Oceniająca: Alissa
Autor: Pat-Tia
Ocena będzie napisania niestandardowo (bez uwzględnienia ramek). Zostało to już uzgodnione z autorką bloga wcześniej. Powód jest dość prosty – portal, na którym swojego bloga autorka stworzyła, jest dość ubogi w jakichkolwiek większych edycjach strony, na przykład takich, jakie posiada blogger.
Pierwsze wrażenie (2,5/10)
Osobiście twierdzę, że niektóre słowa nigdy nie powinny znaleźć się w tak kluczowych miejscach, jak adres bloga. Wyraz przygody można do takich słów zaliczyć – moim zdaniem, nie ma w nim nic takiego, co zachęcałoby przypadkowego czytelnika do zaczytania się w treści bloga. Wielokrotnie widziałam takie tytuły stron, tylko w miejscach tii i dizoka były po prostu inne imiona. I naprawdę nie jest to tytuł kreatywny, mający w sobie to coś. Pat-Tio, myślę, że nie poświęciłaś odpowiedniej ilości czasu na ten jakże ważny składnik swojego opowiadania; adres jest po prostu beznadziejny. Gdybym spotkała w księgarni książkę opatrzoną takim tytułem, na pewno ominęłabym ją z daleka.
Belka przedstawia się tak: Życie Tii wśród piratsów | Świat pełen mroku... Jawi się niczym bezkresny ocean, ludzkich łez, niespełnionych nadziei, zdeptanych marzeń. Ogółem nie jest źle, zapomniana belka ma cytat, a te pierwsze cztery słowa dotyczące Tii również mogą się w niej znajdować. Tylko zastanawia mnie to, do kogo należy dany aforyzm – z moich poszukiwań w internecie wychodzi, iż jest to fragment wiersza pewnej dziewczyny, która pisze opowiadania o aniołach i upadłych. Podkreśla nawet, że prawa autorskie są zastrzeżone – czemu więc nigdzie nie wspomniałaś o tym, kto jest autorem danego cytatu? I czy w ogóle dostałaś pozwolenie kopiowania go do własnych potrzeb? Dodam także, że jest on błędnie zapisany – pierwszy przecinek jest zbędny.
Przyznaję 2,5 punktów za tę kategorię – uratowałaś się tylko i wyłącznie cytatem.
Wygląd (2/6)
Belka przedstawia się tak: Życie Tii wśród piratsów | Świat pełen mroku... Jawi się niczym bezkresny ocean, ludzkich łez, niespełnionych nadziei, zdeptanych marzeń. Ogółem nie jest źle, zapomniana belka ma cytat, a te pierwsze cztery słowa dotyczące Tii również mogą się w niej znajdować. Tylko zastanawia mnie to, do kogo należy dany aforyzm – z moich poszukiwań w internecie wychodzi, iż jest to fragment wiersza pewnej dziewczyny, która pisze opowiadania o aniołach i upadłych. Podkreśla nawet, że prawa autorskie są zastrzeżone – czemu więc nigdzie nie wspomniałaś o tym, kto jest autorem danego cytatu? I czy w ogóle dostałaś pozwolenie kopiowania go do własnych potrzeb? Dodam także, że jest on błędnie zapisany – pierwszy przecinek jest zbędny.
Przyznaję 2,5 punktów za tę kategorię – uratowałaś się tylko i wyłącznie cytatem.
Wygląd (2/6)
Wspominałaś w jednej z wiadomości do mnie, że chciałabyś się przede wszystkim dowiedzieć, czy nie przesadziłaś (jak sądzę, chodziło Ci o liczbę postaci w szablonie) z wyglądem. Już teraz mogę dać Ci szczerą odpowiedź – tak, przesadziłaś, i to bardzo.
Nagłówek jest wręcz powieleniem tła – i tu, i tu na pierwszym planie są bohaterowie Galactik Football. Ich chaotyczne ułożenie w szablonie sprawia, że już od razu mam przypuszczenia, iż Twój blog nie będzie dobrze zagospodarowany; nie tylko chodzi mi o ustawienie ramek czy czegokolwiek innego – od razu można wysnuć podejrzenie, że nie dbasz o swojego bloga, a także o treść, jaką w nim zamieszczasz. I akurat (jak dowiesz się, czytając dalej ocenę) w tym przypadku to się naprawdę sprawdzi.
Rozumiem, że chciałaś, aby wygląd odpowiadał tematycznie Twojemu opowiadaniu. I nie powiem, nawiązanie do tematu jest, ale cała kompozycja, pomimo tego, jest koszmarna. Polecałabym już Ci bardziej, abyś w nagłówku umieściła dwie duże postacie Tii i Dizoka (jako głównych bohaterów), zamiast umieszczać ich mini sobowtóry dosłownie na całej stronie. Tło mogłoby być niebieskie, aby odpowiadało napisom na blogu, a także ramkom. I gdybyś to zmieniła, to wtedy naprawdę byłoby przezroczyście i o wiele ładniej, niż jest teraz. Ach, no i jeszcze należało zmienić kolor napisów na nagłówku :D.
Nie wiem, czy ten szablon wykonałaś sama – podejrzewam, że tak. Nie chcę Ci tu prawić morałów o grafice i Twoim dalszym rozwoju w tej dziedzinie, bo ja jestem oceniającą, ale blogów/treści w nich zamieszczanych, jednak (na Twoim miejscu) poradziłabym się kogoś bardziej znającego się na robieniu szablonów. Niestety, Twój szablon nie powala, a wręcz odstrasza. Na dzień dzisiejszy radziłabym Ci albo skorzystać z moich zapisanych wyżej dotyczących kreacji wyglądu bloga rad albo zamówić jakiś szablon w szabloniarni. I jeśli faktycznie ten szablon jest Twojego autorstwa, to kształć się dalej – z czasem będzie naprawdę o niebo lepiej! :)
Treść (8/45)
Zacznijmy od tego, że znowu spotykam się z kreskówką animowaną, tym razem jednak nie jest to historia Naruto, ale (z tego, co dowiedziałam się w Twoim pierwszym poście) o Galactik Football. W tym momencie jestem trochę zamyślona, gdyż wydaje mi się, że miałam okazję kiedyś któryś z odcinków tego serialu obejrzeć – a co jeszcze lepsze, podobało mi się to! Jednak nie jestem pewna, czy to jest dokładnie to, o czym myślę. Poza tym to był jeden jedyny raz, bohaterów kompletnie nie kojarzę, więc wybacz mi moją jakże słabą wiedzę na temat tego anime – zgodziłaś się jednak, abym to ja oceniała Twój blog, pomimo nieznajomości tego serialu, tak więc do dzieła!
Prolog to jeden wielki chaos. Użyłaś tam tylu nieznanych mi imion, mowa jest o piratsach (chodzi o piratów podobnych do tych z Piratów z Karaibów, czy o jakiś innych?). Jakaś dziewczyna, pewnie Tia, myśli o swoim życiu, o tym, jak chciałaby bardzo zostać piratsem albo grać w Galactik Football. Potem następuje jakiś krótki fragment, którego zupełnie nie zrozumiałam, zapewne przez nieznajomość serialu. Końcówka mówi o chłopaku, z którym dziewczyna przyjaźniła się w młodości, a teraz jest gwiazdą. Widząc imię użyte w adresie bloga, mam podejrzenie, że to właśnie on zawróci w głowie Tii. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to miłość z ciągłym happy'endem i że wątek główny nie będzie opierał się tylko na tym. Końcówka prologu makabryczna, kończy się słowami: Wo gule rozmyślałam nad całym moim życie w końcu otwarłam oczy wstał i pomyślałam {Odchodzę z stąd, jestem Tia i nikt mnie tu nie zatrzyma}. Nawet nie zwracając uwagi na błędy, których jest miliony, to nie jest to dobre zdanie na ostatnie zdanie w prologu – mam wrażenie, że nie do końca wiesz, co ma prolog nam, czytelnikom, przekazać. I nie wiesz, jak zapisać go tak, aby oddawał tajemniczość, mówił co nieco o całej historii opowiadania, a także żeby wzbudził u nas poczucie niepewności i jednego wielkiego zmieszania. Przede wszystkim ma zachęcać do czytania dalszych rozdziałów, a Twój tego nie czyni.
Takie jedno zasadnicze pytanie: czemu tak rozpisujesz się we wpisie dotyczącym bohaterów? Prawie że skracasz ich historię, co jest zbędnym zabiegiem; jeśli już chcesz przedstawić bohaterów w oddzielnej ramce, to wystarczy ich zdjęcie, krótka informacja o np. ich wieku, umiejętnościach, partnerach. Pisanie o ich przeszłości jest zbędne – tego mamy dowiadywać się w opowiadaniu. Tak samo jeśli chodzi o cechy charakteru.
Opisywać postacie drugoplanowe? Naprawdę? o.O Nawet pozwolę sobie tego nie czytać, bo i tak nic z tego nie zrozumiem, choćbym nawet chciała. Jeśli już za wszelką cenę chcesz stworzyć ramkę, oddzielny wpis pt. Bohaterowie, to wystarczy zamieścić tam tylko głównych bohaterów, bo to oni odgrywają najważniejszą rolę w opowiadaniu; postacie drugoplanowe można sobie odpuścić...
