germain.

Błędy: 9/10 pkt

Oceniłam szczegółowo rozdział jedenasty, z racji tego, że większość poprzednich została dość dobrze zbetowana.

1.
Czując dreszcz na plecach uchyliłam powieki i spojrzałam w stronę okna. Przez niedosłonięte rolety do sypialni wpadały promienie wiosennego słońca. Westchnęłam z ulgą. Od kilku miesięcy modliłam się o piękną pogodę w tym dniu. Był piąty kwietnia, dzień mojego ślubu z Adamem. Odgarnęłam włosy z czoła i nagle przez moją głowę przemknęła myśl, że po nieprzespanej nocy muszę fatalnie wyglądać.

Brak przecinka po frazie z imiesłowem przysłówkowym – czując dreszcz na plecach. 
Nie ma takiego słowa, jak niedosłonięty: powinnaś była napisać po prostu niezasłonięte do końca albo użyć innego omówienia, zamiast tworzyć przymiotnik, który po prostu w tak dobrym opowiadaniu, jak Twoje, brzmi jak napisany przez kogoś o wiele mniej mającego wspólnego z literaturą niż Ty.
Fragment rozpoczęty przez przedostatnie zdanie lepiej byłoby dać od nowego akapitu.


2.
Adam na tę jedną noc zamiast spać w naszym mieszkaniu przeniósł się do Michaela. 

Nie brzmi to dobrze. Byłoby lepiej, gdybyś napisała po prostu: Adam na tę jedną, wyjątkową noc opuścił nasze narzeczeńskie gniazdko i przeniósł się do Michaela.

3.
[...] a Michael, że przypilnuje Adam, aby ten nie podglądał. 

Literówka: zjadłaś a po Adam.

4.
Oprócz moich rodziców, brata, dziadków Adama, Liliane, Michaela i naprawdę najbliższej rodziny, nie miało być nikogo.

Po pierwsze, wymowa tego zdania sugeruje, że osoba wypowiadająca się jest zasmucona faktem, iż radością z zamążpójścia będzie musiała podzielić się z tak nielicznym gronem osób: tymczasem, z kontekstu wcześniejszych scen wynikało, iż fakt ten nie budził w Julie żadnych smutnych uczuć: dziewczyna po prostu nie chciała hucznego wesela z setką gości. Po drugie, za niewłaściwie uznaję użycie określenia najbliższa rodzina w sytuacji, gdy na wstępie wymieniłaś już osoby zwyczajowo do niej się zaliczające.
 Propozycja modyfikacji:
Zaprosiliśmy oczywiście moich rodziców i brata oraz dziadków Adama, a poza tym Liliane i Michaela i tylko parę osób z dalszej rodziny, które były nam jako Młodej Parze wyjątkowo bliskie. 

5.
[...] wychodziła trochę ponad trzydzieści osób. 

Czasownik powinien brzmieć: wychodziło.

6.
[...] "Moje malutkie słoneczko." Kiedy opowiadali mi tę historię siłą powstrzymywałam łzy.

Zabrakło kropki kończącej zdanie z wyrażeniem moje malutkie słoneczko oraz zabrakło przecinka po zdaniu składowym kiedy opowiadali mi tę historię.

7.
Nie naturalnym truchtem pobiegłam otworzyć drzwi. 

Przymiotnik nienaturalny w tym wypadku powinnaś była zapisać zgodnie z regułami, łącznie; co innego, gdyby zdanie z jego użyciem brzmiało następująco: Nie naturalnym, a wręcz bardzo sztucznym truchtem pobiegłam otworzyć drzwi. Wiem, że to niezbyt fortunnie brzmiący przykład, ale chodziło mi o uwypuklenie zasady: pisownia rozłączna przymiotnika między innymi w stopniu równym i nie jest uzasadniona w wypadkach, w których zapisujący chce położyć akcent na to, że dany przedmiot lub podmiot nie posiadały danej cechy, a wręcz przeciwnie – przykład: Moja mama, wbrew temu, czego się w głębi ducha obawiałam, była nie zaskoczona, a ucieszona, że zyska tak sympatycznego zięcia albo że nie posiadały tej cechy w stopniu równym, a w stopniu nawet większym – przykład: Julie była nie ładna, a zjawiskowo piękna w suto ozdobionej koronką sukni białej jak śnieg i szklanych koralach których błękitny blask podkreślał morelowy odcień jej karnacji. Myślę, że te przykłady pozwolą Ci zrozumieć różnicę w zapisywaniu przymiotników z nie.

8.
Zwiesiłam głowę, po czym podążyłam do łazienki. + kobieta, a nie dziewczyna

Wiesz, wydaje mi się, że zwrot zwiesić głowę jest zwrotem nieładnym, zwłaszcza w odniesieniu do kobiety. Gdy myślę o zwieszaniu głowy, przed oczyma, mimo wszystko, staje mi nie człowiek, a zwierzę: pies, koń. Myślę, że zgodzisz się ze mną, iż lepiej jest powiedzieć o osobie płci żeńskiej, że spuściła głowę?
Wypunktowałam Ci w tym miejscu używanie określenia kobieta zamiast dziewczyna wobec tych bohaterek opowiadania, które są w takim wieku, że jeszcze spokojnie można by o nich mówić jako o dziewczętach. Znów: może się czepiam albo poddaję się sugestywnemu wyobrażeniu, ale, myśląc kobieta w kontekście Twojej opowieści, widzę postawną matronę z koszykiem pełnym rumianych jabłek, gawędzącą z babcią Adama!

9.
Na początku uważałem go za zbędny, ale później zadałem sobie pytanie jak ze świątyni dostaniemy się do kawiarni i postanowiłem przeznaczyć na niego swoją ostatnią pensję.

Po zbędny przydałoby się jakieś dopełnienie obrazu w postaci chociażby rzeczownika wydatek + brak przecinka przed członem porównania z jak wprowadzającym czasownik + waham się, czy facet użyłby określenia świątynia wobec zwykłego kościoła, w którym miał się żenić... i myślę, że jednak by nie użył, to zbyt górnolotne wyrażenie w tym kontekście, tym bardziej, że, jak wspominałam, to był zwykły kościół, a nie jakaś Katedra Notre-Dame.

10.
 Nie denerwuj mnie, bo dzisiaj nad sobą nie panuje. - warknąłem, idąc na przedpokój. Nie chciałem, aby ktokolwiek widział, jak bardzo się stresuje.

Literówka panuje zamiast panuję i stresuje zamiast stresuję + pstryczek w nos za zwrot idąc na przedpokój. Można iść dokądś, w stronę jakiegoś miejsca, do czegoś, w tym i pomieszczenia – ale na pewno nie na to pomieszczenie!

11.
W osobie patrzącej na mnie z jawnym przerażeniem w oczach, nie mogłam odnaleźć siebie.

Zbędny przecinek przed nie mogłam.

12.
Liliane ustała przy lustrze zakładając żakiet. Prezentowała się przepięknie. Miała na sobie granatową sukienkę do ziemii i czarne szpilki. Włosy zostawiła rozpuszczone, ówcześnie robiąc na nich delikatne sploty.

Brak przecinka przed imiesłowem przysłówkowym zakładając.
Stylistyka: ustała przy lustrze oraz ówcześnie robiąc na nich delikatne sploty są zwrotami, które budzą mój wewnętrzny sprzeciw. Moja Droga, paryski fotograf może Ci kazać ustać przy Moście Aleksandra III, żeby zrobić wyjątkowe ujęcie, ale gdy mowa o tym, co zrobił ktoś – wtedy raczej mówi się oraz pisze, że ten ktoś stanął tam i tam alb, aby pozostać w świecie sesji zdjęciowych, stanął w pozycji tej i tej. Druga kwestia: robiąc jest imiesłowem przysłówkowym współczesnym, natomiast pośrednio z kontekstu zdania, a bezpośrednio z użytego przez samą Ciebie określenia ówcześnie wynika, że należało użyć imiesłowu przysłówkowego, ale uprzedniego – czyli, w omawianym wypadku, zrobiwszy. Na koniec: sploty raczej robi się z włosów lub we włosach, ale na włosy to można sobie wsadzić toczek albo wianek z welonem, o.

13.
Mama wróciła do pracy, aby pomóc tacie, ja z Densiem dołączyliśmy się do wydatków i wszystko się unormowało.

Literówka: Densiem zamiast Denisem.

14.
Uśmiechnęłam się rozczulona do swoich wspomnień, uświadamiając sobie rzecz, od której w dzieciństwie strasznie się wypierałam. Dzisiaj wychodziłam za mąż, zakładałam swoją własną rodzinę... 

Rzecz, od której strasznie się wypierałam? A co to za figura, Melodio?! Oj, oj, czuję, że za głośno Ci już Mendelssohn grał w łepetynie, że takie głupstwo zapisałaś. Propozycja zmiany w duchu tego, co chyba w omawianym zdaniu zamierzałaś przekazać: uświadamiając sobie, że w dzieciństwie strasznie wypierałam się tego, iż kiedykolwiek stanę się czyjąkolwiek żoną.

15.
Za niedługo być może, sama będę wychowywała własne dzieci i postaram się to zrobić tak, jak moi rodzice wychowali mnie.

Brak przecinka przed wtrętem być może + końcówkę zdania proponowałabym zapisać jednak inaczej: i postaram się dokonać tego tak dobrze, jak dobrze poradzili sobie z tym zadaniem moi rodzice wobec mnie oraz mojego brata.

16.
Skupiłam wzrok na obrazku za oknem. 

Obrazek, to Julka mogła mieć na ścianie swojego panieńskiego pokoiku, ale za oknem auta, to na pewno miała widok vel scenę, dziejącą się przed Kościołem, pod który właśnie zajechała.

17.
Oboje wyglądali na wzruszonych, a gdy zobaczyli pojazd zaczęli wesoło do mnie machać. Posłałam im najszczerszy uśmiech na jaki było mnie stać w tamtej chwili. Powoli, starając się nie ubrudzić sukni, wysiadłam z samochodu przyjmując pomocną rękę taty. 

Brak przecinka po wtrąceniu  a gdy zobaczyli pojazd, brak przecinków przed  zdaniem składowym na jaki było mnie stać w tamtej chwili
Ostatnie zdanie stylistycznie, ze względu na to, że występują w nim dwa imiesłowy przysłówkowe tego samego rodzaju, lepiej byłoby zapisać tak, by zgrupować je razem: Starając się nie ubrudzić sukni i przyjmując pomocną dłoń mojego taty, powoli wysiadłam z samochodu.

18.
Ujęłam je, starając się, aby z mojej twarzy nie dało się wyczytać targającyh mną emocji. 

Literówka vel ort: targających, nie targającyh.

19.
Liliane ujęła welon, ona i Michael zostalo poproszeni na świadków. Ustawiliśmy się przed wrotami Kościoła, czekając na pierwsze dźwięki marszu weselnego Mendelsona.

Zostalo na pewno coś dziwnego z tym zdaniem zrobione , bo powinno być Liliane ujęła welon: ona i Michael byli naszymi świadkami. Marsz weselny Mendelsona został przez Ciebie niepoprawnie odmieniony w dopełniaczu: czekając na pierwsze dźwięki marsza weselnego Mendelsona.
Mam też wątpliwości, czy nie należało zapisać tej nazwy, wedle reguł, poczynając od wielkich liter: Marsza weselnego Mendelsona.

20.
Odważyłam się podniwść wzrok. 

Literówka: powinno być podnieść.

21.
- Ja, Adam, biorę sobie ciebie Julie za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.

Nie musiałaś zapisywać zaimka osobowego Ciebie w przysiędze małżeńskiej od wielkich liter.

22.
Odetchnęłam głeboko, i ściskając jego dłoń, wyszeptałam:
[...]
Uśmiechnął się do mnie po raz kolejny, a dla mnie wszyscy inmi zniknęli.. [...] Przed oczami stanęło mi ten momemt, kiedy poznaliśmy się w kawiarni. 

Literówka: powinno być głęboko, inni, moment + przecinek przed ściskając jego dłoń + czasownik stanąć powinien był przybrać formę stanął, bo podmiotem jest moment.

23.
Nadszedł czas na nałożenie obrączek. Obojgu nam strasznie trzęsły się dłonie. Poprzysięgłam sobie wtedy, że nigdy jej nie zdejmę. 

Nigdy nie zdejmę... ale czego? Okay, wiem, że z kontekstu wiadomo, iż chodzi o obrączkę, a nie dłoń, ale, mimo wszystko, zwracam Ci uwagę, że gdy pojawia się parę podmiotów, do których można odnieść dane określenie (w tym przypadku jej i zdejmę), to lepiej jest dookreślić, o który podmiot konkretnie chodzi.

24.
Adam przyciągnął mnie delikatnie do siebie, a ja opuściłam dłoń, w której trzymał bukiet.

Chyba powinno być trzymałam? 

***

Podsumowując: popełniasz stosunkowo niewiele błędów, Melodio i wydaje mi się, że większość z nich bierze się z nieuwagi bądź braku odrobiny zastanowienia. Czytaj uważniej i na spokojniej swoje wypociny, a z pewnością wyeliminujesz te drobiazgi, których przykłady omówiłam Ci powyżej. 

Ramki: 6,75/7 pkt

Wspominałam już parokrotnie, że nazewnictwo francuskie jest dezorientujące dla osoby mającej przeciętne pojęcie o tym języku oraz że, z drugiej strony, skłania to do klikania we wszystkie ramki po kolei. Spryciula z Ciebie, Mel ;-)

Bonjour – na dzień dobry, strona główna.
Heroes – czyli ramka o bohaterach. Wystarczająco jasna, wystarczająco enigmatyczna. Bardzo pochwalam zastosowanie cytatów przy określaniu postaci pierwszoplanowych, gify też są niczego sobie.
Moi – czyli o Tobie jako Autorce. Sympatycznie, ładnie.
Histoire – czyli podstawowe dane o blogu oraz opowiadaniu Only half a blue sky.
Heraut – o ile rację ma internetowy translator, tutaj też powinno było znaleźć się é; ramka dotyczy zwiastunu bloga; fajny, ale na moje, za dużo zdradza.
Déchets – moja ulubiona nazwa ramki: odpady! Czy w języku francuskim nie ma odpowiednika spam? ;D Serio mnie to zaciekawiło!

Poza tymi ramkami, masz też na blogu ściankę z newsami, archiwum, statystykę i button szabloniarni, która wykonała aktualnie używany na tym blogu szablon oraz button Ostrza Krytyki.

Nie mam zastrzeżeń, poza wyżej wymienionymi.
Dodatkowe punkty: 0/3 pkt

Nie przyznałam Ci dodatkowego punktu, tak ujemnego, jak i dodatniego.

Podsumowanie:

Był Paryż, nie było Indili, była miłość, nie było sztampy, było naprawdę godnie jakościowo, była fajna historia = nie było rozczarowania, po którym mogłabym się nie pozbierać... żartuję, ale jest w tym przecież prawda, że blog mógł mi się spodobać o wiele mniej przez moje osobiste podejście do miejsca akcji; na szczęście, tak się nie stało. Na dzień dzisiejszy Only a half blue sky zdobywa w mojej ocenie 71 punktów na 81 możliwych, co daje Ci ocenę bardzo dobrą (5). Mam nadzieję, że tą brakującą połówką błękitnego jak bławatek nieba staną się jeszcze wyższe, uzyskiwane przez Ciebie w niedalekiej przyszłości noty oraz, rzecz jasna, rzesza poruszonych, zachwyconych i ogólnie uwielbiających Cię Czytelników (choć pewne gronko już masz ;-) ). Gratuluję uzyskania ładnej oceny i życzę powodzenia w dalszej pracy literackiej, Melodio!

2 komentarze:

  1. I znów, pełno powtórzeń.

    że Twoje blogi, to już pewna marka i jakość
    klimat Paryża i ogólnie Francji, bardzo wyczuwalny
    Miejsce akcji, to element
    Bez przecinka.

    Adres tego niniejszym ocenianego – sugeruje mi
    obawy co do tego realizmu – nie ziściły się.
    Bez myślnika.

    muzycznych filmowych
    Tutaj za to brakuje przecinka.

    na nagłówku odnajduję wszak i Wieżę Eiffla i bazylikę Sacré-Cœur
    Przecinek przed drugim i.

    Szablon jest artystyczny, estetyczny
    Tag, tyle arthyzmu. :D

    Jest to opowieść dziejąca się w czasach współczesnych, w Paryżu, o dwojgu młodych, pochłoniętych pracą ludzi
    (Miejscówki: o kim? o) Ludziach.

    Nie zawiodłam się na Tobie i zmuszona jestem w tym miejscu nieco złagodzić groźną wymowę pierwszych dwu rubryk tej oceny
    Dwóch, bo to dopełniacz, nie biernik.

    że absolutnie w nie wsiąkłam a czar Paryża tym razem zadziałał troszkę i na mnie.
    przeraziła się własnego cienia a Adam
    swobodnie używane a wręcz zręcznie wkomponowane w niektóre sytuacje.
    Brak przecinka przed a.

    Jeżu jak byku, jakie te angielskie wtręty w twoich ocenkach są tak bardzo z odwłoka. Szpanera podstawówkowicza. xD

    Adam jak prawdziwy facet zabrał się za naprawianie korków (chociaż moja wersja jest taka, że JAK PRAWDZIWY FACET bardzo chciał rzucić się na Julie, ale wiedział, że ten moment, wbrew pozorom, nie jest momentem na to najlepszym, więc postanowił, dla okiełznania własnego tajfunu uczuć plus poskromienia strachu i nieśmiałości Julie, zabrać się za robotę), a Julie próbowała mu swobodnie przy tym towarzyszyć.
    Borze Szumiący, jaka prawicowa żenua...

    Adam na tę jedną noc zamiast spać w naszym mieszkaniu przeniósł się do Michaela.
    Nie brzmi to dobrze. Byłoby lepiej, gdybyś napisała po prostu: Adam na tę jedną, wyjątkową noc opuścił nasze narzeczeńskie gniazdko i przeniósł się do Michaela.

    Kwik! Nie, Marto, po prostu, czyli bez pretensjonalnych dyrdymałów, jest w oryginale.

    Oprócz moich rodziców, brata, dziadków Adama, Liliane, Michaela i naprawdę najbliższej rodziny, nie miało być nikogo.
    Po pierwsze, wymowa tego zdania sugeruje, że osoba wypowiadająca się jest zasmucona faktem, iż radością z zamążpójścia będzie musiała podzielić się z tak nielicznym gronem osób

    Nie ma to jak doszukiwać się dziesiątego dna. <3 To zdanie to kompletnie neutralne stwierdzenie faktu.

    szklanych koralach których błękitny blask podkreślał morelowy odcień jej karnacji.
    Przecinek przed których.

    Wypunktowałam Ci w tym miejscu używanie określenia kobieta zamiast dziewczyna wobec tych bohaterek opowiadania, które są w takim wieku, że jeszcze spokojnie można by o nich mówić jako o dziewczętach . Znów: może się czepiam albo poddaję się sugestywnemu wyobrażeniu, ale, myśląc kobieta w kontekście Twojej opowieści , widzę postawną matronę z koszykiem pełnym rumianych jabłek, gawędzącą z babcią Adama!
    *fejspalmuje stopą*

    Nie denerwuj mnie, bo dzisiaj nad sobą nie panuje. - warknąłem, idąc na przedpokój. Nie chciałem, aby ktokolwiek widział, jak bardzo się stresuje.
    Przeoczyłaś zbędną kropkę przed myślnikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *miejscownik

      ten stanął tam i tam alb, aby pozostać w świecie sesji zdjęciowych

      Coś ci się tu przykleiło do albo. Wygląda jak zbędny przecinek.

      dziejącą się przed Kościołem
      http://sjp.pwn.pl/sjp/kosciol;2474550.html
      Rozróżniaj, Marto, gdzie stosuje się wielką literę. Budynek to kościół.

      mnie stać w tamtej chwili
      Mel ;-)
      Brak kropki.

      - Ja, Adam, biorę sobie ciebie Julie za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
      (...) ciebie, Julie, za żonę (...). // Wydaje mi się, że wszechmogący i święci powinny być zapisane małą literą.

      Déchets – moja ulubiona nazwa ramki: odpady! Czy w języku francuskim nie ma odpowiednika spam? ;D Serio mnie to zaciekawiło!
      Jest: http://pl.m.wiktionary.org/wiki/pourriel

      button szabloniarni, która wykonała aktualnie używany na tym blogu szablon oraz button Ostrza Krytyki.
      Z tego zdania wynika, że ta sama szabloniarnia wykonała wasz button. Hmm.

      było naprawdę godnie jakościowo
      Czyli w sposób właściwy/odpowiedni dla kogo?

      Usuń

Obserwatorzy