wtorek, 21 października 2014

[252] black-redstart

Autorka bloga: Croyance
Autorka oceny: Marta

- Przyznaję, mały, prawie się nabrałem. Ale ta dwójka nigdy, powtarzam, nigdy nie będzie przyjaciółmi ani choćby znajomymi. To do nich nie pasuje i każdy to wie – zaśmiał się Artur, kręcąc głową.
Felix spojrzał z nadzieją na Hermionę, a ta szturchnęła łokciem Draco. Oboje pokiwali zgodnie głową i zaczęli mówić.
- Od trzeciej klasy zamieniamy się sporadycznie pracami z eliksirów, czego nigdy pan nie odkrył, profesorze.
- Pomagałem jej podkradać składniki z twojego schowka do potrzebnych jej eliksirów, w końcu miałem twoje hasło, wujku – wyznał chłopak.
- Uczyłam go francuskiego, gdy miał wyjechać na wakacje do Francji i pomagałam w numerologii, gdy chciał dostać wybitny z sumów.
- Dzięki mnie opanowałaś w końcu latanie na miotle i umiesz złapać znicz niemal lepiej od Pottera – zwrócił się do niej, patrząc jej prosto w oczy. - Nie wspominając, że pomogłem ci z Krumem. Gdyby nie ja, nawet nie zwrócił by na ciebie uwagi!
- Co proszę? Krum zwrócił swoją uwagę na moją inteligencję, nie na wygląd. I mam ci przypomnieć, dzięki komu twoje włosy w końcu wyglądają normalnie, a nie jakby cię smok wylizał?!
- Teraz to przegięłaś, zjem twoje ulubione ciasteczka, które znalazł Felix. Nie zostawię ci nawet jednego!
- Świnia! Lepiej pożegnaj się z tymi chipsami, bo jak tylko je dorwę, nie zostanie nawet okruszek!
Oboje wstali i ruszyli ku spiżarni, nie zważając na wstrząśniętych członków Zakonu i uśmiechniętych Ślizgonów. Gdy wrócili, zajęli z powrotem swoje miejsca, po drodze wyjmując lody. Chłopak jadł ciastka, zgarniając nimi lody, podobnie dziewczyna robiła z chipsami. Jednak po chwili spojrzeli na siebie i z westchnieniem zamienili się paczkami. Dopiero wtedy spojrzeli do góry i Draco spytał:
- Na czym to stanęliśmy?

[Czarny Kopciuszek – black-redstart.blogspot.com, rozdział 5; Autorka: Croyance]

Pierwsze wrażenie: 9/10 pkt

Adres, belka, ogólnie.
 
Black redstart w języku polskim oznacza małego wędrownego ptaszka z gatunku muchołówkowatych, zwanego kopciuszkiem. Ty sama tłumaczysz adres jako Czarny Kopciuszek. Gdybym wpadła na Twojego bloga przypadkiem, nic o nim ani o Tobie nie wiedząc, na pewno poczułabym się zaintrygowana: wszak z nagłówka patrzą na mnie jedne z moich ulubionych postaci z serii o Harrym Potterze, Dracze i Hermi. O co chodzi z tym Kopciuszkiem? – pomyślałabym zapewne i natychmiast przypomniałyby mi się pierwsze sceny filmu Black Swan. Nie wiedziałabym wtedy, czy to dobry trop (ale po przeczytaniu już paru pierwszych wpisów wiem, że z pewnością bardziej idę w stronę "ciepło" niż "zimno"...) no i, zwyczajnie, żeby się przekonać, zaczęłabym czytać. Jaki z tego wniosek dla Ciebie, Croyance? Ano, taki, że algorytm przykuwania uwagi, skonstruowany z adresu oraz napisu na belce (cytat z zasadniczej dla koncepcji Twojego opowiadania piosenki pt.: Prisoners, w tłumaczeniu na język polski brzmiący: Jak ktoś, kto przynosi zbawienie, jak kobieta, która zawsze czeka) i wyglądu bloga na pierwszy rzut oka, działa bez zarzutu. Trzymasz się języka angielskiego, podajesz autorów cytatów, inspiracje i wszystko, co chciałabym na ten moment wiedzieć, okraszasz też to muzyką – więc jest okay i mam nadzieję, że będzie splendid. Jedyne, co troszkę bruździ w różowości mojego pierwszego wrażenia, to właśnie ten nagłówek ze zdjęciem bohaterów – ale o tym niżej.

Wygląd: 5,75/6 pkt

Nagłówek, szablon, czcionka, przejrzystość, ogólnie.
 
Nagłówek zdobi medalion tudzież szklana kula tudzież witraż przedstawiający Dracona Malfoya i Hermionę Granger. Wybrane zostały zdjęcia, które nie budzą pozytywnych emocji, takich jak spokój, frajda czy podekscytowanie, a raczej te mroczne: niepokój, smutek, lęk. Draco i Hermiona wydają się zmierzać ku czemuś, oboje wyglądają na strapionych i próbujących przygotować się do tego, co ich czeka – świetny efekt! Patrzę na nich, czytam cytat na otoczce /fantastyczna kompozycja!/ i nie myślę: kolejne Dramione, ciekawe, co tym razem? tylko: O, cholercia, co oni tacy spięci? Będzie się działo i to będzie ponurzasto, wow! W tle obrazka widać las, tonacja tła jest zimna: błękit i odrobina cieplejszej lawendy, co w połączeniu z szaro-niebieską kolorystyką reszty szablonu podtrzymuje klimat, o którym wspominałam.
Wracając do tego, co powiedziałam o tym medalionie (pozostańmy przy tej nazwie): obiektywnie oceniając, jest on elementem bardzo dobrze dopasowanym do konwencji i treści publikowanej na blogu. Subiektywnie: zajmuje całą przestrzeń na pierwszy rzut oka, lecz jako element reprezentacyjny bloga akurat mnie nie przekonuje; zwyczajnie jest za duży i nie pasuje mi jako jedyny, tak wyraźnie wyodrębniony akcent nagłówka. Dodałabym trochę czarnej mgły do tej szarości, żeby kontrast kolorystyczny nie był tak wyraźny, aby te kolory nieco się przenikały – podkreślam jednak, to moje osobiste zdanie, którego absolutnie nie bierz sobie do serca, proszę.
Czcionka jest schludna, czytelna, jasna na ciemniejszym tle. Blog jest bardzo estetyczny i przejrzysty, w zasadzie jedynym szaleństwem, jeśli chodzi o jego wygląd, jest właśnie wspomniany na początku medalion.

Treść: 45/45 pkt

Fabuła i świat przedstawiony: bohaterowie, czas i miejsce akcji, opisy i wątki.

Prolog, siedem rozdziałów, jedna miniaturka niezwiązana z opowiadaniem, o którym będzie zaraz mowa, więc nie skupię się na niej. Opowiadanie zaś, to fan fiction z kręgu HP, typu Dramione, ale najbardziej mroczne z tych, które dotąd czytałam, najbardziej... zaskakujące. Właściwie, niczego nie można być pewnym, jeżeli chodzi o Czarnego Kopciuszka (przyjmijmy to za tytuł opowiadania publikowanego na ocenianym niniejszym blogu). Opuszczenie jednego zdania grozi ryzykiem utraty istotnej informacji – oczywiście, poza utratą niezapomnianych emocji.

