niedziela, 6 kwietnia 2014

[213] life-in-akatsuki

Adres: life-in-akatsuki.mylog.com
Oceniająca: Elektrownia
Autorka: Anima Ahiru

PIERWSZE WRAŻENIE (4/10)

     Adres dość oczywisty, prawdopodobnie opiszesz losy nowego członka Akatsuki lub któraś z istniejących już wcześniej postaci tam trafi. Cytat też dość ewidentny, chociaż nie wiem, czy powinny mi się pojawiać myślniki w słowach, u mnie wygląda to: „Pta-ka grze-je pie-rze, człowieka-nadzieja”.
     Dalej było mniej miło. Szczerze? Złapałam się za głowę widząc kolorystykę bloga. Z tego tytułu zanosiłam się dobry tydzień, żeby zacząć go czytać i nie mogłam się zmusić. Twój szablon odrzuca – a przynajmniej na mnie tak działa.
     Lubię tematykę Naruto, więc wreszcie się przemogłam i zajrzałam tutaj, zobaczymy, co będzie dalej.

WYGLĄD (2/6)

     Tutaj już nic Cię nie ratuje. Kolorystyka i wykonanie Twojego szablonu są wybitnie tandetne. Nie wiem, kto popełnił taką zbrodnię na szabloniarstwie, ale twórca tego dzieła nigdy więcej nie powinien się zabierać za tworzenie czegokolwiek, gdyż wszelkie aspekty estetyczne Twojego bloga to dno i trzy metry mułu.
     Wyjątkowo nieczytelny nagłówek, z którego niczego nie można się dowiedzieć. Dwie kobiety, może któraś jest bohaterką? Żadnej z nich nie kojarzę z mangi. Wilk, książka, schody i… chyba jakieś góry, ale nie jestem pewna, gdyż na wszystkim jest naciapane brushami, które dziwnym trafem zaraz się urywają – autorowi nie chciało się wysilić na jakiekolwiek łagodne przejście, nagłówek jest wklejony w jednostajne tło.
     Napis jedynie ładny poza słowem „nadzieja”, gdyż taka czcionka nie nadaje się zupełnie w to miejsce.
     Kolorystyka – skąd Ty ją wzięłaś? Piszesz opowiadanie, a nawet nie trzeba zacząć czytać, żeby głowa bolała od widoku tego potworka. Ostry czerwony z niemal świecącym własnym blaskiem niebieskim, niebieskie linki rodem z samych podstaw linkowania i tego samego, paskudnego koloru wstawki w tekście.
     Czcionka nagłówka i tekstu jest w porządku, ale… „Bohaterowie”. Tutaj zabierałam się kilkakrotnie do przeczytania, aż wreszcie wkleiłam całość do Worda, bo nie byłabym w stanie tego przeczytać inaczej. Jedyne słowo, jakie przychodzi mi na myśl, by określić tę podstronę to „szkaradztwo”. Nie jestem wielką estetką, ale moje oczy i dobry smak protestują przed ponownym otworzeniem tej zakładki.
     Przejrzystość jest w miarę dobra, ponieważ wszystko jest rozrzucone, ale tylko to i część czcionki działa na Twoją korzyść w całości szablonu. Radzę go bardzo szybko zmienić.

TREŚĆ (25/45) 

     Prolog: Nie mam pojęcia, po co tu jest ta notka, bo mam wrażenie, że niczego nie wnosi. Taki króciutki urywek tekstu mogłaś umieścić w jakimś innym poście, jako wspomnienie starych, dobrych czasów. Jako solowy fragment jest… bezwartościowy. Dwie dziewczyny wychodzące z kina i patrzące na spadającą gwiazdę, potem spać. Żeby chociaż któraś wypowiedziała jakieś podniosłe życzenie albo mogło się stać coś niespodziewanego. Nic! Parę imion, mało tekstu, puste frazesy i… tyle. Lubię prologi, bo to zapowiedź całości opowiadania, a tutaj się wybitnie zawiodłam.
     1. Już na samym początku muszę powiedzieć, że bardzo dużą wagę przykładam nie tylko do samego tekstu opowiadania, ale i do wtrąceń od autora. Ostatnie zdania sprawiły, że odechciało mi się dalej czytać. Rozdział „takiseło”? Po co umieszczać coś, co według Ciebie nie jest dobre? Powinnaś starać się dać czytelnikowi najlepsze, na co Cię stać, a jeżeli Twoje podejście od samego początku skreśla Twoje własne dzieło, to znaczy, że zostało one stworzone bez pomysłu lub najzwyczajniej po łebkach. Nie lubię niestaranności.
     Nie potrafisz zbyt dobrze prowadzić opisów. W moim odczuciu całość postu to proste „przyszła, powiedziała, poszła, zrobiła, wróciła”. Brakuje u Ciebie jakichkolwiek emocji, jedynie proste czyny. Nie rozumiem, czemu Michi wylądowała w marzeniu swojej przyjaciółki, to chyba lekko niedorzeczne. Nie lepiej byłoby, by to ona wypowiedziała życzenie związane z Akatsuki?
     Brakuje mi typowych cech bohaterów z mangi. Z tego, co wiem, to Twoje opowiadanie nie miało być groteskowym przestawieniem pierwotnego utworu, a przynajmniej nigdzie nie odnalazłam tej informacji. Deidara był pochłonięty swoją sztuką, a tutaj nagle kłóci się z córką? Sasori był małomówny i zawsze ukryty w swojej marionetce, a tutaj przychodzi w swoim normalnym ciele (a raczej w lalce przypominającej pierwowzór) jakby nigdy nic? Mam wrażenie, że naciągasz część faktów, żeby lepiej pasowały do Twojej koncepcji, jednak sposób, w jaki to robisz, jest za bardzo wydumany, a wręcz sztuczny.
     Jedyne wątki, jakie przypadają mi do gustu to młodszej Hanae i syna Itachiego. Pierwszy jest niespodziewany, a drugi przedstawiony nawet logicznie, chce się poznać bohatera. Mam nadzieję, że dalej odnajdę więcej momentów, na których warto będzie się zatrzymać.
     2. Tutaj znowu na początku podkreślasz, że notka na szybko, że „coś się wyskrobie”. Nie wiem, jak tak można…
     Na szczęście reszta jest już wyższych lotów. Zdarzyły Ci się nawet jakieś niespodziewane zwroty akcji, chociaż całość kręci się wokół… śniadania. Tylko tyle tak naprawdę zawarłaś w tej notce, co jest dość przykre. W poprzednim poście dziewczyna latała to tu, to tam, a tutaj…? Takie nic.
     Rozmowa z Chitose jest dość dobrze napisana, wreszcie zaczęłaś określać jakiekolwiek emocje, chociaż nadal dużo brakuje, by opisać ja, jako choćby znośne. Nie wiem, jak Ty, ale gdybym ja wylądowała w obcym świecie z mangi, to nie zachowywałabym się tak potulnie. Twoja bohaterka bardzo grzecznie przyjmuję zmianę całego swojego życia, co sprawia, że w moich oczach jest wyjątkowo płytka.
     Tym razem Deidara prezentuje się trochę lepiej. Nie pasuje do roli ojca i nie powinien się w niej sprawdzać, czyli jest w porządku. Dobrze, że pod koniec postu podkreśliłaś, że opiszesz jego relacje z matką Michi, gdyż bardzo mi tego brakuje. W końcu Deidara ma żonę/kochankę, a przez dwa posty traktuje ją, jak powietrze.
     Ostatni fragment też jest całkiem przyjemny, matka dość dobrze opisuje przyzwyczajenia swojej nastoletniej córki.
     Całość prezentuje się, tym razem, na plus.
     Pamiętnik Chitose: Trochę dziwne wydaje mi się, że pamiętnik pisze dziesięciolatka. Moim zdaniem źle dobrałaś sformułowanie, lepiej by się nadawało „wspomnienia Chitose” lub coś podobnego, gdyż dziewczynka tutaj wcale nie zapisuje swoich codziennych doświadczeń w notesiku. Możliwe, że spisała je parę lat później, ale nadal to nie jest pamiętnik.
     Nie zgadza Ci się również czas. Najpierw piszesz, że Chitose miała sześć lub siedem lat, potem została wzięta do sierocińca. Na placu wspomina, że spotkania miały miejsce cztery lub pięć lat temu i z żadnej strony nie wychodzi mi, by miała teraz prawo mieć dziesięć lat.
     Po raz drugi muszę zwrócić uwagę na to, że zupełnie odbiegasz od kanonu charakteru Deidary. Nie wiem, czy chcesz, by opowiadanie współgrało z mangą, ale trochę mnie to razi. Jeżeli nie podpierasz się pierwowzorem, to wspomnij o tym, proszę, w jakiejś zakładce.
     Ta część fabuły ogólnie mi się podobała. Cieszę się, że wreszcie mam fragment do rzeczy, gdyż odczuwałam od początku Twojej twórczości lekkie lanie wody. Nie wiem, do czego zmierza akcja, nie dzieje się nic ważnego, a wszystkie wydarzenia to takie ciepłe kluchy. Wreszcie mamy jakiś konkret - historię poznania się przyszywanych rodziców Michi. Ładnie opisane, wreszcie opisy przestały Cię przerażać, więc i notka ma w sobie więcej charakteru, nie tylko dialogi.
     3. Muszę powiedzieć, że bardzo, ale to wyjątkowo bardzo nie podoba mi się spoilerowanie notek na wstępie. Chcesz czytelnika zadziwić, czy najpierw streścić, a potem dodać opisy? Nie można tak. Możesz powiedzieć, że ujrzymy Michi w innej odsłonie, ale całą kłótnie z ojcem opisałaś w jednym zdaniu, a potem tylko rozciągnęłaś do długości połowy rozdziału. Trochę to skreśliło całość w moich oczach.
     Kłótnia jest opisana w miarę dobrze, chociaż lekko mnie odrzuca ilość przekleństw. Rozumiem, że czasem mogą się zdarzyć, ale w kierunku rodzica? Szesnastolatka? I to z normalnego świata, nie kraju ninja, gdzie grożenie bronią jest na porządku dziennym? Przesadzone i naciągane, znowu odnoszę wrażenie, że część faktów starasz się ponaginać do obrazu, który wpadł Ci do głowy i uważasz, że jest dobry, jednak droga do tego wydarzenia już wcale dobra nie jest.
     Trening. Znowu wyprułaś swoją bohaterkę z podstawowych emocji. Mówi Ci coś słowo „zaskoczenie”? Przestudiuj dokładnie nawet swoje reakcje na niektóre zdarzenia i zacznij je wplatać w charakter swojej bohaterki. Nie była zdziwiona, gdy wylądowała w obcym świecie, tylko lekko się przejęła dowiadując się, że Deidara jest jej ojcem, fakt, że jej przyjaciółka jest czteroletnią dziewczynką i to w jej marzeniu utknęła zajął Twojej bohaterce dwa zdania, a teraz stwierdzenie, że ma wysportowane ciało przygotowane do walki zamiast flaka ze swojego świata zamknęła w jednym zdaniu. Przez takie błahostki Twoje opowiadanie staje się wyjątkowo mało realistyczne i w moich oczach jest płytkim romansem, a nie dziełem stworzonym na podstawie mangi pełnej walki, nagłych zwrotów akcji i gwałtownych uczuć. Musisz się postarać, by Twoi bohaterowie byli bardziej ludzcy.
     4. W tym poście wyjątkowo mnie męczą króciutkie zdania. Czasem są one na miejscu, dzięki nim można zbudować wartkość akcji, jednak u Ciebie powtarzają się one wielokrotnie. Przecinki i zdania złożone nie gryzą, zacznij budować coś dłuższego niż pięć słów, gdyż utrudnia to wyjątkowo czytanie.
     Znowu również muszę zwrócić uwagę na Twoich bohaterów – nie tylko Kisame i Daidara odbiegają znacząco od kanonu zawartego w Naruto, ale główna bohaterka znowu zachowuje się jak robot nastawiony na Twoje opowiadanie, a nie jest młoda dziewczyna, która utknęła w obcym świecie. Spędziła tu niewiele czasu, a już się zadomowiła? Drażni się z Kisame? Wtrąca w nie swoje sprawy? Nawet chwili nie poświęciłaś na pytanie, co ją w ogóle obchodzi to, z kim spotyka się Kisame, potraktowałaś to jako oczywistą rzecz, a wcale takie nie jest. Mam wrażenie, że wymyśliłaś wydarzenie z tajemniczą znajomą Kisame, które uważasz za dobre, a potem dopisujesz do tego historię na siłę, żeby Ci się wszystko zgrywało. Niestety to nie pierwszy raz, kiedy opowiadanie, poza konkretnymi faktami, jest wymuszone i sztuczne.
     Jedyne fragmenty, jakie mi się podobają, to te z dziećmi Hidana. Tatuś zgadza mi się z przedstawieniem z Naruto, szkraby pasują do tego, co rzeczywiście blondyn miał prawo spłodzić. Sceny napisane są wartko i logicznie.
     Pamiętnik Deidary I: Cieszyłam się, widząc tę notkę, jednak trochę się na niej zawiodłam. Po pierwsze – czemu masz tak mało informacji o jego rodzinie? Bratu poświeciłaś może kilka zdań, rodzicom ze dwa. Skoro ten post ma opisywać jego dzieciństwo, to powinnaś zawrzeć więcej informacji o osobach, które odgrywały w jego życiu większą rolę.
     Niestety blondyn cierpi tutaj na wyjątkowo brak zdolności uczuciowych. Śmierć brata przyjął dość obojętnie, słowa, których użyłaś w żadnym stopniu nie odzwierciedlają straty, jaką powinien odczuć chłopak po utracie najważniejszej dla niego osoby. Stworzyłaś postać wyjątkowo płytką. W mandze Deidara jest dość wyrazisty, a Ty go wykastrowałaś i sprowadziłaś do poziomu mentalności pięcioletniego dziecka. Brak mu twarzy.
     Fakt, że nie poznał od razu Chitose jest mocno naciągany – znowu.
     5. Niestety muszę powiedzieć tutaj to samo, co o Deidarze w poprzednim poście – Kisame jest wyjątkowo sztuczny. To był agresor, żądny krwi i walki. Mógł się oczywiście zakochać, ale stawiam, że odkrycie jego sekretu spotkałoby się z bardziej gwałtowną reakcją niż speszenie. Wszystkim bohaterom odbierasz jaja i robisz z nich potulnych chłopców, to się wreszcie powinno skończyć, gdyż robi się z tego nudnawy romans.
     Boli mnie również brak kręgosłupa moralnego u Chitose. Deidara obraża jej dziecko, wyzywa, zachowuje się, jakby upragniony potomek był dla niego przekleństwem, a matka patrzy na to z przymrużeniem oka? Skoro ją kocha, to zawsze stanie w jej obronie, tak działa instynkt macierzyński. I chwilę później o wszystkim zapomina stwierdzając jedynie, że „kiedyś to z niego wyciągnie”? Nie wiem, czy chciałaś, żeby Chitose sprawiała wrażenie manipulowanej przed Deidarę, bo tylko to mi przychodzi do głowy, gdy czytam o kolejnej kłótni wręcz olanej przez matkę, bo „smutna mina” to raczej niewystarczająca reakcja na ich słowa.
     W tej notce za to znalazłam więcej rzeczy, które mi się podobają. Bardzo ładnie opisałaś poszukiwania i cieszę się, że nie odnalazłaś w rzeczach Kisame jakiejś wielkiej tajemnicy, pierwszy raz akcja była nieprzewidywalna i nie odczułam wymuszenia akcji. Również scena kłótni Deidary i Chitose była napisana wartko i bez zbędnych słów.
     6. W pierwszej kolejności chciałabym zaznaczyć, że moim zdaniem jest bez sensu umieszczać tak krótkie posty, bez żadnej treści, które niczego nie wprowadzają do fabuły. Nawet jeśli masz pisać kolejny tydzień albo i dłużej, to daj czytelnikowi coś, nad czym może się na chwilę zatrzymać, gdyż ta notka to minuta czytania i tyle.
     Podoba mi się za to fragment z treningiem. Cieszę się, że wreszcie doszłaś do wniosku, że poza zakrojonym na szeroką skalę obijactwem bohaterka powinna zacząć robić rzeczy normalne dla świata, w którym się znalazła. Dotychczas zachowywała się jak nastolatka na wakacjach, a to raczej nie pasuje do świata Naruto. Szkoda, że ten pomysł pojawił się tak późno, ale ważne, że w ogóle.
     Trochę mnie dziwi podejście Michiko do Sasoriego. Z tego, co wiem, czerwonowłosy miał być jej guru, jej ulubionym bohaterem i kandydatem na męża, a tu? Z jednej strony bohaterka jest nim zauroczona, a z drugiej nic mu nie mówi i stara się udawać, że go nie zna. Normalnie pyskata dziewoja, która wtrąca się w nie swoje sprawy i jest w stanie obcej kobiecie wyjawić historię swojego życia, nie chce nic powiedzieć facetowi, o którym marzyła? Jeżeli ma ku temu jakiś konkretny powód poza tym, że reszta Akatsuki ją zabije, to powinnaś to napisać, bo nie czytamy jej w myślach. Podkreśliłaś już, że Sasori i stara Michi byli przyjaciółmi i często ze sobą rozmawiali, więc powód, dla którego mu nie ufa jest mocno abstrakcyjny.
     Pamiętnik Chitose II: Nie wiem, czy zostałaś do tego zmuszona przez własną ambicję, czy przez swoich znajomych spamujących na gg (takie mam odczucie po przeczytaniu końcówki postu), ale wreszcie napisałaś coś konkretniejszego niż rozterki nastoletniej pannicy i całkiem nieźle Ci to wyszło. Zaczęłaś opisywać uczucia – strach, zdziwienie, załamania, zdenerwowanie, wcześniej Twoi bohaterzy byli wybitnie nijacy. Szkoda, że taki progres pojawił się po tak długim czasie, jednak wreszcie jest.
     Sceny z Hidanem mi się podobają. Przestałaś łagodzić charaktery bohaterów, a zrobiłaś z nich zgraję odmieńców, często agresywnych.  Szkoda, że Deidara znowu wyszedł tak mdło, mam nadzieję, że z czasem to też się zmieni, gdyż chłopak miał raczej wybuchowy charakter, a już zdecydowanie nie był romantyczny.
     Trochę z Paina robisz młotka.  Organizacja ta miała służyć przejęciu władzy nad światem, a ten roztrząsa problemy związane z nową służącą, gromadzi w siedzibie dzieci, kochanki i wszelkie inne tego typu maskotki. Strasznie się to gryzie z obrazem czerwonowłosego z Naruto. Tutaj też pozostaje mi mieć nadzieję, że z czasem dorobisz mu trochę jaj.
     Pamiętnik Deidary II: Widzę, że trochę rozwijasz skrzydła, to dobrze. Pierwszy fragment jest dla mnie średnio zrozumiały. Blondyn zastanawia się, czemu go okłamała, a jednocześnie o wszystkim wie. Do tego zna przecież umiejętności lidera, więc czemu jest zdziwiony tym, że ten również jest poinformowany? Znowu muszę zarzucić Ci brak dobrego odwzorowania Paina w stosunku do mangi. Nie mam pojęcia, ile doba musiałaby mieć godzin, żeby lider Akatsuki zajmował się takimi pierdołami i jeszcze rozmawiał o nich ze swoimi podwładnymi. To była podniosła postać, która miała życiowe cele, o które walczyła, a nie przedszkolanka. Błagam, daj mu trochę twarzy, bo ta postać jest straszliwie nijaka, gorzej niż Konan.
     Nie wiem również, czemu opisujesz jedno zdarzenie z dwóch perspektyw, już po raz drugi. Polecam raczej, żebyś szerzej opowiedziała wydarzenie sprzed tego opisanego w poprzednim rozdziale lub po nim, a nie wałkowała dwa razy to samo. Wiem, że uczucia są inne, jednak Twoje opowiadanie powinno się toczyć głównie wokół akcji, a jeżeli już raz przerobiliśmy to zdarzenie, to po co nam powtórka z rozrywki?
     Trochę mnie też boli, że tak łatwo podeszłaś do wątku związku Chitose i Deidary. Pomyśl sama – mieli skomplikowaną historię, wcześniej przyjaciele, rozstali się w trudnej sytuacji, mieli oboje ciężkie przeżycia, spotkali się w wyjątkowo dziwnych okolicznościach, każde z nich ma bagaż doświadczeń, mają opory przed wspólnymi kontaktami, a Ty ograniczasz się do paru zdań, w których zawierasz moment ich zejścia się i pierwszy miesiąc związku. Ominęłaś ważny fragment, w którym mogłaś się popisać i uważam, że to duża strata dla odbiorców.
     Ostatni fragment dość przyjemny, chociaż Deidara chyba nawet dla Chitose nie poświeciłby się na tyle, żeby kazać Hidanowi jedynie przeprosić. Moim zdaniem powinien go wysadzić i rozrzucić po okolicy, zapieczętować parę kawałków. I tak jest nieśmiertelny, ale urządziłby Kakuzu pewien rodzaj podchodów, przez co sam zainteresowany miałby czas na głębokie wewnętrzne przemyślenia.
     Ogólnie notka na plus.
     7. Na wstępie: tekst o rudym bezcenny.
     Za to tekst o Śnieżce – Sasori nie ma prawa znać tej bajki.
     Kłótnia jest średnio zrozumiała. Przy zdaniu z genami nie wiem, czy miałaś na myśli, że z ich powodu Michi jest jego córką, czy nie. Radzę dopracować ten fragment tak, by był bardziej czytelny.
     Teraz nawet Sasori trochę stracił twarz. Nie mam nic przeciwko takim relacjom, sama tworzę w swoim opowiadaniu związek z dużą różnicą wiekową, jednak on raczej nigdy nie był niezdecydowany. Jedyne, co trzyma się kupy, to jego skłonność do rozmyślania, ale to trochę za mało, by całość zgadzała się w pierwowzorem.
     8. Post widać, że bardzo wymuszony i sztuczny, sama podkreśliłaś, że się z nim męczyłaś. Pomysł całkiem niezły, ale kiepsko dopracowany, ciężko mi cokolwiek więcej powiedzieć.
     One: Notka, niestety, jeszcze bardziej wymuszona niż poprzednia i skierowana tylko do Twoich czytelniczek, co średnio mi odpowiada – nie mogę jej ocenić.
     A teraz ogólnie.
     Bohaterowie u Ciebie są dość płytcy, co podkreśliłam parokrotnie. Członkowie Akatsuki stracili swoje twarze, często gubisz się w charakterach, opowiadanie wymusza dane zachowania, które są mało realistyczne. Może powinnaś sobie na szybko spisać cechy bohaterów i bezwzględnie się ich trzymać, niezależnie od tego, co chciałabyś napisać?
     Do tego ich opisy, a raczej kompletny ich brak. Wszystkich i wszystko traktujesz jako oczywiste oczywistości, opisujesz jedynie krajobraz, czasem parę uczuć, jednak nie ma praktycznie opisów postaci. Nie przedstawiłaś nam nikogo, poza główną bohaterką, Chitose i Deidarą, którzy samoczynnie powiedzieli coś o sobie w pamiętnikach. Może by tak jakiś opis Hidana czy Kisame? Nie tylko wydarzenia, chciałabym, żebyś pokusiła się o coś głębszego. Koniec Twojego opowiadania zmierza w dobrym kierunku, jeśli nie liczyć dwóch ostatnich postów.
     Czas i przestrzeń – totalne zero. Nie wiemy nawet, jaka jest pora roku, a o otoczeniu tylko tyle, że większość akcji dzieje się w siedzibie, której nie opisałaś nigdzie, i że na zewnątrz jest las. Tyle. Niewystarczająco.
     Plus mogę dać Ci za wątki, jest ich dużo, są przejrzyste, nie gubisz się w nich, oby tak dalej.
Styl i słownictwo pozostawiają wiele do życzenia. Twój język jest potoczny. Jest to do przyjęcia, jeśli chodzi o Michi, jednak dorośli ludzie, jak Chitose i Deidara, nie powinni wyrażać się w sposób tak dziecinny. Twojemu opowiadaniu brakuje jakiejkolwiek podniosłości, wszystko jest dość płytkie i płaskie, nie ma u Ciebie nic, co wywołałoby gwałtowne uczucia u czytelnika, strasznie mi tego brakuje. Swoim językiem sprawiasz, że nie odnoszę wrażenia książki lub dobrego bloga, a rozmowy na skype z koleżanką. Spróbuj czasem wyobrazić sobie taką scenę i się w nią wczuć, nie tylko dopisywać zdania do jakiegoś dowolnego pomysłu. Zacznij to trochę bardziej przeżywać, a powinno być lepiej.
     Zdania budujesz całkiem ładnie, chociaż problem z przecinkami masz straszliwy i czasem zdarza Ci się cały ciąg zdań po pięć słów lub zdania trwające cały akapit, ale ogólnie nie jest źle.
     Fabuła, chociaż początkowo słabo się na nią zapatrywałam, jest dość przyjemna i wciągająca. Stworzyłaś coś nowego, tylko swojego, co bardzo mnie cieszy. Widać, że polubiłaś swój świat, który pozostawia wiele do życzenia, jednak widać w nim Twoją rękę. Nie wiem, czy bohaterka ma przypominać Ciebie, na pewno jest w niej zbyt wiele agresji i dziecinnego zachowania, jak na szesnastolatkę w trudnej sytuacji. Całość jednak prezentuje się bardzo dobrze, z każdym rozdziałem coraz lepiej, zaczynasz mieć nagłe zwroty akcji, nie tylko same oczywistości. Pierwsze posty, przyznam szczerze, męczyłam bardzo długo, końcówkę jednak pochłonęłam szybciutko, bo poziom całkowicie się zmienił, jestem z tego zadowolona i uważam, że jeżeli nie powrócisz do pisania to stracisz coś, co pomogło Ci się rozwinąć. Widać, że Twoje pomysły stały się bardziej dojrzałe, zaczęłaś przywiązywać większą wagę do szczegółów, wszystko jest bardziej dopracowane i staranniejsze.
     Jedyne, co w wielu postach mnie odrzucało i czego nigdy, przenigdy nie zaakceptuję: jeżeli piszesz opowiadanie – staraj się i doceniaj swoje starania! Jeżeli uważasz, że post jest niedokładny – nie wstawiaj go, jeżeli wprost przeciwnie – ciesz się tym. Jeżeli potrzebujesz więcej czasu na dokończenie notki – nie przejmuj się ludźmi spazmującymi na gg czy w komentarzach, tylko po prostu w spokoju ją dokończ tak, byś mogła potem z uśmiechem powiedzieć, że ta notka Ci się podoba. Nie powinnaś wstawiać nic, co Twoim zdaniem jest złe – moim zdaniem to zakrawa na brak szacunku do czytelnika i czasu, jaki poświęca, by przeczytać wszystko.
     I uważam, że nie powinnaś na początku postu odpowiadać na komentarze. Czytelnicy w większości ich nie przeczytali, więc nie wiedzą nawet, o czym piszesz. Odpisz na nie pod postem lub przytocz treść tych komentarzy.
     Gdybym oceniała tylko początkowe posty, to byłoby z 10 punktów, końcowe są dużo, dużo lepsze.

BŁĘDY (4/10)

     Coś bardzo perfidnego pozjadało Ci spacje. W dialogach przed i po myślniku ZAWSZE musi być spacja. Istnieją połączenia wyrazowe, gdzie używany jest łącznik (myślnik bez spacji), ale w żadnym razie nie są to dialogi.
     Wymienione już niedobre coś zjadło Ci też akapity. Są wymagane w opowiadaniach. Blog spot jest z nimi lekko na bakier, ale da się z tym walczyć i jako autorka powinnaś to robić.
     Do tego słowo „no”, które pojawia się u Ciebie często (według mnie zbyt często), zawsze idzie w parze z przecinkiem: „no, weź”, „no, przestań”. Nawet nie poprawiam tych błędów, bo ich jest zbyt dużo.
     Prolog: Dziewczyny szły właśnie do domu. Było już późno, ale tak bardzo lubiły późne pory, że wybrały ostatni seans tego dnia. Teraz szły pustymi, ciemnymi i cichymi uliczkami miasteczka śmiejąc się, plotkując i wymieniając uwagami o filmie. Powtórzenie „późno” i „szły”.
     1. Jakby ciągle śniła i w cale nie była u siebie. „Wcale”.
Niemalże wcale nie otwierając oczu poczłapała jakoś na dół i weszła do kuchni. Tego dnia nawet podłoga skrzypiała inaczej niż to sobie zapamiętała... Poczłapała prosto do lodówki. Powtórzenie.
A teraz, obie te rzeczy leżały sobie spokojnie w miskach na górnej półce i czekały, aż ktoś je zje. Niepotrzebny przecinek przed „obie”.
Następnie Michiko, coraz bardziej skonsternowana, otworzyła szafkę, w poszukiwaniu kawy, jednak zamiast rozpuszczalnej "neski", znalazła tylko puszkę ze świeżo mielonymi ziarnami kawy. Powtórzenie.
Była tak skołowana, że nie umiała skupić się na treści przekazu. „Przekazie”.
Była skołowana i trochę przestraszona. Sytuacja była dziwna. Powtórzenie.
(…) zaprzeczyła, usiłując zrozumieć co się w ogóle działo. Przecinek przed „co”.
Była w martwym punkcie i nie wiedziała co ze sobą począć. Przecinek przed „co”.
Nie miała jednak innego wyjścia jak siedzieć na miejscu dalej. Przecinek przed „jak”. Nie stawiamy go w porównaniach, ale gdy występuje zdanie podrzędne i nadrzędne – jest obowiązkowy.
-No właśnie nie wiem – mruknęła (…) Przecinek po „no”.
I raz jeszcze ci mówię, spuść ton, bo pożałujesz! Jeśli już to „spuść z tonu”.
Miała w nosie to, że mogą zaraz obudzić wszystkich innych mieszkańców. Miała gdzieś, że wszyscy mogą teraz słuchać ich kłótni. Powtórzenie.
Ojciec, czy nie ojciec, jawa, czy sen (…) Jeżeli „czy” oddziela dwa przeciwstawne stwierdzenia, to nie oddzielamy ich przenikiem. Jedynie jeśli wyliczasz kilka rzeczy, to przy następnych stawiasz przecinki.
(…)o naprawdę było przykre, że tak o niej myślał. Było jej przykro (…) Powtórzenie.
     2. W końcu, zawsze o tym marzyła. Bez przecinka.
Poczekaj, nie wiem czy dobrze zrozumiałam (…) Przecinek przed „czy”.
(…) nie masz pojęcia o tym jak się walczy (…) Przecinek przed „jak”.
W dodatku nie wiesz jak się tu znalazłaś (…) Przecinek przed „jak”.
(…)ale przysięgam na wszystko co znam. Przecinek przed „co”.
     Pamiętnik Chitose: Spytałam kobiety co to jest (…) Przecinek przed „co”.
Już wiedziałam skąd ich znam. Przecinek przed „skąd”.
Gdy się pojawił, nadal nie chciał mi powiedzieć co się dzieje. Przecinek przed „co”.
     3. -Mama zawsze powtarzała, że (…) Niepotrzebny myślnik.
Długo tego nie rozumiałam, ale gdy patrzę na to tak jak dziś... Przecinek przed „jak”.
-Co było dalej? - spytała w końcu bardzo cicho Michi, która już nie wytrzymała tego milczenia.
Nie chciała poganiać matki, ale to pytanie wyrwało jej się samo. Była bardzo ciekawa, co było dalej (…) Powtórzenie.
W dodatku wtedy gdy go najbardziej potrzebowała (…) Przecinek przed „gdy”.
Ciekawe jaki tym razem przygotował sobie argument. Przecinek przed „jaki”.
(…) i nie masz prawa rozpatrywać tego co było (…) Przecinek przed „co”.
(…) i spać przez najbliższych kilka dni.To było (…) Zjadło spację.
Jesteś kunoichi, czy nie? Bez przecinka przed „czy”.
(…)to nic nie stało na przeszkodzie by spróbowała się obronić. Przecinek przed „by”.
Nie rozumiem o co ci chodzi (…) Przecinek przed „o”.
(…)i nikt nie będzie mi mówił co mam robić (…) Przecinek przed „co”.
(…)odparł w końcu spokojnie spokojnie. Powtórzenie.
Tobi jest idiotą i nikt nie wie jakim cudem przyjęto go do Akatsuki. Przecinek przed „jakim”. 
Już próbowała nad sobą panować, ale za każdym razem to spalało na niczym. Starania na niczym mogą spełznąć, nie spalić (się?).
     4. Nastolatka przypomniała sobie jak robiła uniki (...) Przecinek przed "jak".
(...) i spojrzała w tym samym kierunku co dziewczyna. Przecinek przed "co".
"Przedostatnie zdjęcie", a potem "ostatnie dwa zdjęcia". Zdecyduj się, ile ich jest.
Zupełnie cię mamo nie rozumiem. Przecinek przed i po słowie "mamo".
     Pamiętnik Deidary I: Na początku nie wiedziałem skąd ją znam (...) Przecinek przed "skąd".
Jakoś nie zastanawiałem się nad tym co robię. Przecinek przed "co".
Szybko zrozumiałem o co im chodzi (...) Przecinek przed "o".
Po tym co zrobili Shuzo (...) Przecinek przed "co".
Po tym co tam się działo (...) Jak wyżej.
Gdy znaleźliśmy co trzeba było (...) Znów.
     5. Czekała chwilę, ale nikt się nie odezwał. Ale mimo, że nic nie usłyszała (...) Powtórzenie, a przecinek stawiamy przed całym wyrażeniem "mimo że", nie w środku.
(...) i zauważyła dziewczynę leżącą na własnym łóżku. Dziewczyna leżała na brzuchu (...) Powtórzenie.
Dokładnie tak jak w tej chwili. W dodatku miała taka okropnie smutną minę. Wyglądała zupełnie jak wtedy (...) Powtórzenie.
Bez słowa wyciągnął w jej stronę rękę. Podeszła do niego, a on złapał ją za rękę (...) Powtórzenie.
Ale to boli, gdy widzę jak się kłócicie. Przecinek przed "jak".
Nie wiedziała co robiły (...) Przecinek przed "co".
     6. Nim nastolatka zdążyła się zorientować co się stało (...) Przecinek przed "co".
Tółw Chodziło Ci o tułów?
Umiesz wykorzystać chakrę i wiesz co robisz. Przecinek przed "co".
     Pamiętnik Chitose II: Jednocześnie byłam, według nie go, atrakcyjną, młodą dziewczyną. "Niego".
Po prostu widząc co się dzieje (...) Przecinek przed "co".
Nie słuchałam co mówili (...) To samo.
Czułam się strasznie bezradna, gdy tak stałam obok nich i wpatrywałam się bezradnie w willę (...) Powtórzenie.
Patrzcie co mam! To, co zwykle.
Niestety, kiedy zmusili mnie, bym poszła z nimi, zrozumiałam co jest grane. Jak wyżej.
Może i wychowywałam się z chłopakami, ale to nie zmieniało faktu, że rodzice wychowywali mnie na osobę kulturalną (…) Powtórzenie.
Przecież i tak przychodziłam tam praktycznie tylko żeby spać. Przecinek przed „żeby”.
Teraz byłam już pewna co się szykuje, ale instynktownie się opierałam. Przecinek.
Właściwie nie wiem ile. Przecinek przed „ile”.
Kiedy tak sobie siedziałam i rozmawiałam, ktoś zapukał do drzwi. Siedziała sama, więc chyba miało tu być „rozmyślałam” lub coś podobnego.
nie pewnie „Niepewnie”.
Nie wiedziałam co o tym sądzić (…) Jak zwykle.
     Pamiętnik Deidary II: Przecież to był pomysł tego debila, Uchihy, żeby ją tu przyprowadzić, ale nie oddawać Hidana! „Hidanowi”.
W ogóle, jego osa mnie wkurwiała. Niepotrzebny przecinek i chyba miało być „osoba”.
Jego obojętny wżrok mnie wkurwiał. „Wzrok”.
Jest normalnym człowiekiem, takim jak ry, czy ja. „ty”.
Pierwsze co zrobiłem po opuszczeniu tego wesołego miejsca (…) Jak zawsze.
(…) że mają Ccię traktować z większym szacunkiem. „cię”.
(…) co ta pojebana świcia zrobiła Chitose. „Świnia”.
Była piękną dziewczyną. Te tępaki mogły mi tylko pozazdrościć tak wspaniałej dziewczyny. Powtórzenie.
Zrobiła to jednak zbyt gwałtownie co oznaczało, że kłamała. Znowu przecineczek.
Oczywiście nie tego, że wreszcie powiedziała o co chodzi (…) Znowu.
     7. (…) rzucił fioletowooki jak gdyby nigdy nic. Przecinek przed „jak”.
Czy ty w ogóle wiesz co to znaczy? Jak zwykle.
Tatuś kiedyś powiedział, że nie zdziwi się jak to zrobisz. Przecinek przed „jak”.
Nie wiedzieliśmy o co chodzi (…) Przecinek.
O czym ty człowieku myślisz? Słowo „człowieku” jest wtrącaniem, trzeba odgrodzić przecinkami.
Kiedy Michiko się obudziła, przez chwilę nie miała pojęcia gdzie jest. Przecinek przed „gdzie”.
Chyba wiesz o co chodzi? Znowu.
(…)bo nie pamiętała czy już to zrobiła (…) Przecinek przed „czy”.
Nie wiemy w co się bawić. Przecinek przed „w”.
     8. Nie mogła zrozumieć jakim cudem coś tak nieprzyjemnego wywoływało w człowieku śmiech. Przecinek przed „jakim”.
Nie rozumiem o co ci chodzi. Jak zwykle.
     One: Czcionka Ci się zmieniła.
Było to za to mega urocze kiedy naigrywała się z innych. Przecinek przed „kiedy”.
Zrobić ci niadanie? „Śniadanie”.
(…) przechyliła się, zakołysała i spała na ziemię. „Spadła”.
Na razie pytanie prosz... „Proszę”.
Dziewczyny poleciały za nią, żeby sprawdzić czy faktycznie to zrobiła. Przecinek przed „czy”.
Nie wiem po co za niego wychodzisz. Przecinek przed „po”.
Wierz mi, ja też nie wiem czemu to robię. Przecinek przed „czemu”.
Impreza weselna odbyła się w lokalu kilka kilometrów za miastem. Parterowy lokal (…) Powtórzenie.
Zabawa była przenia (…) „Przednia”.
Zmieniła Ci się czcionka w połowie.
     Ogólnie: dużo interpunkcji, jeden ortograf, kilka literówek.

RAMKI (6/7)

     Bohaterowie: błagam, zmień ten kolor, bo mi się włos jeży, jak mam otworzyć tę zakładkę. Poza tym – opisy po łebkach, niemalże bez sensu, wymieniasz tylko fakty znane z opowiadania, równie dobrze ta zakładka mogłaby nie istnieć i czytelnik nic by nie stracił ze swojej wiedzy, musisz wszystko poprawić.
     Spis treści: Obowiązkowy, ale dołóż link do one-shota.
     O autorce: Dużo informacji, dobrze, że umieściłaś je wszystkie na oddzielnym blogu, chociaż teraz nie wiem, gdzie mam poinformować o ocenię, najwyżej zrobię to w dwóch miejscach. Piszę ff, więc plus za przedstawienie listy obejrzanych tytułów.
     Linkowania obowiązkowa.
     Przyjemna zakładka spamu i informatora, obie są wskazane na opowiadaniach.
     Ładny licznik.
     Ale ten banner… Prowadzisz bloga już dość długo i nie dało rady na nic ciut bardziej dopracowanego? Ten jest toporny, niestaranny i wypadałoby zrobić nowy, który lepiej odzwierciedlałby charakter Twojego opowiadania.
     Czemu chat jest i tutaj i na drugim blogu? Jeden wystarczy. To samo z archiwum.

DODATKOWE PUNKTY (1/3)

+ Za to, że początkowo wątpiłam, że przeżyję tę lekturę, a na końcu jestem zadowolona.

CAŁOŚĆ (42/81) – DOSTETECZNY

     Dość nisko, jednak to przez szablon i początkowe posty. Wygląd jest przerażający, gdyż tekst czyta się paskudnie, a niemalże świecące niebieskim blaskiem części wyciskają łzy z oczu.
     Powiem jednak, że bardzo przyjemnie mi się czytało, mniej więcej od środka Twoje opowiadanie zaczęło być naprawdę dobre. Widzę, że ciężko Ci przyszedł nawet ten one-shot, widocznie nie masz weny na prowadzenie nadal tego bloga, chciałabym jednak, żebyś ponownie spróbowała. Wszystko bardzo ładnie się rozwinęło i uważam, że masz duży potencjał, musisz jednak się starać i nie dać się pokonać rutynie. Doceń to, że to moja najdłuższa ocena, to chyba coś znaczy o moim zaangażowaniu!
     Mam nadzieję, że opowiadania nie umrze, powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy