poniedziałek, 3 listopada 2014

[254] idac-po-szczescie

Adres: idac-po-szczescie
Oceniająca: Alissa
Autor: Ariane

Pierwsze wrażenie (5/10)

Adres bloga nie powala z nóg. Zero tajemniczości, ciekawości, nutki frustracji, czy też zachęty do czytania – ot, już od początku odnoszę wrażenie, że w Twoim opowiadaniu wątkiem głównym będzie miłość. A z tego, co wiem, piszesz fanfik o Harrym Potterze, a nie opowieść romantyczną, więc czemu właśnie to drugie określenie bardziej nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu tytułu bloga? Owszem, możesz prowadzić jakieś co nieco pomiędzy nią a nim, ale, na litość boską, w tej nazwie można było się wykazać lepszą pomysłowością, wymyślić coś bardziej związanego z fantastyką.
Napis na belce to powtórzenie adresu bloga. Nie zastanawiałaś się nigdy nad jakimś cytatem albo fragmentem jakiegoś zdania ze swojego opowiadania, który pasowałby na tak kluczowe miejsce? Bez tego to nie dość, że jest pusto, to i jakoś tak nieciekawie. A to już psuje pierwsze wrażenie.
Podsumowując: tak, jak wynika z punktacji – pół na pół. Niczym nie zachwyciłaś, a szkoda, gdyż to właśnie pierwsze wrażenie powinno być najważniejsze; dzięki pozytywnemu pierwszemu wrażeniu blogerzy zachęcają innych do czytania swojego bloga. Musisz nad tym popracować.

Wygląd (2/6)

Nagłówek przedstawia dziewczynę, chyba baletnicę, którą otaczają różne kwiaty, gałęzie, liście. Kolory są wyblakłe, tworzą klimat melancholii. Kompletnie nie znajduję w nim powiązania z fantastyką, Harrym Potterem. Spodziewałabym się raczej jakiejś mroczności, ciemnych kolorów i nagłówka, który łapałby za serce, a także łączył się jakoś z treścią bloga. W obecnym tego nie ma.
Szablon kompletnie nie pasuje do Twojego opowiadania, prędzej wybrałabym go, pisząc opowieść obyczajową, aniżeli potterowskie fan fiction. Szablon nie sprawia wrażenia  wyjątkowego, nie zachęca mnie do czytania, a wręcz odpycha. Polecałabym Ci poszukać innego szablonu na szabloniarniach lub jakiś zamówić;  z pewnością znajdziesz taki, który o wiele lepiej spełni swoje zadanie od szablonu aktualnie przez Ciebie używanego.
Czcionka powinna być zawsze jednolita, a u Ciebie ciągle się ona zmienia, co już psuje estetykę bloga. Powinnaś na początku zdecydować się na jedną pierwotną czcionkę, która podobałaby Ci się i nie musiałaby być w przyszłości zmieniana. Poprawiłabym także jej wielkość – ta aktualna jest o wiele za duża.
Wygląd Twojego bloga nie zachwyca, dlatego też proponowałabym Ci jak najszybciej przeprowadzić jakąś porządną rewolucję. Rzecz jasna, wygląd nie jest znów taki najważniejszy, ale dzięki niemu możesz pozyskać nowych Czytelników – a to z pewnością nie jest dla Ciebie bez znaczenia :).

Treść (18/45)

Szczegółowo przeanalizowałam rozdziały: pierwszy, trzeci, piąty oraz siódmy.

