czwartek, 20 listopada 2014

[260] spell my name

Autorka bloga: Spectrum
Autorka oceny: Marta

Pierwsze wrażenie: 2/10 pkt

Adres, belka, ogólnie.
 
Co mnie na pierwszy rzut oka zaskoczyło, to brak nagłówka w postaci obrazka: Twój blog przenosi mnie w świat dwóch kolorów, czerni i lśniącej srebrzystą poświatą bieli. Hm... gdyby nie charakterystyczny tytuł jednej z ramek – Róg Obfitości oraz licznika odwiedzin – Trybuci – prawdopodobnie nigdy nie wpadłabym na to, że publikowana na tym blogu historia może wiązać się z Igrzyskami Śmierci, bardziej stawiałabym na jakiś horror albo historyjkę o duchach. Adres bloga (spell my name ang.: przeliteruj moje imię) też niczego konkretnego mi nie mówi i na sto procent za miesiąc od publikacji tej oceny już go nie będę pamiętała. Napis na belce jest także w języku angielskim, ale żeby nie było zbyt różowo, jest on rozrzucony w niezrozumiały dla mnie sposób + nie został oznaczony autor aforyzmu, którego w napisie użyłaś (niemiecki filozof Friedrich Nietzsche): He who fights with mon-sters should look to it that he him-self does not be-come a mon-ster. Przesłanie samo w sobie jest idealnie dobrane do tematu historii – i to właściwie jedyna pozytywna rzecz, jaką mogę w kontekście pierwszego wrażenia Ci napisać. Blog nie zachęcił mnie do ponownych odwiedzin, a wręcz przeciwnie, niestety. Jest przygnębiający i sprawia takie wrażenie, jakbyś specjalnie się nim nie przejmowała (sic!).

Wygląd: 2/6 pkt
 
Szablon skonstruowany został w ten sposób, aby kolumna z wpisem najbardziej przykuwała wzrok, po bokach umieszczono elementy i gadżety, ramki zaś – horyzontalnie, nad kolumną główną.
Czcionka zastosowana w tytułach ramek oraz wpisów i niektórych pozostałych elementów szablonu lśni niczym perłowa świeca i to jest jedyna dobra rzecz, jaką Ci o niej powiem, bowiem poza tym czcionka jest absolutnie do wymiany: nie wiem, jak sobie radzisz z poruszaniem się po blogu oraz czytaniem jego treści, ale mnie sprawiało to duży problem! Czcionka jest wręcz minimalnej wysokości i przez to nie daje jakiegokolwiek komfortu podczas lektury. Teksty wpisów nie są justowane ani akapitowane, interlinia jest pojedyncza – wszystko do poprawki, jeśli chcesz, by Twojego bloga można było czytać z prawdziwą, obiektywną przyjemnością.

Treść: 36/45 pkt

Dotąd opublikowałaś prolog opowiadania (11 sierpnia 2014 roku) oraz trzy rozdziały, najnowszy – 14 października 2014 roku.