Główną bohaterką jest... no właśnie. Tak naprawdę, nie wiem, kogo powinnam wpisać na pierwszym miejscu i nie chodzi oczywiście o to, że jednakową uwagę poświęciłaś pięciu różnym bohaterom, nie; tutaj kwestia jest inna: to cały czas ta sama bohaterka, tyle że w kilku odsłonach i zastanawiam się, która jest prawdziwa?
Z pewnością jest tu odsłona dziewczyny nazywającej się Hermiona Granger, znanej już z sagi autorstwa Joanne Kathleen Rowling, o cechach też już znanych z tejże sagi, różniącej się od oryginału tym, że tak naprawdę, od kilku już lat, pozostaje w przyjaźni z Draconem Malfoyem, jego młodszym bratem Felixem oraz Blaisem Zabinim. Przyjaźń ta narodziła się nieoczekiwanie, w niecodziennych okolicznościach i jest, jak określił to jeden z bohaterów Twojego opowiadania, nawet silniejsza niż to, co łączy Hermionę, Harry'ego i Rona. Przypadkowo wychodzi ona na jaw przed dwójką z członków Zakonu, lecz to i tak niewiele zmienia.
Druga odsłona, to Amber. Dziewczyna osierocona, nieświadoma swoich czarodziejskich mocy – do momentu spotkania z Arturem Blackwoodem, dzięki któremu (przez którego?) rozpoczęła zupełnie nowe życie. Życie szpiega, szkolonego surowo i solidnie od bardzo młodych lat, w starannie dobranej grupie; szpiega, który przeniknął do kręgu Śmierciożerców a następnie znalazł się blisko samego Lorda Voldemorta, lecz poniósł z jego ręki okrutną śmierć. Powód? Informacja, która pozornie zdawała się być rewelacyjną kartą przetargową, wręcz gwarantem sukcesu Czarnego Pana w zwalczaniu jego przeciwników. Informacja o tym, że Lucjusz, Narcyza i Draco Malfoyowie są szpiegami na usługach Zakonu Feniksa. Informacja, która była prawdziwa. Informacja, która była zbyt dobra, by, zdaniem Lorda Voldemorta, wielokrotnie już pokonanego, być prawdziwą.
Jest jeszcze ktoś trzeci. Księżniczka Czarnego Pana. Jeden z jego najskuteczniejszych popleczników i sług, jedna z najbardziej zaufanych osób, należąca do Wewnętrznego Kręgu i ciesząca się jeszcze większą atencją, niż Bellatrix Lestrange. Kathrina vel Katherina (prosiłabym o ujednolicenie imienia, używane jest różnorodnie w opowiadaniu i ramkach).
Trzy kobiety. Trzy niezwykle silne, poharatane wewnętrznie, osobliwie odważne i dzielne kobiety. Szkopuł w tym, że Hermiona, Amber i Katharina, to (chyba) wciąż ta sama osoba, można powiedzieć, że była to ta sama osoba, bowiem w trakcie opowiadania wychodzi na jaw, że Amber zginęła z ręki Czarnego Pana i tym samym została spalona jako szpieg w Zakonie Feniksa. Nikt nie wie, która z nich jest którą, bowiem w każdym wcieleniu przyjmują inny wygląd (nie chodzi mi o to, że Amber czy Kathrina wyglądają za każdym razem inaczej, tak jak metamorfomag Tonks: chodzi mi o to, że wygląd Amber, wygląd Kathriny i wygląd Hermiony są różne i nie naprowadzają na jakikolwiek łączący je ślad). Nie podejmuję się na tym etapie, na którym obecnie Twoje opowiadanie się znajduje, ustalać chronologii wydarzeń, pozostając przy wystarczająco już wstrząsających wnioskach: Amber, wydając Malfoyów, spełniała swoją groźbę, czego można było uniknąć, gdyby w pewnym momencie podjęte zostały pewne działania, dzięki którym uchroniono by od śmierci Dracona Malfoya. Kathrina nie przestała być Amber, to znaczy stała się Księżniczką Czarnego Pana, by tak naprawdę, móc uzyskiwać najpewniejsze informacje, dla ludzi, dla których naprawdę pracuje i którym naprawdę pomaga – czyli członkom Zakonu Feniksa. Tak, jak wspominałam: nie odważę się ustalić chronologii wydarzeń, aczkolwiek to z pewnością pomogłyby rozwikłać mi zagadkę i odpowiedzieć na parę nurtujących mnie pytań – ale mam nadzieję, że następne rozdziały te odpowiedzi mi zapewnią. Jeżeli chodzi o kreację bohaterki (ek): mistrzostwo świata. Ciary, rumieniec podekscytowania, brak tchu i obgryzione paznokcie (wiem, trzeba stworzyć na Ostrzu Krytyki fundusz odszkodowań, w tym miesiącu przeczytałam bowiem tyle dobrych opowiadań, że było to, co prawda, z wielkim zyskiem dla mojego ducha i dla ocenialni, lecz z równie ogromną szkodą dla moich paznokci, i tak już w słabej kondycji...! Kurczę, Croy, ja chcę mieć ładne i DŁUGIE paznokcie!) – że nie wspomnę o masie uczuć oraz refleksji, przewalających się jak tajfun w mojej łepetynie. Po prostu... masz, dziewczyno, wielki talent i wielki pomysł umiesz zrealizować tak, że chapeau bas!
Pozostałe bohaterki są już Czytelnikom znane z kanwy, a więc: Ginny Weasley, Narcyza Malfoy, Molly Weasley, Nimfadora Tonks i inni. Postaci te, z uwzględnieniem kwestii już przeze mnie omówionych, nie odbiegają od wzorca.
Żeby nie było, że zachwycam się tylko bohaterkami: jest też kilku naprawdę intrygujących, równie malowniczo i męsko ukazanych jegomości. Rzecz jasna, Draco Malfoy, nieszczęśliwy narzeczony (serio go rozumiem, w momencie, w którym się z nim jako Czytelnik stykam, ma chłopak naprawdę niezły Sajgon z życia prywatnego plus milion innych kłopotów, a Ty mu jeszcze dokładasz ślub z rozsądku z dziewczyną, którą toleruje, ale której na pewno nie darzy cieplejszym uczuciem, którą w okresie przygotowań do ślubu zaczyna wręcz nienawidzić – i tylko Czytelniczka niemająca słabości do jego postaci już od czasu oryginału jest w stanie zmarszczyć brwi i powiedzieć w tym momencie: Ej, ale moment: przecież Ginny zachowuje się jak każda kobietka na jej miejscu! A że chciałaby iść do ołtarza w różowej sukni... Ja tego nie powiem, bowiem moje serducho jest w całości i na stałe przy Draconie... no i przy tej, którą naprawdę (po)kocha...). Felix Malfoy – młodsza latorośl Malofyów i oczko w głowie nie tylko swoich rodziców, ale i brata oraz jego przyjaciółki, Hermiony Granger. Chłopak ukazany jako naprawdę jasny przedstawiciel rodu Malfoy z chromosomem Y. Podoba mi się jego dobre, ciepłe serduszko i pogodna atmosfera, jaką potrafi zaprowadzić tylko samym swym pojawieniem się; rzeknę, że jest wręcz Jasperem Halem tego opowiadania – naprawdę fajny pomysł miałaś na niego, Croy. Z innych bohaterów męskich mniej znanych niż znanych, mamy Artura Blackwooda, pomysłodawcę, jeśli dobrze rozumiem, grupy szkoleniowej dla dzieciaków o magicznych zdolnościach (przy okazji, Croy, mogłabyś wymyślić jakąś chwytliwą nazwę dla tej grupy) oraz byłego i wielce niepocieszonego tym faktem trenera Amber, uważanej przez niego za jedną z najlepszych uczennic (ha, ha, ha – jedna z najlepszych uczennic, mówi to nam coś?). Postać ta wciąż spowita jest mgłą tajemnicy, wierzę jednak, że przybliżysz Czytelnikom co nieco z jego przeszłości, zwłaszcza z okresu działania grupy szkoleniowej. Jest w Arturze potencjał.
Dalej są już mężczyźni w większości znani: Severus Snape, Lucjusz Malfoy, Harry Potter, Ron Weasley z przyległościami, Albus Dumbledore... nie licząc absolutnie czadowej bójki Seva z Arturem i pikantnych oraz nasyconych mnóstwem sarkazmu dialogów tychże, jest podobnie jak u Rowling. Ach, zapomniałabym: Harry i Ron robią u Ciebie na razie za dwóch przygłupów, którzy nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, a jak już zdają, to kończą pijani w sztok pod stołem i, jak zwykle, ratowani przez kogoś, kto zdobył się na litość i miłosierdzie względem nich w imię większej sprawy. I like it.