Rozdział I nie zrobił na mnie niezwykłego wrażenia. Znowu mamy motyw dziewczyny, która straciła rodziców w jakże tragicznym wypadku. Oryginalności brak.
Dyrektorka szkoły mówiła, iż cisza nocna jest od dwudziestej drugiej. Czemu nigdzie potem nie wspomniałaś, jaka godzina jest wtedy, kiedy główna bohaterka przechadza się samotnie korytarzami szkoły? Chowa się przed nauczycielami, ale w sumie dlaczego? Kolacja chyba nie jest o dwudziestej drugiej, no nie? A Vivienne wyszła w jej trakcie, więc to również niemożliwe, aby od razu po jej wyjściu nastała cisza nocna i nauczyciele zaczęli sprawować dyżury nocne. Nie przemyślałaś tego.
Sprawa druga: dyrektorka? A gdzie dyrektor, Albus Dumbledore? Vivienne nie jest w tej szkole pierwszy raz, więc powinnaś napisać już na początku rozdziału, kiedy dzieje się dana akcja – czy już po bitwie o Hogwart, czy też nie. Stawiam na to, że prowadzisz swoje opowiadanie zgodnie z wydarzeniami z Harry'ego Pottera, więc o tym, kto obecnie sprawuje funkcję dyrektora Hogwartu – wypadałoby wspomnieć.
Jakim cudem bohaterka wiedziała, że trzyma ją w pasie chłopak? W składziku panował półmrok, ona zaś stała do swojego wybawcy tyłem i nie miała nawet jak go rozpoznać, bo, jak wspominałaś, minęło kilka sekund, zanim jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Wątpię, aby, będąc przecież pod wpływem strachu przed szlabanem, tak nagle była w stanie myśleć racjonalnie.
Już teraz dostrzegam, że masz problem z opisami – naprawdę tylko w trzech przymiotnikach można określić jednego z, jak sądzę, przyszłych głównych bohaterów? Również nienaturalnie prowadzisz dialog. Jest on bardzo sztuczny, momentami wydaje się być napisany przez dziecko. Czy rzeczywiście trudnym jest przedstawić formę dialogu w tekście w sposób, w jaki dialog wykorzystujesz w codziennym życiu?
Wnętrze Hogwartu nie jest zrobione z plastiku, droga autorko, a powiem nawet więcej: Hogwart, to potężny i silny zamek – przykładem może być bitwa o niego w tomie Harry Potter i Insygnia Śmierci, tak więc wątek z dotknięciem klamki, która po chwili się łamie pod naporem ręki dziewczyny, która chciała otworzyć drzwi – jest wręcz śmieszny. Jeżeli ta scena miała doprowadzić do sytuacji, w której Ślizgon i Gryfonka mogli porozmawiać w schowku za zamkniętymi drzwiami, to wiedz, że ten fragment był naprawdę naciągany.
W której oni klasie byli, że nie umieli poradzić sobie z zamkniętymi drzwiami? Pierwszej? Chyba jednak nie, pisałaś, że Vivienne już kilkakrotnie w Hogwarcie była (oczywiście mam na myśli lata szkolne, kontynuację nauki). Nieumiejętność otworzenia drzwi, gdy jest się czarodziejem, w dodatku takim, posiadającym różdżkę i uczącym się obrony przed czarną magią... Nie, uzasadnienie jest jak najbardziej logiczne, naprawdę...
Zawsze denerwują mnie fan fiki Harry'ego Pottera, w których główne postacie oceniają innych po plakietce klasy na piersi. Rozumiem jeszcze tę trójkę sławnych Gryfonów, którymi są Harry, Hermiona i Ron – zachowanie Malfoya i jego gwardii wobec nich jest na miejscu, jednakże wprowadzona przez Ciebie postać, która nie miała swojego udziału w tworzeniu kontynuacji sagi Harry'ego Pottera,  mogłaby wykazywać się trochę większym intelektem. Zwłaszcza, że nowo poznany Ślizgon wcale niczym jej wcześniej nie uraził; nie miała powodów, aby od razu obrzucać go błotem. A mówienie o historii swojego życia pierwszej napotkanej osobie w szkole też należy do nienaturalnie nienaturalnego zachowania – i powtórzenie tego słowa było z mojej strony zabiegiem specjalnym.
Jest! Doczekałam się wreszcie fragmentu, który mówiłby o tym, w jakich czasach dzieje się dana akcja. Tylko pytanie, czy nie pojawił się on zbyt późno?