Prolog rozpoczęłaś mocnym tekstem o współczuciu towarzyszącemu wielkiej tragedii, nieuchronności końca wszystkiego oraz autodestruktywnym dążeniu do celu. Nie wiem, czy zdania te wymyśliłaś samodzielnie, czy też zaczerpnęłaś je od jakiegoś innego Autora, niemniej tworzą one bardzo dobry wstęp, przykuwają uwagę i informują Czytelnika: siedź tu i nie oddychaj, bo zaraz będzie się działo, dziewczyna ma łeb (wybacz kolokwialność). O, to lubię, to lubię.
Dalej stawiasz Czytelnika obok swojej, jak mniemam, pierwszoplanowej bohaterki – w tym fragmencie dowiadujemy się o niej tylko tyle, że nazywa się Ashley Diggory, jest z Dystryktu Ósmego i że właśnie została wybrana na trybuta do 70 Igrzysk Głodowych (dobrze przemycona informacja o czasie i miejscu akcji). Ashley czuje, że to oznacza dla niej wyrok śmierci – a więc wiem już, iż jest osobą, która nie ma zadatków na sojusznika ani zwycięzcę, prawdopodobnie uważa się za osobę przeciętną i do tej pory prześlizgiwała się przez Dożynkowe wybory trybutów, bowiem towarzyszył jej łut szczęścia, którego tym razem zabrakło. Nie wiem, ile ma lat, ale gdybym miała stawiać, to stawiałabym na piętnaście.
Podoba mi się, że choć prolog jest krótki, to ma w sobie wiele emocji, jest naprawdę mocny i bardzo mile mnie zaskoczył, bo, wbrew temu, czego się spodziewałam, czuję się zaintrygowana i z prawdziwym zainteresowaniem przejdę do pierwszego rozdziału – duży plus za to. Malutki minusik na koniec: finałowe zdanie tej części opowiadania brzmiałoby lepiej, gdybyś zamiast słowa wykonano użyła słowa wydano – bo, w gruncie rzeczy, wybór do reprezentowania dystryktu w Igrzyskach na pewno nie oznacza jeszcze wykonania wyroku śmierci, jest tylko jego wydaniem.

Rozdział I, zatytułowany I tak umrzecie (w tytule wpisu zabrakło słowa rozdział i rzymskiej cyfry, w spisie treści jest zaś to słowo, ale cyfra arabska), określiłaś jako dno i totalne schrzanienie kupy dobrych pomysłów. Hm... coś w tym jest. O ile prolog zrobił na mnie super wrażenie, tak ten rozdział sprawił, że poczułam się, jakbym spadła z gwizdem w uszach z chmurki na ziemię i na dodatek stwierdziła, że wylądowałam w kałuży. Co to w ogóle jest, Moja Droga?! To jakiś kompletnie pozbawiony pomyślunku, logiki i dopracowania kawałek, z którego nic nie wynika i który jest tak dziwny, że nawet nie wiem, jak to skomentować.
Spróbujmy uporządkować fakty: przeskakujesz do podróży pociągiem, pomijając informację o ewentualnej rodzinie Ashley tudzież o jej braku oraz o tym, że wybrano także trybuta płci męskiej i że został nim Alec jakiś tam. W pociągu Ashley idzie do swojego pokoju, w którym znajduje się dziwne coś, nazwane przez Ciebie pokojem-oazą: rzeczywiście, trudno było to sobie wyobrazić, ale rozumiem, że była to jakaś fatamorgana, która na niby przeniosła Ashley do świata jej marzeń, ale de facto mogła być ukrytą pułapką, w którą ta na szczęście się nie złapała. Wiem, że ktoś, prawdopodobnie Thalia, obserwował to wszystko z boku i był zaskoczony faktem, iż Ashley nic się nie stało. Jedynym efektem ubocznym był dziwny zanik pamięci, wskutek którego Ash bredziła tak, że prawie nie mogłam tego czytać. Wprowadziłaś też nowego bohatera, w postaci trybuta Aleca właśnie, o którym, póki co, mówisz tylko tyle, że jest zabójczo przystojny a Ash błyskawicznie się w nim zakochała (taa, jasne). Generalnie, akcji nie było żadnej, poza może właśnie tą fatamorganą, a jedynym oprócz tego ciekawszym momentem była obserwacja z punktu widzenia Thalii (choć za dużo, jak na mój gust, brniesz w te jej niby zimne tony, które wcale zimne nie są; widać, że jeszcze nie do końca wiesz, jaka ona ma być i skupiłaś się na tym, by była tajemnicza, w efekcie uzyskując mętlik). Dialogi i opisy – słabiuśko. Dalej nic nie wiemy o danych personalnych Ash, skupiłaś się w tym momencie na motywie: zwykłe dziecko okazuje się niezwykłe. Bardzo liczę na to zapowiadane wyjaśnienie w dalszych rozdziałach, bo jeśli ono nie nastąpi, będę czuła spore rozczarowanie tym opowiadaniem.