Kolejny wniosek, jaki wyciągnęłam z lektury, jest taki – i tu przechodzę już do czasu i miejsca akcji Twojego opowiadania – w wyniku nieskutecznej ochrony przyjęcia zaręczynowego przyszłej Młodej Pary, czyli Dracona Malfoya i Ginevry Weasley, jego – zawierającego małżeństwo z rozsądku i dla wzmocnienia Zakonu, jej – zawierającej małżeństwo z czegoś, co wydaje się jej samej być prawdziwą miłością – a także w wyniku głupoty pewnej dwójki Gryfonów (wiem, to podłe, ale z prawdziwą przyjemnością i błogością czytałam o tym; po prostu, wolę czarnych bohaterów plus mam absolutny przesyt i irytację na wysokim poziomie, jeśli chodzi o słodkiego Harry'ego i Ronusia, yay!) narażone zostaje życie Dracona Malfoya i naprawdę niewiele brakuje, by został on zamordowany przez Voldemorta w przeciągu dwóch sekund (swoją drogą, nasuwa mi się teraz spostrzeżenie, być może głupie, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz: dlaczego Voldemort chce zabić Dracze, skoro nie uwierzył Amber w to, że Malfoyowie są szpiegami? Tak na wszelki wypadek? Dlaczego, w gruncie rzeczy, młody Malfoy jest chroniony niemalże stukrotnie mocniej, niż świadek koronny w polskim mugolskim świecie, niż nawet sam Potter, Harry Potter w brytyjskim świecie magii...? Chętnie porozmawiam z Tobą dłużej o tym opowiadaniu poza Ostrzem, autentycznie jestem zaciekawiona ścieżką, jaką podążyła Twoja fantazja, Croy). Udaje mu się jednak przeżyć – dzięki pomocy z zewnątrz, choć nie do końca z zewnątrz: Draco odkrywa, że osoba, która mu pomogła, należała do grupy wyszkolonych agentów, więcej – należała do naboru, w którym zwerbowano także i jego. Nie wie jednak nic więcej, bowiem Kathrina nie posuwa się do nieostrożności, za którą chłopak mógłby zapłacić życiem, natomiast nie zmienia to faktu, iż jest tą kobietą zafascynowany, poza tym, przebywanie z nią daje mu wytchnienie, jakiego potrzebuje coraz częściej, w związku z totalną masakrą związaną z nadchodzącym milowymi krokami jego własnym ożenkiem. Kilkakrotnie ustami swoich bohaterów określiłaś sytuację nadającą tło opowiadaniu mniej więcej tak: nie możemy o tym zapomnieć, że za zapieczętowanymi wieloma zaklęciami drzwiami kwatery Zakonu trwa prawdziwa wojna. To dobre podsumowanie, poza tym, dokładnie wytłumaczyłaś w stosownej ramce, w jakim czasie prowadzisz akcję.

Opisy, jakie u Ciebie przeczytałam, są dokładnie takie, jakich można by oczekiwać: nieprzesadzone, zostawiające odpowiednio duży margines dla wyobraźni Czytelnika, a jednocześnie – zapisane barwnym językiem, lekkim piórem, przez Pisarkę, która doskonale się na tym zna. Cóż mogę rzec więcej?

Wojna, a więc nie tylko strategia, spiski i bitwy, ofensywa i defensywa; to także godzina policyjna i nadzwyczajne środki ostrożności – a są w Zakonie tacy, którzy w sposób niektórych denerwujący, wyłamują się spod tych reguł... i nawet fakt, iż są to osoby, co do których zaufanie środowiska społecznego jest stuprocentowe i które uchodzą za osoby inteligentne, samodzielne oraz ogólnie niewymagające niańczenia dwadzieścia cztery godziny na dobę, takie, jak Hermiona Granger – budzi zastrzeżenia. Dlaczego bowiem Hermiona tak często uzyskuje dyspensę od siedzenia w Zakonie i znika, ponoć w bibliotekach? Dlaczego, jak już mowa o bibliotekach, nie wybiera tych bezpiecznych tylko, na przykład, włamuje się do ściśle strzeżonych, z łatwością siedmiolatka odpakowującego lizaka z papierka? I dlaczego ten nieszczęsny pan młody tak często znika bez słowa, wiedząc, że choć wszyscy (a przynajmniej – wszyscy mężczyźni) rozumieją doskonale jego brak entuzjazmu do przygotowań ślubno-weselnych, to tak naprawdę, większość tego cyrku z ochroną robią właśnie dla jego dobra i jego, kształtnego jak znam Dramione tyłka? Jest więc Hermiona, która swoim zachowaniem w końcu wzbudza zainteresowanie Zakonu. Jest Draco, który ucieka od narzeczonej na razie jeszcze nie w ramiona ale do mieszkania kobiety, która jest szpiegiem, ale przy której czuje się po prostu sobą. Była Amber, która też była szpiegiem i zginęła. Jest Kathrina, która właśnie otrzymała misję i Czytelnik, który czytał rozdziały od deski do deski, już wie, że będą kłopoty i to duże, bowiem Czarny Pan już wie, że w swych szeregach ma szpiega, a do jego zdemaskowania oddelegował właśnie swoją najwierniejszą przyboczną... drobiazg, że to ona właśnie jest tym szpiegiem... Dużo szpiegostwa, zatem, ale i dużo miłości, bo to, co połączyć ma pod obrączką Dracona i Ginny, oczywiście z miłością wspólnego ma niewiele, a przynajmniej – mniej, niż to, co czuje Hermiona do Dracona, a o czym on, oczywiście (FACET!), zielonego pojęcia nie ma i swojej wspaniałej Kathrinie zwierza się, jaką to cudowną siostrę odkrył w pannie Granger, jeszcze będąc uczniem Hogwartu. Shit. Na miejscu Hermiony/Kathriny chętnie poszłabym na śmierć, nawet w imię mojej własnej miłości do Draco – i pies z jego wyrzutami sumienia oraz olśnieniem, jakie zapewne przeżyłby w wielce romantycznej i łzawej scenie trzymania umierającej Hermiony vel Kathriny w ramionach, przy okazji czego, jak znam życie, usłyszałby parę słów prawdy. Croy, jeśli nie schrzanisz tej akcji i tych wątków, pozostaniesz Wielką Autorką w mej pamięci. Moc Czarnego Kopciuszka jest właśnie w tym, że opisujesz wielkie emocje w wielki sposób, to jest: niepachnący kiczem, schematem ani czymkolwiek, co wcześniej zostało w takiej formie przez kogoś napisane. Jeżeli nie zejdziesz poniżej tego poziomu i jeżeli masz już w głowie finał, który jest w stanie powalić na kolana – obiecuję, że dotrwam razem z Tobą do tego momentu a gdy będę miała możność spotkać Cię gdzieś na żywo, bardzo mocno Cię wyściskam za kawał dobrej literatury. To co, deal?
 
Styl. 

Piszesz w dokładnie taki sposób, jaki lubię i podziwiam najbardziej. Masz pomysł i sporo emocji w sercu, lekkie pióro i z całą pewnością piszesz nie od dziś, nie od miesiąca i nie od roku. Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać Twoją twórczość. Jest w niej wszystko to, co powoduje, że opowiadanie zostaje we mnie na długo, mam nadzieję, że na zawsze. Do tego – ilustracje muzyczne, no po prostu... powiedziałabym, że bajka, ale Ty nie piszesz bajek ani nawet baśni, więc po prostu powiem: BRAWO.
 