Jasne, naprawdę uwierzę w to, że chłopak, którego wspominała dziewczyna w prologu, nagle też będzie o niej myślał, zamiast bawić i śmiać się razem z kolegami z drużyny. Myślał o pewnej białowłosej dziewczynie która poznał gdy miał 5 lat. – nie żebym miała coś do dzieci, ale śmiem wątpić, aby mógł pamiętać tak odległe czasy, nie dodając, że po tych zdarzeniach już się więcej nie spotkali. A D’jok pochłonięty sławą i oddawaniem się swojej pasji raczej tak nagle nie powinien sobie przypomnieć o jakiś zabawach z jakąś dziewczynką o jakichś białych (?) włosach (powtórzenia użyte specjalnie;)).
W tym samy czasie gdy nasza kochana drożynka szła do akademii, w samej akademii kroiły się ostatnie przygotowania; donoszenie jedzenia na stół, znalezienie kryjówek by się schować itd – wiesz, że zwrotów itd, np. (ogółem różnych skróceń) nie powinnaś używać w opowiadaniach? Rozumiem rozprawkę, czy inne tego typu rzeczy, ale nie opowiadanie. Również do tego zalicza się liczby – powinny zostać one zapisane za pomocą liter, aniżeli cyfr.
Zacznijmy od tego, że znowu spotykam się z kreskówką animowaną, tym razem jednak nie jest to historia Naruto, ale (z tego, co dowiedziałam się w Twoim pierwszym poście) o Galactik Football. W tym momencie jestem trochę zamyślona, gdyż wydaje mi się, że miałam okazję kiedyś któryś z odcinków tego serialu obejrzeć – a co jeszcze lepsze, podobało mi się to! Jednak nie jestem pewna, czy to jest dokładnie to, o czym myślę. Poza tym to był jeden jedyny raz, bohaterów kompletnie nie kojarzę, więc wybacz mi moją jakże słabą wiedzę na temat tego anime – zgodziłaś się jednak, abym to ja oceniała Twój blog, pomimo nieznajomości tego serialu, tak więc do dzieła!
Prolog to jeden wielki chaos. Użyłaś tam tylu nieznanych mi imion, mowa jest o piratsach (chodzi o piratów podobnych do tych z Piratów z Karaibów, czy o jakiś innych?). Jakaś dziewczyna, pewnie Tia, myśli o swoim życiu, o tym, jak chciałaby bardzo zostać piratsem albo grać w Galactik Football. Potem następuje jakiś krótki fragment, którego zupełnie nie zrozumiałam, zapewne przez nieznajomość serialu. Końcówka mówi o chłopaku, z którym dziewczyna przyjaźniła się w młodości, a teraz jest gwiazdą. Widząc imię użyte w adresie bloga, mam podejrzenie, że to właśnie on zawróci w głowie Tii. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to miłość z ciągłym happy'endem i że wątek główny nie będzie opierał się tylko na tym. Końcówka prologu makabryczna, kończy się słowami: Wo gule rozmyślałam nad całym moim życie w końcu otwarłam oczy wstał i pomyślałam {Odchodzę z stąd, jestem Tia i nikt mnie tu nie zatrzyma}. Nawet nie zwracając uwagi na błędy, których jest miliony, to nie jest to dobre zdanie na ostatnie zdanie w prologu – mam wrażenie, że nie do końca wiesz, co ma prolog nam, czytelnikom, przekazać. I nie wiesz, jak zapisać go tak, aby oddawał tajemniczość, mówił co nieco o całej historii opowiadania, a także żeby wzbudził u nas poczucie niepewności i jednego wielkiego zmieszania. Przede wszystkim ma zachęcać do czytania dalszych rozdziałów, a Twój tego nie czyni.
Takie jedno zasadnicze pytanie: czemu tak rozpisujesz się we wpisie dotyczącym bohaterów? Prawie że skracasz ich historię, co jest zbędnym zabiegiem; jeśli już chcesz przedstawić bohaterów w oddzielnej ramce, to wystarczy ich zdjęcie, krótka informacja o np. ich wieku, umiejętnościach, partnerach. Pisanie o ich przeszłości jest zbędne – tego mamy dowiadywać się w opowiadaniu. Tak samo jeśli chodzi o cechy charakteru.
Opisywać postacie drugoplanowe? Naprawdę? o.O Nawet pozwolę sobie tego nie czytać, bo i tak nic z tego nie zrozumiem, choćbym nawet chciała. Jeśli już za wszelką cenę chcesz stworzyć ramkę, oddzielny wpis pt. Bohaterowie, to wystarczy zamieścić tam tylko głównych bohaterów, bo to oni odgrywają najważniejszą rolę w opowiadaniu; postacie drugoplanowe można sobie odpuścić...
Jasne, naprawdę uwierzę w to, że chłopak, którego wspominała dziewczyna w prologu, nagle też będzie o niej myślał, zamiast bawić i śmiać się razem z kolegami z drużyny. Myślał o pewnej białowłosej dziewczynie która poznał gdy miał 5 lat. – nie żebym miała coś do dzieci, ale śmiem wątpić, aby mógł pamiętać tak odległe czasy, nie dodając, że po tych zdarzeniach już się więcej nie spotkali. A D’jok pochłonięty sławą i oddawaniem się swojej pasji raczej tak nagle nie powinien sobie przypomnieć o jakiś zabawach z jakąś dziewczynką o jakichś białych (?) włosach (powtórzenia użyte specjalnie;)).
W tym samy czasie gdy nasza kochana drożynka szła do akademii, w samej akademii kroiły się ostatnie przygotowania; donoszenie jedzenia na stół, znalezienie kryjówek by się schować itd – wiesz, że zwrotów itd, np. (ogółem różnych skróceń) nie powinnaś używać w opowiadaniach? Rozumiem rozprawkę, czy inne tego typu rzeczy, ale nie opowiadanie. Również do tego zalicza się liczby – powinny zostać one zapisane za pomocą liter, aniżeli cyfr.
(...) bilet na statek kosztował 1000zł – wątpię w to, aby cena tego biletu wynosiła taką równą kwotę. Poza tym takie zdanie wygląda dość sztucznie; to tak samo, jakby powiedzieć Kupiłam torebkę od Prady za 999,99 zł. W opowiadaniach tego się nie stosuje, jeśli już co, to podaje, że około czegoś, mniej więcej, np. Kupiłam tę torebkę za około tysiąc złotych. To była naprawdę dobra wyprzedaż Prady.
OMG. Nie no, teraz to po prostu padam ze śmiechu! Za żadne skarby nie uwierzę w to, że tak nagle przypadkiem, po kilkunastu latach rozłąki (to dziecko się może zakochać czy cu? O.), idąc ulicą, D'jok odnajduje swoją koleżanką, z którą bawił się w wieku pięciu lat, na chodniku pełnym ludzi. I nie, nie ma znaczenia, że dziewczyna już swój wiek ma, zmieniła się, zmężniała i wygląda inaczej – nasz bystry bohater ma rentgen w oczach, dla niego to no problem.
Witaj Tio, cóż za niesamowite spotkanie - przywitał się rudy chłopak. – tyle w tym jego monologu sarkazmu i uszczypliwości, że scena nie wygląda tak, jak powinna wyglądać – a miała za zadanie pokazać nagłe zaskoczenie ze strony chłopaka tym, że nagle ujrzał swoją przyjaciółkę z dzieciństwa. Tymczasem on wyskakuje z jakże wielkim sarkazmem, który jest godny największego idioty na świecium! I te słowa przywitał się rudy chłopak – jedyne odczucie, gdy to czytam, mam takie, że po prostu Ty, jako autorka opowiadania, masz coś do rudych. No ludzie, i rasizm, i zabobony, a teraz na rudych zeszło! Przynajmniej nie w literaturze, proszę!
Po co znów robisz oddzielny wpis dotyczący bohaterów, którzy pojawią się niedługo w rozdziałach Twojego opowiadania? Są to tym razem Wrogowie Piratsów. Pisałam wyżej i najwidoczniej będę musiała to powtórzyć: książki na naszym polskim rynku nie mają nigdzie zakładki Bohaterowie. O postaciach występujących w danym opowiadaniu mamy dowiedzieć się właśnie podczas jego czytania.
Nie. Umieram. Znowu nowi bohaterowie. Znów nowy wpis. Boże!
[...] co się stało? -mamy mały problem - a Tia dodała -Vega wysłała za mną swoich najlepszych agentów, na razie udało nam się ich zgubić, ale nie wiem na jak długo -zaczekajcie tam na nas zaraz będziemy - to powiedziawszy rozłączył się.[...] -Corso zbieraj się młodzi mają problem – Co się stało? -Vega wysłała za Tią swoich najlepszych agentów – po co powtarzałaś tę samą sytuację drugi raz? Oczywiście, aby jakaś inna postać w opowiadaniu mogła się o tym dowiedzieć, należało jej to powiedzieć, ale my, czytelnicy, już wiemy, co ma dana osoba do przekazania, więc nie musimy znów męczyć oczu i znów czytać tego samego, co kilka linijek wcześniej. Nie spotkałaś się z tym w książkach? Chodzi mi o to, że autor powieści tylko raz dosłownie mówił i tłumaczył, o co chodzi; gdy była takowa potrzeba przekazania tego następnemu bohaterowi, po prostu wtedy wspominał, że jakaś postać opowiedziała jemu towszystko, ale nie zostało to tłumaczone przy użyciu dialogu. I ty też powinnaś na to zwrócić uwagę.
-D’jok to nic takiego, jak to mówi Sonny wyliżę się -gdy to powiedziała zaczęli się śmiać, śmiali się dobre pięć minut. – albo to ja jestem bez poczucia humoru dzisiaj, albo w tej scenie nie ma niczego śmiesznego? O.
Po wyjściu z sali szpitalnej Corso udał się do sali narad gdzie spodziewał się z naleźć Soniego jednak go tam nie było, poszedł do jego gabinetu tam też go nie było (dop.aut. Gdzie tego Soniego wcięło hehehe ). W końcu Corso udał się do swojego gabinetu gdzie w końcu odnalazł Soniego (dop.aut. no w końcu już myślałam że wo gule go nie znajdziesz hehehe xD wiem złośliwa jestem). – chyba nie do końca rozumiesz, jaką rolę pełni funkcja dopisku autora w tekście. A więc Ci teraz, tak na chłopski rozum, to wytłumaczę: najczęściej używa się takich dopisków podczas pisania artykułów. Jeżeli cytujemy kogoś, zdarza się, że robimy to od środka jego wypowiedzi, a wtedy nie do końca może nam wszystko pasować, jeżeli całego artykułu nie przeczytaliśmy. Na przykładzie: Sam nie wiem, czemu się go bałem. To było dziwne doświadczenie. W tym przypadku damy dopisek po go bałem i będzie to zdanie wyglądać tak: Sam nie wiem, czemu się go bałem [Mariusza – dop. autora]. To było dziwne doświadczenie. W opowiadaniach zazwyczaj bardzo rzadko zdarza się, aby takie dopiski były w tekście; jeśli już co, to znajdują się na dole kartki. Rozumiem, że chciałaś poprzez te swoje małe żarciki, że tak to ujmę, po prostu się zabawić i, być może, rozweselić trochę czytelników, ale dla mnie są one po prostu żałosne.
-D’jok to nic takiego, jak to mówi Sonny wyliżę się -gdy to powiedziała zaczęli się śmiać, śmiali się dobre pięć minut. – albo to ja jestem bez poczucia humoru dzisiaj, albo w tej scenie nie ma niczego śmiesznego? O.
Po wyjściu z sali szpitalnej Corso udał się do sali narad gdzie spodziewał się z naleźć Soniego jednak go tam nie było, poszedł do jego gabinetu tam też go nie było (dop.aut. Gdzie tego Soniego wcięło hehehe ). W końcu Corso udał się do swojego gabinetu gdzie w końcu odnalazł Soniego (dop.aut. no w końcu już myślałam że wo gule go nie znajdziesz hehehe xD wiem złośliwa jestem). – chyba nie do końca rozumiesz, jaką rolę pełni funkcja dopisku autora w tekście. A więc Ci teraz, tak na chłopski rozum, to wytłumaczę: najczęściej używa się takich dopisków podczas pisania artykułów. Jeżeli cytujemy kogoś, zdarza się, że robimy to od środka jego wypowiedzi, a wtedy nie do końca może nam wszystko pasować, jeżeli całego artykułu nie przeczytaliśmy. Na przykładzie: Sam nie wiem, czemu się go bałem. To było dziwne doświadczenie. W tym przypadku damy dopisek po go bałem i będzie to zdanie wyglądać tak: Sam nie wiem, czemu się go bałem [Mariusza – dop. autora]. To było dziwne doświadczenie. W opowiadaniach zazwyczaj bardzo rzadko zdarza się, aby takie dopiski były w tekście; jeśli już co, to znajdują się na dole kartki. Rozumiem, że chciałaś poprzez te swoje małe żarciki, że tak to ujmę, po prostu się zabawić i, być może, rozweselić trochę czytelników, ale dla mnie są one po prostu żałosne.
Tak przedstawiłaś postać Corso, że jedyne słowo, jakim bym go określiła, to: zboczeniec. No dosłownie! Chodzi ciągle za tą Tią, odwiedza ją w szpitalu, a nie wspomnę już, że jest od niej starszy. Ale to może i dobrze, jakby faktycznie tym zboczeńcem był – przynajmniej byłoby można coś ciekawszego przeczytać w Twoim opowiadaniu, bo aktualnie wątki główne zawiewają nudą.
Hm, a nie, dobra, jednak ojciec zboczeniec, bo wyszło na to, że są rodziną. Nie uważasz, że to strasznie naciągane wszystko jest? Nagle i Tia, i D'jok wspominają swoje wspólne dzieciństwo, potem wpadają na siebie w tłumie ludzi, następnie bohaterka jest przyłączona do drużyny, gdzie gra owy jej przyjaciel (przy okazji spełnia się jej marzenie), no i cudem znajdują się akta narodzin dziewczyny. Oczywiście, a jakże inaczej, jej ojcem jest Corso (ja tam i tak będę mówię zboczeniec, zachowuje się on bowiem baaardzo dziwnie...), czyli zastępca Sonniego, również znajdujący się w ekipie piratsów. Nie, taki zbieg okoliczności może się zdarzyć, to nic dziwnego, no nie?
Dziewczyna udała się do gabinetu Soniego gdzie przebywał także jej tatko Corso – cześć młoda – przywitał się z białowłosą [...] Tia usiadła obok Corsego na tapczanie, ten ją delikatnie przytulił i powiedział – wyglądasz prześlicznie – dziewczyna delikatnie się zarumieniła i powiedziała ciche – dziękuje – sposób, w jaki pokazujesz miłość ojca do córki, jest w Twoim wykonaniu... dziwny? Już prędzej cześć, młoda powiedziałby brat, chłopak, może wujek, ale nie ojciec. Do tego potem ta sytuacja, gdzie mówi jej, że wygląda prześlicznie – okey, to jest w miarę logiczne, ale zarumienienie się Tii do takowych już nie należy. Jakoś nie wyobrażam sobie takiej akcji w rzeczywistym świecie, pomimo że wyobraźnię mam naprawdę wybujałą. Powyższy fragment przekonywałby mnie tylko, gdyby jego główną postacią był D'jok, albo jakiś inny chłopak, który się naszej bohaterce podoba – ale nie własny ojciec.
Unikałabym na Twoim miejscu stawiania emotikon w opowiadaniu. Nie jest to ani profesjonalne, ani potrzebne. Jeżeli chcemy pokazać radość bohaterki, rozpacz czy jakiekolwiek inne uczucia, nie ułatwiajmy sobie tego wstawieniem jakiejś oddziaływającej do tego minki, tylko pokażmy to podczas pisania. Nie znalazłam jeszcze książki, której autor zamiast opisywać dane uczucia, wolał pobawić się emotikonami.
Nie rozumiem, czemu zamiast zastosowania opisów i przedstawienia rzeczy dzięki nim, wolisz ułatwić sobie sprawę, dodając zdjęcia danych przedmiotów (chodzi mi o rozdział 11 cz.3). Pozwolę sobie dłużej tego nie analizować, bo wypowiedziałam się o tym wyżej, więc na przyszłość trochę więcej pracy, niż kopiuj-wklej nie zaszkodzi.
Świat przedstawiony
Bohaterów jest bardzo dużo, żaden nie odznacza się jakimiś szczególnymi cechami, przez co zupełnie nie da rady się ich zapamiętać. Wchodząc pierwszy raz na Twojego bloga, miałam nadzieję, że poznam postacie pomimo tego, że danego anime zupełnie nie znam (i nie, jednak to nie jest to, które kiedyś oglądałam). Wprowadziłaś ich od razu, co jest bardzo złym zabiegiem – nie da się wtedy zbyt szybko utrwalić ich w pamięci, a bez opisu ich wyglądu i cech charakterystycznych jest to wręcz niemożliwe. Wszystkie postacie w Twoim wydaniu są tuzinkowe i służą tylko do tego, aby stanowić tło opowiadania.
Podsumowując bohaterów: jest bardzo, ale to bardzo źle. Za szybko wprowadzeni, nie wyróżniający się niczym, wręcz momentami wydawało mi się, jakby nie mieli żadnych uczuć i grali kukiełki w teatrzyku szkolnym. Pozwolę skopiować sobie dwa fragmenty z moich poprzednich ocen, które zawierają rady dotyczące kreowania postaci (nie, to nie jest lenistwo, po prostu szkoda mi czasu, aby pisać znów to samo, skoro poprzednie rady były równie dobre):
- jeśli chcesz wprowadzić kilkunastu bohaterów, którzy praktycznie wystąpią raz, dwa razy w opowiadaniu, to wtedy ich ilość nie będzie przeszkadzała, natomiast jeśli mają być oni postaciami drugoplanowymi i ich wątek będzie się przewijał, powinnaś wprowadzać ich do powieści powoli i umiejętnie.
- czytałam ostatnio pewien poradnik dotyczący kreowania bohaterów do opowiadania. Wiesz, co tam przeczytałam? Radzili przypomnieć sobie ostatnio oglądany film, serial czy czytaną książkę i bohaterów w nich występujących. A teraz pomyśleć, kto utkwił nam najbardziej w pamięci i dlaczego. Jakie miał cechy i jak został wykreowany, że zapadł nam w pamięci i to jego najbardziej kojarzymy z danego filmu czy książki.
Niestety nie wiem, w jakim miejscu i kiedy dzieje się akcja Twojego opowiadania. Jest to podstawowy błąd, gdyż takie informacje powinnaś zawrzeć już w pierwszych rozdziałach swojej powieści. Następnie co jakiś czas przypominać czytelnikom o tym, w jakim mieście bohaterowie się znajdują oraz w jakim dniu, miesiącu lub w jakiej porze roku.
Naliczyłam tylko dwa wątki: jeden główny, mówiący o miłości (ew. przyjaźni, zależy od tego, jak to odbieramy, bo aktualnie tego do końca nie sprecyzowałaś) pomiędzy Tią a Dizokem; drugi – przeszłość i znalezienie swojego ojca po wielu latach samotnego dzieciństwa. Skoro Twoje opowiadanie jest fan fikiem Galactik Football, to myślę, że warto byłoby pociągnąć dalej jakiś wątek, który pojawia się w oryginale. Również popracowałabym trochę nad postaciami drugoplanowymi, żeby nie tworzyli tylko tła opowiadania, tak jak wspomniałam o tym wcześniej, ale też mieli jakąś swoją historię.
Bohaterów jest bardzo dużo, żaden nie odznacza się jakimiś szczególnymi cechami, przez co zupełnie nie da rady się ich zapamiętać. Wchodząc pierwszy raz na Twojego bloga, miałam nadzieję, że poznam postacie pomimo tego, że danego anime zupełnie nie znam (i nie, jednak to nie jest to, które kiedyś oglądałam). Wprowadziłaś ich od razu, co jest bardzo złym zabiegiem – nie da się wtedy zbyt szybko utrwalić ich w pamięci, a bez opisu ich wyglądu i cech charakterystycznych jest to wręcz niemożliwe. Wszystkie postacie w Twoim wydaniu są tuzinkowe i służą tylko do tego, aby stanowić tło opowiadania.
Podsumowując bohaterów: jest bardzo, ale to bardzo źle. Za szybko wprowadzeni, nie wyróżniający się niczym, wręcz momentami wydawało mi się, jakby nie mieli żadnych uczuć i grali kukiełki w teatrzyku szkolnym. Pozwolę skopiować sobie dwa fragmenty z moich poprzednich ocen, które zawierają rady dotyczące kreowania postaci (nie, to nie jest lenistwo, po prostu szkoda mi czasu, aby pisać znów to samo, skoro poprzednie rady były równie dobre):
- jeśli chcesz wprowadzić kilkunastu bohaterów, którzy praktycznie wystąpią raz, dwa razy w opowiadaniu, to wtedy ich ilość nie będzie przeszkadzała, natomiast jeśli mają być oni postaciami drugoplanowymi i ich wątek będzie się przewijał, powinnaś wprowadzać ich do powieści powoli i umiejętnie.
- czytałam ostatnio pewien poradnik dotyczący kreowania bohaterów do opowiadania. Wiesz, co tam przeczytałam? Radzili przypomnieć sobie ostatnio oglądany film, serial czy czytaną książkę i bohaterów w nich występujących. A teraz pomyśleć, kto utkwił nam najbardziej w pamięci i dlaczego. Jakie miał cechy i jak został wykreowany, że zapadł nam w pamięci i to jego najbardziej kojarzymy z danego filmu czy książki.
Niestety nie wiem, w jakim miejscu i kiedy dzieje się akcja Twojego opowiadania. Jest to podstawowy błąd, gdyż takie informacje powinnaś zawrzeć już w pierwszych rozdziałach swojej powieści. Następnie co jakiś czas przypominać czytelnikom o tym, w jakim mieście bohaterowie się znajdują oraz w jakim dniu, miesiącu lub w jakiej porze roku.
Naliczyłam tylko dwa wątki: jeden główny, mówiący o miłości (ew. przyjaźni, zależy od tego, jak to odbieramy, bo aktualnie tego do końca nie sprecyzowałaś) pomiędzy Tią a Dizokem; drugi – przeszłość i znalezienie swojego ojca po wielu latach samotnego dzieciństwa. Skoro Twoje opowiadanie jest fan fikiem Galactik Football, to myślę, że warto byłoby pociągnąć dalej jakiś wątek, który pojawia się w oryginale. Również popracowałabym trochę nad postaciami drugoplanowymi, żeby nie tworzyli tylko tła opowiadania, tak jak wspomniałam o tym wcześniej, ale też mieli jakąś swoją historię.
Opisów praktycznie nie ma. Ciągniesz akcję, zapominając o tym, aby przedstawić w tekście wygląd bohaterów, danego pomieszczenia w jakim się znajdują, czy innych rzeczy, które są godne rozwinięcia opisu. Sądzę, że są one tak suche i bezbarwne, dlatego, że Ty jako autorka nie zaczytujesz się w odpowiedniej ilości książek; albo jeśli już co, to sięgasz po takie, które mają zbyt uniwersalny i płytki styl.
Styl i słownictwo
Słownictwo masz na bardzo ubogim poziomie, nie znalazłam ani razu jakiegoś słowa, które wgłębiłoby mnie w fotel z zaskoczenia lub braku znania jego definicji. Tak, jak wspomniałam wyżej – więcej książek! Ewentualnie więcej czytania blogów, na których naprawdę widać, że autor zna się na literaturze polskiej i nie jest to typowy amator. Polecam także zajrzeć do słownika – może dzięki niemu zapamiętać sobie kilka słówek, których potem możesz użyć nie tylko podczas pisania, ale także w codziennej mowie.
Styl tak samo słaby, jak słownictwo. Do tego ilość błędów w rozdziałach sprawia, że chcę jak najszybciej opuścić Twojego bloga.
Słownictwo masz na bardzo ubogim poziomie, nie znalazłam ani razu jakiegoś słowa, które wgłębiłoby mnie w fotel z zaskoczenia lub braku znania jego definicji. Tak, jak wspomniałam wyżej – więcej książek! Ewentualnie więcej czytania blogów, na których naprawdę widać, że autor zna się na literaturze polskiej i nie jest to typowy amator. Polecam także zajrzeć do słownika – może dzięki niemu zapamiętać sobie kilka słówek, których potem możesz użyć nie tylko podczas pisania, ale także w codziennej mowie.
Styl tak samo słaby, jak słownictwo. Do tego ilość błędów w rozdziałach sprawia, że chcę jak najszybciej opuścić Twojego bloga.
Fabuła
Oryginalności w Twoim opowiadaniu nie ma. Zaginiony ojciec, miłość z dzieciństwa – o tym wielokrotnie czytałam, więc treść, jaką nam przedstawiasz, nie zachwyciła mnie. Brak w niej wątków, które sprawiłyby, że nie będzie to następne love story, a jednak opowiadanie z pazurem (w końcu masz duże pole do popisu ze względu na ilość bohaterów). Historia podoba do innych, niczym się nie wyróżnia ani niczym mnie nie urzekła – ot, taki sobie fan fik jakiegoś anime. Nic szczególnego.
Dialogi w większości przypadków masz dość nienaturalne, bezbarwne i zapisane bez pomysłu. Zawsze się dziwię autorom blogów, którzy mają z nimi problem – naprawdę trudno napisać wypowiedzi tak, jak się je samemu używa w rzeczywistym świecie? Dialogi to ta część opowiadania, gdzie i nawet na potoczne słowa można sobie pozwolić.
Twojego bloga, Pat-Tio, czytało mi się z trudem. Kompletnie nie wiedziałam, kto jest kim, jaką funkcję w opowiadaniu pełni, przez co Twoją twórczość czytałam na zasadzie byle dotrwać do końca. Fabuła nieoryginalna, nie łapiąca za serce, dialogi słabe jakościowo, wątek główny znów polega na miłości pomiędzy nią a nim – nuda. Na razie nie widzę Cię w roli autorki najnowszej książki, której premiera odbywa się w Empiku – mam nadzieję, że głęboko się mylę i kiedyś pokażesz, na co Cię stać. Trzymam kciuki!
Oryginalności w Twoim opowiadaniu nie ma. Zaginiony ojciec, miłość z dzieciństwa – o tym wielokrotnie czytałam, więc treść, jaką nam przedstawiasz, nie zachwyciła mnie. Brak w niej wątków, które sprawiłyby, że nie będzie to następne love story, a jednak opowiadanie z pazurem (w końcu masz duże pole do popisu ze względu na ilość bohaterów). Historia podoba do innych, niczym się nie wyróżnia ani niczym mnie nie urzekła – ot, taki sobie fan fik jakiegoś anime. Nic szczególnego.
Dialogi w większości przypadków masz dość nienaturalne, bezbarwne i zapisane bez pomysłu. Zawsze się dziwię autorom blogów, którzy mają z nimi problem – naprawdę trudno napisać wypowiedzi tak, jak się je samemu używa w rzeczywistym świecie? Dialogi to ta część opowiadania, gdzie i nawet na potoczne słowa można sobie pozwolić.
Twojego bloga, Pat-Tio, czytało mi się z trudem. Kompletnie nie wiedziałam, kto jest kim, jaką funkcję w opowiadaniu pełni, przez co Twoją twórczość czytałam na zasadzie byle dotrwać do końca. Fabuła nieoryginalna, nie łapiąca za serce, dialogi słabe jakościowo, wątek główny znów polega na miłości pomiędzy nią a nim – nuda. Na razie nie widzę Cię w roli autorki najnowszej książki, której premiera odbywa się w Empiku – mam nadzieję, że głęboko się mylę i kiedyś pokażesz, na co Cię stać. Trzymam kciuki!
Błędy (1/10)
Ocenie poddam trzy wybrane losowo rozdziały.
Rozdział I
Snow Kids wygrali trzeci puchar z rzędu. A Sonny i jego piratsi znów ocalili galaktykę :-D.
Ocenie poddam trzy wybrane losowo rozdziały.
Rozdział I
Snow Kids wygrali trzeci puchar z rzędu. A Sonny i jego piratsi znów ocalili galaktykę :-D.
Lepiej byłoby, gdybyś te dwa zdania połączyła w jedno. Zaczynanie wypowiedzenia od litery a nie jest błędem, tak samo jak zaczynanie od i, albo, bo – jednak nie we wszystkich przykładach można właśnie tak zdania konstruować. Tutaj ewidentnie to a powinno być za przecinkiem, a nie kropką. Jeśli piszesz opowiadania, to nigdy nie używaj w nich emotikon.
Artegor i Arch dmuchali balony, Mama Mikro i Maja przygotowywały jedzenie.
Słowo mama powinno być zapisane od małej litery.
Artie i Bennet rozwieszali dekoracje i zajmowali się muzyką.
Żeby nie powtarzać dwa razy tego spójnika i, to zamieniłabym końcówkę na (...) oraz zajmowali się muzyką.
Clamp przygotowywał projektor i rzutnik by puścić zdjęcia. A Sonny i Corso przygotowali fajerwerki na pokaz sztucznych ogni.
To samo, co wyżej – jedno zdanie zamiast dwóch. Poczytaj o zapisywaniu zdań od spójników w internecie, gdyż widoczne są u Ciebie z tym problemy. Powtórzenie słowa przygotowywać. Brak przecinka po by.
Tymczasem gdy przygotowania szły pierwszą parą, nasza kochana drużyna chodziła po Akilianie.
Przecinek przed gdy. Chyba chodziło Ci o pełną parą – nie spotkałam się dotychczas z określeniem, który Ty zastosowałaś wyżej. Nasza kochana drużyna... brzmi trochę dziecinnie i dziwnie, nie sądzisz?
Prawie wszyscy rozmawiali ze sobą i śmiali się, prawie wszyscy ponieważ D’jok oddalił się myślami w swoje wspomnienia.
Jakoś osobiście nigdy nie lubię takich zdań. Poprawiłabym to na: Wszyscy rozmawiali ze sobą i śmiali się. Tylko D'jok nie dołączył do tej grupy, wolał oddać się myślami w swoje wspomnienia z dzieciństwa.
Myślał o pewnej białowłosej dziewczynie która poznał gdy miał 5 lat.
Literówka która. Przecinki przed która i gdy. W opowiadaniach liczby piszemy słownie.
Często się z nią spotykał by pograć w piłkę lub bawili się w piratsów.
Przecinek przed by. Końcówkę poprawiłabym na (...) lub pobawić się w piratsów.
W dzień urodzin dziewczyny, D’jok dał jej medalik z ich zdjęciem w środku, bawili się bardzo dobrze aż nagle pojawił się opiekun Tii i zabrał dziewczynę. D’jok przyszedł następnego dnia w miejsce gdzie się spotykali ale dziewczynka nie przyszła. Chodził w to miejsce przez dwa miesiące ale po dziewczynie nie było ani śladu. Bardzo chciałby ją spotkać, pogadać z nią i usłyszeć jej piękny śmiech. Z rozmyśleń wyrwał go telefon który zaczął dzwonić, popatrzył na wyświetlacz kto dzwoni i odebrał…
Pozwól, że nie będę analizować tego fragmentu skopiowanego powyżej, tylko od razu go poprawię; za dużo byłoby wypisywania tych błędów...
W dzień urodzin dziewczyny, D'jok dał jej medalik z ich wspólnym zdjęciem w środku. Bawili się świetnie, gdy nagle pojawił się opiekun Tii i zabrał ją do domu. D'jok przyszedł następnego dnia w ten sam obszar, gdzie wczoraj spotkali się, ale dziewczynki nigdzie nie było. Chodził w to samo miejsce codziennie, jednak nie było po niej ani śladu. Teraz, z biegiem lat, nadal marzy o tym, aby ją spotkać, pogadać i usłyszeć ten piękny melodyjny śmiech.
Z rozmyśleń wyrwał go dzwoniący telefon. Popatrzył przez chwilę na wyświetlacz, aby sprawdzić, kto dzwoni, a następnie odebrał połączenie.
Z rozmyśleń wyrwał go dzwoniący telefon. Popatrzył przez chwilę na wyświetlacz, aby sprawdzić, kto dzwoni, a następnie odebrał połączenie.
W tym samym czasie na Genesis, Tia przygotowywała się do ucieczki, obmyślała każdy szczegół planu który wymyśliła czekając na odpowiedni moment.
Jeden wielki bełkot. Zamieniłabym to na: W tym samym czasie w Genesis, Tia przygotowywała się do ucieczki; obmyślała każdy szczegół jej planu, który wymyśliła. Czekała tylko teraz na odpowiedni moment...
Rozdział VII
Łowcy w końcu w padli na trop naszych bohaterów. Szybko pojawili się tam gdzie się ukryli i pozbawili przytomności D’joka. Tia nie widząc innej rady stanęła z nimi do walki. Była dobra ale nie mogła równać się z trójką wyszkolonych łowców więc rzadko zadawała ciosy a częściej robiła uniki.
Nie, ja może lepiej po prostu będę od razu poprawiać, bo aż mnie głowa boli od nadmiaru tych błędów... Łowcy w końcu wpadli na trop naszych bohaterów. Szybko ukryli się ... [tego fragmentu kompletnie nie rozumiem, więc to już Twoja sprawa, co w tym miejscu wstawisz] i po chwili pozbawili przytomności D'joka. Tia nie widząc innej rady, stanęła z nimi do walki. Była dobra, jednak nie mogła pod żadnym względem równać się z trójką tak świetnie wyszkolonych łowców. Rzadko więc zadawała ciosy, częściej robiła uniki.
Szczególnie gdy jeden z nich był uzbrojony w nóż. Arthu trafił dziewczynę nożem prosto w brzuch. Mimo rany dziewczyna walczyła dalej. Jednak długo nie powalczyła ponieważ Ventrest popchnęła ją prosto na ścianę, siła uderzenia była tak duża że aż posypał się tynk ze ściany gdy dziewczyna walnęła o mur, a po chwili osunęła się po nim na ziemię.
Tak samo jak wyżej: od razu napiszę i wszystko poprawię. Szczególnie, gdy jeden z nich był uzbrojony w nóż. Arthu trafił nim dziewczynę prosto w brzuch. Pomimo tej rany nadal walczyła, jednak na krótko – Ventrest popchnęła ją tak mocno na ścianę, że siła uderzenia spowodowała posypanie się tynku. Dziewczyna uderzyła o mur, a po chwili już zsuwała się po nim na ziemię.
Tia [próbowała wstać, nie miała już sił na walkę. D’jok w tym czasie odzyskał przytomność i gdy zobaczył w jakim jest dziewczyna szybko do niej podbiegł i przytrzymał by nie upadła. Zauważył że ma pocięte ręce, wiele siniaków a najpoważniejsza była rana na brzuchu.
Poprawka: Tia próbowała wstać, lecz z braku sił nie udawało jej się to. D'jok w tym czasie odzyskał przytomność; gdy zobaczył, w jakim stanie jest jego przyjaciółka, szybko do niej podbiegł [nie mógł jej przytrzymać, by nie upadła, bo przecież próbowała wstać, ale nie mogła, więc na siedząco czy leżąco nie miałaby tej możliwości...]. Zauważył, że ma pocięte ręce, a także wiele siniaków na ciele, jednak najpoważniejsza rana znajdowała się na brzuchu.
D’jok wiedział że nie ma szans z tą trójką w końcu w ogóle nie umiał walczyć a Tia trenowała od czwartego roku życia. Na jego szczęście pojawili się Sonny, Corso, Bennet i Arti. Tą ostatnią dwójkę Sonny zgarnął po drodze. Sonny szybko ocenił sytuacja, krew mu się zagotowała gdy zobaczył w jakim stanie jest dziewczyna.
Poprawka: D'jok wiedział, że nie ma szans z tą trójkę, w końcu przecież nawet nie umiał walczyć, a Tia trenowała to od czwartego roku życia. Na jego szczęście w odpowiedniej chwili pojawili się Sonny, Corso, Bennet oraz Arti. Tę ostatnią dwójkę Sonny zgarnął po drodze. Szybko ocenił zaistniałą sytuację. Krew mu się wręcz zagotowała, gdy dostrzegł, w jakim stanie jest Tia.
Tym czasem Arti i Bennet podbiegli do Tii i D’joka by sprawdzić w jakim są stanie.
Tymczasem [pisze się razem] + przecinek przed w jakim.
Szybko stwierdzili że D’jokowi nic nie jest natomiast stan dziewczyny jest krytyczny i trzeba ją zawieźć do lecznicy. .
Poprawka: Szybko stwierdzili, że D'jokowi nic nie jest; gorzej miała się dziewczyna – jej stan był krytyczny, trzeba było zawieźć ją do lecznicy.
W czasie gdy Bennet bandażował dziewczynę podeszli do nich Corso i Sonny którym łowcy uciekli. Corso wziął dziewczynę i posadził na swoim ścigaczu i usiadł za nią, D’jok usiadł za Sonnym na jego ścigaczu, Arti i Bennet też zajęli swoje ścigacze. Pojechali do bazy tak szybko jak pozwalał im stan dziewczyny wiezionej przez Corso.
Poprawka: Podczas gdy Bennet bandażował dziewczynę, podeszli do nich Corso i Sonny, którym niestety łowcy uciekli. Ten pierwszy wziął dziewczynę na ręce i posadził ją na swoim ścigaczu – on sam natomiast usiadł za nią. Reszta także wsiadła na swoje motocykle [jeżeli dobrze rozumiem określenie ścigacze] i udała się do bazy najszybciej jak mogła.
Rozdział XII
Jeden wielki bełkot. Zamieniłabym to na: W tym samym czasie w Genesis, Tia przygotowywała się do ucieczki; obmyślała każdy szczegół jej planu, który wymyśliła. Czekała tylko teraz na odpowiedni moment...
Rozdział VII
Łowcy w końcu w padli na trop naszych bohaterów. Szybko pojawili się tam gdzie się ukryli i pozbawili przytomności D’joka. Tia nie widząc innej rady stanęła z nimi do walki. Była dobra ale nie mogła równać się z trójką wyszkolonych łowców więc rzadko zadawała ciosy a częściej robiła uniki.
Nie, ja może lepiej po prostu będę od razu poprawiać, bo aż mnie głowa boli od nadmiaru tych błędów... Łowcy w końcu wpadli na trop naszych bohaterów. Szybko ukryli się ... [tego fragmentu kompletnie nie rozumiem, więc to już Twoja sprawa, co w tym miejscu wstawisz] i po chwili pozbawili przytomności D'joka. Tia nie widząc innej rady, stanęła z nimi do walki. Była dobra, jednak nie mogła pod żadnym względem równać się z trójką tak świetnie wyszkolonych łowców. Rzadko więc zadawała ciosy, częściej robiła uniki.
Szczególnie gdy jeden z nich był uzbrojony w nóż. Arthu trafił dziewczynę nożem prosto w brzuch. Mimo rany dziewczyna walczyła dalej. Jednak długo nie powalczyła ponieważ Ventrest popchnęła ją prosto na ścianę, siła uderzenia była tak duża że aż posypał się tynk ze ściany gdy dziewczyna walnęła o mur, a po chwili osunęła się po nim na ziemię.
Tak samo jak wyżej: od razu napiszę i wszystko poprawię. Szczególnie, gdy jeden z nich był uzbrojony w nóż. Arthu trafił nim dziewczynę prosto w brzuch. Pomimo tej rany nadal walczyła, jednak na krótko – Ventrest popchnęła ją tak mocno na ścianę, że siła uderzenia spowodowała posypanie się tynku. Dziewczyna uderzyła o mur, a po chwili już zsuwała się po nim na ziemię.
Tia [próbowała wstać, nie miała już sił na walkę. D’jok w tym czasie odzyskał przytomność i gdy zobaczył w jakim jest dziewczyna szybko do niej podbiegł i przytrzymał by nie upadła. Zauważył że ma pocięte ręce, wiele siniaków a najpoważniejsza była rana na brzuchu.
Poprawka: Tia próbowała wstać, lecz z braku sił nie udawało jej się to. D'jok w tym czasie odzyskał przytomność; gdy zobaczył, w jakim stanie jest jego przyjaciółka, szybko do niej podbiegł [nie mógł jej przytrzymać, by nie upadła, bo przecież próbowała wstać, ale nie mogła, więc na siedząco czy leżąco nie miałaby tej możliwości...]. Zauważył, że ma pocięte ręce, a także wiele siniaków na ciele, jednak najpoważniejsza rana znajdowała się na brzuchu.
D’jok wiedział że nie ma szans z tą trójką w końcu w ogóle nie umiał walczyć a Tia trenowała od czwartego roku życia. Na jego szczęście pojawili się Sonny, Corso, Bennet i Arti. Tą ostatnią dwójkę Sonny zgarnął po drodze. Sonny szybko ocenił sytuacja, krew mu się zagotowała gdy zobaczył w jakim stanie jest dziewczyna.
Poprawka: D'jok wiedział, że nie ma szans z tą trójkę, w końcu przecież nawet nie umiał walczyć, a Tia trenowała to od czwartego roku życia. Na jego szczęście w odpowiedniej chwili pojawili się Sonny, Corso, Bennet oraz Arti. Tę ostatnią dwójkę Sonny zgarnął po drodze. Szybko ocenił zaistniałą sytuację. Krew mu się wręcz zagotowała, gdy dostrzegł, w jakim stanie jest Tia.
Tym czasem Arti i Bennet podbiegli do Tii i D’joka by sprawdzić w jakim są stanie.
Tymczasem [pisze się razem] + przecinek przed w jakim.
Szybko stwierdzili że D’jokowi nic nie jest natomiast stan dziewczyny jest krytyczny i trzeba ją zawieźć do lecznicy. .
Poprawka: Szybko stwierdzili, że D'jokowi nic nie jest; gorzej miała się dziewczyna – jej stan był krytyczny, trzeba było zawieźć ją do lecznicy.
W czasie gdy Bennet bandażował dziewczynę podeszli do nich Corso i Sonny którym łowcy uciekli. Corso wziął dziewczynę i posadził na swoim ścigaczu i usiadł za nią, D’jok usiadł za Sonnym na jego ścigaczu, Arti i Bennet też zajęli swoje ścigacze. Pojechali do bazy tak szybko jak pozwalał im stan dziewczyny wiezionej przez Corso.
Poprawka: Podczas gdy Bennet bandażował dziewczynę, podeszli do nich Corso i Sonny, którym niestety łowcy uciekli. Ten pierwszy wziął dziewczynę na ręce i posadził ją na swoim ścigaczu – on sam natomiast usiadł za nią. Reszta także wsiadła na swoje motocykle [jeżeli dobrze rozumiem określenie ścigacze] i udała się do bazy najszybciej jak mogła.
Rozdział XII
Corso wpatrywał się w sufit i rozmyślał, niepokoił go fakt iż nie wiedzą co planuje Vega i czego chce Ona od Tii. Popatrzył na sąsiednie łóżko na którym spał Sonny. Corso przez ścianę usłyszał cichy płacz wiedział kto ma tam pokój więc wstał i wyszedł cicho by nie obudzić przyjaciela.
Poprawka: Corso wpatrywał się w sufit; niepokoił go fakt, iż nie wiedzą, co planuje Vega oraz czego chce od Tii. Popatrzył na sąsiednie łóżko, na którym spał Sonny. Nagle usłyszał przez ścianę cichy płacz. Wiedział, kto ma tam swój pokój, więc szybko wstał i najciszej jak tylko mógł, wyszedł z owego pomieszczenia.
Poprawka: Corso wpatrywał się w sufit; niepokoił go fakt, iż nie wiedzą, co planuje Vega oraz czego chce od Tii. Popatrzył na sąsiednie łóżko, na którym spał Sonny. Nagle usłyszał przez ścianę cichy płacz. Wiedział, kto ma tam swój pokój, więc szybko wstał i najciszej jak tylko mógł, wyszedł z owego pomieszczenia.
Wszedł cicho do pokoju swojej córki i podszedł do niej, spała ale sen widocznie nie był zbyt miły, podszedł do dziewczyny i delikatnie gładził ją po włosach by się nie obudziła, po kilku minutach z oczu dziewczyny przestały płynąć łzy a na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech. Corso gdy białowłosa się uspokoiła poszedł do swojego pokoju i poszedł spać.
Poprawka: Wszedł cicho do pokoju swojej córki. Podszedł do niej. Spała, ale najwidoczniej nie miała zbyt miłego snu, gdyż na policzkach ujrzał kilka słonych łez. Delikatnie gładził ją po włosach, tak, aby przypadkiem się nie obudziła. Gdy tylko zauważył na jej twarzy delikatny uśmiech, wiedząc, że koszmar ją już nie trapi, wrócił do swojego pokoju.
Poprawka: Wszedł cicho do pokoju swojej córki. Podszedł do niej. Spała, ale najwidoczniej nie miała zbyt miłego snu, gdyż na policzkach ujrzał kilka słonych łez. Delikatnie gładził ją po włosach, tak, aby przypadkiem się nie obudziła. Gdy tylko zauważył na jej twarzy delikatny uśmiech, wiedząc, że koszmar ją już nie trapi, wrócił do swojego pokoju.
Następnego dnia wszyscy wstali po 9, miało się odbyć właśnie ostatnie śniadanie D’joka wśród piratsów.
Poprawka: Następnego dnia wszyscy wstali kilka minut po dziewiątej. D'jok miał właśnie odbyć ostatnie śniadanie wśród piratsów.
Pierwsi do kuchci weszli Sonny i Corso parę minut po nich przyszli Bennet i D’joka a na końcu weszło zaspane rodzeństwo, od razu się przebudzili gdy ujrzeli stos naleśników i gorącą czekoladę. Usiedli na krzesłach dokładnie w tym samym momencie i chwilę później znów w tym samym momencie nałożyli sobie naleśniki z syropem klonowym i wzięli po kubku gorącej czekolady.
Poprawka: Pierwsi do kuchni weszli Sonny oraz Corso. Parę minut po nich przyszli Bennet i D'jok, a następnie zaspane rodzeństwo. Gdy wreszcie otworzyli dokładnie zaspane oczy, ujrzeli stos naleśników i gorącą czekoladę. Wszyscy usiedli na krzesłach dosłownie w tym samym momencie, a chwilę później wspólnie nakładali jedzenie leżące na stole na swoje talerze. Nie pogardzili także kubkiem czegoś gorącego.
Corso patrzył na nich z uśmiechem, Sonny to zauważył i spytał - jak się czujesz gdy znowu masz ich przy sobie? - jestem szczęśliwy ale muszę się do tego znowu przyzwyczaić - odpowiedział - oni też - dodał. Po chwili wszedł do salonu D’jok by pożegnać się z towarzystwem – trzymaj się młody - powiedział do niego Sonny – powodzenia na meczach - dodał Corso. Potem pożegnał się z Artiem i Bennetem, a na końcu podeszła do niego Tia przytuliła go i powiedział - cieszę się że znów Cię spotkałam – Ja też Tio .
Zły zapis dialogu. Cały powyższy tekst powinien wyglądać tak:
Podsumowanie
Poprawka: Następnego dnia wszyscy wstali kilka minut po dziewiątej. D'jok miał właśnie odbyć ostatnie śniadanie wśród piratsów.
Pierwsi do kuchci weszli Sonny i Corso parę minut po nich przyszli Bennet i D’joka a na końcu weszło zaspane rodzeństwo, od razu się przebudzili gdy ujrzeli stos naleśników i gorącą czekoladę. Usiedli na krzesłach dokładnie w tym samym momencie i chwilę później znów w tym samym momencie nałożyli sobie naleśniki z syropem klonowym i wzięli po kubku gorącej czekolady.
Poprawka: Pierwsi do kuchni weszli Sonny oraz Corso. Parę minut po nich przyszli Bennet i D'jok, a następnie zaspane rodzeństwo. Gdy wreszcie otworzyli dokładnie zaspane oczy, ujrzeli stos naleśników i gorącą czekoladę. Wszyscy usiedli na krzesłach dosłownie w tym samym momencie, a chwilę później wspólnie nakładali jedzenie leżące na stole na swoje talerze. Nie pogardzili także kubkiem czegoś gorącego.
Corso patrzył na nich z uśmiechem, Sonny to zauważył i spytał - jak się czujesz gdy znowu masz ich przy sobie? - jestem szczęśliwy ale muszę się do tego znowu przyzwyczaić - odpowiedział - oni też - dodał. Po chwili wszedł do salonu D’jok by pożegnać się z towarzystwem – trzymaj się młody - powiedział do niego Sonny – powodzenia na meczach - dodał Corso. Potem pożegnał się z Artiem i Bennetem, a na końcu podeszła do niego Tia przytuliła go i powiedział - cieszę się że znów Cię spotkałam – Ja też Tio .
Zły zapis dialogu. Cały powyższy tekst powinien wyglądać tak:
Corso patrzył na nich z uśmiechem. Sonny, siedzący obok, to zauważył.
– Jak się czujesz, gdy znowu masz ich przy sobie? – zapytał zaciekawiony.
– Jestem szczęśliwy, ale muszę się do tego od nowa przyzwyczaić – odpowiedział, bawiąc się swoim kubkiem. – Oni zresztą też...
Po chwili do salonu wszedł D'jok, aby pożegnać się z towarzystwem.
– Trzymaj się, młody. – Poklepał go radośnie Sonny.
– Powodzenia na meczach! – dodał Corso, również nie kryjąc entuzjazmu.
Chłopak pożegnał się jeszcze z Artiem i Bennetem; na końcu podeszła do niego Tia. Przytuliła go mocno, cicho szepcząc do ucha:
– Cieszę się, że znów cię spotkałam.
– Ja też Tio, ja też.
Podsumowanie
Naprawdę masz bardzo duże problemy, jeśli chodzi o popełnianie błędów. Interpunkcja leży, logika i stylistyka także. Co zdanie znajdowałam gafy tak śmiesznie, że aż od ich nadmiaru rozbolała mnie głowa. Nawet nie pamiętasz o tym, aby przed głupim że postawić przecinek, a to podstawa (no i uczą tego już w podstawówce, naprawdę...). Braki masz ogromne, przez te błędy osobiście nie mogłabym czytać Twojego opowiadania (choć jako oceniająca niestety muszę, jednak chodzi mi tu o aspekt prywatny). Całej poprawnej polszczyzny nie nauczysz się ot tak, więc najkorzystniejszą radą będzie albo zatrudnienie bety, albo oddawanie swojej twórczości do sprawdzenia komuś, kto bardziej przyjaźni się z językiem polskim niż Ty. Owszem, mogłabym tutaj wypisać Ci kilka zasad dotyczących na przykład przecinków, ale jest tego tak dużo, że naprawdę byłoby szkoda mojego czasu. Albo bierzesz słownik ortograficzny (w których w większości są również zasady interpunkcji), albo zapoznajesz się z wujkiem Google, który pomoże Ci z pewnością wyszukać tego, z czym masz ogromne problemy. Nie zniechęcaj się, jeśli nie będzie to na początku dawać rezultatów – interpunkcja to prawdziwa zmora Polaków, ale uwierz, po pewnym czasie jej nauki będziesz już sama instynktownie stawiać w odpowiednim miejscu np. przecinki.
Od początku, gdy tylko weszłam na bloga, zastanawiało mnie, gdzie podziewają się dialogi – okazuje się, że wplatasz je w tekst ciągły wraz z opisami, a żeby je odznaczyć używasz pogrubienia. Nie wiem, czy wiesz, ale każda wypowiedz dialogowa powinna zaczynać się od akapitu (a no właśnie, w Twoim opowiadaniu ich w ogóle nie stosujesz!).
Poniżej przedstawiłam Ci zasady pisania dialogów oraz poprawne pisanie myślników. Mam nadzieję, że to Ci się przyda.
Myślnik
Dywizy (-) nie pełnią funkcji myślnika, czynią to natomiast: półpauza (–) i pauza (—). Myślnik występuje przed wypowiedzią bohatera, jak i po niej, czyli w tych dwóch miejscach:
- Zjeżdżaj stąd! - wycedził brunet - Błędny zapis.
– Zjeżdżaj stąd! – wycedził brunet. - Poprawny zapis.
Dialogi zapisuje się zawsze od nowego akapitu, o czym bardzo często zapominasz lub wcale tego nie stosujesz.
Poprawne zapisywanie dialogów
– Nie masz prawa decydować za mnie – powiedziała rozdrażniona.
Jeśli po wypowiedzianym zdaniu przez daną osobę mamy słowa takie
jak powiedziała, oznajmiła, mruknęła, krzyknęła, westchnęła (czyli odnoszące się do
wypowiedzi) to piszemy je z małej litery i kończymy kropką. Przed
myślnikiem kropki nie stawiamy.
- Jakoś niespecjalnie chce mi się z tobą rozmawiać - podparł się łokciami o stół.
– Jakoś niespecjalnie chce mi się z tobą rozmawiać. – Podparł się łokciami o stół.
Dodatkowe punkty (0/3)
Nie dodaję/odejmuję żadnych punktów.
Oceniając niestandardowo zdobyłaś 13,5 punktów.
Punktacja naprawdę bardzo niska. Gdybym nawet oceniała standardowo i w kategorii Ramki miałabyś maksymalną liczbę punktów (7) to i tak nie załapałabyś się na dwójkę. Masz ogromne problemy z pisaniem, nie ukrywam tego – musisz się jeszcze wiele nauczyć. Ale, broń Boże, nie trać wiary i dalej pisz – każdy kiedyś zaczynał i uwierz, również wtedy nie zachwycał. Ćwicz, ćwicz, ćwicz, a może kiedyś znów zgłosisz się do jakiejś ocenialni i z tej jedynki poprawisz się na piątkę. ;) Powodzenia, Pat-Tio!
Zostało to już uzgodnione z autorką bloga wcześniej.
OdpowiedzUsuńna którym swojego bloga autorka stworzyła
Mistrz Yoda pochwala składnię tę.
jest dość ubogi w jakichkolwiek większych edycjach strony
Składnia składnią, ale to już jest po prostu bełkotliwe.
Osobiście twierdzę, że niektóre słowa nigdy nie powinny znaleźć się w tak kluczowych miejscach, jak adres bloga. Wyraz przygody można do takich słów zaliczyć – moim zdaniem, nie ma w nim nic takiego, co zachęcałoby przypadkowego czytelnika do zaczytania się w treści bloga. Wielokrotnie widziałam takie tytuły stron, tylko w miejscach tii i dizoka były po prostu inne imiona. I naprawdę nie jest to tytuł kreatywny, mający w sobie to coś. Pat-Tio, myślę, że nie poświęciłaś odpowiedniej ilości czasu na ten jakże ważny składnik swojego opowiadania; adres jest po prostu beznadziejny. Gdybym spotkała w księgarni książkę opatrzoną takim tytułem, na pewno ominęłabym ją z daleka.
Przygody Sherlocka Holmesa.
Przygody Tomka Sawyera.
Przygody Hucka Finna.
Przygody Tintina.
Przygody Mikołajka.
Niezwykłe przygody Don Kichota z La Manchy.
Przygody dobrego wojaka Szwejka.
Przygody Baltazara Gąbki.
Przygody Odyseusza.
Wymieniać dalej to, co tracisz? ;D
zapomniana belka
Lol, jaka?
Tylko zastanawia mnie to, do kogo należy dany aforyzm – z moich poszukiwań w internecie wychodzi, iż jest to fragment wiersza pewnej dziewczyny, która pisze opowiadania o aniołach i upadłych. Podkreśla nawet, że prawa autorskie są zastrzeżone – czemu więc nigdzie nie wspomniałaś o tym, kto jest autorem danego cytatu?
Ty, wypominając to autorce ocenianego bloga, również tego nie zrobiłaś.
I czy w ogóle dostałaś pozwolenie kopiowania go do własnych potrzeb?
W tym momencie odeśmiałam sobie odwłok. ;D
Od kiedy to potrzebujemy czyjejś zgody NA CYTOWANIE? Tak, Alisso, cytowanie, bo ów fragment jest ujęty w zgrabny cudzysłów. Fakt, autor tych słów nie jest podany, ale Pat-Tia nie przypisuje sobie autorstwa, prawda?
Przyznaję 2,5 punktów
Punkta.
Na dzień dzisiejszy radziłabym Ci albo skorzystać z moich zapisanych wyżej dotyczących kreacji wyglądu bloga rad albo zamówić jakiś szablon w szabloniarni.
Przecinek przed drugim albo.
że znowu spotykam się z kreskówką animowaną
Podaj mi choć jeden przykład nieanimowanej kreskówki.
moją jakże słabą wiedzę na temat tego anime
To nie jest anime.
zgodziłaś się jednak, abym to ja oceniała Twój blog, pomimo nieznajomości tego serialu, tak więc do dzieła!
Serio, nie zrobiłaś nawet minimalnego reaserchu?
mowa jest o piratsach (chodzi o piratów podobnych do tych z Piratów z Karaibów , czy o jakiś innych?).
Mamusiu, ratuj! Ukradli mi Google! ;___;
Potem następuje jakiś krótki fragment, którego zupełnie nie zrozumiałam, zapewne przez nieznajomość serialu.
Dlatego podjęłam się oceny tego opowiadania. Tag.
Końcówka mówi o chłopaku, z którym dziewczyna przyjaźniła się w młodości, a teraz jest gwiazdą.
Kto jest gwiazdą? Chłopak czy dziewczyna? A może końcówka? ;)
happy'endem
Happy endem.
Nawet nie zwracając uwagi na błędy, których jest miliony
Tego błędy jest miliony. Tag.
o jakiś zabawach
Jakichś.
Rozumiem rozprawkę, czy inne tego typu rzeczy
więc na przyszłość trochę więcej pracy, niż kopiuj-wklej nie zaszkodzi.
że są one tak suche i bezbarwne, dlatego
Bez przecinka.
(...) bilet na statek kosztował 1000zł – wątpię w to, aby cena tego biletu wynosiła taką równą kwotę.
Serio, nie masz się do czego przyczepić...
to dziecko się może zakochać czy cu?
Co.
D'jok odnajduje swoją koleżanką
Koleżankę.
Witaj Tio, cóż za niesamowite spotkanie - przywitał się rudy chłopak. – tyle w tym jego monologu sarkazmu i uszczypliwości, że scena nie wygląda tak, jak powinna wyglądać – a miała za zadanie pokazać nagłe zaskoczenie ze strony chłopaka tym, że nagle ujrzał swoją przyjaciółkę z dzieciństwa.
Alisso, gdzie ty tu widzisz sarkazm i uszczypliwość? o.O"
Tymczasem on wyskakuje z jakże wielkim sarkazmem, który jest godny największego idioty na świecium! I te słowa przywitał się rudy chłopak – jedyne odczucie, gdy to czytam, mam takie, że po prostu Ty, jako autorka opowiadania, masz coś do rudych. No ludzie, i rasizm, i zabobony, a teraz na rudych zeszło! Przynajmniej nie w literaturze, proszę!
UsuńAż zajrzałam do opka i mam tylko jedno pytanie: Ty się dobrze czujesz, dziecko drogie? // Świecium. Tag.
Nie. Umieram. Znowu nowi bohaterowie. Znów nowy wpis. Boże!
Uważaj, bo jajo zniesiesz.
po co powtarzałaś tę samą sytuację drugi raz?
Powtarza kwestię, nie sytuację. Poza tym, powtarzać, to już robić coś kolejny raz.
znów męczyć oczu i znów czytać tego samego
Powtarzasz się.
opowiedziała jemu towszystko
Uciekła spacja.
jeśli już co, to znajdują się na dole kartki.
Co jest zbędne. // To się nazywa przypisy. ;) I nie, nie zawsze znajdują się pod tekstem, czasem na jego końcu.
gdzie gra owy jej przyjaciel
ÓW! Nie ma formy owy.
Już prędzej cześć, młoda powiedziałby brat, chłopak, może wujek, ale nie ojciec.
Yyy... dlaczego nie? Poważnie pytam.
Tia usiadła obok Corsego na tapczanie, ten ją delikatnie przytulił i powiedział – wyglądasz prześlicznie – dziewczyna delikatnie się zarumieniła i powiedziała ciche – dziękuje – sposób, w jaki pokazujesz miłość ojca do córki, jest w Twoim wykonaniu... dziwny?
Co jest dziwnego w tym, że ojciec przytula córkę i mówi jej komplementy?
Powyższy fragment przekonywałby mnie tylko, gdyby jego główną postacią był D'jok, albo jakiś inny chłopak, który się naszej bohaterce podoba – ale nie własny ojciec.
Otóż to. Ona dziwnie reaguje, więc dlaczego jego określasz zboczeńcem? // Bez przecinka przed albo.
jakiejś oddziaływającej do tego minki
Lol, raczej odpowiadającej temu.
przez co zupełnie nie da rady się ich zapamiętać.
Bez się.
fan fikiem
Fanfikiem.
albo jeśli już co, to sięgasz po takie
Bez co.
problem ˜– naprawdę
Dzika tylda atakuje.
Na razie nie widzę Cię w roli autorki najnowszej książki, której premiera odbywa się w Empiku
Nie to co autorki innych ocenionych blogasków. XD
Poczytaj o zapisywaniu zdań od spójników w internecie
Co to spójniki w internecie i czym się różnią od normalnych?
nie spotkałam się dotychczas z określeniem, który Ty zastosowałaś wyżej.
Które.
wolał oddać się myślami w swoje wspomnienia z dzieciństwa.
Nie ma to jak poprawić na błędne.
D'jok przyszedł następnego dnia w ten sam obszar, gdzie wczoraj spotkali się, ale dziewczynki nigdzie nie było.
Alisso, ty się z kimś umawiasz w konkretnym miejscu czy na całym obszarze? xD
Z rozmyśleń wyrwał go dzwoniący telefon.
Rozmyślań.
W tym samym czasie w Genesis
Na Genesis, bo to stadion, o ile dobrze mi Google podpowiada. Napisałabyś, że mecz rozegrał się w Wembley czy na Wembley?
obmyślała każdy szczegół jej planu, który wymyśliła.
Kwik! Wyszedł ci jeszcze większy bełkot.
nie ma szans z tą trójkę
Trójką.
Wiedział, kto ma tam swój pokój
W innym skrzydle ten ktoś ma pokój cudzy.
najciszej jak tylko mógł, wyszedł z owego pomieszczenia.
Z tego pokoju za ścianą, by się do niego udać. Tag.
D'jok miał właśnie odbyć ostatnie śniadanie wśród piratsów.
Śniadanie może się odbyć, ale D'jok mógł w nim uczestniczyć. Twoje zamienianie na błędne konstrukcje już nie jest śmieszne. Jest tragiczne.
następnie zaspane rodzeństwo. Gdy wreszcie otworzyli dokładnie zaspane oczy
Powtórzenie.
nakładali jedzenie leżące na stole
Tak bezpośrednio na blacie leżało?
Całej poprawnej polszczyzny nie nauczysz się ot tak
No tak. Ja na przykład musiałam podpisać kontrakt z Crowleyem, bo inaczej się nie dało. ;___;
albo zatrudnienie bety, albo oddawanie swojej twórczości do sprawdzenia komuś, kto bardziej przyjaźni się z językiem polskim niż Ty.
A czym się różni betowanie od... betowania? ;)
*To Twoje zamienianie (...).
Usuńktóry pomoże Ci z pewnością wyszukać tego, z czym masz ogromne problemy.
To.
z małej litery
z dużej litery
Małą/dużą literą!
Oceniając niestandardowo zdobyłaś 13,5 punktów.
Z sensu zdania wynika, że ona zdobyła te punkty, oceniając. Tylko kogo? // Problem rozwiązałby dwukropek przed zdobyłaś.
Ależ Ty masz pasję do tego...
UsuńShun Camui, gdzie nie wejdę tam jesteś ty i te twoje poprawki XD
UsuńTy jakimś nauczycielem/nauczycielką jesteś ? :D
Caat :3
Tag.
UsuńHej :-) dzięki za ocenę :-) wiem jeszcze wiele przede mną, to mój pierwszy blog. Jestem Ci bardzo wdzięczna że w ogóle chciało Ci się to przeczytać i ocenić :-) bardzo Ci dziękuje i postaram się poprawić
OdpowiedzUsuńPat-Tia