Rozdział II nosi tytuł Wierzysz w miłość? Jest trochę lepiej w stosunku do poprzedniego rozdziału, ale i tak daleko mu do zjawiskowości prologu. Jest jeszcze więcej Thalii, coraz bardziej odsłaniającej swą twarz (co ona ukrywa? Nie wiem, ale z całą pewnością nie jest zwyczajną opiekunką. Czuję, że chodzi tu o jakąś politykę i niecne zamiary tak zwanej góry), Ash natomiast (kawał infantylnej babeczki z niej!) tylko pogadała chwilę z Alekiem, w myślach nazywając go tak, że lada zdanie spodziewam się jakiegoś koteczka. Jakoś nie czuję tej bohaterki a z tego całego rozdziału najbardziej podobała mi się telefoniczna rozmowa Thalii z Haymitchem.  

Rozdział III pod tytułem Nie sądzę jest dwuczęściowy: w pierwszej znajduje się opis jakiejś totalnie niezrozumiałej sceny, w której ktoś kogoś za karę bije, nie wiadomo za co, ktoś jest na kogoś wściekły, jest tam gdzieś prezydent Snow, ale za diabła nie można rozeznać się w tym, kto jest kim, kto co mówi i kto jakiej jest płci. Brawo, Spectrum, motacz z Ciebie pierwsza klasa ;P
Część druga, to stylizowanie Ashley i zaskakujący przebieg ceremonii przejazdu rydwanami (że niby ona wcale nie jest taka głupia i ospała i że ma w głowie wystarczająco dużo rozumu, by stać się rebeliantką choćby przez małe r? Oooo....). Fajno, lekko, całkiem nieźle, a gdyby jeszcze poprawić mocno ten początek ze Snowem... (tak, wiem, że Tobie podobała się tylko część pierwsza). Nadal nie informujesz o jakiejkolwiek przeszłości oraz danych osobowych głównej pary bohaterów (tylko mi nie próbuj tu teraz mówić, że oni się nie spikną, nie zniosę tego po tysiącu tych greckich bogów!), dodać do tego wcześniej wspomniany zamęt – no, jeszcze trochę potrwa, nim wyklaruje się z tego coś czytelnego, ale trzymam za to kciuki, bo widzę w Tobie pozytywne iskierki.

Co cenne, świat, jaki ukazujesz, ma oblicze znane z kanwy, ale ukazujesz je z perspektywy ciekawszej od tej, jaką spotykałam w dotychczas ocenionych tego typu opowiadaniach; wydaje mi się, że podjęłaś trudne wyzwanie i nie jestem pewna, czy mu podołasz, ale mam nadzieję, że jednak tak. Opisy miejsc i postaci naznaczone są trochę niezgrabnością, ale myślę, że możesz to wyszlifować: najszybciej –  czytając i pisząc, w końcu ćwiczenie czyni Mistrza. Nie zapominaj o podstawowych detalach postaci: Czytelnik lubi, jak zostawiasz mu margines na jego własne wizje, ale margines to margines, nie całe pole do popisu ;) Sama dostrzegłaś, że nie najlepiej radzisz sobie z opisem emocji: rzeczywiście, opisy uczuć między Ashley i Alekiem póki co tylko mnie irytowały, a nie o takim efekcie marzyłaś, jak mniemam: sądzę jednak, że znajdziesz w końcu sposób na odszukane w sobie i przelanie na papier pewnej wrażliwości oraz sentymentalności. Dla równowagi dodam, że z kolei wszelkie odcienie cynizmu, złośliwości i pewnej szorstkości – wyszły Ci w sposób zasługujący na pochwałę, to akurat potrafisz wyczuć. Nie znamy się, nie wiem, czy ma związek z Twoim charakterem to, iż lepiej od postaci zakochanych czujesz postaci twarde, niezbyt łagodne w obyciu, ale jeśli tak, to jeśli chcesz zostawić w opowiadaniu wątek uczuciowy, będziesz musiała pójść z sobą samą na kompromis i jakoś tę Ash znieść, choćby mierziła Cię tak jak mnie póki co mierzi każdy jej słitaśny dopisek na temat Aleka ;-) Słownictwo jeszcze nie jest idealnie hm... literackie, ale zmianę jesteś w stanie wypracować z czasem.
Sam pomysł na fabułę nie jawi mi się jeszcze w pełnej okazałości, głównie dlatego, że nie jestem pewna, kto tak właściwie gra pierwsze skrzypce w tym opowiadaniu? Czy zalękniona wychowanka jednego ze słabszych dystryktów, która zdaje się mieć jakieś nieznane sobie samej moce, zagrażające całemu Kapitolowi, czy może właśnie Ci, którzy nim władają oraz od których widzimisię zależy los Igrzysk? Wiesz, że Thalia jest na razie najmocniejszym punktem opowiadania, jest najbardziej charakterystyczna i dobrze opisana; jeżeli to Ashley miała być postacią pierwszoplanową – musisz jak najszybciej trochę wyhamować z Thalią a pobawić się literacko z Ashley, jeżeli jednak Thalia jest kimś takim, kim dla mnie w sadze pióra Rowling był Severus Snape (czytaj: czarnym koniem, postacią, która zostaje w pamięci o wiele dłużej od postaci kreowanej na pierwszoplanową, która budzi subiektywnie o wiele więcej emocji od tej pierwszoplanowej), to nie mam zasadniczo zastrzeżeń, popatrz, jak daleko zajechała na tym Rowling ;-)
Podsumowując, Spectrum, sporo pracy przed Tobą, lecz, jak wspominałam, są fajne iskierki – zadbaj o nie.

Błędy: 7,75/10 pkt

Ocenie szczegółowej pod tym kątem poddałam prolog i rozdział II.

Prolog.

1.
Nie każdy człowiek ma szczęście -a raczej pecha- zetknąć się z prawdziwym okrucieństwiem i nienawiścią. Wszyscy przeżywamy swoje własne tragedie, aż potem nagle, po bombardowaniu szpitala, epidemii czy wielkiej powodzi skupiamy się na jednej rzeczy -współczuciu.

Zamiast dywizów (-) powinnaś była użyć myślników (–) w pierwszym i trzecim zaznaczonym kolorem czerwonym fragmencie, natomiast w drugim – znalazła się literówka: zbędne i.

2.
Wszystko ma swój początek i koniec. Człowiek, jako istota rozumna acz ułomna i słaba też pisze się pod tą zasadą.

Styl: proponowałabym zmodyfikować zaznaczony fragment tak, by przekaz był jednoznaczny: chodzi Ci o to, że zasada ta ma zastosowanie także do człowieka, a nie o to, że człowiek też tak sądzi (bo na to wskazywałoby użycie nieco kolokwialnego zwrotu pisać się pod czymś). Moja propozycja zmiany: Człowiek, jako istota rozumna acz ułomna i słaba także.

3.
Dystrykt słabeuszy, bojących się wszystkiego dzieci. Dwójka Tryumfatorów- Cecelia i Woof, ten drugi zrezygnował z mentorowania, kiedy jeszcze był przy zmysłach.

W pierwszym zaznaczonym na czerwono fragmencie zmieniłabym szyk – na dzieci bojących się wszystkiego (Twoja wersja kładzie nacisk na dzieci, a tymczasem powinna raczej kłaść go na to, że one się bały wszystkiego, bo to jest tutaj istotniejsze od tego, czy były to dzieci, czy ktoś starszy).
W drugim fragmencie: brak spacji przed dywizem + zamiast dywizu winien być myślnik; zaznaczyłam określenie Tryumfator, bowiem nie wiem, czy to nazwa występująca w Igrzyskach Śmierci, czy też Twój własny zapis? Bo jeśli to drugie, proponowałabym zapis Triumfatorów.
Uwaga stylistyczna do drugiego fragmentu: podałabym imiona oraz nazwiska zwycięzców Igrzysk, którzy pochodzili z Dystryktu Ósmego.