Słownictwo.

Bardzo bogate, dopasowane do tematyki i do wypowiadających się postaci, używane ze swobodą, wyczuciem i namysłem. Pięknie!

Dialogi.

Dialogi, to naturalna, świetnie prowadzona przez Ciebie część opowiadania. Błędy, jakie napotkałam w zapisie technicznym, polegają na używaniu dywizów (-) zamiast myślników (–), poza tym – absolutnie nie mam zastrzeżeń, a wręcz powiem: jeszcze więcej takich dialogów!

Błędy: 9/10 pkt

Ocenie szczegółowej poddałam rozdział 3. Błędów w zapisie dialogów, w postaci używania dywizów zamiast myślników, zwłaszcza we wprowadzeniach wypowiedzi dialogowych – nie opisuję, poza pierwszym ich przykładem.

Rozdział 3.

1.
To tu przeniósł się cały Zakon i ich bliscy podczas ucieczki z zaręczyn. Inni goście już dawno byli u siebie w domu i zapewne podobnie powinno być z Zakonem.

Zamiast i ich bliscy powinnaś była raczej napisać: i bliscy jego członków albo, gdybyś uparła się przy mniejszej zmianie: To tutaj przenieśli się cały Zakon i jego bliscy.
Podobny problem z podmiotem zbiorowym goście: liczba mnoga, więc byli u siebie w domach.

2.
Tym razem jednak nie mieli na to czasu z powodu dwóch idiotów, którzy teraz siedzieli na kanapie, pijąc mocną kawę. Severus nie chciał marnować swych eliksirów na ich kaca, zasłużyli na niego. Teraz jednak martwili się o coś innego.

Powtórzenie jednak i teraz, brak przecinka po jednak w obu przypadkach. Stylistyczna przeróbka proponowana przeze mnie: Tym razem jednak, nie mieli na to czasu z powodu dwóch idiotów, którzy aktualnie siedzieli na kanapie, pijąc mocną kawę, by uleczyć kaca Severusowi ani przez myśl nie przeszło uszczuplenie zapasu eliksirów, które tę przypadłość mogłyby wyleczyć w ciągu pięciu sekund. Kac, to było nic w porównaniu z tym, na czym teraz musieli skupić się najbardziej.

3.
Artur jako jedyny miał na tyle spokoju w sobie, by nimi nie potrząsnąć przy przesłuchiwaniu. Ale czego się spodziewać. Nie miał z chłopakiem żadnego kontaktu, nie był jego krewnym, przyjacielem czy nawet znajomym. Czasem dobrze było mieć go przy sobie, ale czasem...

Powtórzenie ale + niejasność, do kogo odnosi się określenie chłopak – w pierwszej chwili, myślałam, że chodzi o Pottera (tam, gdzie pojawia się Potter, na ogół jest o nim mowa na pierwszym miejscu; Złoty Chłopiec, Niepożądany Numer 1 – te sprawy, rozumiesz...) i dopiero poniewczasie zrozumiałam, że chodziło o Malfoya Juniora. Dla jednoznaczności, zamiast z chłopakiem napisałabym z młodym Malfoyem, żeby już tak nie osładzać Severusa i nie wpychać mu w jego boskie wąskie usta imienia ucznia, co sugerowałby przecież w jego mniemaniu obrzydliwą sentymentalność.
Drugie ale zamieniłabym na lecz.

4.
Cisza, jaka po tym zapadła, zmusiła chłopaków do spojrzenia w górę. Wszyscy przypatrywali się im, a ich miny mówiły wszystko. Jednak oni nie wiedzieli, o co chodzi. Przecież zrobili, co...

Znowu zamieszanie z podmiotami i z trudem można zrozumieć, kto na kogo patrzył potępiająco i kto co myślał. Dla jasności i prostoty: zamiast Wszyscy napisałabym Pozostali zgromadzeni w pokoju, zamiast oni ani Harry, ani Ron.

5.
- Ale, ona...
- Jestem pewny, że Granger jest bezpieczna. Na pewno jako jedyna zabezpieczyła porządnie swoją teleportację i jest teraz z rodzicami. Powinniśmy skontaktować się z innymi gośćmi, ale nie sądzę, by byli tak głupi, że przenieśli się od razu do swojego domu – zapewnił Snape.

Zbędny przecinek po Ale + końcówkę wypowiedzi dialogowej Severusa zapisałabym nieco inaczej: nie sądzę, by byli tak głupi, żeby przenieść się od razu do swoich domówzapewnił Snape.
Masz tu też przykład, w którym zamiast myślnika we wprowadzeniu dialogu, postawiłaś dywiz, natomiast nie popełniłaś tego błędu na końcu dialogu.

6.
Nikt nie musiał odpowiadać mu na to pytanie, wszyscy zwiesili wzrok, znając następstwa słów wypowiedzianych przez mężczyznę. [...] Gdyby nie to, że tak długo nie wiedzieli co robić, gdyby nie wpadali w panikę i nie wyglądali co chwilę przez okno, może ktoś uwierzyłby, że od początku mieli plan, jednak teraz było za późno, by naprawić błędy.

W literaturze raczej używa się zwrotów spuścić wzrok albo, kolokwialnie, zwiesić głowę, natomiast zwiesić wzrok wydaje się być niezbyt ładne.
Przed jednak, dla wzmocnienia efektu, postawiłabym myślnik.

7.
Dlatego też dość szybko przyszedł czas na karę dla swych sług.

Zrezygnowałabym ze swych, z racji tego, że poprzedzająca to zdanie narracja prowadzona jest z punktu widzenia nie Voldemorta, a Hermiony. Ewentualnie, mogłabyś napisać jego.

8.
Jako Kathrina była przyzwyczajona do wahań nastroju Voldemorta. Nigdy nie można było być pewnym kiedy czeka cię nagroda, a kiedy kara. Jednak z dnia na dzień stawał się wobec niej okrutniejszy, chciał ja złamać, zniszczyć jej życie jak wielu innym przed nią.

Po Kathrina postawiłabym przecinek, zabrakło go również przed kiedy.
Literówka ja zamiast ją.
Dla wzmocnienia efektu, prze jak wielu innym przed nią postawiłabym myślnik.
Mam wątpliwości co do zastosowanie przez Ciebie zaimka cię w zdaniu, które powinno raczej trzymać się narracji trzecioosobowej. Zabrakło tego dystansu, który mogłaś osiągnąć przez zapis np.: Nigdy nie można było być pewnym, kiedy z jego strony spotka kogoś nagroda, a kiedy kara. lub przez zapis nawiązujący bezpośrednio do autopsji Kathriny: Nigdy nie była pewna, czy spotka ją z jego strony kara czy też nagroda.

9.
Nie będzie miała czasu dojść do siebie, wziąć upragniony prysznic, zamknąć kilka najkrwawszych ran i ponastawiać kilku kości. Wyszła za bramę posiadłości i ostatkiem sił teleportowała się blisko swojego mieszkania. Upewniając się, że nikt za nią nie idzie przeniosła się prosto do swojego domu, niezbyt gotowa stawić czoła wściekłemu Ślizgonowi.

W pierwszym z cytowanych zdań wszystkie rzeczowniki – z wyłączeniem ostatniego – odmieniłaś w bierniku, ostatni zaś – w dopełniaczu. Powinnaś była odmienić wszystkie w bierniku albo wszystkie w dopełniaczu, co za tym zaś idzie: wybrać między zdaniem:
Nie będzie miała czasu dojść do siebie, wziąć upragniony prysznic, zamknąć kilka najkrwawszych ran i ponastawiać kilka kości. /odmiana rzeczowników w B./
a zdaniem:
Nie będzie miała czasu dojść do siebie, wziąć upragnionego prysznica, zamknąć kilku najkrwawszych ran i ponastawiać kilku kości. /odmiana rzeczowników w D./.
Moim zdaniem, lepiej brzmi druga wersja: z użytego przez Ciebie wyrażenia Nie będzie miała czasu wynika domysł, że bohaterka nie będzie miała czasu zrobić czegoś, co wskazuje na D., a nie coś, co wskazywałoby z kolei na konieczność odmiany w B.
Rozważmy zdanie drugie. Według mnie, wynika z niego, że Hermiona teleportację rozpoczęła w miejscu blisko swojego mieszkania, nie zaś – że tam ją zakończyła, co, jak chyba słusznie się domyślam, było Twoim zamiarem. Moim zdaniem, Twój planowany przekaz lepiej oddałoby zdanie zapisane w następujący sposób: Wyszła za bramę posiadłości i ostatkiem sił teleportowała się do zaułka oddalonego od kamienicy, w której mieszkała, o niecałe pięć metrów.
W ostatnim z cytowanych zdań zabrakło przecinka przed zdaniem składowym przeniosła się...

10.
Zaskoczył ją spokój. Nikt nie chodził po mieszkaniu, wydawało się, że nikogo nie ma. Wiedziała jednak, że osłony niepozwoliły by wyjść stąd chłopakowi, dlatego najciszej jak potrafiła sprawdziła otwartą przestrzeń.

W drugim zdaniu zabrakło mi czegoś w stylu i w ogóle wydawać by się mogło, że nikogo nie ma.
Osłony? Mogłaś doprecyzować, czy chodzi o jakieś magiczne zaklęcia uniemożliwiające ucieczkę, czy też chodziło Ci raczej o fizyczne osłony, choćby w postaci jakichś krat.
Ortografia: nie pozwoliły piszemy rozłącznie, nie łącznie, (niepozwoliłyby piszemy łącznie, nie rozłącznie.
Brak przecinka przed jak potrafiła i przed sprawdziła otwartą przestrzeń.

11.
Spał z ramieniem pod głową, a jego marynarka leżała na krześle obok. Zdjął krawat, podobnie jak buty i skarpetki, a jego koszula miała rozpięte dwa pierwsze guziki. Nie mogła uwierzyć, że udało mu się usnąć w domu obcej osoby i w dodatku wyglądać na tak zadomowionego. Dziękowała jednak za to w duchu. Wolała nie spotykać go w takim stanie.

Powtórzenie a, jedno z nich mogłaś spokojnie zamienić na np.: zaś.
Ostatnie zdanie: mam wrażenie, że czegoś tam zabrakło; rozumiem, że chodziło Ci o to, że Hermiona ucieszyła się bardziej nawet z tego, że chłopak spał, niż z tego, że udało jej się go ochronić przed śmiercią, ponieważ była w zbyt złym stanie na jakąkolwiek kłótnię z nim, której pewnikiem mogła się spodziewać po nim, gdyby wcześniej nie zasnął – ale warto było to bardziej ujednoznacznić. Wiesz, jak? Przez użycie nie mieć z nim do czynienia (słownie) w stanie, w jakim sama aktualnie się znajdowała zamiast nie spotykać go w takim stanie.

12.
Najgorsza była umiejscowiona na prawym boku, przebiegająca przez brzuch, od noża jednego z fanatyków. [...] Różdżką powoli złączała skórę magicznymi szwami, była już w tym doświadczona, więc po chwili zdjęła się resztą obrażeń. [...] Były teraz brudne, całe w ziemi, błocie i krwi. Wiele było wyrwanych, reszta splątana wisiała w strąkach. Musiała jednak poczekać pół godziny po nałożeniu maści, a dla niej był to bardzo długi czas.

Wydaje mi się, że pierwsze zdanie brzmiałoby lepiej, gdybyś zapisała je tak: Najgorsza była od noża jednego z fanatyków, umiejscowiona na prawym boku i przebiegająca przez cały brzuch.
Literówka: zdjęła zamiast zajęła.
Koniec przedostatniego zdania brzmiałby wg mnie lepiej, gdyby zapisano go tak: wyrwanych, zaś reszta wisiała w splątanych strąkach.
Ostatnie zdanie wydaje się być niezrozumiałe: domyślam się, że chodziło Ci o to, że bohaterka musiała odczekać z jakimikolwiek ruchami – w tym także tymi, które wiązałyby się z doprowadzeniem włosów do ładu – dopóki nie wchłonęły się wszystkie nałożone maści, ale przekaz ten nie wynika ze zdania tak jednoznacznie, jak powinien. Wystarczyło dodać z doprowadzeniem ich do porządku przed pół godziny – i po krzyku.

13.
Po nałożeniu leginsów i luźniej bluzki na długi rękaw, była gotowa na stawienie czoła nowym przeszkodom. Jej pierwszy przeciwnik obudził się, gdy tylko skończyła parzyć kawę. Z kubkiem w dłoniach usiadła na barowym stołku i czekała na jego ruch.

Forma leginsy jest formą uproszczoną, co do której przewiduje się w niedługim czasie zdominowanie użycia, niemniej to forma legginsy jest póki co formą zalecaną.
Aby zachować logikę wydarzeń, wedle której Hermiona oporządziła się, a potem poszła zaparzyć sobie kawę, a że w międzyczasie Dracze zaczął się budzić, ona z rezygnacją niejako usiadła i czekała, aż chłopak oprzytomnieje – powinnaś była połączyć ostatnie z cytowanych zdań ze zdaniem przedostatnim, na przykład spójnikiem więc.

14.
Musiał przeciągnąć się kilka razy i rozkosznie uśmiechnąć tuż po ziewnięciu. Kolejno zamruga kilka razy, by zorientować się gdzie jest i dopiero po chwili usiądzie i rozejrzy się po pomieszczeniu.
Nie pomyliła się w tym, gdy po raz drugi skanował jej mieszkanie wzrokiem, zauważył ją. Podniósł się spokojnie, nie spuszczając jej z oczu. Zaczął iść w jej stronę, lecz zatrzymał się w pół drogi i przemówił.

Dwa pierwsze zdania nie zostały napisane przy zachowaniu ciągłości czasu: pociągnęłabym to w stylu pierwszego zdania, nie przechodząc tak ewidentnie do czasu przyszłego: Musiał przeciągnąć się kilka razy i rozkosznie uśmiechnąć tuż po ziewnięciu, by potem zamrugać kilka razy (dla zorientowania się, gdzie jest) oraz rozejrzeć dobrze po pomieszczeniu.
Po nie pomyliła się w tym lepszy byłby średnik zamiast przecinka.
Fraza zaczął iść w jej stronę brzmi zbyt górnolotnie, zważywszy, że mieszkanie Hermi pewnie nie było wielkości holu w Pałacu Buckingham, a zatem, chłopak musiał poczynić raptem kilka kroków, by znaleźć się bliżej niej – i tak też właśnie należało napisać, ergo propozycja poprawki: Zrobił kilka kroków w jej stronę, po czym, jakby wahając się, zatrzymał się i przemówił.

15.
Nie ufał jej i dobrze. To pierwsza zasada każdego szpiega, nie ufaj nikomu, nawet jeśli ten ktoś ci pomógł. Sącząc powoli gorący płyn na nowo zaczął rozmowę. [...] spytał machając lekko ręką.

Przed i dobrze, dla wzmocnienia efektu dałabym myślnik, z tego samego powodu również zalecałabym po każdego szpiega zamiast przecinka dać dwukropek.
Frazy z imiesłowami przysłówkowymi (w cytowanych zdaniach, takimi imiesłowami są: sącząc, machając; oba są przykładami imiesłowów przysłówkowych współczesnych, są też i. p. uprzednie, przybierające formy typu: machnąwszy, powiedziawszy, wyszedłszy) powinno oddzielać się od reszty zdania przecinkami, a u Ciebie tego zabrakło; przecinki powinny były znaleźć się po sącząc gorący płyn i przed machając lekko ręką. 

16.
Draco zawiesił głowę, doskonale wiedząc, że ma racje.
[...]
Nie było żadnej głupiej błazenady, ani przechwałek o ratowaniu świata, a to znaczyło tylko jedno, brakowało Pottera i Weasleya.

Głowę to nasz Dracze chyba zwiesił, bo zawiesić mógł ją sobie nie wiem... na gwoździu, który ewentualnie wystawałby z jednej z kuchennych ścian, a i to dopiero wtedy, gdy wściekły Voldek by mu ją odrąbał, tak dla pewności, że nikt chłopaka nie wskrzesi.
Rację zamiast racje.
Zbędny przecinek przed jednokrotnie użytym ani (stawia się przed tym spójnikiem przecinek tylko wtedy, gdy jest on użyty wielokrotnie: przecinek stawia się przed drugim i każdym kolejnym użyciem ani).
Przecinek przed brakowało... zamieniłabym na myślnik lub dwukropek.

17.
Była... inna niż się spodziewał. [...] Odwrócił się do lodówki i otworzył tak jak poleciła. Zawartość zdziwiła go. Od razu sięgnął po swój ulubiony jogurt i nie było trudno znaleźć w kuchni kawałek wczorajszej bagietki. Ruszył za nią i jak się przekonał, siedziała spokojnie w fotelu z zamkniętymi oczami, wygodnie odchylając głowę do tyłu.

Brak przecinka przed niż, jak poleciła, jak się przekonał.
Logika tego zdania prowadzi do wniosku, że Draco podążył za wczorajszą bagietką, którą następnie zastał w pokoju, odpoczywającą w fotelu. Po drugie: jeśli piszesz, że ktoś odchylił głowę, nie musisz pisać, że odchylił ją do tyłu, bo to jest oczywiste, nie można odchylić głowy w żadną inną stronę; podobny błąd popełniłabyś, zapisawszy cofnął się do tyłu.
Biorąc powyższe pod uwagę, proponuję zmianę zdania na: Od razu sięgnął po swój ulubiony jogurt, bez trudu znalazł też kawałek wczorajszej bagietki. Podążywszy ze swoimi łupami za czerwonowłosą, zastał ją, siedzącą spokojnie z zamkniętymi oczyma i odchyloną wygodnie głową w jednym z dwu stojących w pokoju popielatych foteli.

18.
 Zdradzisz chociaż jak masz na imię?
[...]
Jak na razie odkryli brak jednego mężczyzny, choć mieli nadzieję, że po prostu schronił się gdzieś indziej.
[...]
Kobiety odesłano na górę, bo mogły choćby przez chwilę się przespać [...]
- Jak udało ci się uciec? I coś ty myślał ratując Pottera i Weasleya, sam się narażając? \\

Brak przecinka przed jak masz na imię, po jak na razie.
Literówka bo zamiast by.
Brak przecinka przed ratując, sam zamieniłabym na samemu.

19.
Była to prawda, której nie zamierzał przemilczeć, gdyby nie pomoc ze strony szpiega, nigdy nie zobaczyłby ponownie twarzy swych bliskich.
[...] Żadnych znaków szczególnych, może oprócz kpiącej miny, która utrzymuje się non stop na jego twarzy. [...]
- Nie przypominał nikogo ci znanego? Cokolwiek, jakiś ruch ręką, chód? - dopytywał brunet.

Zamiast przecinka po przemilczeć lepszy byłby dwukropek.
Szyk końcówki drugiego z cytowanych zdań wymaga drobnej korekty: akcent należy położyć nie na to, na jakiej części ciała mina utrzymywała się non stop /a tak właśnie jest w przypadku skonstruowanego przez Ciebie zdania/, lecz na to, że na jego twarzy non stop utrzymywała się kpiąca mina.
Stylistycznie poprawnie wypowiedź Artura należałoby zapisać troszkę inaczej: Nie przypominał nikogo ci znanego? Może było coś charakterystycznego w nim, cokolwiek: jakiś ruch ręki, chód?

20.
- Tak jak było w planach, jutro. Nie chcieliśmy zawiadamiać go przez kominek, ani sprowadzać wcześniej, to mógłby za duży szok.

Przecinek przed jutro zamieniłabym na dwukropek. Przecinek przed jednokrotnie użytym ani jest zbędny. Po mógłby uciekło Ci być dla niego.

21.
Cały dom był zajęty przez Zakon, a łączone pokoje były najlepszym rozwiązaniem. Ginny oczywiście miała swój własny, na piętrze przeznaczonym tylko dla rodziny. Nie tęskniła za bardzo za dzieleniem z nią pokoju, ale jej aktualne współlokatorki też nie były zbyt miłą opcją.
Tak jak się spodziewała, obie siedziały na swoich łóżkach zajęte własnymi sprawami.

Przecinek przed a stawia się wtedy, gdy wprowadza ono dopowiedzenie lub wtrącenie albo gdy jest ono tzw. a przeciwstawnym. Wydaje mi się, że w pierwszym z cytowanych wyżej zdań, fakt, iż cały dom był zajęty przez Zakon powodował, że pokoje wieloosobowe okazały się najlepszym rozwiązaniem; nie ma więc tu, moim zdaniem, dopowiedzenia czy wtrącenia ani przeciwstawności, jest zaś związek przyczynowo-skutkowy, stąd ja na Twoim miejscu, przecinka w tym wypadku przed spójnikiem a bym nie postawiła.
W trzecim zdaniu przydałoby się dookreślenie podmiotu, przez to, że w zdaniu wcześniej pojawiła się Ginny i to na niej chwilowo skupiła się uwaga Czytelnika, zapominając o Hermionie. Wystarczyło zacząć zdanie o tęsknocie od Hermiona.
Brak przecinka przed jak się spodziewała oraz zajęte...

22.
Jej ciało nadal było obolałe, magiczne szwy cały czas tkwiły na swoim miejscu, a bandaże podtrzymywały opatrunki. Położyła głowę na poduszkę wdzięczna za chwilę odpoczynku, choć nie miała trwać ona długo.

Tutaj kolejna sytuacja, w której nie postawiłabym przecinka przed a, z racji tego, iż nie wprowadza ono dopowiedzenia ani wtrącenia oraz nie jest przeciwstawne.
Zwrot położyć coś na coś różni się od położyć coś na czymś; pierwszy z nich użyjesz, by opisać, że ktoś położył jakąś rzecz na czymś jeszcze innym, natomiast gdy chcesz powiedzieć, że położyłaś swoją dłoń czy swoją głowę na przykład na ramieniu swojego chłopaka, to nie kładziesz głowy na coś, ale na czymś – i tak też właśnie zrobiła Twoja bohaterka, położyła głowę – na czym? – na poduszce, a nie głowę na poduszkę, bo brzmi to nieco tak, jakby Hermi odcięła sobie głowę, a potem położyła ją na poduszkę.
Brak przecinka przed wdzięczna za chwilę odpoczynku.

23.
Draco nie było, myślałam, że zginął, a do tego ty! [...] trajkotała rudowłosa wymachując rękoma.
- Spokojnie, i profesor Snape miał rację, nie było o co się martwić. Musiałam zabezpieczyć połączenie teleportacji.

Imię chłopaka w tym fragmencie odmienione winno być w dopełniaczu w sposób następujący – Dracona.
Brak przecinka przed imiesłowem wymachując.
Myślę, że spójnik i w drugiej z cytowanych wypowiedzi dialogowych był zbędny.

24.
Potem musiałam upewnić się, że w moimi rodzicami wszystko w porządku. [...]
Ale znajdziemy go i zapłaci on za każda naszą porażkę.

Literówki: w zamiast z, każda zamiast każdą.
____________________________
Droga Croyance. Błędy, które popełniasz, nie są błędami poważnymi; powiem więcej: dla zachłyśniętego z emocji Czytelnika, są wręcz niezauważalne – ale są. Jestem pewna, że powyższa część oceny z pewnością pomoże Ci je wyeliminować w kolejnych rozdziałach Czarnego Kopciuszka. Ostatnie słowo w tym temacie: postaraj się wprowadzić do swojego stylu dwukropki i myślniki zamiast przecinków, oczywiście tam, gdzie jest to adekwatne, a powyżej parę takich przykładów się znalazło.
 
Ramki: 6/7 pkt

Prowadzisz dobrze skomponowany zestaw ramek. Są to:

Strona główna.
Informacje, a w nich:
* o blogu – we wprowadzeniu ramki piszesz o zwiastunie bloga, ale w ramce – zwiastunu ani widu, ani słychu. Brak przecinka po by pomóc innym w zdaniu:  By pomóc innym jest w stanie zrobić wszystko, nawet zginąć. Plus za dużą staranność w podaniu autorów cytatów oraz piosenek wykorzystanych przy pracy nad opowiadaniem i blogiem;
*bohaterowie – aa, tutaj są zwiastuny! Oba są bardzo filmowe i enigmatyczne dla kogoś, kto nie ma pojęcia, co go czeka, ale robią wrażenie no i mają dopasowany podkład muzyczny. Imię najlepszego poplecznika Lorda Voldemorta będącego płci żeńskiej zapisałaś jako Katherina, podczas gdy w pozostałych ramkach oraz w opowiadaniu zapisujesz je Kathrina + w opisie Ginny znalazło się niepotrzebne dodatkowe i, poza tym – błędów brak.
*czytane – fajnie, że pod każdym z linków napisałaś krótko o tym, jaki rodzaj historii można pod nim znaleźć. Parę błędów:
- blog numer 2: Hermiona cieka od Draco, który ma się ożenić z inną. Po latach, gdy wraz z córką mieszka we Francji ich drogi po raz kolejny się krzyżują. Powinno być: ucieka zamiast cieka, brak oddzielenia przecinkami wtrącenia gdy wraz z córką mieszka we Francji (zabrakło przecinka po tej frazie);
- blog numer 3: Czyta się miło i przyjemnie, choć sama nie wiem czym autorka zaskoczy w nowym dziele... Zamiast choć napisałabym jednakże, żeby złagodzić efekt alternatywności + brak przecinka przed zdaniem składowym czym autorka zaskoczy w nowym dziele...;
- blog numer 6:  Historia w której zakochałam się od pierwszego rozdziału. Przez jeden szlaban dwa domu połączyła nić przyjaźni, która nagle rozrosła się na innych. Brak przecinka przed w której, literówka domu zamiast domy;
*współpraca – bardzo bogata ramka. We wprowadzeniu zabrakło przecinka przed z którymi, poza tym – jest w porządku.
*Croyance – przenosi nas na Twój facebookowy fan page, niezła niespodzianka. Zdjęcia na stronce mogłabym oglądać godzinami...
oraz Versatile i Liebster Award – dwie nominacje blogowe.

W ramkach znajdują się też:
Linki – w niech, między innymi, link do naszej ocenialni;
Betowanie – przenosi nas na stronę betowanie.blospot.com;
Szablon – przenosi nas na stronę land-of-grafic.blogspot.com, z której, zapewne, pochodzi szablon aktualnie używany przez Ciebie.

Poza wyżej wymienionymi, na blogu znajdują się Cyferki, Spis treści oraz Obserwatorzy.

Wszystkie ramki są dobrze przemyślane i zapewniają Czytelnikowi odpowiedzi, których może poszukiwać w pierwszej kolejności.
 Błędy, które dostrzegłam, są drobne i z pewnością powstały w wyniku Twojej nieuwagi; zauważyłam też, że czasami tytuł piosenki bazowej dla opowiadania zapisujesz jako Prisoners, a czasem wkrada Ci się literówka i powstaje z tego Prisioners.

Dodatkowe punkty: 1/3 pkt

Przyznaję jeden dodatkowy punkt za intrygujący pomysł na postać Hermiony Granger, realizowany w sposób budzący niesłychane emocje.
 
Podsumowanie:

Black redstart. Czarny Kopciuszek. Rzeczywiście, miano to pasuje do Hermiony Granger, którą przedstawiasz w swoim opowiadaniu. Działając w imieniu Dobra, brata się ze Złem. Szpieguje dla Zakonu Feniksa i dla Lorda Voldemorta. Gra na dwa fronty, w tańcu wielce skomplikowanym... i choć na pierwszy rzut oka przypomina to postać Severusa Snape'a, znaną z kanwy, to jednak dostrzec należy pewne oryginalne i Twoje elementy kreacji Hermiony Granger. Twoja Hermiona ma o wiele więcej twarzy niż miał Severus i z pewnością jest w ogólnym odbiorze bohaterką mniej mroczną od Mistrza Eliksirów. Jest charakterystyczna, pełna splątanych, mistrzowsko ukazanych emocji – i dzięki temu, sama budzi wiele emocji, a najważniejszą z nich jest magnetyczne zainteresowanie. Co stanie się dalej? Jak potoczą się jej losy jako profesjonalnego szpiega dwóch od dawna walczących o władzę nad światem sił? I wreszcie: czy zdobędzie upragnioną miłość, nie uciekając się do magii, spisków i kłamstw? Chcę się tego dowiedzieć, więc z pewnością zajrzę na Twojego bloga jeszcze nieraz. Dziś przyznaję Ci 75,75 punktu na 81 możliwych, co daje Ci ocenę bardzo dobrą (5) w górnej granicy. Serdecznie gratuluję wysokiego, absolutnie zasłużonego wyniku i mam nadzieję, że nigdy nie przestaniesz pisać. Powodzenia, Croy!

3 komentarze:

  1. Po pierwsze przepraszam, że tak późno zauważyłam tą ocenę i dopiero teraz mogę ci za nią podziękować. A szczerze mówiąc, jestem ci strasznie wdzięczna.
    A teraz od początku. Bloga założyłam ponad rok temu, ale nic nie pisałam aż do wakacji. Dopiero potem dowiedziałam się co znaczy dokładnie słowo "redstart", jednak za bardzo mi ono pasuje by je zmieniać.
    Nowy szablon miał być we wtorek, ale nie wiedziałam kiedy dodasz swoją ocenę, więc będę miała go dopiero za tydzień. W końcu nie mogłam i tak zmienić, gdy oceniałaś mojego bloga, a zmiana nie jest mi potrzebna natychmiastowo.
    Jednak przyznam, że nowy szablon będzie bardziej mroczny i powinien nawiązywać do opowiadania w większym stopniu. jednak nie wiem czy uda się szabloniarce wykonać w pełni moje marzenie, przekonam się o tym niedługo.

    No i moja fabuła.
    Przyznaję, że najbardziej obawiam się, że czytelnik znudzi się natłokiem tajemnic. Niestety trzeba przejść przez początek, by odkryć o co tak na prawdę chodzi.
    Główna bohaterka (wiem, że muszę ujednolicić Kathe) to moja słodka tajemnica. W każdym rozdziale staram się dać coś o niej nowego, by zaskoczyć i zmusić czytelnika do myślenia.
    Co do Amber, będzie o niej jeszcze, planuję miniaturki i w przyszłym rozdziale coś o niej się pojawi (i nie tylko o niej).
    Hermiona przeszła wiele w każdym swoim wcieleniu, co przybliżę za niedługi czas. To co opisałam teraz to nie wszystko, jednak nie będe przesadzała. Choć widać co szpiegostwo zrobiło z Severusem, a służenie Voldemortowi nie było łatwe dla np. Bellatrix.
    Każdemu kto pyta o Harry'ego i Rona mówię to samo. Dla mnie dorośli oni dopiero w siódmej części, a moje opowiadanie rozgrywa się w wakacje przed ostatnim rokiem. Może nie bedą oni słodcy, ale zmienią się. W końcu jak długo można być idiotami, trzeba kiedyś zyskać troche rozumu.
    Chronologia opowiadania... Mam ja zapisaną by samej sie nie pogubić i gdy wprowadzę już większość najważniejszych wątków chyba wstawię jakiś ładny rysunek z nią, by pomóc czytelnikom. A wojna tra i będzie trwała do końca. Teraz jeszcze nic się nie dzieje, ale wkrótce będzie krwawo.
    Biblioteki, zakazy wychodzenia, ochrona, to wszystko będzie wyjaśnione w przyszłości. Chcesz wiedzieć więcej? Mam nadzieję, że wytrzymasz do tego momentu.
    To prawda, pisze już długi czas. Niegdyś robiłam to przez trzy lata, po czym przez szkołę porzuciłam blogi na kolejne trzy. Teraz wróciłam w wakacje i mam nadzieję zostać na dłużej. Kiedyś dużo można było zarzucić mojemu stylowi, teraz staram się,
    Dziękuję za wypisanie błędów, postaram się ich unikać, a poprawki wstawię jutro lub w weekend z nowych rozdziałem.

    Nie spodziewałam się tak dobrej oceny i szczerze jestem zdziwiona. Dziękuję za poświęcony czas i cieszę się, że historia, którą piszę, podoba ci się.
    Chcesz porozmawiać ze mną o opowiadaniu? Napisz w wiadomości na fanepage'u lub na email: foi.fides@gmail.com
    Zawsze chętnie porozmawiam o tym co sadzisz o moim opowiadaniu i o innych rzeczach.

    Pozdrawiam,
    Croy

    OdpowiedzUsuń
  2. wszak z nagłówka patrzą na mnie jedne z moich ulubionych postaci z serii o Harrym Potterze, Dracze i Hermi.
    Zamiast przecinka powinien być dwukropek lub myślnik.

    O, widzę, że w końcu nauczyłaś się wstawiać prawidłowe myślniki. Teraz czas na cudzysłowy. Trzymam kciuki, na pewno ci się uda.

    Jak ktoś, kto przynosi zbawienie, jak kobieta, która zawsze czeka
    Marto, skąd wstrząsnęłaś ten fragment, który pogrubiłam? Nie ma go ani w cytowanym przez autorkę bloga fragmencie, ani w tekście utworu.

    wyglądu bloga na pierwszy rzut oka, działa bez zarzutu.
    Ten przecinek też jest z tyłka wyjęty.

    więc jest okay i mam nadzieję, że będzie splendid.
    Jestem bardzo touched twoją opinion na temat this bloga.
    Czytała Dżoana K.

    będzie ponurzasto
    Och, ponuro jest za mało fajne, więc trzeba uciec w radosne słowotwórstwo.

    na ocenianym niniejszym blogu
    Niniejszym jest zbędne.

    Tak naprawdę, nie wiem
    Druga odsłona, to Amber.
    ciesząca się jeszcze większą atencją, niż Bellatrix Lestrange.
    Bez przecinka.

    szpiega, który przeniknął do kręgu Śmierciożerców a następnie znalazł się blisko samego Lorda Voldemorta
    Marto, naucz się w końcu stawiać przecinki przed a.

    by tak naprawdę, móc uzyskiwać najpewniejsze informacje, dla ludzi
    (...) by, tak naprawdę, móc uzyskiwać najpewniejsze informacje dla ludzi (...).

    Z innych bohaterów męskich mniej znanych niż znanych, mamy Artura Blackwooda
    Przecinek przed mniej.

    Harry i Ron robią u Ciebie na razie za dwóch przygłupów, którzy nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, a jak już zdają, to kończą pijani w sztok pod stołem i, jak zwykle, ratowani przez kogoś, kto zdobył się na litość i miłosierdzie względem nich w imię większej sprawy. I like it.
    Och jej, wcale się nie spodziewałam.

    wiem, to podłe, ale z prawdziwą przyjemnością i błogością czytałam o tym; po prostu, wolę czarnych bohaterów plus mam absolutny przesyt i irytację na wysokim poziomie, jeśli chodzi o słodkiego Harry'ego i Ronusia, yay!
    Podłe? Nie. Tylko żenująco śmieszne.

    Dlaczego, w gruncie rzeczy, młody Malfoy jest chroniony niemalże stukrotnie mocniej, niż świadek koronny w polskim mugolskim świecie
    Bez przecinka przed niż.

    takie, jak Hermiona Granger
    Bez przecinka.

    który ucieka od narzeczonej na razie jeszcze nie w ramiona ale do mieszkania kobiety
    Przecinek przed ale.

    Dużo szpiegostwa, zatem
    Bez przecinka.

    mniej, niż to
    Tutaj też bez przecinka.

    dotrwam razem z Tobą do tego momentu a gdy będę miała możność spotkać Cię gdzieś na żywo
    Jeśli a występuje pomiędzy dwoma orzeczeniami, stawiamy przed nim przecinek.

    Dialogi, to naturalna
    Kolejny z-tyłka-wyjęty przecinek.

    Kac, to było nic w porównaniu z tym
    I jeszcze jeden.

    Musiał przeciągnąć się kilka razy i rozkosznie uśmiechnąć tuż po ziewnięciu, by potem zamrugać kilka razy
    Powtórzenie.

    jeśli piszesz, że ktoś odchylił głowę, nie musisz pisać, że odchylił ją do tyłu, bo to jest oczywiste, nie można odchylić głowy w żadną inną stronę
    Można, na bok. http://sjp.pwn.pl/sjp/;2492743

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecinek przed a stawia się wtedy, gdy wprowadza ono dopowiedzenie lub wtrącenie albo gdy jest ono tzw. a przeciwstawnym. Wydaje mi się, że w pierwszym z cytowanych wyżej zdań, fakt, iż cały dom był zajęty przez Zakon powodował, że pokoje wieloosobowe okazały się l najlepszym rozwiązaniem; nie ma więc tu, moim zdaniem, dopowiedzenia czy wtrącenia ani przeciwstawności, jest zaś związek przyczynowo-skutkowy, stąd ja na Twoim miejscu, przecinka w tym wypadku przed spójnikiem a bym nie postawiła.
      Nie, Marto. Skup się:
      Przecinek przed a stawia się, gdy łączy ono zdania składowe w zdanie złożone, wprowadza dopowiedzenie lub wtrącenie albo przeciwstawia sobie pewne wyrazy.
      ŁĄCZY ZDANIA.
      A w tym zdaniu mamy dwa orzeczenia: Cały dom był zajęty przez Zakon, a łączone pokoje były najlepszym rozwiązaniem., wiec przecinek jest potrzebny.
      To naprawdę nie jest takie trudne, wierzę, że w końcu to zapamiętasz i przestaniesz wprowadzać innych w błąd.

      Jej ciało nadal było obolałe, magiczne szwy cały czas tkwiły na swoim miejscu, a bandaże podtrzymywały opatrunki.
      Tutaj kolejna sytuacja, w której nie postawiłabym przecinka przed a, z racji tego, iż nie wprowadza ono dopowiedzenia ani wtrącenia oraz nie jest przeciwstawne.

      I popełniłabyś błąd, bo w tym zdaniu przecinek przed a rozdziela orzeczenia.

      ale robią wrażenie no i mają dopasowany podkład muzyczny.
      Przecinek przed co.

      Linki – w niech, między innymi, link do naszej ocenialni;
      Nich.

      Twoja Hermiona ma o wiele więcej twarzy niż miał Severus
      Przecinek przed niż.

      Usuń

Obserwatorzy