Ale serio? Czarodzieje muszą wysyłać list z prośbą o przyjęcie do szkoły magicznej swojego dziecka? Zawsze myślałam, że to szkoła wysyła takie powiadomienia... Po sytuacji w filmowym Harrym Potterze stwierdzam nawet, że aż za bardzo szkoła domaga się, aby odpowiedziano pozytywnie na jej list, w efekcie czego dziecko trafiłoby do niej.
Czekaj...! Rodzice dziewczyny byli czarodziejami, czy nie? Czemu zapomniałaś o tym wspomnieć? Jeśli byli, to gdzie znajdowały się wtedy te ich cholerne różdżki?! Nie wierzę, że nie daliby sobie rady z kilkoma głazami. Poza tym, kamieniołom nie wali się tuż po tym, jak ktoś do niego wchodzi. No ludzie!
W pierwszym rozdziale tyle nudy i absurdu, że aż nie wiem, jak dojdę do siódmego rozdziału...Nie miałam analizować rozdziału II (czego zresztą robić nie będę), ale fragment z przystojnym blondynem jest co najmniej bezsensowny. Głównie zastanawiam się, jak to możliwe, aby dziewczyna całowała się namiętnie z chłopakiem, którego prawdopodobnie widzi pierwszy raz w życiu – i robi to z wdzięczności za to, że pomógł jej uleczyć nadgarstek? Ciekawa forma podziękowania...
Rozdział trzeci: Czy ja na pewno czytam opowiadanie fantastyczne? Aktualnie przypomina ono raczej tanie romansidło. Ślizgon po namiętnym całowaniu z bohaterką, które zostało opisane przez Ciebie w rozdziale drugim, przychodzi do skrzydła szpitalnego, gdzie leży Vivienne, aby powiedzieć jej, że pragnie więcej. Dziewczyna się zgadza. Jak to możliwe, aby Ślizgon (tak, nawiasem mówiąc,  miałam zawsze wielki szacunek do bohaterów należących do Slytherinu, którzy pojawili się w oryginale) tak żałośnie się zachował? Nawet nie patrząc na to, że całował się z Gryfonką, co już samo w sobie jest niedorzeczne. A główna bohaterka po raz enty udowodniła, że nie należy jej lubić. Rozumiem, że zbliżam się do wątku głównego fabuły, który będzie polegał na igraszkach intymnych pomiędzy nią a nim, choć postacie nawet siebie nie lubią. Tak, moja mina jest w tym momencie bezcenna. I raczej wyraża niechęć do dalszego oceniania, bo to, co opisujesz, jest dla mnie wręcz kiepskim amerykańskim romansem...
Seriously? Vivienne ma obiekcje dotyczące romansu swojej przyjaciółki ze Ślizgonem, bo...? Ach, no tak! Bo panna Fortman myślała, że świat jest taki idealny, i że każdy powinien być jej jak najbardziej oddany. Nie, nie mówmy nawet o tym, że główna bohaterka sama obraca dwóch Ślizgonów wokół palca...
Fortman odzyskała rozum! Brawo! Jej relacja z Tonym jest beznadziejna. Raz całują się bez opamiętania, innym razem już dogadują się, kiedy będą mogli to powtórzyć, a potem okazuje się, że wolą zostać tylko przyjaciółmi. Tylko czy przyjacielem można nazwać osobę, którą zna się jeden dzień? Najwyraźniej Ty i ja, droga autorko, odmiennie rozumiemy słowo przyjaciel.
Jest już lepiej niż w rozdziale pierwszym, ale fabuła nadal jest na niskim poziomie.
Rozdział piąty: Mówiąc „I tak wyglądasz niesamowicie.”, strzelił mi prosto w serce. Rozerwał je jak mięso i rzucił na pożarcie lwom. – porównane godne Nobla, naprawdę. Czy tylko ja w tych zdaniach widzę taką sztuczność, że aż razi w oczy? Naprawdę nie wiem, czy Twoje słownictwo jest na takim słabym poziomie, czy też masz problemy z porównaniami. Powyższe wygląda co najmniej śmiesznie.
Najbardziej jednak bolało mnie to ,że rodzice nie powiedzieli mi kim jestem. Zastanawiam się, kiedy zamierzali to zrobić. – o, ja wiem, ja wiem! A może nigdy? :D
Coraz bardziej przekonuję się o tym, że czytam bardzo, ale to bardzo oklepane opowiadanie mówiące o jednym i tym samym. Vivienne ponownie przeżywa romantyczne co nieco z Ślizgonem. Nie dość, że scena opisana beznadziejnie, bez żadnych emocji, to zachowanie głównej bohaterki doprowadza mnie do szału (przypomnijmy, że z Tonym mieli być tylko przyjaciółmi, a jakoś na razie nic na to nie wskazuje...). Niech zabije ją ktoś, no proszę! I teraz zastanawiam się, czy zabieg zrobienia z niej takiej idiotki był planowany, czy też pierwotnie miała być całkowicie inna, ale Ci to podczas pisania nie wyszło... Wszakże powinna się inaczej zachowywać, jest przecież po pewnej traumie, rodzice nie żyją, rodziny nie ma. A, kompletnie się w tym gubię.
Plus, znowu, kompletnie bezsensowny dialog po scenie miłosnej. To już w Twoim wydaniu norma.
Okej, podsumowując: robi się coraz dziwniej. I nie wiem, czy się bać, czy też cieszyć...
Rozdział szósty: Wiem, za dużo ironii w tej ocenie, ale nie mogłam się powstrzymać:
Przede mną stała wymęczona ostatnimi tygodniami i wydarzeniami nastolatka. – polemizowałabym, czy romansowaniem można się tak zmęczyć... :D
Drugie wtrącenie: Co?
No tak – widziałam śmierć rodziców. Co prawda mój mózg w szoku wykasował te sceny, ale to nie zmienia faktu, że widziałam jak umierają. Krztuszą się wodą, próbują wypłynąć na powierzchnię, aż w końcu idą na dno. – albo to ja coś źle rozumuję, albo naprawdę to Ty popełniłaś wpadkę. Przecież jej rodzice umarli, gdy przypadkiem teleportowali się do kamieniołomu, a ten się zawalił. I jak można pamiętać, jak rodzice umarli, skoro podobno dane sceny zostały przez bohaterkę wykasowane? I jak mogą w ogóle zostać one wykasowane przez takie uczucie jak szok? O.
Rozdział siódmy to same opisy, nie ma tam akurat nic, o czym mogłabym się tutaj bardziej rozpisać, więc analizę sobie odpuszczę.
Podsumowując: masz jeszcze wiele rzeczy do poprawienia. Fabuła wręcz jest w opłakanym stanie, zero logiki – nie wiem, Ariane, czy wymyślasz ją na poczekaniu, czy też nie, ale postaraj się zwracać na nią szczególną uwagę. Dialogi masz do poprawienia, są w większości przypadkach nienaturalne, momentami aż irytujące. Kłania się też problem z opisami, których masz o wiele za mało, nie umiesz barwnie określić zaistniałej sytuacji, opisać bohatera czy też danego pomieszczenia, rzeczy. Myślę, że na to najlepszą poradą jest oczytanie się w książkach, które charakteryzują się bogatym słownictwem; innymi słowy: lepiej omijaj od dziś szerokim łukiem książki napisane w sposób, który, być może, zapewni Ci chwilową przyjemność, lecz Twojemu pragnieniu pisania w niczym nie pomoże, a wręcz mu zaszkodzi.
Niektóre rozdziały zostały zbetowane, niektóre nie – uważam, że powinnaś podjąć stałą współpracę z betą, bowiem, moim zdaniem, jest to idealna forma pomocy w wyłapywaniu i poprawianiu błędów. Jeśli masz taką możliwość, możesz podpytać daną betę o rozwój fabuły; generalnie, osoby zajmujące się betowaniem znają się także na tym aspekcie fan fiction.
Przeraża mnie ilość gorzkich słów w mojej ocenie – mam nadzieję, że nie weźmiesz sobie ich zbyt mocno do serca. Przesadziłam najbardziej z wyrazem żałosny, ale to było jedno z najlepszych określeń, jakie nasuwało mi się na myśl podczas pisania tej opinii. W Twoim opowiadaniu jest za mało Hogwartu (ogółem, niby akcja była tam umieszczona, ale ograniczała się do pokoju Vivienne oraz biblioteki – to o wiele za mało), a za dużo miłości. Główna bohaterka jest strasznie wkurzająca, a jej znajomych praktycznie nie pamiętam, bo nawet nie dałaś nam, czytelnikom, żadnej możliwości, aby ich utrwalić w naszej wyobraźni. Styl masz za prosty, za mało w nim bogatego słownictwa (może tak słownik do ręki? :)).
Podsumowując: Całe Twoje opowiadanie jest słabej jakości, mówiąc o fabule. Niestety niczym nie zachwyciłaś, a raczej zirytowałaś, nie przekazałaś żadnych emocji, chyba że tych bardzo negatywnych. Mówiąc szczerze, czuję, że powinnaś zacząć od nowa, bo gdybym nie miała przymusu czytania tego opowiadania jako oceniająca, to z pewnością na pierwszym rozdziale zakończyłam z nim przygodę. Przykro mi.
PS. Czy tylko ja zauważyłam, że rozdział i trzeci, i czwarty zaczynasz od imienia Tony? :D Wiesz, raczej powinnaś tego unikać, zwłaszcza zaczynania wpisu od dialogu – a przynajmniej starać się nie robić tego zbyt często.

Błędy (7/10)

Ocenie poddałam trzy losowo wybrane rozdziały. 

Rozdział  I 

Myśleli, że nie słyszę jak szepczą„To ona? Minął dopiero miesiąc, a ona wraca? Wariatka.” 
Przecinek przed jak + spacja przed cudzysłowem.
 
Kiedy mijałam drewniane drzwi, nagle otworzyły się i jakieś silne ręce chwyciły mnie w pasie i wciągnęły do środka.
Zmieniłabym na: Kiedy mijałam drewniane drzwi, te nagle otworzyły się. Czyjeś silne ręce chwyciły mnie w pasie i wciągnęły do środka.
 
W pomieszczeniu, a właściwie w składziku, panował półmrok. Zanim oczy przyzwyczaiły się, minęło kilka chwil.
(...) moje oczy przyzwyczaiły się do niego, minęło kilka chwil.

– Och, dziękuję ci, mój wybawco, gdyby nie ty, dostałabym szlaban- powiedział naśladując ton dziewczynki i spojrzał na mnie znacząco.
Spacja przed dywizem (-) + myślnik zamiast dywizu + przecinek przed naśladując.
   
– Śmierci mam potąd. –Narysowałam niewidzialną, poziomą linię tuż nad głową. Oczy zapiekły, ale szybko powstrzymałam łzy.
Brak spacji po myślniku. Zamiast oczy zapiekły napisałabym bardziej osobowo: Zapiekły mnie oczy.
  
– Wszystko w porządku? –Jego głos był znacznie cichszy (...)
– W zeszłym miesiącu straciłam rodziców, sama ledwo uszłam z życiem. Także wszystko jest w jak najlepszym porządku– odpowiedziałam zimnym tonem (...)
Brak spacji przy myślnikach.

– Ja siebie też nigdy tu nie widziałem. Może dlatego, że dopiero się przeniosłem? Wyprzedzając twoje następne pytanie; z Durmstrangu. 
Wyprzedzając twoje następne pytanie – z Durmstrangu.
 
Ciekowosc zżerała go od środka. To pewne.
Ciekawość. 

– Dopiero teraz to zauważyłaś? Bystra to ty nie jesteś– mówił, jednocześnie patrząc na mnie, jakbym uciekła z wariatkowa.
Brak spacji przed myślnikiem. 

– Pół godziny? –Nie dawała za wygraną
To samo, co wyżej.

Porcelanowa cera doskonale kontrastowała czarnymi włosami. Zielone oczy dodawały tajemniczości. Jednak uśmiech sprawiał, że jej wygląd cieszył oko. 
A może: Porcelanowa cera doskonale kontrastowała z czarnymi włosami. Zielone oczy dodawały tajemniczości, ale uśmiech sprawiał, że jej aura zaczynała emanować jakimś ciepłem.
  
No więc urodziłam się w Cambridge, ale gdy miałam dziesięć lat, przeprowadziliśmy się do Londynu. 
Bez drugiego przecinka.
  
Miesiąc temu, świstoklik nawalił i przeniósł mnie i rodziców nad kamieniołom. 
Bez przecinka + końcówkę zamieniłabym na (...) przeniósł mnie oraz rodziców (...) + do kamieniołomu.

Rozdział V

Tylko w tym rozdziale zaznaczyłam błędy dotyczące zapisu dialogów.

Mówiąc o miłości powinniśmy robić to szeptem, jednak jest to bardzo trudne, kiedy chce się krzyczeć z bólu i tęsknoty. 
Przecinek po miłości + zamieniłabym na (...) jednak jest to wręcz niemożliwe, gdy chce się krzyczeć z bólu i tęsknoty.

Ja, Vivienne Madelaine Fortman, zamierzam walczyć, choć serce na każdym kroku, rozkazuje mi zawrócić, a rozsądek podsuwa tyle wątpliwości. 
Bez czwartego przecinka.

Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy sami w pokoju życzeń, chłopak próbował mnie z całych sił wkurzyć. W końcu udało mu się, bo krzyknęłam na niego wściekła. Niestety nie przejął się tym, bo moje włosy stały się krwistoczerwone, a końcówki pociemniały.
Pokój Życzeń powinien być zapisywany od dużej litery + nie rozumiem kompletnie tego fragmentu Niestety nie przejął się tym, bo moje włosy stały się krwistoczerwone, a końcówki pociemniały. Chodzi tu o to, że udało mu się ją wkurzyć tak, że aż zmieniła kolor włosów? To lepiej zapisać te zdania w ten sposób: (...) chłopak próbował mnie za wszelką cenę zdenerwować. W końcu udało mu się to. Nie przejąwszy się się moim wściekłym krzykiem, podziwiał zmianę koloru moich włosów na krwistoczerwony, ciemniejszy na końcach pasemek. 

Najbardziej jednak bolało mnie to ,że rodzice nie powiedzieli mi kim jestem. 
Zbędna spacja przed przecinkiem, brak spacji po nim + przecinek przed kim jestem.

Ocknęłam się z przemyśleń, w momencie gdy kolejna, gorąca łza spłynęła po policzku. 
- Chodź tu. – wyciągnął ręce, zachęcając abym usiadła mu na kolanach.
- Ale…
- Zamknij się i chodź tu. – rozkazał, tym razem stawiając mnie na nogi.
Ocknęłam się z przemyśleń w momencie, gdy kolejna ciepła łza spłynęła po moim policzku.
– Chodź tu. – Wyciągnął ręce, zachęcając, abym usiadła mu na kolanach.
– Ale...
– Zamknij się i chodź tu – rozkazał, tym razem stawiając mnie na nogi.

Pachniał mydłem, domem i czymś do czego chciało się wracać.
Pachniał domem? W sensie betonem, cegłami, styropianem? + przecinek przed do czego.

Oderwałam się od blondyna i popatrzyłam się w błękitne oczy.
(...) popatrzyłam na (tutaj mogłoby być ewentualnie w) jego błękitne oczy.
 
Nie będę z tym walczyć, skoro to jest to czego chcę. 
Nie będę z tym walczyć, skoro to jest to, czego chcę.

Zdawało mi się jakby czas wokół nas, zatrzymał się.
Przecinek przed jakby + przecinek po nas zbędny.

- Myślę, że czas przestać. – wyszeptałam w przerwie na oddech
- Dobrze księżniczko. – pocałował mnie ostatni raz, po czym podnieśliśmy się do pozycji siedzącej
- To było… - odrzuciłam głowę na oparcie
- Niesamowite. – dokończył za mnie
- Właśnie. – uśmiechnęłam się do przystojnej twarzy
– Myślę, że czas już skończyć – wyszeptałam w przerwie na oddech.
– Dobrze, księżniczko. – Pocałował mnie ostatni raz, po czym podnieśliśmy się do pozycji siedzącej.
– To było... – Odrzuciłam głowę na oparcie.
– Niesamowite – dokończył za mnie.
– Właśnie. – Uśmiechnęłam się do chłopaka, patrząc na jego przystojną twarz.

- Ze mną szybko płynie czas. – puścił do mnie oczko
– Ze mną czas płynie szybko. – Puścił do mnie oczko.

- Dobranoc. – wybiegłam z pokoju, nie czekając na odpowiedź
– Dobranoc. – Wybiegłam z pokoju, nie czekając na odpowiedź.

Gdy wrota za mną zamknęły się i zniknęły, ruszyłam do dormitorium.
A może: Gdy wrota za mną zamknęły się, a po chwili także zniknęły, ruszyłam do dormitorium.

Odwróciłam się powoli, wciąż trzymając się iskierki nadziei, że to może, nie ten kocur. 
Bez ostatniego przecinka.

W jednej sekundzie Filch wyrósł przede mną i już miał zacząć się drzeć, kiedy zobaczyłam blondyna
- Niech pan oszczędzi kobiety i dzieci. – pół serio, pół żartem Tony przerwał woźnemu
- A ty szczeniaku, co tu robisz?! – wybuchł starzec
- Wieczorny spacer, proszę pana.
- Jaki mi tam wieczorny spacer! Te wasze schadzki wam nie wyjdą! Ja widzę wszystko! Ja i Pani Norris! - wysyczał charłak
- Tak, proszę pana. – odpowiedzieliśmy niemal równo, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło
- Oboje macie szlaban! Przez tydzień będziecie czyścić gabloty w Izbie Pamięci! O dwudziestej i ani minuty spóźnienia, zrozumiano?! – nie wiadomo czemu, darł się na cały korytarz
- Tak, panie Filch. – chłopak dołączył do mnie, żeby już nie denerwować woźnego
Błędne zapisy dialogów + brak kropek + dywizy zamiast myślników + A ty, szczeniaku, co tu robisz?! + zamieniłabym na Ja ci dam wieczorny spacer! Te wasze schadzki nie ujdą wam na sucho! + (...) żeby jeszcze bardziej nie zdenerwować woźnego.

Gdy postawiłam ostrożnie stopę na pierwszym stopniu, prowadzącym do sypialni dziewcząt, dobiegł do mnie głos ze strony fotela, stojącego w kącie. 
- Nie byłoby fajnie, gdyby inni dowiedzieli się o twoim małym romansie. – przekrzywiła głowę, jak żmija, która rzuci się zaraz do ataku
- Nie obchodzi mnie ich opinia. Rób co chcesz. Ja idę spać, a ty tu sobie siedź i obmyślaj plan, jak zniszczyć mi życie. – odwróciłam się na pięcie i spokojnie weszłam na szczyt schodów.
- Wszyscy śpią, a ty latasz po pokojach życzeń. Nieładnie. – powiedziałam do siebie, zdejmując buty
(...) na pierwszym stopniu prowadzącym do sypialni dziewcząt, dobiegł do mnie głos ze strony fotela stojącego w kącie. + przekrzywiła głowę, jak żmija bez przecinka + myślniki zamiast dywizów + błędny zapis dialogów.

Rozdział VI

*Żaden dzień się nie powtórzy,
Nie ma dwóch podobnych nocy,
Dwóch tych samych pocałunków,
Dwóch jednakich spojrzeń w oczy*
Zamiast znaków * powinnaś użyć cudzysłowów. Jeśli nie jest to Twój wierszyk, to dopisz obok autora.
(...) żebym uciekała, jednak ja stałam w miejscu. 
Dopisałabym słowo nadal przed stałam.

Coś jakby wyssało powietrze z moich płuc.  Dopiero teraz dotarły do mnie dźwięki. Kobieta śmiała się, podczas, gdy ja ledwo łapałam oddech. 
Zbędna spacja + Dopiero teraz dotarły do mnie jakiekolwiek dźwięki. Kobieta śmiała się, podczas gdy ja ledwo łapałam oddech.

Podkrążone oczy, potargane włosy i wymięta koszulka, sprawiały, że widok był jeszcze bardziej smutny.
Bez pierwszego przecinka.

Kilka osób pytało czy coś zmieniłam, jednak ja wszystkiemu zaprzeczałam. 
Przecinek przed czy + jednak ja zaprzeczałam.
 
Hagrid kilkukrotnie krzyknął. 
Kilkakrotnie.

Czarna, lśniąca skóra, oblepiała szkielety tak, że było widać niemal każdą kość. Puste, białe oczy, pozbawione źrenic, wpatrywały się we mnie natarczywie. 
Czarna lśniąca skóra oblepiała szkielety tak (...) + białe oczy pozbawione źrenic wpatrywały (...)

Długa czarna grzywa i ogon, powiewały na wietrze. 
Długa, czarna grzywa i ogon powiewały na wietrze.

Smoczy łeb, dla niektórych może wydawać się straszny i odpychający, jednak nie dla mnie.
Zamieniłabym na: Smoczy łeb – dla niektórych straszny i odpychający, ale nie dla mnie.

Po obfitej uczcie Hope uklękła, zachęcając bym ją dosiadła. 
Przecinek przed Hope i bym.

Niepewnie, ale wdrapałam się na grzbiet samicy. Skocznie poderwała się. 
(...) wdrapałam się na grzbiet samicy. Poderwała się szybko do góry.

Machała skrzydłami pokonując opór powietrza. 
Przecinek przed pokonując.

- Dobra, ale nie musisz na mnie krzyczeć! Próbuje ci pomóc! Nie możesz tego docenić? – wyrzuciłam ręce w powietrze
Myślnik zamiast dywizu + błędny zapis dialogu.

- Daphne, do cholery. Powiedz mi co się dzieje. – popatrzyłam jej prosto w oczy
Przecinek przed co + błędny zapis dialogu + myślnik zamiast dywizu + kropka na końcu.

Głównie problemy masz z przecinkami, używaniem dywizów zamiast myślników i niepoprawnym zapisem dialogów; literówki również się zdarzały, ale raczej rzadko, podobnie jak brak kropek na końcu zdań. Z tego, co widziałam, kilka rozdziałów było sprawdzonych przez betę – świetnie. Osobiście uważam, że jeśli ktoś nagminnie popełnia błędy, to zatrudnienie bety jest najlepszym pomysłem. Sprawdzi, wytłumaczy czemu tak a nie inaczej, a czasem nawet doradzi coś w kwestii fabuły – same zalety, więc, tak, jak wspominałam wcześniej, korzystaj z tej pomocy, dopóki nie będziesz w stanie pisać bezbłędnie samodzielnie.

Myślnik

Dywizy (-) nie pełnią funkcji myślnika, czynią to natomiast: półpauza (–) i pauza (—). Myślnik występuje przed wypowiedzią bohatera, jak i po niej, czyli w tych dwóch miejscach:

- Zjeżdżaj stąd! - wycedził brunet - Błędny zapis.
Zjeżdżaj stąd! wycedził brunet. - Poprawny zapis.

Dialogi zapisuje się zawsze od nowego akapitu, o czym bardzo często zapominasz lub wcale tego nie stosujesz.

Poprawne zapisywanie dialogów 

- Nie masz prawa decydować za mnie. - Powiedziała rozdrażniona.
– Nie masz prawa decydować za mnie – powiedziała rozdrażniona

Jeśli po wypowiedzianym zdaniu przez daną osobę mamy słowa takie jak powiedziała, oznajmiła, mruknęła, krzyknęła, westchnęła (czyli odnoszące się do wypowiedzi) to piszemy je z małej litery i kończymy kropką. Przed myślnikiem kropki nie stawiamy.

- Jakoś niespecjalnie chce mi się z tobą rozmawiać - podparł się łokciami o stół.
– Jakoś niespecjalnie chce mi się z tobą rozmawiać. – Podparł się łokciami o stół.
 
Tutaj natomiast mamy dwa zdania: wypowiedź bohatera oraz to co on zrobił, będzie robił. W tym przypadku piszemy kropkę przed myślnikiem, a po nim słowa zaczynamy z dużej litery i kończymy kropką.  
 
Ramki (3/7)

Błędy

Spameria:

Jeśli chcesz się zareklamować możesz zrobić to tutaj. 
Przecinek przed możesz.

Kontakt:

Jeśli chcesz nawiązać ze mną współpracę, lub po prostu się ze mną skontaktować pisz tutaj :)
Przecinek przesuń przed pisz + kropka na końcu.

Miniaturki i Spis treści połączyłabym w jedną ramkę, oddzielając wyraźnie, co jest rozdziałem, a co miniaturką. Nazwę Nagrody zamieniłabym na Nominacje, gdyż w tym przypadku to określenie lepiej pasowałoby do tej ramki. Na Twoim miejscu poprawiłabym także ułożenie poszczególnych kategorii, a również coś dodała. Wyglądałoby w moim mniemaniu to tak: Strona główna, O blogu, O autorce (tutaj umieściłabym kontakt do Ciebie, zamiast tworzyć oddzielną ramkę do tego), Spis treści, Nominacje, Linki (dodałabym w to miejsce również linki z działu Czytam i polecam – po co robić dwie takie same ramki?), Spam.

Dodatkowe punkty (0/3)

Nie przyznaję żadnych dodatkowych punktów.

Suma punktów: 35

Ocena: dopuszczający (2)

Na dzień dzisiejszy tylko dwójka. Jednak pomimo tego życzę Ci, Ariane, wytrwałości oraz uzyskania wyznaczonego sobie celu, poprawiania siebie. Nic nie pomaga w dążeniu do perfekcji jak właśnie ćwiczenia i pracowitość, ciągłe uczenie się czegoś nowego, a także umiejętność przyjęcia krytyki i jej odpowiednie interpretowanie. :)

2 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za ocenę.
    Tą wielką rewolucję przekładam i przekładam.
    I czasu i chęci brak.
    Po pewnym czasie doszłam do wniosku, że ta historia jest tak oklepana, że tylko się złapać za głowę mogę.
    Jak znajdę chwilę czasu na pewno zrobię wieeeelkie zmiany.
    Jeszcze raz bardzo dziękuję.
    Pozdrawiam, Ariane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zero tajemniczości, ciekawości, nutki frustracji, czy też zachęty do czytania
      Bez przecinka przed czy.

      Szablon kompletnie nie pasuje do Twojego opowiadania, prędzej wybrałabym go, pisząc opowieść obyczajową, aniżeli potterowskie fan fiction. Szablon nie sprawia wrażenia wyjątkowego, nie zachęca mnie do czytania, a wręcz odpycha. Polecałabym Ci poszukać innego szablonu na szabloniarniach lub jakiś zamówić; z pewnością znajdziesz taki, który o wiele lepiej spełni swoje zadanie od szablonu aktualnie przez Ciebie używanego.
      Powtórzenia.

      Rzecz jasna, wygląd nie jest znów taki najważniejszy, ale dzięki niemu możesz pozyskać nowych Czytelników – a to z pewnością nie jest dla Ciebie bez znaczenia :).
      Chyba tylko na chwilę, bo jeśli treść jest denna, to nikt nie zostanie, bo och-jaki-piekny-szablon.

      Czy rzeczywiście trudnym jest przedstawić formę dialogu w tekście w sposób
      Trudno.

      Hogwart, to potężny i silny zamek
      Silniejszy niż Pudzian? ;D // Bez przecinka.

      należy do nienaturalnie nienaturalnego zachowania
      Podwójne przeczenie, czyli to zachowanie jest normą? ;)

      rozdziału...Nie
      Brakuje spacji.

      główna bohaterka sama obraca dwóch Ślizgonów wokół palca...
      Okręca.

      Niech zabije ją ktoś
      Może Mistrz Yoda?

      A, kompletnie się w tym gubię.
      Plus, znowu, kompletnie bezsensowny dialog po scenie miłosnej.

      Powtórzenie.

      Wiem, za dużo ironii w tej ocenie
      *idzie po lupę*

      I jak mogą w ogóle zostać one wykasowane przez takie uczucie jak szok?
      Traumatyczne przeżycia mogą ci nieźle nacyrkować z pamięcią. // Szok to nie uczucie.

      gdybym nie miała przymusu czytania tego opowiadania jako oceniająca, to z pewnością na pierwszym rozdziale zakończyłam z nim przygodę.
      Zakończyłabym.

      Podkrążone oczy, potargane włosy i wymięta koszulka, sprawiały, że widok był jeszcze bardziej smutny.
      Bez pierwszego przecinka.

      Nie pierwszego, tylko drugiego.

      Hagrid kilkukrotnie krzyknął.
      Kilkakrotnie.

      Obie formy są poprawne.

      Po obfitej uczcie Hope uklękła, zachęcając bym ją dosiadła.
      Przecinek przed Hope i bym .

      Przed Hope Nie potrzeba przecinka.

      wytłumaczy czemu tak a nie inaczej
      Przecinek przed a.

      z małej litery
      zaczynamy z dużej litery
      Małą/dużą literą.

      Usuń

Obserwatorzy