4.
Tak więc wszystko spoczywa na jej barkach- a ona też ma rodzinę! [...]
I bądź tu człowieku mądry- jak niby wygrać Igrzyska, cholerną walkę na śmierć i życie, skoro tak naprawdę nie ma się mentora?

W obu fragmentach nie zastosowałaś myślników a przed dywizami zapomniałaś o spacji.
Uwaga stylistyczna: nie rozumiem tego fragmentu o braku mentora – czy osoba mówiąca jest wzruszona losem przyszłego trybuta z tego dystryktu i tego, że będzie musiał właściwie radzić sobie sam, bo i tak jedyna osoba, która mogłaby mu mentorować, ma zbyt wiele na głowie, by przejmować się jego losem? Bo troszkę nieskładnie to wyszło.

5.
Stoję na placu z setkami innych dzieci, gotowych na wyrok. Nie, nie, nigdy nie jesteśmy gotowi. Czekamy w ciszy na wyrok, na śmierć.

Powtórzenie. Zdanie, w którym użyłaś określenia wyrok po raz wtóry, zapisałabym tak: Czekamy w ciszy... na śmierć.

6.
-Trybutką 70 Głodowych Igrzysk zostaje... -nie ja, nie ja, nie ja...- zostaje nią Ashley! Ashley Diggory! Zapraszam!
 
W dialogach używa się myślników (–), a nie dywizów (-). Numer Igrzysk zapisałabym słownie, nie przy użyciu cyfr
 
7.
Jednak dźwięk, zwielokrotniony, wpada do moich uszu niepostrzeżenie, szybko, bezboleśnie.
[...]
Nazywam się Ashley. Właśnie wykonano na mnie wyrok śmierci.
 
Wydaje mi się, że zwielokrotniony dźwięk nie może wpaść do uszu bezboleśnie – chyba, że chodziło Ci o głuchą ciszę, ale wtedy powinnaś zmodyfikować zapis.
Drugi fragment: jeżeli podajesz tylko imię postaci, to piszesz mam na imię, a jeśli podajesz imię i nazwisko lub samo nazwisko – piszesz nazywam się, nie inaczej.
Trzeci fragment: wspomniałam wcześniej, że słówko wykonano zamieniłabym na wydano.
 
Rozdział II.
 
1.
Nienormalne jest to, że nawet nie stara się, żeby jakoś to odwrócić, cokolwiek.
 [...] A powodów przez które zmieniał lokatorów zdecydowanie wolałam nie znać, więc taki układ mi pasował. 
 
Pierwszy fragment: cokolwiek mogłoby zostać, pod warunkiem, że towarzyszyłoby mu z tym zrobić.
Drugi fragment stanowi wtrącenie, więc jako takie, winien być oddzielony z obu stron przecinkami.
 
2.
- Tak?
- To ja. Przekaż tamtym, że coś wywęszyli. Mają wtykę.
- Trudno. Dopóki nam nic nie grozi - mi pasuje.
Zaśmiałam się z czystego rozbawienia. On i jego tradycyjne wypowiedzi przesycone cynizmem połączone z bełkotem były dość idiotycznym i śmiesznym połączeniem. Sposób na rozśmieszenie nr. 1 - zadzwoń do Haymitcha.
 
Dywizy zamiast myślników.
Po przesycone cynizmem winno być choćby oraz, bo inaczej to zdanie robi się przydługie i bez sensu.
Nr, to skrót od numer, nie stawia się po tym skrócie kropki, bowiem kończy się na tę samą literę co słowo główne. Podobnie np.: mgr magister, dr doktor.
 
3.
Tylko, że zawaliłam sprawę.
[...]
Od kilku minut patrzyła to na mnie, to na Aleka z wyrzutem w oczach, a potem w pośpiechu wybiegła wręcz z przedziału. [...]
Nigdy nie byłam dobrą aktorką, umiem kłamać albo grać tylko w ostateczności, i to słabo.

Po pierwsze: przecinka w wyrażeniu tylko że w tym wypadku bym nie postawiła.
Po drugie: w bierniku imię Alec możesz odmienić bez zmiany litery na -k: Aleca, natomiast o zmianie musisz pamiętać przy odmianie w narzędniku (Alekiem).
Po trzecie: zmień szyk na w pośpiechu wręcz wybiegła z przedziału.
Po czwarte: przecinek przed zaznaczoną frazą mógłby zostać, gdyby znalazło się tam jeszcze a.

4.
- No wiesz, zakochani na zabój, zgłupiała z miłości dziewczyna i tak dalej...
[...] Jeśli Igrzyska mogą coś przynieść - oczywiście oprócz śmierci - to były nowe doświadczenia związane ze Zwycięzcami. Na przykład właśnie zauważyłam, że lepiej nie zbliżać się do Cecelii na odległość mniejszą niż dziecięć metrów, kiedy była zła. Zaczynałam współczuć jej dzieciom... a nawet mężowi.

Po pierwsze: nie ma takiego przymiotnika, jak zgłupiały / zgłupiała etc., jest ogłupiały / ogłupiała etc. oraz jest czasownik zgłupieć; Ty powinnaś była użyć albo zwrotu ogłupiała z miłości albo dziewczyna, która zgłupiała z miłości.
Po drugie: po były przydałoby się to.
Po trzecie: dziesięć, nie dziecięć.
Po czwarte: zmieniłabym kolejność – najpierw mąż, potem dzieci; z moich obserwacji wynika, że kobieta szybciej wkurzy się na męża niż dzieciaki ;-)

5.
- Nie musisz grać idioty, już nim jesteś. - Fuknęła.
[...] często ktoś klnął jak szewc podczas pracy [...]

Dywizy zamiast myślników + fuknęła, to omówienie bezpośrednie wypowiedzi dialogowej (czyli bezpośrednio odnoszące się do czynności wypowiadania, tak jak np.: powiedział, odparł, zapytał etc.). Zasada zapisu takich omówień jest następująca: rozpoczyna się je małą literą, a kropki nie stawia się po wypowiedzi dialogowej, tylko już po omówieniu, w powyższym przykładzie winno to wyglądać więc tak:
Nie musisz grać idioty, już nim jesteś fuknęła.
Są też omówienia pośrednie, które nie dotyczą czynności wypowiadania się i są zapisywane od wielkiej litery, a kropkę stawia się po wypowiedzi dialogowej i po omówieniu. Przykład:
– Czas już na mnie. – Alicja wstała i, owinąwszy szyję szalem, sięgnęła po płaszcz, spoczywający obok niej na kanapie.
Druga uwaga: forma klnąć w istocie nie jest nadal formą uznawaną przez słowniki, jest nią forma kląć.

6.
Ot tak, nasza mentorka wyszła z pokoju, nawet się nie tłumacząc, chociaż właściwie nie musiała. Wiadomo było, że zirytowała go nieostrożność mojego przyszłego chłopaka Aleca.

Skoro wyszła mentorka, osoba płci żeńskiej, to nieostrożność zirytowała nie go, a ją.

7.
Opamiętaj się!, upomniałam samą siebie w myślach. Nie mogłam sobie pozwolić na miłość, nie teraz, tak naprawdę, to nigdy.
Była jeszcze inna sprawa - miłość od pierwszego wejrzenia? Nie wierzyłam w to nigdy, więc w moim przypadku też nie było to miłością, jakkolwiek chciałabym, żeby stało się inaczej.

Po teraz dałabym średnik albo wielokropek, po nigdy dałabym wielokropek.
Powtórzenie słowa miłość: pierwsze użycie zamieniłabym na uczucie, zaś zdanie, w którym tego rzeczownika użyłaś po raz trzeci, zapisałabym tak: Nie wierzyłam w nią nigdy, więc i w moim przypadku nie mogło to być to, jakkolwiek chciałabym, aby było inaczej.
Dywiz zamiast myślnika.

8.
Mój pokój zastałam takim, jaki był przed moim wyjściem - czysty, pusty i niezbyt przytulny. Aż wzdrygnęłam się na myśl o tym, ile dzieci przede mną umierało ze strachu przed śmiercią...

Dywiz zamiast myślnika + zdanie drugie jest niewystarczająco powiązane z pierwszym, wystarczyło napisać coś w stylu ile dzieci przede mną umierało w jego ścianach ze strachu przed śmiercią.

9.
Przypomniałam sobie o ,,magicznej ścianie", jak postanowiłam nazwać okno. [...] Spróbowałam, delikatnie musnęłam palcami szybę, z wrażeniem, że przy mocniejszym dotknięciu rozpadnie się na milion ostrych ja brzytwa kawałeczków... ale nic się nie stało.

Sugerujesz, że pokój bohaterki w pociągu był na tyle duży, że mogła zapomnieć o tym, że ma w nim magiczną ścianę?
Literówka: powinno być jak.

10.
Nie zdążyłam jednak nawet wstać, a klamka opadła. Dopiero wtedy osoba z drugiej strony zreflektowała się i zawołała przez drzwi:
- Mogę?

Zamiast a użyłabym raczej gdy.
Drugi z zaznaczonych na czerwono fragmentów budzi moje wątpliwości w kontekście stylistyki, jakoś ta klamka, co to opadła, mi nie brzmi, wyolbrzymiłaś to. Ja zapisałabym to tak: [...] gdy szczęknęła klamka a zza drugiej strony drzwi ktoś, poniewczasie, zawołał:
Mogę?

11.
I radzę ci wejść pod prysznic, ogól nogi.
[...] W Kapitolu ekipa przygotowawcza i tak zmalteruje moje ciało, więc nie będzie różnicy, czy zrobię to ja, czy oni... teoretycznie nie. [...]
Zdecydowałam się na propozycję podrzuconą mi przez Lodową, chociaż zrobiła to z czystej złośliwości, to miało sens.

Tryb rozkazujący czasownika ogolić dla drugiej osoby liczby pojedynczej brzmi ogol.
Powinno być zmaltretuje.
Propozycja stylistyczna: Zdecydowałam się w końcu na propozycję Lodowej; chociaż zrobiła to z czystej złośliwości, miało to sens.

* * *

Większość błędów, jakie popełniasz, zaważa na Twoim stylu, choć zdarzały się też wpadki interpunkcyjne. Trochę dobrze wykorzystanego na samorozwój pisarski czasu (książki!), a będzie naprawdę świetnie, mówię Ci! 

Ramki: 5/7 pkt
 
Wśród ramek znajdują się:
Strona Główna,
Strażnicy Pokoju, czyli miejsce, w którym można dopraszać się o newsletter od Ciebie;
Róg Obfitości, czyli linki, wśród których także link do Ostrza Krytyki;
Moja Biblioteczka, czyli miejsce, w którym można dowiedzieć się co nieco o Twoich zainteresowaniach czytelniczych; bardzo dobry i oryginalny pomysł!
O Organizatorce, czyli ramka, w której przybliżasz Czytelnikom swoją postać;
Spis Treści, czyli ramka, w której odnaleźć można poszczególne rozdziały Twojego opowiadania; niestety, w ramce panuje bałagan, podział na części jest nieczytelny a numeracja rozdziałów niejednolita, w dodatku powtarzają się części II i III. Musisz z tym zrobić porządek.
Jest też tablica ogłoszeń, gadżet Trybuci, Menu (puste, więc proponuję usunąć), Archiwum (wobec istnienia spisu treści nie wydaje mi się niezbędne) i O mnie (wobec istnienia bardziej rozbudowanej ramki poświęconej Twej osobie, to również uważam za zbędny element) oraz głosowanie dla Czytelników.
 
Uwaga ogólna jest taka, że widać, iż chciałaś stworzyć ciekawy zestaw ramek i w sumie to Ci się udało, tym bardziej, że zadbałaś o nazewnictwo tematyczne; zabrakło mi natomiast ramki poświęconej bohaterom oraz ramki, w której mogłabym sprawdzić, o czym właściwie jest blog – dowiaduję się tego dopiero po lekturze rozdziałów. Zastanów się nad stworzeniem takich ramek oraz zrób porządek z resztą.

Dodatkowe punkty: 0/3 pkt

Nie przyznałam Ci żadnego punktu, tak dodatniego jak i ujemnego.
 
Podsumowanie:

Dziś Twój blog zdobył 52,75 punktu na 81 możliwych, co daje Ci ocenę dostateczną (3) – ale tylko jeden punkt z groszami dzielił Cię od oceny dobrej! Na mojej ocenie zaważyły niestety niezbyt zachęcające pierwsze wrażenie oraz wygląd bloga i chaotyczna póki co opowieść, w której dostrzegłam jednak parę jaśniejszych stron – i to na nich, a nie na zasmuceniu niską punktacją teraz powinnaś się skupić, bo wierzę, że masz zadatki na Autorkę udanych i lubianych opowieści. A zatem: odwagi i do boju, nie poddawaj się i ucz, bo chcę o Tobie jeszcze usłyszeć w jak najbardziej chlubnych dla Pisarki okolicznościach, Moja Droga :)
 

2 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję za ocenę :)
    W sumie, jak patrzę na tą historię przez pryzmat czasu, to nie ma ona najmniejszego sensu. Banalny pomysł chwili, ot co.
    Dziękuję jeszcze raz i obiecuję poprawę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog przenosi mnie w świat dwóch kolorów, czerni i lśniącej srebrzystą poświatą bieli.
    Zamiast przecinka powinien być myślnik.

    że jest zabójczo przystojny a Ash błyskawicznie się w nim zakochała
    Jakoś nie czuję tej bohaterki a z tego całego rozdziału najbardziej podobała mi się telefoniczna rozmowa Thalii z Haymitchem.
    musisz jak najszybciej trochę wyhamować z Thalią a pobawić się literacko z Ashley
    W obu fragmentach nie zastosowałaś myślników a przed dywizami zapomniałaś o spacji.
    gdy szczęknęła klamka a zza drugiej strony drzwi ktoś, poniewczasie, zawołał
    podział na części jest nieczytelny a numeracja rozdziałów niejednolita
    Przecinek przed a.

    motacz z Ciebie pierwsza klasa ;P
    nie całe pole do popisu ;)
    dopisek na temat Aleka ;-)
    jak daleko zajechała na tym Rowling ;-)
    nie przy użyciu cyfr
    wkurzy się na męża niż dzieciaki ;-)
    Moja Droga :)
    Brak kropki.

    Część druga, to stylizowanie Ashley
    Bez przecinka.

    chyba, że chodziło Ci o głuchą ciszę
    http://sjp.pwn.pl/zasady/Polaczenia-partykul-spojnikow-przyslowkow-ze-spojnikami;629776.html

    Nigdy nie byłam dobrą aktorką, umiem kłamać albo grać tylko w ostateczności,i to słabo.
    (...) przecinek przed zaznaczoną frazą mógłby zostać, gdyby znalazło się tam jeszcze a.

    Teraz też może być, bo to dopowiedzenie.

    tak dodatniego jak i ujemnego.
    http://sjp.pwn.pl/zasady/Porownania-paralelne-o-konstrukcji-i-tak-i-i-jak-i-i-rownie-i-i-jak-i-i-taki-i-i-jaki-i-i-tyle-i-i-co-i;629799.html

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy