wtorek, 3 września 2013

[195] where--is--my--mind--baby

Oceniająca: Chemical Rainbow
Autor: Mary

***

Pierwsze wrażenie:
Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia - już na starcie wyłapuję kilka znaczących plusów i minusów.
Zacznijmy od tych dobrych stron. Podoba mi się napis na belce. Wygooglowałam sobie i wiem, że tekst pochodzi z jednej z marsowych piosenek. Mam wrażenie, że co nieco może nam o blogu powiedzieć - bardzo się mylę twierdząc, że to opowiadanie będzie w pewnym sensie pamiętnikiem Jareda Leto? "Świadku, powiedz mi. Co wiesz o moim życiu? Osądź mnie, Sędzio [...]"
Muzyki jest sporo. Kto taką lubi, ten na pewno zatrzyma się na tym blogu chwilę dłużej. Kto wie, może zacznie czytać? Ale zanim do tego dojdzie, zanim odnajdzie pierwszy rozdział i zapozna się z historią, i on zauważy jeszcze parę rzeczy, które mogą go zniechęcić. A oto i one:
Koszmarny adres. Potwornie długi, a myślników tu jak mrówków. Po co aż tyle? Z ciekawości sprawdziłam, czy nie ma może bloga o adresie "where-is-my-mind-baby", co w pewien sposób usprawiedliwiałoby ten myślnikowy szał. I nie znalazłam takowego. Więc stąd pytanie: dlaczego? Już na starcie możesz zrazić tych kilka osób. Popatrzą na adres i uciekną w podskokach. Jeśli to nie wprowadzi wielkiego zamieszania, warto byłoby zmienić adres na krótszy, i nie chodzi mi nawet o samo wyrzucenie zbędnych myślników. O ile "Gdzie mój rozum, skarbie?" nadałby się na belkę, o tyle adres to tasiemiec. Ależ bym się zabawiła nożyczkami i ucięła tu co nieco...
Bałagan był, ale widzę, że już zdążyłaś się z tym uporać. I dobrze, bo wcześniej odejmowałam za to parę punktów.
Na razie jest w porządku. Podoba mi się napis na belce i muzyka, poza tym w końcu posprzątałaś kolumny i od razu zrobiło się zdecydowanie lepiej.
(6/10)

Wygląd:
Kolorystyka zdecydowanie trafia w moje gusta. Sam szablon wygląda całkiem przyzwoicie, ale jego autor trochę przesadził z prostotą w nagłówku - ta pusta przestrzeń po obu stronach wcale nie dodaje mu urody. Nie chodzi mi o to, by nawalić tam zdjęciami głównych bohaterów, ale jakiś ciekawy efekt, może smugi dymu, symbole, które wiążą się z twoim opowiadaniem - to wypełniłoby te nieprzyjemne luki.
Nie postarałaś się wcale w kwestii czcionek. Biały kolor w niektórych bardzo psuje mi efekt, ale minus jest jeszcze jeden: wybrałaś taki nudny, typowy krój. Potrzebujesz wyszukanej czcionki. Blogspot oferuje ci możliwość wyboru naprawdę ciekawej, która będzie ozdobą dla Twojego bloga. Skorzystaj z tej możliwości, dobrze radzę.
Jak mówiłam wyżej, bałagan przeszkadzał mi ogromnie. Na szczęście to już przeszłość. Zostało jednak parę dodatków, które nie wydają się potrzebne. Po co ci "Najchętniej czytane"? Jeśli ktoś zechce czytać twoje opowiadanie, to zacznie od początku, takie losowo wybrane rozdziały na niewiele mu się zdadzą. Archiwum nie jest konieczne, skoro masz listę rozdziałów. Wyszukiwarkę też usuń, robi niepotrzebny tłok, a nie wiem, w jakim celu miałabym z niej korzystać na blogu z opowiadaniem. "Translate"? Tego dodatku zrozumieć nie mogę wcale - przecież żaden cudzoziemiec nie będzie w stanie przeczytać twojego opowiadania, chyba dobrze znasz tego nieszczęsnego translatora. Buttony w chwili obecnej nie przeszkadzają już wcale, bo zajmują bardzo mało miejsca. Pomysłowe rozwiązanie, już nie będę obstawać przy tym, żebyś je wrzuciła do "Polecanych". Myślę też, że jedną lub dwie ramki mogłabyś przerzucić na prawą kolumnę, żeby pod stronami nie było tak pusto.
I miło byłoby również, gdyby na stronie głównej zawsze był tylko jeden post, bo obecnie wyświetlają mi się dwa długie rozdziały.
(3,5/6)

Treść:
Od razu zaznaczę, że większość moich zarzutów dotyczy pierwszych rozdziałów.
Pierwsza sprawa, którą pragnę poruszyć nie dotyczy może samego tekstu, co innej treści postów. Tak, chodzi mi o zdjęcia. Irytuje mnie to, że niemal każdy rozdział musi być upstrzony kilkoma fotkami, które są tutaj zupełnie zbędne. Jeśli naprawdę potrzebujesz podzielić się z czytelnikami zawartością swojego dysku, radzę stworzyć stronę "Galeria" - tam będziesz mogła dodawać ich tyle, ile tylko zechcesz. Tylko, i ja proszę cię bardzo gorąco, nie rób tego w rozdziałach.
Trudno jest mi się skupić na tekście (zdjęcia w tym, rzecz jasna, nie pomagają, lecz nie one są głównym tego powodem). Błędów jest całe mnóstwo i bardzo mi one uprzykrzają lekturę, poza tym - szczególnie rzuciło mi się to w oczy na samym początku - zdania bywają skonstruowane w taki sposób, że czytanie tekstu idzie mi cokolwiek opornie.
Opowiadasz o czymś i lubisz wtrącać zupełnie niepotrzebne fakty do tych wspomnień. Przykład żywcem wyjęty z rozdziału drugiego: "Dorabiałem wtedy na zmywaku w pobliskim barze z chińszczyzną. Nie była to praca marzeń ale umocniła mój charakter. Mimo wszystko nadal lubię chińskie żarcie". Po co Jared wspominał o chińskim jedzeniu - to pozostanie dla mnie zagadką. Cóż, ten przykład nie był jeszcze aż tak rażący jak kilka innych, które wyłapałam, ale mam nadzieję, że zrozumiesz, o co mi chodzi. Czasem mniej znaczy więcej. Nie musisz częstować kogoś zupełnie zbędnymi informacjami, bo one tylko rozbijają całość. Sprawiają, że trudniej się skupić na tym, co chcesz poprzez ten przykład z przeszłości przekazać. 
Kreacja bohaterów na początku naszej przygody z opowiadaniem mocno kuleje. Nie, wcale nie przesadzam. Lana ma być taką "bad girl", czarnym charakterem, a wyszła z niej niezbyt inteligentna jak na knucie intryg małpa. Zamiast podstępna i złośliwa - po prostu tandetna, tania. Chyba nie do końca o taki efekt ci chodziło. Z Jareda, tego czterdziestoletniego faceta, zrobiłaś rozbrykanego dzieciaka o umyśle przeciętnego chłopca w wieku gimnazjalnym. Wciąż potrzebuje zwracać na siebie uwagę, wkurza się, gdy paparazzi pojawiają się w Starbucksie dopiero piętnaście minut po nim, tylko BlackBerry mu w głowie. Potem jednak, na całe szczęście, do głosu doszła jego dojrzała strona. I było dobrze.
Veronica to młodziutka dziewczyna, oczywiście - jak na swój wiek - ma na swoim koncie niebywałe sukcesy, mężczyźni się do niej przyczepiają, a ona z rozdrażnieniem próbuje się od nich uwolnić. Jest atrakcyjna, zapewne inteligentna, ma cięty język i w ogóle wydaje się, że taka niezależna, że zdanie innych jej nie obchodzi. Założę się jednak, że w głębi duszy jest wrażliwą romantyczką (jako i Jared, zapewne, również okaże się być) i ostatecznie ta dwójka się zejdzie. "I będą żyli długo i szczęśliwie, choć najpierw przynajmniej jedno rozstanie będzie miało miejsce, bo jakżeby mogło być inaczej. I czy w tej chwili, będąc w siódmym rozdziale, nie rozgryzłam już całej fabuły tego opowiadania?" - tak właśnie myślałam na samym starcie. Na całe szczęście, nieco się pomyliłam. Miejscami robiłaś z niej troszkę histerczykę, czasem z tym przesadziłaś. Pewnie w rozdziałach napisałam, w którym momencie rzuciło mi się to w oczy.
Lubię za to Annabelle, chyba jeden z lepszych charakterów. Zraniła Jareda, wróciła, przez moment wydawała się trochę namolna, ostatecznie jednak okazało się, że nie chce stawać pomiędzy Leto a Veroniką, a trochę popychają ją w tym kierunku Shannon i matka braci. Tym mnie chyba kupiła - nie była wredną suczą, choć swoje za uszami też miała - chociażby złamane serce Jareda.
Z Shannonem bywało różnie - czasami bywał prymitywny, czasami kochający i uroczy, czasami denerwował tym swoich cholernym uporem. W ostatecznym rozrachunku też jest jedną z lepiej skonstruowanych postaci. Tomo i Vicky zdają się być nieco pominięci.
Z czasem zaczynasz się wyrabiać i opowiadanie przechodzi kolejno: ze strasznego we "w miarę do spożycia", "całkiem zjadliwego" aż do momentu, w którym stanęłaś teraz - naprawdę dobrze zapowiadającej się historii.
Same początki: słowne przepychanki, zupełnie głupie żarty nastoletnich chłopców. Kreujesz bohaterów na niewyżytych, traktujących kobiety przedmiotowo. Wiem, że każdy ma swoje potrzeby i różne rzeczy się o Marsach słyszało, ale mam wrażenie, że popadasz w przesadę.
Choć początki bywały różne, ostatecznie doszłaś do ładu również z opisami. Nie masz problemu z pomieszczeniami i krajobrazami. Jeśli chodzi o ludzi - ich twarze, jakieś charakterystyczne cechy, nie ubranie - opisujesz tylko te postaci, które sama stworzyłaś. I może pod koniec pojawiło się trochę Jareda z perspektywy Niko, ale taki Shannon...? Chyba nie trafiłam na taki fragment, który traktowałby o jego twarzy. A Tomo, a Vicky, Emma? Wniosek? Czasem zapominasz o tych postaciach zaczerpniętych z realnego świata, a naprawdę nie powinnaś.
Doczekałam się i na opisy uczuć. Co więcej, naprawdę zgrabne opisy.
Pierwsze rozdziały to wspomnienia, wspomnienia, mnóstwo zupełnie niezwiązanych ze sobą sytuacji. Wyglądało to tak, jakbyś na siłę próbowała przedłużać początki, byle tylko nastukać sobie tych kilka rozdziałów i dopiero wtedy zacząć działać coś bardziej na poważnie - coś z fabułą.
Kolejną rzeczą, która irytuje mnie ogromnie, są te angielskie wstawki. Zamiast zarzucić soczystą, polską "kurwą", twój bohater zakrzyknie "holy shit!" albo, dla odmiany, "damn". I jeszcze "by the way"... Przepraszam, ale po jakiemu ty, dziewczyno, piszesz? Nie sądzę, by takowe zwroty z angielskiego były tutaj potrzebne. Wszyscy wiedzą, o co chodzi, ale piszesz po polsku, to i takiego języka masz się trzymać. "Enjoy'uj", "bytheway'uj" sobie w autorskiej notce, nie w samym opowiadaniu.
Na początku: Słownictwo jest bardzo proste. Lubujesz się w potocznej mowie. Ja wiem, że bez tego już trudno, ale dobrze byłoby się powstrzymać, bo zdecydowanie przesadzasz. Dalej: Widzę znaczną poprawę. Aż miło czytać.
Dialogi na początku są okropne. Przy tych pierwszych rozdziałach, przy wspomnieniach Jareda z lat młodzieńczych, są pełne sztampowych tekstów tych wszystkich "bad boy'ów". Wkurza mnie to okropnie, bo to wygląda tak, jakbyś nie umiała przeprowadzić z bohaterami rozmowy o czymś. Rozdział drugi to jest jedno wielkie stękanie, bo tak się naćpali, że nie potrafili złożyć zdania. Dalej, po tych, powiedzmy, dwudziestu rozdziałach, zaczęło się robić znacznie lepiej. Dzisiaj te dialogi brzmią tak naturalnie, nie odnoszę wrażenia, że są wymuszane - i o to właśnie chodzi.
Po przeczytaniu dwóch rozdziałów moja opinia nie była pochlebna. Od razu ma się wrażenie, że opowiadanie jest pisane bez pomysłu, jak gdybyś nie miała najmniejszego pojęcia, co ty chcesz przez nie przekazać. Zaczynanie opowiadania, gdy nie ma się nawet ogólnej koncepcji, o czym ono będzie traktować - nie, nie, nie.

Rozdział pierwszy
Zaczyna się tak typowo, że to aż boli. W ciągu ostatnich lat czytałam mnóstwo fanowskich opowiadań o gwiazdach takich właśnie jak Marsi czy Chemicy, więc wiem, co mówię. Narracja pierwszoosobowa, początek wyjęty niczym z pamiętnika. Skaczesz sobie w czasie o dobrych kilkadziesiąt lat wstecz i to tak zupełnie niespodziewanie.
Powiem tak: nie lubię, gdy pierwszy rozdział jest takim wstępem dla opowiadania, gdzie dowiadujemy się połowy rzeczy o bohaterze. Wszystko, co istotne dla fabuły, dojdzie później, ale na początku wywalacie mnóstwo informacji i jeszcze na wspominki się takowym bohaterom zbiera, czego ja już zupełnie zrozumieć nie mogę. Dlaczego - zamiast czytelnika zaciekawić - podajesz mu na tacy tak wiele informacji? One też mogły przyjść z czasem, Jared mógł napomknąć o nich w jakiejkolwiek sytuacji w rozdziałach późniejszych, a nie... Zupełnie nie rozumiem tego rozwijania tematu matki-hipiski i wspominania pierwszego alkoholu chłopców. A przynajmniej to drugie wydaje mi się zupełnie bezsensowne w tym pierwszym rozdziale - z czymś takim mogłaś wyskoczyć później, gdy Jared jest, dajmy na to, razem z bratem w jakimś klubie i po kilku kielichach tak sobie dzieciństwo wspominają. A już reakcji matki zrozumieć nie mogę wcale a wcale. Co z tego, że hipiska - tutaj sugerujesz, jakoby hipisi rozumu nie mieli i pozwalali kilkuletnim dzieciom na picie alkoholu! No proszę ja ciebie, takie wzruszenie ramionami i stwierdzenie, że kiedyś to musiało nastąpić - tak nie postąpiłaby dobra matka, mowy nawet nie ma.
Urwałaś w takim momencie, że naprawdę nie mam pojęcia, po jaką cholerę opisywałaś ich pierwszą przygodę z alkoholem. Chyba tylko po to, by czymś zapchać rozdział, żeby tylko miał objętość typowego rozdziału. Nieładnie, oj nieładnie...
Nie powiem, żeby po pierwszym zetknięciu z twoim opowiadaniem urzekło mnie ono jakoś specjalnie. Mam nadzieję, że z poziomu "niższy przeciętny" blog szybko poszybuje w górę.
Rozdział drugi
I masz, znowu wspomnienia...
W jaki sposób praca w barze z chińszczyzną umocniła charakter naszego Jareda? Sprecyzuj.
Oczywiście mieszkali z matką, ale ona miała na to wszystko wylane (żeby nie użyć brzydkiego słowa). No tak, a dlaczego? Bo to przecież hipiska. Nad dziećmi nie miała żadnej kontroli? Że trawkę palili, że sięgali nawet po te twarde narkotyki - nie kazało jej to przemówić do rozumu tym dwóm nastoletnim pacanom?
Sam fakt, jak nasz Jared odnosi się do nałogu... Bo tak, to nałóg. Myśli, że raz spróbuje czegoś cięższego i to nic? A nieprawda. Czy wiesz, że wystarczy choćby niewielka ilość, by się uzależnić? A tego później nie da się już kontrolować. Nie ma odwrotu. Co do Shannona, to naprawdę dziwne, że - skoro brał coś jeszcze - nie wylądował na jakimś odwyku czy coś. Tego nie da się wyłączyć - raz sobie wezmę, a potem zrobię parę tygodni przerwy. Narkoman chce więcej i więcej. A ci tutaj, głupi smarkacze, próbują dla zabawy i nie ma to żadnych konsekwencji. Zero realizmu.
Poza tym - choć tacy naćpani - pamiętają podejrzanie dużo.
A Liz ma ponoć wprawę w prowadzeniu auta po narkotykach. Aha, kilka przejażdżek, parę rozbitych aut i kilku rannych i nasza Liz stała się naćpanym mistrzem kierownicy, tak? To jest niemożliwe.
"Mieszkanie niesamowicie przypominało mi nasz stary dom." - I tutaj dobrze by było, gdybyś rozwinęła tę myśl: w czym przypominał?
"Mimo że poznałem ją, wciąż wydawała się być jedną wielką zagadką." - to raczej normalne. Jared zna Lizzy od zaledwie paru godzin, nie zdążyłby jej dobrze poznać.
"Zawsze gdy tak leżę i wspominam, tym razem przypomniał mi się incydent z kupnem tego łóżka."  O nie, kolejne wspomnienie! Odnoszę wrażenie, że autorka - nie mają najmniejszego pomysłu na fabułę przy jednoczesnej chęci pisania czegoś, czegokolwiek, postanowiła sobie trochę pobajdurzyć.
I znów nagły przeskok do rzeczywistości.
Rozdział trzeci
Po tym spektakularnym rozdziale drugim, nad którym głowiłam się od naprawdę długiego czasu, wcale nie wiem, czego mam się spodziewać - jeśli dalsze części wyglądają podobnie, to ja dziękuję, chyba osiwieję.
I nagle zaczyna się (tak jakby) tworzyć świat przedstawiony - nie bujamy już gdzieś w obłokach razem z Jaredem, zaczynamy typowym dniem z życia naszego artysty.
Gdy Jared śpiewał, mogłaś się skupić na jego emocjach. Takie "kopiuj, wklej", które ty zrobiłaś z tekstem piosenki to nic innego, jak pójście na łatwiznę.
Ten rozdział to z kolei opis typowego dnia naszego artysty. Ja potrzebuję, by w końcu wydarzyło się coś, bo przecież przez te czterdzieści rozdziałów coś dziać się musi. Grasz na zwłokę, ale bez przesady, nie można się tak ślimaczyć z rozpoczęciem.
Pozwoliłam sobie zrobić screena:

(O mój Porze, zaraz będzie wywiad!)
Rozdział czwarty
Lubisz się rozdrabniać nad rzeczami mało ważnymi, a tym naprawdę istotnym poświęcasz raptem kilka zdań. Wypadek dziewczyny opisałaś zupełnie bez emocji. Napomknęłaś o tym, z czego był zrobiony jej rower (a pod spodem zamieściłaś zdjęcie Jareda na rowerze, dziękujemy), że wypadek był na przedmieściu, że dochodziła dwudziesta trzecia i ludzie się jakoś nie zbiegli - przynajmniej cztery zdanka. Ot, dziewczyna sobie wyjechała i wpadła na maskę - to, co w sytuacji najważniejsze, zmieściło się w dwóch zdaniach.
Gdyby mnie jakiś czterdziestoletni facet potrącił, a potem zabrał do swojego domu - nie sądzę, bym przyjęła to wszystko tak spokojnie, jak nasza Constance. Toż ona nawet sarkastycznymi uwagami rzucała tuż po zejściu z tej nieszczęsnej maski!
I któż by się mógł spodziewać, przecież ta potrącona przez niego dziewczyna musiała się okazać śliczną, zabawną kobietką. Ale się zdziwię, jeśli poznają się bliżej...
Rozdział piąty
Nadal nie dzieje się nic konkretnego. Dowiadujemy się, czym się nasz Jared wypachnił, gdzie wsadził swój telefon (jeden dzień z jego życia),  co dokładnie założył na siebie danego dnia, na taką a taką okazję, że kolejne dni ciągnęły się niemiłosiernie... Dlaczego nie dzieje się nic konstruktywnego? Jared nie myśli, Jared tylko robi. Brakuje w tym tekście motywu przewodniego. Ot tak, piszesz sobie, żeby pisać. O czym? Co chcesz przez to opowiadanie przekazać? To już piąty rozdział, a jakichkolwiek sensownych wątków brak.
Atrakcją tego odcinka była próba odzyskania BB, którego Shannon nie chciał oddać swojemu bratu. To nie jest coś, dla czego chciałabym poświęcić tych kilka minut. Sądzę, że wielu czytelników miałoby podobne zdanie.
Zamiast zająć się jedną rzeczą, Jared lata z miejsca na miejsce i za nic nie może się zabrać. To nie o to chodzi, by opisywać każdą czynność krok po kroku. Dlaczego ten nasz Jared nie zacznie nad czymś rozmyślać?
Kilka słów o płycie Lennona, czyli osobiste przemyślenia głównego bohatera - i właśnie tego mi potrzeba, w nieco większej ilości. Nie bój się wtrącać takich momentów do tekstu. W tym rozdziale pozytywnie mnie zaskoczyłaś, bo nasz Jared pozastanawiał się nad sobą jeszcze raz. Tylko nie rób czegoś takiego: bohater sobie myśli, nad czymś się zastanawia, a ty - gdy chcesz te jego przemyślenia uciąć - wpakujesz osobę, której głos "wyrwie z rozważań".
Rozdział szósty
Występ w klubie opisany ze wszystkimi detalami, później poleciałaś po łebkach. Dlaczego tych kilkanaście minut występu stanowi połowę rozdziału, a dwie godziny w studiu to zaledwie kilka zdań? I co tak nagle olśniło Jareda, co było impulsem do stworzenia piosenki? Dobrze by było, gdybyś o tym napisała.
Rozdział siódmy
Nie bardzo rozumiem: "Regularnie też promowała polskie kapele i wspierała tamtejszą kinematografię, była patriotką." - Veronica była Polką? Czemu zatem nie stosujesz polskiej pisowni tego imienia?
I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to ona będzie wybranką serca naszego Jareda. Zachodzę tylko w głowę, po jaką cholerę w ogóle pojawiała się taka pani na rowerze i dlaczego dopiero teraz Veronica wkracza do akcji? To już siódmy rozdział, a ona, zdaje się, będzie odgrywać jedną z głównych ról, wokół niej będzie się wszystko kręcić.
I powaliła mnie scena Jareda z modelką. Potarzali się chwilę, ona zaczęła udawać pieska, a potem, ekhm, cytuję: "pomyślałem i zaczęliśmy uprawiać seks". Nie umiesz pisać takich scen, to nawet nie zaczynaj. Wystarczyło napisać, że tej nocy u niego została i nie bawić się w żadne szczegóły.
W toalecie Veronica przytoczy nam historię swojego życia. Bo przecież to nie mogło przychodzić stopniowo, z czasem. Najlepiej cały życiorys wyłożyć na tacy już przy pierwszym zetknięciu z postacią, tak? Nie rób tego więcej, proszę!
I dlaczego zawsze tak jest, że za tą główną bohaterką musi się uganiać jeszcze jakiś inny facet? Strasznie to typowe.
Rozdział ósmy
Ten rozdział, muszę przyznać, podług poprzednich wypadł naprawdę nieźle. Co prawda te zmiany perspektywy nie należą do moich ulubionych praktyk, bić jednak nie będę.
Nie wydaje mi się, by podawanie linków do strojów Niko było konieczne.
Rozdział dziewiąty
Dlaczego jakoś nie zdziwiła mnie wzmianka o ucieczce z Paryża? Złe wspomnienia z przeszłości, ucieczka do nowego miejsca, rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu i te sprawy - dosyć typowe. Dam sobie głowę uciąć, że ta przeszłość i tutaj naszą Veronikę dogoni.
Rozdział dwunasty
Połowa rozdziału kręci się wokół utopionego BlackBerry. Jestem w stanie zrozumieć, że Jared uważa dzień bez telefonu za dzień stracony... Ale bez przesady! "[...] byłem związany z tym telefonem bardzo silnie."  Jared zachowuje się, jakby umarł ktoś bardzo mu bliski. Więź z telefonem? Ciekawe. Telefon to tylko przedmiot, kupi się nowy. Nawet Jared powinien to zrozumieć. I żeby telefon doprowadził Jareda do refleksji na temat tego, dlaczego nie potrafi żyć z drugą osobą?...
Rozdział piętnasty
Victoria idzie na spotkanie do firmy zajmującej się dystrybucją filmów, ma spotkanie z jej szefem i stwierdza coś takiego: "Już po paru zdaniach można była zauważyć, że to nie byle amator lecz profesjonalista." Toż to niespodzianka! Taką firmą na pewno dowodziłby laik, który nie ma najmniejszego pojęcia o produkcji filmów, co?
Producent już z samej definicji jest inwestorem, wspiera produkcję filmu - zatrudnia wszystkie potrzebne osoby, zapewnia sprzęt... a Victoria przychodzi do producenta z gotowym filmem. Ciekawe.
Rozdział szesnasty
Opowieść o tym, co się wydarzyło w Paryżu - ciekawie przestawiona. Szczerze przyznam, że nie spodziewałam się takiego wątku, lecz czegoś bardziej sztampowego. Miłe zaskoczenie.
Rozdział siedemnasty
Trochę trudno mi uwierzyć w to, że tak wpychają Jaredowi tę Anabelle. Po tym, jak go zostawiła dla innego, teraz nagle sobie wraca i wszyscy chcą, żeby do siebie wrócili?
Rozdział osiemnasty 
I już widać podobieństwo w sytuacjach obu bohaterów: Anabelle rozstała się z Jaredem, a teraz chce do niego wrócić; u Veroniki sytuacja jest ta sama - Oriane chce do niej wrócić po niezbyt miłym rozstaniu.
Za opisywanie scen seksu to ty się nie bierz. Nie wychodzą one zbyt zgrabnie.
Rozdział dwudziesty pierwszy
Za ten rozdział bez większego zastanowienia dostałabyś ode mnie czwórkę - w porównaniu z poprzednimi jest naprawdę dobrze! Zatrudniłaś betę, co też bardzo pozytywnie wpływa na moją ocenę. I nawet scena seksu, którą tu opisałaś, naprawdę zła nie jest. Ta pierwsza - później zaczęłaś już z nimi przesadzać. Co za dużo, to niezdrowo!
Trudno nadążyć za zmianami humoru Niko.
Rozdział dwudziesty drugi
Dlaczego Shannon tak lekko przyjął to, co zobaczył w pokoju Niko? Przecież wcześniej ostrzegał swojego brata, że nie powinien się w nic pakować. Oczekiwałam wielkiej kłótni, a tutaj, proszę, niespodzianka. Jeszcze sobie stroi z tego żarty!
Nie podoba mi się Lana. Chciałaś ją wykreować na czarny charakter, a wyszła wredna zdzira bez krzty rozumu. Nie jest wcale sprytna, jak dotąd twierdzili na przemian Jared i Veronica - skoro obraża dziewczynę w domu braci Leto i mówi otwarcie o tych swoich planach.
I tutaj, jak mi przykro, odnoszę wrażenie, że żadna beta tego na oczy nie widziała.
Rozdział dwudziesty czwarty 
Cisza pomiędzy Jaredem i Niko. To, że nie chciała teraz z nim rozmawiać, a on z kolei nie chciał naciskać - to bym zrozumiała. Jared jednak sprawia wrażenie, jakby zupełnie zapomniał o tym, że Veronica istnieje. Nie mógłby się choć trochę pomartwić, poświęcić jej parę myśli?
Wątek z Dawidem mocno naciągany i, doprawdy, zupełnie tutaj zbędny.
Rozdział dwudziesty piąty
Wynikła tutaj ciekawa niespójność - Veronica rzuciła koszulkę Jareda w kąt pokoju, by parę minut później, nawet nie ruszając się z sofy, wyciągnąć ją spod swoich stóp i założyć. Interesujące...
I czy te linki do strojów, których dodawanie z taką lubością praktykujesz, są konieczne?
Rozdział dwudziesty siódmy
Już po pierwszym akapicie mam wrażenie, że na horyzoncie zbierają się burzowe chmury. No tak, były wzloty, to teraz i upadek być musi. Dlaczego podejrzewam, że ktoś wyląduje w szpitalu?
Zatrzęsienie linków. To ciekawe, bo tych kilka obrazków ma nam zastąpić opisy. Nie trzeba się przecież nad wszystkim rozwodzić, morze opisać, w dokładniejsze opisy miasteczek i bogatych posesji już się nie bawić.
Bezsensowne było z kolei pytanie Niko, którą nurtowało, dlaczego jest to droga jednokierunkowa, chociaż sama stwierdziła, że jedno auto ledwie się tutaj mieściło.
Rozdział trzydziesty
Spotkanie z Annabelle potraktowałaś po łebkach, a wcale nie powinnaś.
Rozdział trzydziesty pierwszy
Bilard. Przykład może i nie taki drastyczny, ale doskonale widać, że czego się Niko nie ruszy, to wychodzi jej idealnie. Och, proszę cię, nie rób jej tego. Niech no ona się czasem pomyli, potknie, zrobi coś źle, byle tylko nie to!
Rozdział trzydziesty drugi
"Chłód w jej głosie, choć spodziewałem się go, zaskoczył mnie." - jakim cudem coś, czego się spodziewasz, może cię zaskoczyć?
"Wycedzić" zazwyczaj odnosi się do wypowiedzi niezbyt miłej czy wesołej, raczej do irytacji, zdenerwowania. A nasza Niko "wycedziła wesoło" parę słów na temat zdjęć. Nie wydaje mi się, żeby to było poprawne użycie.
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Przez kilka zdań wypowiadasz się w czasie teraźniejszym. Rozumiem, że to zaplątało się tutaj przez przypadek, bo za moment znów powracasz do przeszłego.
I mam nadzieję, że nie wpadniesz na pomysł, żeby już na stałe zmienić czas wypowiedzi, bo to - w połączeniu z trzema różnymi perspektywami (Jared, Victoria, Shannon) - zrobiłoby niezły bałagan.
Niko i Jared wciąż w coś pogrywają. Czy nie dosyć tego?
A połowa rozdziału to wielki opis sceny seksu. Od jakiegoś czasu nie ma niemalże żadnego rozdziału, w którym nie było choćby jakichś gierek, które dosyć często kończą się czymś więcej. Gierki. Kłótnie. Seks. To zaczyna się robić nużące.
I znów przeskakujesz do czasu teraźniejszego. I po chwili znów przeszły. Chyba cię trochę poniosło podczas pisania, uważaj na to.
Rozdział czterdziesty
A jednak zrobiłaś to, czego się obawiałam - czas teraźniejszy zapanował. Osobiście nie mam nic do pisania w tym czasie, bo to całkiem nieźle idzie, ale sama zmiana... Do tej pory było inaczej i wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdybyś pozostała wierna czasowi przeszłemu aż do samego końca.
Nie mogę jednak zaprzeczyć, że sam początek rozdziału wypada świetnie. Gdybym dała komuś do porównania rozdział drugi i rozdział czterdziesty, ten ktoś nie uwierzyłby, że to jest jedno i to samo opowiadanie. Brawa dla ciebie.
I chyba wiem, co takiego wymyśliła Victoria... Katia i Shannon, zgadza się?
Rozdział czterdziesty pierwszy
Ciąża Vicky rozwija się nader szybko... Kilka rozdziałów wcześniej była coś mowa o tym, że ma termin porodu za miesiąc. Victoria pojawiła się w domu chłopaków we wrześniu, czyli sześć miesięcy temu; to ona, po paru tygodniach od swojej przeprowadzki, była z Vicky, gdy tą męczyły poranne nudności. Coś mi się tutaj nie zgadza.
Bardzo ładne zakończenie.
Rozdział czterdziesty drugi
Powiem tyle: widać kolosalną różnicę pomiędzy tym, co było na początku, a tym, co jest teraz. Widać, że praca przynosi efekty i teraz naprawdę dobrze wróżę twojemu opowiadaniu.
(28/45)

Błędy:
Miałam bardzo ambitny plan, że wypiszę ci wszystkie błędy ze wszystkich czterdziestu dwóch rozdziałów. Wymiękłam po piątym. Błędy w większości się powtarzają, więc to nie ma sensu. Jeśli pojawią się jakieś nowe, to je wypiszę.
Boję się, że przy takiej ich ilości wszystko mi się już pomiesza i sama zacznę robić głupie błędy. Bo - praktycznie rzecz biorąc - wypisywanie wszystkich potknięć w tych pierwszych pięciu rozdziałach, to jak przepisywanie tekstu. 
Rozdział pierwszy
"[...] bo niby, dlaczego mój zespół stał się popularny?" - niepotrzebny przecinek.
"[...] najwspanialsza, dysfunkcyjna rodzina- Echelon." - [...] rodzina - Echelon. Zjadłaś jedną spację.
"Wydawali się wówczas mi tacy odlegli." - Stylistyka poległa. Wydawali mi się wówczas tacy odlegli.
"Wtedy obiecałem sobie zrobić wszystko, by czuć się wolnym i szczęśliwym [...]" - dopisz przecinek.
"Dobrze pamiętam razem z Shannonem, nasz pierwszy alkohol tyle, że wtedy nie bardzo wiedzieliśmy, co to do cholery jest." - przy tym zdaniu zawiesiłam się na dłuższy moment, ale ostatecznie udało mi się zrozumieć jego sens. "Dobrze pamiętam, jak pierwszy raz - ja i Shannon - próbowaliśmy alkoholu, tyle że wtedy nie bardzo wiedzieliśmy, co to, do cholery, jest."
"Pewnego dnia, kiedy mama była w pracy, i zajmowała się nami babcia [...]" - niepotrzebny przecinek.
"- Dobra, ale wiesz mama nie będzie się gniewać?" - Dobra, ale wiesz... Mama nie będzie [...]
"[...] ja chcę tę sukienkędo ziemi, w kwiaty, i kapelusz." - zjadłaś spację, smacznego. "[...] ja chcę tą sukienkę do ziemi, tę w kwiaty, i kapelusz."
"- Och, Jared, i tak się w nich zgubisz [...]" - dopisz przecinek.
"No cóż, ma się ten dryg do mody." - dopisz przecinek.
"By the way, tak, więc urządziliśmy sobie niezłą imprezkę." - nie, nie, nie. Wszystko jest nie tak. Po co nam tutaj "by the way"? Po pierwsze - to znaczy, ni mniej, ni więcej, "a tak przy okazji" (a w tej sytuacji nie widzę sensu używania tego zwrotu); a po drugie: piszesz po polsku polskie opowiadanie, więc nie wtryniaj tutaj takich zwrotów z angielskiego, bo to naprawdę niewskazane. Z przecinkami też nawaliłaś. Poprawne zdanie brzmieć będzie następująco: "Tak więc urządziliśmy sobie niezłą imprezkę."
"- Shann, słabo mi..." - dopisz przecinek.
Rozdział drugi
"[...] bo, jakby na to nie patrzeć, dla mnie to wciąż jest przerażające." - dopisz wyróżnione przecinki.
"Szczerze mówiąc, dla mnie i brata jako nastolatków była to niezła zabawa." - dopisz przecinek.
"[...] wszystko było na wyciągnięcie dłoni." - ręki, droga autorko, ręki.
"Nie była to praca marzeń, ale umocniła mój charakter." - dopisz przecinek.
"[...] mięliśmy świetny ubaw." - mieliśmy.
"Urządzaliśmy sobie wyścigi, z czego reszta miała polewkę." - dopisz przecinek.
"Wieczorami, kiedy nie uczyliśmy się i nie pracowaliśmy [...]" - dopisz przecinek.
"Koniec lat 80 przyniósł duże zmiany [...]" - słownie poproszę: osiemdziesiątych. Ewentualnie dopisz kropkę po liczbie, bo liczebniki porządkowe tego wymagają.
"Ceny był niewygórowane ale za to policja bardziej czujna." - Ceny nie były zbyt wygórowane, ale za to policja bardziej czujna.
"Nie liczyło się, czy jesteś nowy w tej branży, czy siedzisz w niej od lat, ale to, by nadążać za trendami." - dopisz wyróżnione przecinki.
"Pamiętam kiedy po raz pierwszy poważnie spróbowałem trawki było to jak miałem 15 lat oczywiście próbowałem wcześniej ale wtedy nie miałem o niczym pojęcia i nawet nie umiałem zapalić jointa." - przy tym zdaniu po prostu się przeraziłam. Interpunkcja pogwałcona, sens gdzieś się pogubił po drodze. Można by to "coś" podzielić na kilka ładnych zdanek, a ty zapisałaś wszystko w jednym, bez żadnego ładu i składu. "Pamiętam, że po praz pierwszy poważnie spróbowałem trawki w wieku jakichś piętnastu lat. Oczywiście próbowałem wcześniej, ale wtedy nie miałem o niczym pojęcia i nawet nie umiałem zapalić jointa."
"Stan, w jaki się wprowadziłem, był tak niesamowicie wspaniały." - dopisz oba te przecinki.
"Liczyło się tylko to, by płynąć w takt muzyki (w tle leciało Led Zappelin, płyta Houses of the Holy)." - dopisz przecinek. LED ZEPPELIN. Żadnych "Zappelinów" ja nie znam.
"[...] ( i jak na złość to wtedy się stało)." - zupełnie niepotrzebna stacja po nawiasie; "i, jak na złość, to wtedy się stało."
"[...] poszliśmy ze znajomymi, tym razem do nowego lokalu." - dopisz przecinek.
"Bar należał do jakiś kumpli Shannona." - jakichś.
"Od razu można było wyczuć atmosferę napalonych, młodych gówniarzy przybyłych tylko po to, by pieprzyć się i ćpać." - dopisz przecinek; a co to, oni już nie byli takimi gówniarzami? Znów przenosisz się w czasie o parę dobrych lat?
"I ta muzyka..techno (choć powstała właśnie w latach 80 chciałbym by nigdy się nie narodziła, cóż za błąd dla ludzkości)." - "I ta muzyka... techno. Choć była wytworem lat osiemdziesiątych, to naprawdę chciałbym, żeby nigdy się nie narodziła - cóż za błąd ludzkości."
"Ale mieliśmy się dobrze bawić, dlatego kumpel Shanna przedstawił nam swoje przyjaciółki." - dopisz przecinek.
"Wtedy jeszcze nie podobały mi się tak blondynki, ale nie powiem tego o moim bracie." - dopisz przecinek. Znów.
"[...] przestała mi przeszkadzać, ale to za sprawą Lizzy - prześlicznej dziewczyny, która skutecznie dawała mi zajęcie przez resztę wieczoru." - dopisz przecinek i myślnik.
"[...] że od paru ładnych chwil nie widziałem tego czubka mojego brata, ruszyłem więc tyłek by go poszukać bo znając go wiem, że zawsze przyciąga para-nienormalne sytuacje." - "od paru ładnych chwil nie widziałem tego czubka, mojego brata. Ruszyłem więc tyłek, by go poszukać, bo znałem go na tyle dobrze, by wiedzieć, że zawsze przyciąga jakieś podejrzane sytuacje.
"- Przepraszam cię Lizzy ale muszę poszukać Shannona wrócę zanim zaczniesz za mną tęsknić obiecuję..." - Przepraszam cię, Lizzy, ale muszę poszukać Shannona. Wrócę zanim zaczniesz za mną tęsknić, obiecuję.
"[...] zaczęła mnie całować i przytulać, i znów wylądowałem [...]" - dopisz przecinek.
"Na sofie zauważyłem naszych kumpli z dzielnicy, a miedzy nimi brata." - dopisz przecinek; między.
"- O kogo ja tu widzę Jared, opuściłeś naszą uroczą Lizzy, pewnie jest straszne niepocieszona- odezwał się [...]" - O, kogo ja tu widzę! Jared, opuściłeś naszą uroczą Lizzy, pewnie jest strasznie niepocieszona - odezwał się [...]"
"[...] zzz... zeee mną, Jay siadaj, zobacz to jest dopiero towar, stary...noooo..normalnie szacun - Shannon nie dość że nie mógł się wysłowić to najzwyczajniej się naćpał. Co miałem robić, wyjść na leszcza, nie mogłem, musiałem nas ratować." - zgroza mnie bierze, gdy czytam to opowiadanie. "[...] Jay, siadaj. Zobacz, to jest dopiero towar, stary... noooo... normalnie szacun. - Shannon, nie dość, że nie mógł się wysłowić, to najzwyczajniej w świecie się naćpał. Co miałem zrobić, wyjść na leszcza nie mogłem, musiałem nas ratować." - tak to lepiej wygląda. Ale bez sensu wydaje mi się ten kawałek: "Shannon, nie dość, że nie mógł się wysłowić, to najzwyczajniej w świecie się naćpał." - ale dlaczego nie mógł się wysłowić? BO SIĘ NAĆPAŁ WŁAŚNIE. A więc bezsens totalny.
"- Jared, przyłączysz się do nas?" - dopisz przecinek.
"Jeśli nie będzie to najlepsza koka w twoim życiu, możesz nazwać mnie pieprzonym dupkiem, co ty na to?" - dopisz przecinek.
"- Co mi szkodzi..- pomyślałem ale w głowie się skarciłem: co ty do jasnej cholery wyrabiasz?idiota.- Dawaj ale żebym poczuł bo inaczej niech cie szlag Mike..." - miałam ogromną ochotę zakrzyknąć: DAFUQ?! Nie umiesz poprawnie zapisać dialogu, nie stosujesz interpunkcji, nawet głupiej spacji nie stawiasz tam, gdzie aż się o nią prosi, nie wiesz, że wielokropek ma trzy kropki. Wszystko w tym zdaniu jest do wymiany. "- Co mi szkodzi... - pomyślałem ale w głowie się skarciłem" - z dalszego ciągu wynika, że pierwsze słowa bohater powiedział, nie pomyślał. Także kolejna głupota. "- Co mi szkodzi... - powiedziałem, ale w głowie się skarciłem: co ty, do jasnej cholery, wyrabiasz? Idiota. - Dawaj, ale żebym poczuł, bo inaczej niech cię szlag, Mike..."
"- Ej, ale bez prze...prze...sady. To, ku*wa, mój brat!" - jakoś nie widziałam, by w książkach przekleństwa były cenzurowane, więc i tutaj nie wydaje mi się to być koniecznością; poza tym dopisz wyróżnione przecinki i podziel całą wypowiedź na dwa zdania, tak jak zrobiłam to powyżej.
"Wszystko nagle zaczęło wirować, a miejsce, w którym stałem, zaczęło się zapadać." - dopisz przecinki.
"Mieli niezły ubaw, ale nie mam pojęcia czy ze mnie, czy po prostu widzieli te cuda [...]" - dopisz przecinki.
"Po chwili (choć przysiągłbym, że minęło kilka lat) widziałem, że Shann i Mike [...]" - dopisz przecinek.
"[...] wysypał działkę na dekolt Liz a potem zlizał, co dziewczynie bardzo się podobało." - dopisz przecinek.
"Zaczął cos mówić, ale to było zbyt odległe." - coś; dopisz przecinek.
"- ...nasz chłopiec....Jared rusz zad.... mówiłem... jesteś słodka wiesz?..fuck... podnieście go!- z tego bełkotu Mike wyłapałem parę słów." - z tego bełkotu autorki nie wyłapałam prawie nic. To dopiero drugi rozdział, a ja już wymiękam, naprawdę. A kropkami tutaj tak, przepraszam za wyrażenie, nasrane, że aż boli. "-... Nasz chłopiec... Jared, rusz zad... mówiłem... jesteś słodka, wiesz?... fuck... podnieście go!". Nawet po poprawieniu błędów z wielokropkami i brakiem przecinków, całość wygląda nader marnie.
"[...] powtórzył swoją czynność z biustem Liz, ale tym razem [...]" - dopisz przecinek.
"Nim się zorientowałem leżałem na Lizzy, na sofie co było zasługą kumpla." - Nim się zorientowałem, już leżałem na Lizzy, co było zasługą kumpla.
"Dziewczyna była najwyraźniej pod wpływek koki, bo nie kontaktowała tak samo jak my? ja? By the way. Dopiero teraz zauważyłem, że [...]" -  tu dopisz przecinek; Jared już nie kontaktował, a pamięta wszystko? I znów to angielskie wtrącenie, litości. Wpływem.
"Oczywiście chłopaki w tym S. byli juz zajęci nimi więc nie zostało mi nic jak ulec zaczepkom Lizzy, co zrobiłem z przyjemnością choć niewiele pamiętam." - Oczywiście chłopaki - w tym także Shannon - byli już nimi zajęci, więc nie pozostało mi nic, jak tylko ulec zaczepkom Lizzy. Zrobiłem to z przyjemnością, choć niewiele pamiętam"
"Kiedy otworzyłem oczy, drzwi były wywarzone, w pomieszczeniu kręciło się pełno dryblastych mężczyzn szturchających naszych kumpli, a w drzwiach stali goście z bejsbolami." - wyróżnione przecinki dopisać; wyważone; dryblasów.
"[...] wyrzucać je na zewnątrz co zauważyłem kiedy jeden z nich ściągnął ze mnie Lizzy, która leżąc zasłaniała moje ciało." - Sądzę, że wyróżniona część jest zbędna - skoro na nim leżała, jasnym się wydaje, że go zasłaniała, prawda? "[...] wyrzucać je na zewnątrz. Zauważyłem to, gdy jeden z nich ściągnął ze mnie Lizzy."
"Nie miałem spodni co szybko nadrobiłem, bo zaraz i mnie ściągnięto na podłogę." - w jaki sposób to "nadrobił"? Poproszę przecinek.
"Co jest do kurwy nędzy!" - Co jest, do kurwy nędzy?!
"Zaczął coś mówić, ale nie byłem w stanie zrozumieć jego słów." - dopisz przecinek.
"Chwilę mi zajęło uświadomienie sobie, że mówił po rosyjsku? ukraińsku?." - a nie prościej tak: "[...] mówił po rosyjsku lub ukraińsku"?
"Moje zdziwienie było jeszcze większe, gdy Mike odpowiedział na stawiane mu zarzuty po angielsku." - przecinek.
"- Pierdol się...- to było złe posuniecie Mike, znów cios." - źle zapisany dialog, ogonek od "ę" zjedzony, źle odmienione imię... "- Pierdol się... - To było złe posunięcie Mike'a, znów cios."
"Albo grzecznie odpowiesz na pytania szefa, albo jutro znajdą cię [...]" - dopisz przecinek.
"Zrozumiałeś, kurwa?" - dopisz przecinek.
"Wiesz te twoje gnioty mogą mi naskoczyć razem z tobą - wydarł się M.-Aaaa...- znów cios tym razem z bejsbola." - "Wiesz, ty i te twoje gnioty możecie mi naskoczyć! - wydarł się Mike. Zwinął się z bólu po kolejnym uderzeniu." Dlaczego na siłę usiłujesz wymyślać jakieś skróty do ich imion?
"-Hej, S., gdzie idziesz?
- Do sklepu po bułki, mamo."
Poza tym lepiej jest napisać, że Mike zajęczał z bólu, a nie wstawić takie "Aaa..." do dialogu.
"W co my się wpakowaliśmy, zacząłem żałować że posłuchałem Shann ale najgorsze i tak miało się dopiero wydarzyć." - W co my się wpakowaliśmy?! Zacząłem żałować, że posłuchałem Shanna, ale najgorsze i tak miało się dopiero wydarzyć.
"My się nie rozumiemy... nie masz wyboru albo przystaniesz na propozycję albo pożegnasz się ze swoim marnym życiem skurwielu- dał się słyszeć [...]" - Jak to nie ma wyboru? Albo to, albo wątpliwie przyjemna śmierć - jakkolwiek marne opcje, to jednak może sobie wybrać, co zechce. "My się nie rozumiemy: albo przystaniesz na propozycję, albo pożegnasz się ze swoim marnym życiem, skurwielu. - Dał się słyszeć [...]"
"[...] niebiosa mnie wysłuchały, bo do piwnicy wpadła cała banda [...]" - dopisz przecinek.
"Przybysze zaczęli okładać drągali, ale ci wyciągnęli broń. Shannon! Ten idiota rzucił się na jednego z nich, takiego z nożem." - przecinek dopisać. "Shannon!" - ten okrzyk bardziej pasowałby mi do dialogu. W obecnej chwili zastąpiłabym go tak: "Ten idiota, Shannon, rzucił się na jednego z nich, dzierżącego nóż."
"[...] rzuciłem się na pomoc bratu, ale ogromna łapa [...]" - dopisz przecinek.
"[...] krew, ale nadal byłem okładany." - dopisz przecinek.
"Katem oka widziałem jak szef się wymyka a Shann osuwa się na podłogę." - Kątem oka widziałem, jak szef się wymyka, a Shann osuwa się na podłogę.
"Wszystko mi wirowało, nie mogłem [...]" - przecinek dopisać.
"Odetchnąłem z ulgą. Thanks God!. Podbiegłem do brata i odwróciłem go w swoją stronę. Oh fuck! Miał nóż w brzuchu. Are you fucking kidding me, bro???" - znowu ten nieszczęsny angielski. Naprawdę nie można się z nim ograniczyć przynajmniej w opowiadaniu?
"[...] jak my, kurwa, pojedziemy na pogotowie? Zamkną nas! Fuck! Fuck! Fuck!" - samej końcówki już może komentować nie będę, dobrze wiesz, co o tym myślę. Dopisz przecinki.
"To był cud, po latach sobie to uświadomiłem." - dopisz przecinek.
"Gdy nas zobaczyła, kazała nam wsiadać do swojego wozu." - przecinek dopisać poproszę.
"Kurwa, Shannon! [...] Matko, otwórz oczy, Shann!!!- krzyczałem w złości.- Liz, dasz radę prowadzić?" - zapomniało się parę przecinków wstawić. I kompletnie nie rozumiem, dlaczego tak wzbraniasz się przed stawianiem spacji przed myślnikiem. I wiesz zapewne, że to tutaj myślnikiem w ogóle nie jest, a jedynie dywizem. Nie mam jednak pojęcia, jak taki rasowy myślnik w Bloggerze stworzyć, bo kombinacja klawiszy [ctrl] + [alt] + [num -] jakoś nie zamierza u mnie działać. Spróbuj, może jakimś cudem u ciebie jest inaczej. To jest twój standardowy błąd, więc od razu mówię - nie będę go wypisywać. Znajdziesz go zapewne w każdym rozdziale.
"Nie patrz tak, przekonasz się.- Lizzy uśmiechnęła się.- Moja koleżanka mieszka nie daleko [...]" - i znów to samo, o czym mówiłam wyżej - spacji brak. Niedaleko.
"Nim się zorientowałem, byliśmy już na miejscu." - dopisz przecinek. Opcjonalnie możesz jeszcze dostawić to słówko, zdanie będzie lepiej brzmiało.
"Shann ciężko oddychał, ale nadal nie był przytomny [...]" - dopisz przecinek.
"[...] na nasz widok prawie wcale się nie zdziwił, lecz od razu wciągnął nas do środka." - dopisz przecinek.
"Cholera, czy tylko ja panikuję?" - dopisz przecinek.
"Jak się okazało zranienie w porę opatrzone nie stanowiło zagrożenia ale był inny problem..." - Okazało się, że w porę opatrzone zranienie nie stanowiło zagrożenia, ale był inny problem...
"- Teraz go ocucimy... chwilę dlaczego jego puls jest taki słaby, za słaby. Ile wziął?- zapytała dziewczyna i zaczęła oglądać S." - pełnym imieniem poproszę. "Teraz go ocucimy... Chwilę, jego puls jest zdecydowanie zbyt słaby. Ile wziął? - zapytała dziewczyna [...]"
"-...
-..." - ten dialog zwalił mnie z nóg. "Odpowiedziała jej głucha cisza", "Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na jej pytanie". Wszystko, tylko nie kolejne "...", proszę.
"Nie jestem specem od tego ale jak to narko śpiączka to..." - Nie jestem specem od tego, ale jeśli to narko śpiączka, to...
"Katy co ty chrzanisz jaka śpiączka- odpowiedziała jej Lizzy i zaczęła potrząsać Shannonem." - Katy, co ty chrzanisz, jaka śpiączka?! - Lizzy zaczęła potrząsać Shannonem.
"[...] do pokoju wbiegła Katy ze strzykawka w dłoni." - strzykawką.
"[...] wyjaśnił mi, co i jak." - dopisz przecinek.
"[...] no wiecie, że jakby co to żeby udzielić mu właściwie pomocy." - no wiecie, żeby w nagłym przypadku udzielić mu właściwej pomocy.
"To, co stało się potem, o mało nie przyprawiło mnie o zawał." - dopisz przecinek.
"[...] przyciskałem nie kontaktowego brata do siebie." - niekontaktowy, jeśli koniecznie upierasz się przy tym słowie. Na twoim miejscu poszukałabym jednak jakiegoś zgrabniejszego określenia.
"Nagle ni stąd ni z owąd zacząłem [...]" - Nagle, ni stąd ni zowąd, zacząłem [...]
"Dziewczyny z niedowierzanie zaczęły [...]" - niedowierzaniem.
"[...] z kim ja się zadaję... idę po coś do picia - zaśmiała się Katy i wyszła." -  Idę. Traktujemy to jako nowe zdanie, więc zaczynamy dużą literą.
"Idioto, ostatni raz brałeś to świństwo!" - dopisz przecinek.
"- Jared, zluzuj... dotarło! Nie drzyj się, bo głowa mi pęka!" - przecinki dopisać.
"- Masz mi to obiecać, durniu!" - przecinek.
"No dalej.." - wielokropek ma trzy kropki.
"i wg nie powinieneś tego wszystkiego widzieć" - o nie, tylko nie zaczynaj mi tutaj z tymi znienawidzonymi przeze mnie skrótami! W OGÓLE.
"-[...] to było w sumie pierwszy raz tak dużo... - widziałem skruchę S. Przytuliłem go." - Pan S. ma imię, pamiętajmy o tym. W dodatku błędnie zapisany dialog. Tutaj nie odnosimy się konkretnie do tego, czy Shannon to powiedział, wyszeptał, a Jared tę jego skruchę zapewne ujrzał na jego twarzy. Wniosek? Nie jest to bezpośrednio związane z tym, co Shannon powiedział. Tak więc "widziałem" dużą literą i sprawa jest załatwiona. Więcej na temat pisania dialogów znajdziesz TUTAJ.
"Mike ćpa od 12 roku życia więc nie dziw się że go to nie rusza, już się przyzwyczaił. - do rozmowy wtrąciła się Lizzy o której zupełnie zapomniałem." - Mike ćpa od dwunastego roku życia, więc nie dziw się, że jego to nie rusza. [...] Lizzy, o której zupełnie zapomniałem.
"- Brat, w porządku? Wyglądasz jak..- zapytał Shann." - Wszystko w porządku - zapytał Shan. - Wyglądasz jak...
"Nie wiem nigdy tak nie miałem-co się ze mną działo?." - Nie wiem, nigdy tak nie miałem. - Co się ze mną działo?
"Katy, idziemy" - dopisz przecinek.
"Ej pomóżcie mi wstać... aaaauł! Ostrożnie jestem ranny." - Ej, pomóżcie mi wstać. Ostrożnie, jestem ranny!
"Ty, bohater! Lepiej się zastanów, co powiesz mamie, bo będziesz się tłumaczył, jak to zobaczy!" - dopisz wszystkie te przecinki.
"Wciąż mną telepało, ale chociaż świat przestał wirować." - dopisz przecinek.
"Shannonowi się poprawił, co mnie niezmiernie cieszył." - poprawiło, cieszyło.
"Lizzy, masz nas gdzie przenocować? Sory, że tak wyszło, ale.." - dopisz przecinki. "Sory" zmień na "przepraszam".
"( straszny jestem, ale cóż, nas pięknych jest mało" - spacja jest zupełnie zbędna. Dopisz przecinek.
"[...] moja matka pracuję dziś na nocnej zmianie i wróci do domu o 7 czyli mamy... [...] dokładnie 5 h." - pracuje, o siódmej, pięć godzin (a spróbuj mi jeszcze raz tak to zapisać!)
"Kiedy dotarliśmy do domu, Liz zabrała nasze ubrania [...]" - dopisz przecinek.
"Byłem jej niezmiernie wdzięczny za to co dla nas robiła bo mogła nas olać." - Byłem jej niezmiernie wdzięczny za to, co dla nas robiła. Przecież mogła nas olać.
"Shann zaczął marudzić, więc położyliśmy go [...]" - dopisz przecinek.
"Wstydziłem się tego bo wiedziałem że ona o tym wie." - Wstydziłem się, bo byłem pewien, że ona o tym wie.
"- Chciałbym cię przeprosić za dziś i wg za wszystko... wiem co sobie myślisz i jest mi wstyd. Przepraszam że nie chciałem cię lepiej poznać, dopiero teraz widzę ile mogłem stracić." - Chciałbym cię przeprosić za dziś i w ogóle za wszystko... Wiem, co sobie myślisz i jest mi wstyd. Przepraszam, że nie chciałem cię lepiej poznać. Dopiero teraz widzę, ile mogłem stracić.
"Bardzo cię lubię dlatego robię to wszystko a teraz choć do salonu bo czuję że jak za chwile nie usiądę to zemdleje." - Bardzo cię lubię, dlatego robię to wszystko. A teraz chodź (!) do salonu bo czuję, że jeśli za chwilę nie usiądę, to zemdleję.
"Przegadaliśmy tak ponad 3 h." - trzy godziny. W opowiadaniu wszelakie liczby lepiej zapisać słownie, a skrótów się nie stosuje.
"Zdziwiło mnie to, bo nie chciało mi się spać i nie byłem znudzony." - Dopisz przecinek. A może "że"?
"Najlepsze było to, że potrafiła [...]" - dopisz przecinek.
"Mimo, że poznałem ją, wciąż wydawała się być jedną wielka zagadką." - "mimo że" - tutaj przecinek jest niepotrzebny, za to w wyróżnionym miejscu musi się pojawić. Wielką.
"Przed 7 trzeba było się zbierać poszedłem więc po Shanny'ego." - Przed siódmą trzeba było się zbierać, poszedłem więc po Shanny'ego.
"[...] nie wyschły do końca, więc dostaliśmy stare koszulki [...]" - dopisz przecinek.
"[...] była już w pracy, więc mieliśmy dodatkowe 12 h [...]" - dopisz przecinek. Dwanaście godzin. Nigdy więcej takich skrótów, ja błagam.
"Choć wydarzyło się to tak dawno, ten sen wciąż nie nawiedza." - dopisz przecinek.
"Wiedziałem, że już nie zasnę, ale tak ciężko było wygrzebać się z mojego kochanego łóżeczka. Dlaczego tylko ja mam nie spać. Kogo to wina?" - dopisz przecinek. "Dlaczego tylko ja mam nie spać? Czyja to wina?"
"[...] wcisnąłem przeciek: "Shanny, WYŚLIJ". Niech wie, że go kocham nawet o 5 rano" - przycisk. Spacja się zjadła. Przecinek dopisać. Piątej.
"Zawsze gdy tak leżę i wspominam, tym razem przypomniał mi się incydent z kupnem tego łóżka." - to zdanie jest bez sensu.
"[...] nie mogę zrobić tego jak normalny facet, bo po co! tylko oczywiście jak Leto!" - dopisz przecinek. Usuń to, co zaznaczone - jest tutaj zupełnie zbędne.
"Po upływie 15 min słyszę dzwonek, mmmmm kto?" - Piętnastu minut. Czemu "mmmm" miało służyć - to pozostanie dla mnie tajemnicą.
"Uwzięli się, że muszą to zobaczyć bo jak marudzę przy wyborze choćby butów to mija bóg wie ile czasu więc co to dopiero łóżko :P." - Emotikonka w opowiadaniu = śmierć na miejscu. Wyrzuć mi to cholerstwo! "Uparli się, że muszą to zobaczyć, bo marudzę Bóg wie ile przy wyborze butów, a co dopiero łóżko..." - moja wersja też nie do końca gra, może wpadniesz na jakiś lepszy pomysł. Jedno jest pewne - nie możemy tego zdania pozostawić w obecnym stanie.
"Idę Shnny, ale żebyś tylko widział tamto..." - Shanny. Dopisz przecinek.
"[...] lekkie speszenie ekspedientki, ale było za późno." - przecinek, wiadomo.
"- o Jared, ekologiczne takie jak lubisz J - S. nie potrafił się powstrzymać." - Ekologiczne, takie jak lubisz, Jared - Shannon nie potrafił się powstrzymać."
"Nim się zorientowałem, Shannon zaciągnął [...]" - dopisz przecinek.
"- Nie wiem jak tobie, Jared, ale nam się podoba" - oba przecinki poproszę dopisać.
"No dobra, chyba wystarczy. Przepraszamy panią za nasze zachowanie, ale..." - to samo.
"Rozumiem nie musza się państwo tłumaczyć" - Rozumiem, nie muszą się państwo tłumaczyć.
"- Widzisz pani, nasz związek [...] jest nietypowy, ale my się tego nie wstydzimy. [...] Potrzebuje łóżka, w którym spokojnie zmieści się nasz 3." - przecinki dopisać. Potrzebuję. "Nas trzech" lub "nasza trójka'.
"Och, mina Tomo! Bezcenna a Shannona zamurowało w końcu miało się ten talent aktorski J Szkoda mi było tylko tej kobiety. Podobał jej się Shannon a tak no cóż... chyba dokładnie wiem co o nas pomyślała. [...] Nasza 3 w akcji jest niesamowita." - Och, mina Tomo była bezcenna! Shannona zamurowało. Cóż, miało się ten talent aktorski. Szkoda mi było tylko tej kobiety - podobał jej się Shannon, a w obecnej sytuacji... Chyba dokładnie wiem, co o nas pomyślała. [...] Nasza trójka w akcji jest niesamowita.
"[...] najpierw byłem zły ale teraz... Acha i mam niezłe łóżko co prawda ogromne, ciekawe czy wejdą tam 3 osoby?..." - "[...] najpierw byłem zły, ale teraz... Mam niezłe łóżko, ciekawe, czy wejdą tam trzy osoby?...
"Wiesz ja już wiem że jedna ci nie starcza [...]" - Ja już wiem, że jedna ci nie wystarcza [...]
"[...] naprawdę pomyślałeś o tym o czy ja myślę? Proszę cie Jared... - Shann urwał jakby się zawstydził." - naprawdę pomyślałeś o tym, o czym ja myślę? Proszę cię, Jared... - Shann urwał, jakby się zawstydził.
"Dobra Jared... my lepiej już nie chcemy wiedzieć co ty będziesz robił w ty wyże i z kim! [...] Stary podziwiam cię ale oszczędźcie mnie bo po dzisiejszym mam już dosyć!" - Dobra, Jared... My lepiej nie chcemy wiedzieć, co ty będziesz robił w tym łóżku i z kim! [...] Stary, podziwiam cię, ale oszczędźcie mnie, bo po dzisiejszym mam już dosyć!
"Mmmrrr Tomo poczekaj aż będziemy w domu, nie przegapisz chyba testowania !hahaha- Shannonowi udzielił się klimat i zwinnym ruchem przytulił Chorwata. Mina ludzi na parkingu ach bezcenna! Tak nie jesteśmy normalni." - Mrrr, Tomo, chyba nie przegapisz testowania? - Shannonowi udzielił się klimat, przytulił Chorwata (ja niezdara też ludzi przytulam, więc nie wydaje mi się, żeby zwinność miała coś do tego) Mina ludzi na parkingu - ach, bezcenna! Tak, nie jesteśmy normalni.
"Kiedy się już ogarnąłem i uczesałem, BB wskazywało 6!" - z przecinkiem - to co zwykle. Szóstą.
"Witajcie w świecie Jareda Leto J." - nie bardzo rozumiem, w jakim celu dodałaś to "J".
Rozdział trzeci
"Mimo że Shannon wyjechał z Antoine'm Becks'em, a Tomo z Vicky do jej rodziców, to ktoś musiał pracować [...]" - odmiana zła. Antoinem Becksem. Przecinki, standardowo, dopisać.
"No tak przydało by się zadzwonić do Emmy [...]" - No tak, przydałoby się zadzwonić do Emmy.
"Nie dziwcie się, że mam asystentkę, po prostu chcąc sam się tym wszystkim zająć nie miałbym czasu na tworzenie." - dopisać przecinki. Samemu.
"[...] wysłała mi dzisiejszą rozpiskę, wpadnie o 12 tylko, że cholera już jest 12!" - wysłała mi dzisiejszą rozpiskę. Wpadnie o dwunastej, tylko że, cholera, już jest dwunasta!"
"W głębi duszy liczyłem na jakąś obsuwę albo coś, ale niestety nic się nie wydarzyło i do 15 męczyłem się na spotkaniach." - przecinki i piętnasta.
"Teraz wg planu mięliśmy lunch." - według, mieliśmy.
"[...] nie obyło się bez zdjęć i podpisów, choć dzisiaj był to prawdziwy Echelon." - dopisz przecinek.
"Strasznie lubiłem ten numer, ale widząc minę Emmy wiedziałem, że powinniśmy już iść." - dopisz przecinek.
"[...] mogę się chwilę spóźnić no i oczywiście czego nie robi się dla rodziny... tak Echelon był moją rodziną [...]" - mogę się chwilę spóźnić, a poza tym - czego się nie robi dla rodziny? Tak, Echelon był moją rodziną [...]
"- Dobra, to kto chce ze mną zaśpiewać?" - przecinek, wiadomo.
"- Miło mi, Jimmy. [...] Och, ich uśmiech i radość były najlepszą nagrodą." - dopisać przecinki.
"Wyszło wspaniale, nawet Emmie się podobało. Chcieli więcej, ale nie miałem już czasu." - dopisz przecinki.
"Już widzę minę Shannona: "Och nie wierzę! Że ci się chciało no ale ktoś musi" ale czego nie robi się dla rodziny, nie?." - zupełnie nie rozumiem tej twojej maniery stawiania kropki po znaku zapytania, a natknęłam się u ciebie na takowe dziwo już kilka razy.  Już widzę minę Shannona: "Och, nie wierzę, że ci się chciało, ale ktoś jednak musi", ale czego nie robi się dla rodziny, nie?
"- Przepraszam zamyśliłem się, mogłabyś powtórzyć. Proszę. - starałem się być skruszony ale chyba nie wyszło." - Przepraszam, zamyśliłem się. Mogłabyś powtórzyć, proszę. - Starałem się być skruszony, ale chyba nie wyszło.
"Och, i używała perfum od Hugo Bossa, poznałem ( w końcu na coś przydało się [...]" - przecinek dopisać. I znowu spacja, zupełnie tutaj niepotrzebna.
"Och nie spokojnie, pańska... tzn. twoja asystentka zatwierdziła pytania." - Och nie, spokojnie, pańska... to znaczy twoja asystentka zatwierdziła pytania.
"To będzie śmiesznie, ale nie z takimi rzeczami sobie radziłeś, Jared!" - dopisz przecinki.
"Świetne pytania, choć nie wiem, czy teraz nie wyjdę na jeszcze większego dziwaka." - dopisz przecinki.
"[...] posłałem jej oczko, na co się zaśmiała." - przecinek.
"Życie w celibacie było by dla ciebie chyba najgorsza karą [...]" - byłoby, najgorszą.
"Przez to wszystko zapomniałem, jak bardzo byłem zmęczony." - dopisz przecinek.
Rozdział czwarty
"[...] właśnie leciało U2, a ja totalnie się wyłączyłem, zdając się przez ostatnie metry na wyczucie." - dopisz oba przecinki.
"Wyjeżdżała za rogu na rowerze." - zza.
"Okolica w, której się znajdowałem to przedmieście więc wypadek nie ściągnął gapiów." - Okolica, w której się znajdowałem to przedmieście, więc wypadek nie ściągnął gapiów.
"O ile z kobietą było dobrze, to nie można było powiedzieć tego o jej rowerze." - przecinek.
"Totalnie wygięty ale to przez to, że był aluminiowy (mam taki sam bo są lżejsze)." - Totalnie wygięty, ale to przez to, że był aluminiowy (mam taki sam, bo są lżejsze).
"Mieszkam dosłownie za rogiem, więc zaraz udzielę ci pomocy." - dopisz przecinek.
"Miałeś auto, ja była tylko na rowerze." - przecinek dopisać. Byłam.
"[...] zgrabna, wysportowana, ok 30." - około trzydziestki.
"Ładny dom. Urządzony stylowo ale bez przepychu, przytulnie ale po męsku. - powiedział dziewczyna gdy pojawiłem się w salonie." - Urządzony stylowo, ale bez przepychu; przytulnie, ale po męsku - powiedziała dziewczyna, gdy pojawiłem się w salonie.
"Nie pokaże się tak lekarzowi [...]" - pokażę.
"[...] stłuczenie żeber , zadrapania i wielkie siniaki." - niepotrzebna spacja.
"- Wiesz, zazwyczaj nie piję alkoholu, ale dziś sobie pozwolę." - dopisz przecinki.
"W sumie ja też nie piję, ale dziś..." - dopisz przecinek.
"Pocieszę cię, bo i tak miałam wymienić ten rower [...]" - dopisz przecinek.
"Podaj mi jeszcze swój adres, bym mógł wysłać paczkę." - dopisz przecinek.
"[...] i chyba nie wiedziała, kim jestem. Nim się zorientowałem, była już prawie 2!" - dopisz przecinki. A co do 2 - pewnie już wiesz.
"-Powinnam się już zbierać, i tak się zasiedziałam." - w tym wyjątkowym przypadku przecinek przed "i" grzechem nie będzie, więc go wstaw.
"Odwiózłbym cię, ale chyba nie jestem w stanie." - dopisz przecinek.
"Nim wróciłem, kobieta stała już na tarasie." - jak zwykle przecinek.
"Czy ona udaję [...]" - udaje.
"Nie mam pojęcia co tak cię rozbawiło ale mam nadzieję, że nie mój żałosny stan." - Nie mam pojęcia, co tak cię rozbawiło, ale mam nadzieję, że nie mój żałosny stan.
"Conie, znów się biłaś." - dopisz przecinek.
"[...] panikowała jak każda kobieta ale robiła to z ironią przez co była zabawna." - bez sensu. Albo panikowała, albo była ironiczna. Przecinków również brak: "[...] panikowała jak każda kobieta, ale robiła to z ironią, przez co była zabawna."
"Niezależnie od tego, ile masz siniaków i zadrapań, i tak wyglądasz bardzo czarująco." - dopisz przecinki.
"Jestem nie normalny, pociągają mnie siniaki." - nienormalny.
"Oho, chyba jest taksówka." - dopisz przecinek.
"Dziękuje za wszystko i nie przejmuj się, wiem kim jesteś ale to nie oznacza, że polecę z tym rano do gazet. [...] - tu wskazał znów na swój nieszczęsny wygląd. - Wiesz popracuj nad swoją jazdą albo się nie wypłacisz jak będziesz tak wpadał na rowerzystki!" - Dziękuję za wszystko i nie przejmuj się - wiem, kim jesteś, ale to nie oznacza, że polecę z tym rano do gazet. [...] - Tu wskazała znów na swój nieszczęsny wygląd. - Wiesz, popracuj nad swoją jazdą, albo się nie wypłacisz jak będziesz tak wpadał na rowerzystki!
"Och, i dzięki za autograf, jeśli można tak nazwać czek! Dowidzenia." - przecinki dopisać. DO WIDZENIA.
Rozdział piąty
"Kurwa, nawet nie dadzą się wyspać! Znów sięgnąłem na stolik, ale tam go nie było..." - dopisz przecinki.
"Kurde przez rolety było tu ciemno i nie mogłem znaleźć lampki." - jakoś nie sądzę, by "kurde" było tutaj konieczne.
"Schyliłem się po nie ale to co tam zobaczyłem z deka mnie przeraziło. Była już 12!" - Schyliłem się po nie, ale to, co tam zobaczyłem, z deka mnie przeraziło. Dwunasta.
"No cóż na razie związałem je w kucyka." - No cóż, na razie związałem je w kucyka.
"Nie lubię chodzić w garniturach, bo są strasznie sztywne i takie poważne, ale co założyć na spotkanie biznesowe?" - dopisać przecinki.
"[...] zdecydowałem się na czarne rurki Levi'sa. Do tego dobrałem błękitna koszulę od Armaniego [...] (bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy J), no i została marynarka." - rurki z Levi's. Błękitną. "J" znowu nie wydaje mi się konieczne, ale jeśli być już musi, dostaw przecinek po "wydarzy". Przecinek przed "no".
"Pomyślałem o czerwonej, ale po przemierzeniu wybrałem czarną, klasyczną." - dopisz przecinek.
"Na moje oko było dobrze, ale brakowało czegoś... no gdzie one są... nie te, te też nie, i te nie... są!" - przecinek dopisać.
"Poza tym lubiłem swój dres, bo w nim mogłem być normalnym facetem." - przecinek.
"Niech gazety mają temat, w końcu wraca mój braciszek." - przecinek.
"Shannonek się zdziwi J niech wie, że nawet siedząc jak ta kura domowa w studiu, potrafię wyglądać dobrze." - "kura domowa" tutaj? Naprawdę? To określenie za nic nie pasuje do opisania czterdziestoletniego faceta pracującego w studiu (w dodatku nie przez cały czas! Sama mówisz - wywiady, sprawy organizacyjne, spotkania... Spędza mnóstwo czasu poza studiem). To zdanie można spokojnie wykasować w całości, rozdział wiele na tym nie straci.
"Punkt o 10 byłem na lotnisku [...]" - Punkt dziesiąta.
"Niestety samolot z Europy miał mieć pół godzinne opóźnienie więc udałem się na kawę do tutejszego Sturbucksa." - Niestety, samolot z Europy miał mieć półgodzinne opóźnienie, więc udałem się na kawę do tutejszego Starbucksa.
"Zobaczcie, sam Jared Leto nas odwiedził!" - dopisz przecinek.
"Ku zdziwieniu, na kawę musiałem jednak poczekać." - "Jestem gwiazdą, jak to tak, mam czekać na kawę jak zwykły śmiertelnik?" - tak odebrałam wypowiedź Jareda. I o przecinku proszę pamiętać.
"Dziewczyna, która mnie obsługiwała, poprosiła nawet o autograf." - dopisz przecinek.
"Po 15 min pojawili się paparazzi. [...] a tu takie rozczarowanie, 15 min!" - piętnaście minut.
"Popijałem moja kawę [...]" - moją.
"Cześć, Jared." - dopisz przecinek.
"Nie powiedziałem nic więcej, bo właśnie ujrzałem Shanna idącego w moją stronę." - dopisz przecinek.
"Zdołałem powiedzieć tylko tyle, bo właśnie Shannon zaczął mnie ściskać." - dopisz przecinek.
"I jeszcze mnie uszczypnął! Hahahaha." - I jeszcze mnie uszczypnął, na co zareagowałem śmiechem - czyż nie lepiej to brzmi?
"Nie wiem, co mu zrobiłeś na tej Ukrainie." - dopisz przecinek.
"- Och i mają wspaniały barszcz! Antoine, co jak co ale to trzeba im przyznać." - Och, i mają wspaniały barszcz! Co jak co, Antoine, ale to trzeba im przyznać.
"Musiał się nabijać, bo jak by mogło być inaczej." - dopisz przecinek.
"[...] miło było cie zobaczyć..." - cię.
"Oj, Shanny, doigrasz się." - dopisz przecinek.
"Dałem im rozrywkę bo nie mili o czym pisać, nie patrz tak, nie było cię tu więc nie wiesz jakie głupoty pisali w gazetach." - Dałem im rozrywkę, bo nie mieli o czym pisać. Nie patrz tak - nie było cię tu, więc nie wiesz, jakie głupoty pisali w gazetach.
"- Jared, ale ty nie czytasz takich gazet." - dopisz przecinek.
"- O matko, ale wiesz, o co mi chodzi! Dzięki tej zagrywce jutro przeczytasz, jakiego masz kochającego brata." - przecinki dopisać.
"Chodź to może wydawać się dziwne to tak... mieszkamy razem." - między "choć" a "chodź" jest niezwykle istotna różnica - mylenie obu słówek jest niedopuszczalne. "Choć to może wydawać się dziwne, to tak - mieszkamy razem."
"Staramy się nie przeszkadzać sobie nawzajem ale Shannon! Och czasem mi brak słów na niego. [...] J Choć znając Tomo pewnie nie może się nas doczekać i zaraz wpadnie sam." - o co chodzi z tym "J"? Już nie rozumiem. "Staramy się nie przeszkadzać sobie nawzajem, ale Shannon! Och, czasem brak mi na niego słów. [...] Choć, znając Tomo, pewnie nie może się nas doczekać i wpadnie sam."
"[...] o moim opowiadaniu i stroju, z czego Emma niezmiernie się śmiała." - dopisz przecinek.
"[...] koncertowa reszta naszego bandu, czyli Tim i Braxton." - dopisz przecinek.
"Nie wierzę. Rzeź ty to przywiózł. Tim widzisz to, co ja." - "Rzeź"? Ostatnie zdanie brzmi jak stwierdzenie, a jak nic miało być pytaniem. Zauważyłam u ciebie taką właśnie tendencję - z wypowiedzi, która aż się prosi o bycie pytaniem, ty robisz zdanie twierdzące. "Nie wierzę, że to wszystko przywiozłeś! Tim, widzisz to, co ja?"
"[...] wszystkich, choć ciebie, młody..." - dopisz przecinki.
"[...] Antoine polecił mi ten klub ale gwarantuję spodoba się wam. [...] dokładne informację przez twittera. O 22 na miejscu." - Antoine polecił mi ten klub, ale gwarantuję - spodoba się wam. [...] dokładne informacje przez Twittera. O dwudziestej drugiej (dziesiątej?) na miejscu.
"Emmo, nie miej nam za złe, ale nie możemy cię zabrać. [...] Wogule nie zabieramy kobiet, panowie. Tak, to było do ciebie, Tomo, żona zostaje w domu." - dopisz przecinki. W ogóle.
"- Nie kłopocz się Shannon i tak mam na dziś inne plany, lecę na Florydę ale wy bawcie się dobrze. na pewno przeczytam o tym w gazecie, prawda Shannon?." - kropka po znaku zapytania jest niepotrzebna. "Nie kłopocz się, Shannon, i tak mam na dziś inne plany. Lecę na Florydę, ale wy bawcie się dobrze. Na pewno przeczytam o tym w gazecie, prawda, Shannon?"
"Nie chcę was wypraszać, ale wiecie... - och, ten mój brat i jego uśmiech." - dopisz przecinki. Źle zapisany dialog - "Och" dużą literą.
"- Dobra daruj sobie Shann i tak mieliśmy już spadać." - Dobra, daruj sobie, Shann, i tak mieliśmy już spadać.
"Oj, Leto!" - dopisz przecinek.
"Shannon był w domu zaledwie parę godzin, a już miałem ochotę go zabić." - dopisz przecinek.
"Co jak co ale tego mu nie daruję. Jak śmiał dotykać moje Blackberry i jeszcze nie chciał go oddać." - Co jak co, ale tego mu nie daruję - jak śmiał dotykać moje Blackberry?! W dodatku nie chciał go oddać!
"No powiedz mi co się stanie jak go dziś nie odzyskasz? Och zapomniałem, nie sprawdzisz facebooka? [...] chciałem mu wyrwać BB ale był szybszy, zgrabnie się obrócił a ja wylądowałem na sofie. Fuck!" - Samej końcówki komentować już nie muszę. "No powiedz mi, co się stanie, jeśli go dziś nie odzyskasz? Och, zapomniałem, nie sprawdzisz Facebooka? [...] chciałem mu wyrwać BB, ale był szybszy, zgrabnie się obrócił, a ja wylądowałem na sofie.
"- Jared, to się nazywa choroba! I się tak nie bulwersuj, bo ci wyskoczyła ta twoja żyłka pod okiem!" - dopisz przecinki.
"Rzeczywiście miałem tak jak się denerwowałem albo byłem pobudzony. - Już sobie wyobrażam co się tutaj działo jak mnie nie było." - Rzeczywiście, miałem tak, gdy się denerwowałem albo byłem pobudzony. - Już sobie wyobrażam, co się tutaj działo, gdy mnie nie było.
"[...] mam tam wszystko co pozwala mi funkcjonować. - nie wiedziałem co mam już mówić by przekonać tego głąba." -  [...] mam tam wszystko, co pozwala mi funkcjonować. - Nie wiedziałem, co mam już mówić, by przekonać tego głąba.
"[...] i z tego co przeczytałem to raczej nic już nie masz w planach." - i z tego, co przeczytałem, to raczej nic już nie masz w planach.
"- Och, i powinieneś zmienić dzwonek. - to było ostatnie, co powiedział i udał się do góry." - źle zapisany dialog ("to" dużą literą), brakuje przecinka, a poza tym - "udał się do góry"? To brzmi tak, jakby rozpostarł skrzydła i wzleciał w niebo. "Udał się na górę", "udał się na piętro"?
"[...] do wyjścia było jeszcze sporo czasu... trzeba było by się czymś zająć." - byłoby.
"Wcześniej nie miałem czasu, teraz mi się nie chciało ale ona mi nie odpuści, jak jej tego nie dam to sama po to przyjdzie." - Wcześniej nie miałem czasu, teraz mi się nie chciało, ale ona mi nie odpuści - jak jej tego nie dam, to sama po to przyjdzie.
"Jak miałem już coś napisać albo przejrzeć to wolałem usiąść w salonie albo ogrodzie." - Jeśli miałem coś napisać czy przejrzeć, to wolałem usiąść w salonie albo w ogrodzie.
"[...] to było w zeszłym roku w lipcu, a ja jeszcze nie zrobiłem z tym porządku!" - dopisz przecinek.
 "Miałem podobną fryzurę jak teraz, tylko krótsze włosy." - dopisz przecinek.
"Och, Shannon i ten jego garnitur!" - dopisz przecinek.
"Dopiero teraz przypomniałem sobie, jak mój brat komicznie wyglądał w zielonym kostiumie [...]" - dopisz przecinek.
"Suknia Vicky była prosta, ale niesamowicie szykowna." - dopisz przecinek.
"Dzięki moim znajomością zaprojektował nam ją Valentino [...]" - kolejny z listy najbardziej irytujących mnie błędów odhaczyłaś, gratulacje. ZNAJOMOŚCIOM.
"[...] do zdjęcia, o którym nie chciałem pamiętać." - dopisz przecinek.
"Choć nie było o tym głośno, to spotykaliśmy się." - dopisz przecinek.
"Wysoka, zgrabna, blondynka." - przecinek wyrzuć.
"[...] nie liczyłem na stały związek, ale poprosiłem, by ze mną poszła na ślub Tomo." - dopisz przecinki.
"[...] nie traktowałem jej poważnie, a ona chyba liczyła na coś więcej..." - dopisz przecinek.
"-Ej Jared nie mówiłeś, że myślisz o niej poważnie ale nie ma, co dobry wybór." - Jared, nie mówiłeś, że myślisz o niej poważnie, ale nie ma co, dobry wybór.
"Nie mówiłem, no nie myślę.[...] i podobała mi się, ale teraz..." - dopisz przecinki.
"- Oczywiście, to nie to o czym myślisz." - Oczywiście. To nie to, o czym myślisz.
"- Jared, nie jest to normalne, ale może to oznacza, że potrzebujesz się zakochać, a nie tylko przelecieć pannę." - dopisz przecinki.
"- Sory ale ja nie mam z tym problemu!" - mówiąc o potocznej mowie, takie "sory" właśnie miałam na myśli. "No wybacz, ale ja nie mam z tym problemu!"
"- Czego stoisz! Idź za nią, chyba że chcesz żeby zapamiętała cię jako dupka. - z osłupienia wyrwał mnie głos Shanimala." - Dlaczego tu jeszcze stoisz?! Idź za nią, chyba że chcesz, żeby zapamiętała cię jako dupka. - Z osłupienia wyrwał mnie głos Shanimala."
"No to oficjalnie: żegnaj, Jared." - dopisz przecinek.
"[...] był mój głupi braciszek, więc nie musiałem się tłumaczyć [...]" - dopisz przecinek.
"Znów spojrzałem na zdjęcie, przeszłość. Zebrałem wszystkie zdjęcia i ruszyłem do salonu, by włożyć je do albumu." - powtórzenie. Dopisz przecinek.
"Popatrzył tylko na mnie, ale nic nie powiedział." - dopisz przecinek.
"[...] ruszyłem do kuchni, by zrobić jakąś kolację. [...] po Blacberry, by poszukać szybko jakiegoś przepisu." - dopisz przecinki. Blackberry.
"[...] zacząłem wertować szafkę [...]" - wertować można książkę, jakiś słownik w poszukiwaniu danej informacji. Przeszukiwać?
"Coś do siebie mamrotałem, gdy wszedł Shannon." - dopisz przecinek.
"Nie zauważyłem go, co on oczywiście! wykorzystał." - Nie zauważyłem go, co on, oczywiście, wykorzystał.
"Zląkłem się (Sory, człowiek spokojnie szuka książki a tu go straszą!). - Coś ty taki starchliwy. O widzę, że kolację robisz, no to co będzie?" - patrząc na całość opowiadania, nadużywasz "no". I zdarza ci się zapomnieć o znaku zapytania. "Zląkłem się (Sory, człowiek sobie spokojnie szuka książki, a tu go straszą!) - Coś ty taki strachliwy? O, widzę, że kolację robisz. Co będzie?"
"A od kiedy to preferujesz "zielsko", co, Shanny?" - dopisz przecinek.
"[...] lubiłem się na nim odgryzać." - "na nim odgrywać" lub "mu dogryzać".
"Jest, znalazłem to, o co mi chodziło..." - dopisz przecinek.
"Shannon próbował zmienić menu, ale nie ma tak łatwo." - dopisz przecinek.
"[...] jesteś moim mistrzem gotowania, więc ja się zmywam." - dopisz przecinek.
"Uwielbiałem tą płytę i to, jak John śpiewał dla Yoko." - dopisz przecinek.
"Podziwiam go za to, jak pięknie potrafił śpiewać o miłość [...]" - dopisz przecinek. Miłości.
"Na nowej płycie chce przekazać więcej uczuć. Z tą myślą udałem się do kuchni." - chcę. Drugie zdanie możesz spokojnie skasować, tylko tutaj wadzi.
"[...] była już 21 czyli miałem nie całą godzinę." - [...] była już dziewiąta, czyli miałem niecałą godzinę.
"[...] mojego brata, więc dylemat był mniejszy." - dopisz przecinek.
"Masz rację, to światło tak oślepia. - odpowiedziałem [...]" - "powiedziałem" - Shannon nie odezwał się ani słowem, więc Jared nie mógł mu odpowiedzieć.Dopisz przecinek, a kropka wcale nie jest tutaj potrzebna.
"Oślepia mnie blask twej urody, bracie, stąd te okulary, ma się to wyczucie." - dopisz przecinek. Całość brzmiałaby zdecydowanie zgrabniej, gdyby "ma się to wyczucie" było oddzielnym zdaniem.
"Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo zbiegł już na dół." - dopisz przecinek.
"To co mnie zdziwiło to, to, że ten był dość ekskluzywny jeśli można tak powiedzieć." - Zdziwiło mnie to, że ten był dość ekskluzywny, jeśli można tak powiedzieć.
"Mimo, że wiedziałem czego się spodziewać nie byłem dziś zbytnio rozrywkowy." - Mimo że wiedziałem, czego się spodziewać, nie byłem dziś zbytnio rozrywkowy.
"Znają się od 10 lat a para są nieco krócej." - Znają się od dziesięciu lat, parą są nieco krócej.
"Gdy patrzę na nich, widzę dwójkę niezmiernie szczęśliwych osób i zastanawiam się, czy ja mógłbym tak." - dopisz przecinki.
"[...] która kochała by cię tak mocno." - kochałaby.
"[...] nie zniósłbym ograniczeń, dlatego się nie angażuję." - dopisz przecinek.
"Dręczy mnie to bo wszyscy mi to powtarzają: "kiedy ty sobie kogoś znajdziesz". - Dręczy mnie to, bo wszyscy mnie pytają: "kiedy ty sobie kogoś znajdziesz?".
"Chyba nie świadomie do tego zmierzam." - nieświadomie.
Rozdział siódmy
do póki - dopóki.
port folio - portfolio.
Rozdział ósmy
[...] jak zabawa z dzieckiem. A dokładnie z dwójkom." - dwójką.
Rozdział dziewiąty
"[...] śmiejąc się przy tym jak poparzona." - nie wydaje mi się, żeby poparzonemu było do śmiechu. Szalona?
potrząść - potrząsnąć.
Rozdział dwunasty
dowidzenia - do widzenia.
Rozdział trzynasty
Beach, please - rzecz jasna z wielką chęcią wyrzuciłabym ten zwrot z opowiadania, ale najpierw niech no cię poprawię: "bitch, please". Ta "beach" tutaj to plaża.
skąplikowane - skomplikowane
"[...] bo karze mi skopać tyłek." - karać - karze, kazać - każe.
Rozdział czternasty
zakuło, kuła, ukucie - wbrew wszelkim pozorem "kuć" i "kłuć" to nie to samo. Tobie najwyraźniej chodziło o to drugie, tak więc: "zakłuło", "kłuło", "ukłucie".
od ruchowo - odruchowo.
Rozdział szesnasty
na prawdę - naprawdę.
Rozdział siedemnasty
chodź by - choćby.
"[...] wojnę jako stoczono i wygrano?" - stoczoną i wygraną.
Rozdział dziewiętnasty
"[...] chciałabym dotrzymać ci tępa." - tempa.
Rozdział dwudziesty drugi
Chorwacki - przymiotników nie piszemy dużą literą.
Rozdział dwudziesty trzeci
"Zerwałam się na nogi i pędząc rozpędzona." - powtórzenie.
puki - póki.
Rozdział dwudziesty piąty
"próbowaliśmy na powrót ustabilizować nasz oddech." - nasze oddechy.
tzn. - parę razy już nam to zrobiłaś, ale, proszę, nigdy więcej skrótów.
Rozdział dwudziesty szósty
"Postanowił wywieść mnie na parę dni z miasta [...]" - wywieźć.
Rozdział dwudziesty siódmy
Niedopuszczając - "nie" oddzielnie.
Rozdział dwudziesty ósmy
Savoir-  vivre - po co te spacje po myślniku? Wystarczy po prostu "savoir-vivre", ewentualnie "savoir vivre".
Rozdział trzydziesty czwarty
kilku dniowym - kilkudniowym.
Rozdział trzydziesty piąty
oby dwoje - obydwoje.
[...] zakładając przez głowę koszulkę z logiem Ramones [...]" - logo. Ten wyraz się nie odmienia.
Rozdział czterdziesty drugi
Kilka razy napisałaś słowa typu "tobie", "ciebie", "cię" dużą literą. Niepotrzebnie.

Małe podsumowanie:
W późniejszym rozdziałach zatrzęsienie zdań w stylu "robiąc to, robiłam tamto" (przykład: "Wydychając szarawy dym, bawiłam się nim. Czując kojące działanie [...]". Co za dużo, to niezdrowo.
Literówki spotykamy na każdym kroku.
Przecinki są twoją prawdziwą zmorą. Zazwyczaj albo ich brak, albo stoją nie tam, gdzie trzeba. Przed "które" i "co" nie zawsze musi się pojawiać przecinek. Czasami robisz coś w stylu: "Zaklęła na widok opony, z, której ulatywało powietrze." albo "Póki, co nikogo tutaj nie znam.". W pierwszym zdaniu czerwonym kolorem zaznaczyłam, gdzie przecinek powinien się pojawić, w drugim przypadku za to jest on zupełnie zbędny.
Zdarza ci się źle zapisać dialog.
Całkiem często zapominasz o znaku zapytania i jakieś dziwy - niby zdania twierdzące - ci wychodzą.
"Om" i "ą" często ci się mylą, i to nie tylko na końcu wyrazu... ("skąplikowane" pojawiło się w tekście parę razy)
Liczby radzę zapisywać słownie.
Nie wiem, skąd się to u ciebie bierze, lecz często rozdzielasz wyraz, np. "do póki", "po prowadził", "nie wiele".
"Teraz to pasuję" i "[ja] Nie pasuje tutaj." Trzeciej osobie nagle dodajesz ogonek przy "e", a w pierwszej go nie ma. Powinno być na odwrót.
"Nie" z przymiotnikami pisze się razem.

Za te straszne pierwsze rozdziały jestem zmuszona odjąć sporo punktów, choć już pod koniec odnotowałam znaczną poprawę - tylko czasami miewasz jeszcze problemy z przecinkami (przy czym "co" jest najbardziej problematyczne).
(2,5/10)

Ramki:
O tym, co zawadza, mówiłam już w "Wyglądzie". Teraz skupię się na stronach.
Strona główna - standardowy odnośnik.
Bohaterowie - cóż, tutaj o gify i zdjęcia kłócić się nie będę, bo masz do nich prawo. Zdziwiło mnie to, że o pannie Lamie napomknęłaś gdzieś na szarym końcu, a przecież była kimś więcej, niż tylko postacią epizodyczną. Podobają mi się opisy, choć znalazłam w nich kilka błędów. Oto one:
"[...] jednak to wciąż za mało, by go określić" - postaw przecinek.
"[...] przyznanego przez magazyn People  , daleko mu do próżnego." - jakieś spacje zabłąkały się przed przecinkiem.
"Napięte relacje z apodyktyczną matką, sprawiły że [...]" - [...] z apodyktyczną matką sprawiły, że [...]
"Była w związku z francuską o imieniu Oriane [...]" - mieszkanka Francji to Francuzka - dużą literą i "z" w miejscu "s".
"Perkusista, bez którego z pewnością [...]" - dopisz przecinek.
"Stu procentowy jarosz [...]" - stuprocentowy.
"[...] jest najlepszym przyjacielem, jakiego można sobie wyobrazić." - dopisz przecinek.
"Po mimo, że potrafi dać popalić [...]" - pomimo że
"Teraz są nierozłączni, lecz czasami [...]" - dopisz przecinek.
"[...] dom jej i Tomo, schroniskiem dla zwierząt." - niepotrzebny przecinek.
"Jej siostra, Rachel, jest żoną [...]" - dopisz przecinek.
"Z czasem jej przebojowość i zwariowanie, zwróci Shannonowi w głowie [...] obojetny." - usuń przecinek. Obojętny.
"[...] nie dziwi ją, gdy ludzie przychodzą do niej po rady, bo lubi ich udzielać." - dopisz przecinki.
"[...] i stylem bycia, irytuje inne kobiety jak choćby Vicky." - [...] i stylem bycia irytuje inne kobiety, jak choćby Vicky.
"Australijka, bez której Jared zgubił by głowę [...]" - dopisz przecinek. Zgubiłby.
"[...] prezesem jego firm m. in VyRT, The Hive, etc. i przede wszystkim jego przyjaciółką." - [...] prezesem jego firm, między innymi VyRT i The Hive, i przede wszystkim, jego przyjaciółką.
"[...] na pracy w Mars Crew, nauczył ją podejścia [...]" - usuń przecinek.
"Oriane - francuzka, przyjaciółka Veroniki." - Francuzka.
Rozdziały - lista wszystkich rozdziałów, całkiem przejrzysta.
Polecane - za posegregowane linki masz plusa. Czarny kolor czcionki niezbyt dobrze leży na tak ciemny tle, zmień to.
Muzyka - w rozdziałach zazwyczaj zostawiasz informacje, skąd bierze się tytuł rozdziału, często też czytelnik dostaje linka do tej piosenki. Nie do końca rozumiem więc, po co ta zakładka.
O blogu - wiadomo.
O Mary - czyli o autorce słów kilka. Urocze zdjęcie.
Spam - a więc porządek na blogu zachowany.
(5/7)

Dodatkowe punkty:
A nie będzie.

***
45 punktów, co daje ocenę dostateczną. Choćbym się starała, nie mogłabym podciągnąć do czwórki, ale chcę, żebyś wiedziała, że z obecnymi rozdziałami na nią zasługujesz.
Życzę ci wytrwałości, bo widzę, że masz ambitny plan na sto rozdziałów. Nie przeholuj jednak, żeby w pewnym momencie nie zaczęło to przypominać jakiejś meksykańskiej telenoweli (setka rozdziałów to naprawdę morze tekstu).
Pozdrawiam!

I wiem, że ostatnimi czasy niezbyt żyłam na Ostrzu, ale wszystko wraca do normy. Powiedzmy, że miałam dosyć pracowite wakacje, a wrzesień, cóż, będzie chyba najbardziej lajtowym miesiącem w tym roku, więc postaram się zaległości nadrobić.
P.S.: Czytałam całą ocenę przed publikacją, jednak mam nieodparte wrażenie, że jakieś błędy mi umknęły. Za to przepraszam.
P.S.2: Czy jakaś dobra duszyczka mogłaby wytłumaczyć biednej niebodze, jak się w Bloggerze dodaje tabulatory do posta? Niby znalazłam kod 8#9; - ten jednak działać jakoś nie zamierza. Zapewne robię coś źle.

16 komentarzy:

  1. Przepraszam, ale oceny nie przeczytałam. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że chcę skończyć swoją ocenę dzisiaj (choć nie wiem, czy się uda), więc dlatego taki krótki komentarzyk. Jednak obiecuję, że w wolnej chwili przeczytam i zostawię stosowną opinię. :)
    Zapomniałaś o wyjustowaniu tekstu. ;p
    Oj, nie tylko Ty miałaś pełno roboty w wakacje... Ja zapewne będę miała zapieprz już od września. ;(
    Pozdrawiam, Nessa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo to nieprofesjonalne, ja wiem, ale muszę przyznać, że dosyć często zapominam o tym (chwila, czy ja kiedykolwiek o tym pamiętam? xd). Dziękuję za przypomnienie, zaraz poprawię.
      Ależ nie szkodzi, że nie przeczytałaś. Ja zazwyczaj jestem zupełnie na bakier z ocenami koleżanek, no, chyba że są to stażystki, o których losie mamy później decydować.
      Wydaje mi się, że mój wrzesień jeszcze taki zły nie będzie. Później, co prawda, zapowiada się mnóstwo roboty - trzecia klasa, testy, przygotowania do gimbalu, konkursy i olimpiady, gazetka szkolna, przyuczenie nowych dziewczyn do pracy w sklepiku... Plus praca w domu, bo jesień to czas wykopków, że tak powiem. Uch, koniec narzekania. Kiedy się rozkręcę, końca listy nie widać xd

      Usuń
    2. Taaa, justowanie tekstu - wyznacznik profesjonalizmu.

      Usuń
  2. Przede wszystkim na początku chciałabym podziękować ci za podjęty trud, poświęcony czas i profesjonalizm jakim się wykazałaś. Dziękuję. Czytając twoją ocenę, widzę, że zaangażowałaś się w moje opowiadanie i przeczytałaś, a ni tylko przejrzałaś.
    Przechodząc jednak do twojej oceny… Napis do belce stał się inspiracją dla tego opowiadania, dlatego tak dobrze pasuje. Jeśli zaś chodzi o adres bloga – kompletnie nie miałam pojęcia jaki powinien być, gdy zakładałam stronę. W tamtym czasie słuchałam notorycznie piosenki „Where is my mind” w wykonaniu Placebo i spodobało mi się ono na tyle, że tytuł stał się adresem. Dodatek „baby” był dlatego że samej frazy where is my mind nie mogłam wpisać i tak jakoś w końcu wyszło z tymi myślnikami. Teraz jest już ciężko zmienić adres, bo dużo osób kojarzy go właśnie tak, ale zobaczę co da się zrobić. Wiem, że spaliłam z adresem. Moja wina. ( + mam świadomość że nijak ma się do opowiadania).
    Wygląd… Zgadzam się w większości ze wszystkim. Teraz jak myślę nad tymi gadżetami, widzę, że masz rację i zastosuję się do twoich rad. W kwestii szablonu, może i jest troszkę pusty, ale mi się spodobał. Niedługo i tak myślałam by zmienić wygląd, więc postaram się coś z tym zrobić. Co do czcionek, takie były już w szablonie – nie chciałam kombinować, by nie przekombinować, ale może rzeczywiście się z tym pobawię. Spróbuję. Co do gadżetów po prawej stronie – nie prezentują się dobrze, bo szablon jest tak zaprojektowany. Poprawiłam już – na głównej będzie wyświetlał się jeden post. Dzięki za wytknięcie mi tego, bo nawet nie zauważyłam wcześniej.
    Treść… I mam ochotę uciec za łóżko i schować się tak, byś mnie nie widziała. Po pierwsze dlatego, że od momentu gdy zabrałam się za jakiekolwiek poprawki uświadomiłam sobie jak duży skok zrobiła. Przede wszystkim przez rok pisania bardzo zmieniła się moja psychika i nastawienie do tego wszystkiego. Gdy teraz wracam do tych pierwszych rozdziałów, aż wstydzę się, że tak… prymitywnie pisałam (to słowo pierwsze przychodzi mi na myśl). Wulgaryzmy jakich nadużywałam, te wszystkie wtrącenia językowe – jednym słowem bez ładu i składu w dodatku na poziomie gimnazjalnym. Ręce mi opadają i chcę płakać. Naprawdę wstydzę się tego początku i obrałam sobie za punkt honoru poprawienie tego! W dodatku gdy zaczynałam pisać, pomysł był zupełnie inny. Później ulegał kilkukrotnym zmianą – nie dziwię ci się, że miałaś wrażenie, że wszystko było pisane na odczepnego. Gdybym trafiła na ten blog i przeczytała pierwsze rozdziały – zniechęciłabym się. Z ręką na sercu. I to boli mnie jeszcze bardziej. Obecnie mam zaplanowaną całą historię do końca i co mnie cieszy, skończy się zupełnie nieprzewidywalnie ( a wymyśliłam to z moją przyjaciółką), żadne długo i szczęśliwie, żaden ślub, żaden pogrzeb. Coś nowego. Wiem o co chodzi ci z tymi wstawkami, wyrwanymi z kontekstu. Poprawiając postaram się to uwzględnić. I jeszcze jedno – wulgaryzmy, przekleństwa, mowa potoczna – mnie też strasznie kłuje w oczy i chcę to zmienić. Z poprawionych rozdziałów, zbędne rzeczy zostały usunięte. Kwestia Holy shit – to jest charakterystyczne powiedzonko dla Jareda i chcę by jako jedyne z wtrąceń językowych pojawiało się. Do reszty tak jak pisałaś, będę usuwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz kwestia omówionych rozdziałów… Dziękuję, że wytknęłaś mi to wszystko. Czytając twoją ocenę, wiem dokładnie o czym mówisz i zgadzam się. Kopiowany tekst, zdjęcia w tekście ( zmieniłam do nich zdanie i będę je ograniczać do minimum jednego), niewykreowane do końca postacie, pomijanie niektórych opisów, linki ( postaram się je pousuwać). Zbiorę swoją leniwą dupę i wszystko w końcu poprawiam. Przyrzekam, że jeśli zgłoszę się do ponownej oceny, nie poznasz tego opowiadania. Sprawa Lany – wyszła z niej zdzira? Może troszkę chciałam by taka była. Osobiście nie lubię jej osoby i to chyba przez to. Pomyślę, co mogę w niej zmienić, ale nie obiecuje wiele. Vicky - Veronica przyjeżdża do LA na początku sierpnia, a gdy Vicky ma we wrześniu poranne mdłości jest już w trzecim miesiącu ciąży ( sprawdzałam to jest mniej więcej w tym czasie) a w marcu ma już urodzić. Jeśli chodzi o ten wątek to chronologia jest zachowana. CZAS – miałam z tym problem, w pewnych momentach mi się mieszał, jednak od rozdziału 40 opowiadanie jest pisane wyłącznie w teraźniejszym. Wiem, że nie powinnam czegoś takiego robić, ale piszę mi się o wiele lepiej. Zaznaczę to w zakładce o blogu. Naprawdę nie chcę już wracać to przeszłego.
      W ogóle co do tego opowiadania to po przeczytaniu tej oceny utwierdziłam się w przekonaniu, że muszę radykalnie zmienić pierwsze rozdziały a może nawet napiszę je na nowo. Zgadzam się też z tym, że niepotrzebnie wyjawiłam od razu całą historię Veroniki. Nie wiem, co z tym zrobię jeszcze, ale dałaś mi porządnie do myślenie.
      W sprawie moich błędów – wynikają one z tego, że nie zawsze sprawdzałam tekst przed publikacją, w efekcie masa literówek. Przecinki – MÓJ ODWIECZNY WRÓG. Nawet jak staram się pamiętać, to nie wychodzi. W każdym razie odkryłam coś takiego jak sprawdzanie tekstu w Wordzie i to poprawia mi je! 
      Zapis dialogów już nauczyłam się ogarniać, przynajmniej tak mi się wydaje. Liczby od jakiegoś czasu zapisuję wyłącznie słownie – wszystkie inne poprawię.
      Jeszcze raz to powiem – jest mi wstyd za początek. Patrząc na niego z perspektywy roku, widzę całą niedoskonałość tego tekstu i mam ochotę go skasować. Dlatego podziwiam cię jeszcze bardziej za wypisanie mi błędów z rozdziałów i wytrwałość. Sama nie mam siły by zedytować tego bloga, więc nawet nie wiesz jak doceniam twoje zaangażowanie.
      Mam nadzieję, że odniosłam się do wszystkiego. A i przypomniało mi się jeszcze coś, właśnie teraz. Jared – kreacja jego postaci na początku. Kiedy zaczynałam, wydawało mi się to zabawne. Teraz widzę, że przerysowałam trochę jego miłość do telefonu i dziecięce zachowanie. Bardzo interesuje się zespołem, oglądam każdy VyRT z zespołem, tak samo jak większość wywiadów, czatów i on naprawdę momentami zachowuje się tak wielki chłopiec. Racja, zbytnio to podkoloryzowałam, więc to też będę chciała zmienić w początku ( poza tym który 40-latek mówi o swoim telefonie: The BlackBerry. The little, shiny BlackBerry rocks, because it's the first thing that I do in the morning, and the last thing I do at night. I think it's crawled into this piece of skin in the back of my head and laid babies. There are gonna be baby BlackBerries! Anyways, I think I have a message, so I better go. A o swojej obsesji : I use my Blackberry wherever I go. I almost can't put it down! There's a reason they call it a 'Crackberry'." )
      Cieszę się, że zauważyłaś postęp w najnowszych rozdziałach.

      Pozdrawiam cię ciepło :)

      + kocham ograniczenia w komentarzach xd

      Usuń
    2. Dziękuję za tak długą wypowiedź, bo to najlepsze, co oceniający może spotkać pod swoją oceną :) Poprawa jest niesamowita! I ja naprawdę jestem w stanie Ci wybaczyć zmianę czasu, skoro tak lepiej się pisze.
      Wiem, że może Ci być wstyd za te pierwsze rozdziały, ale nie zapominaj o tym, żeby być dumną z tych najnowszych, bo naprawdę masz z czego!
      Masz już stałych czytelników, a może jest ich jeszcze więcej, nie wszyscy muszą komentować. A zmiana adresu może nieść ze sobą różne konsekwencje... Zrobisz to, co uważasz za słuszne.
      Co do "Holy shit" - o tym akurat nie miałam pojęcia, przepraszam. :)
      Ostatnio i ja obejrzałam kilka filmików z Marsami (moja dobra koleżanka jest Echelonem i pokazała mi co nieco), więc faktycznie widziałam, że potrafią się zachowywać różnie xd Ale na początku wydawało się to nieco przejaskrawione, co sama słusznie zauważyłaś.
      I muszę Ci jeszcze powiedzieć, że bardzo Cię podziwiam za wytrwałość, z jaką piszesz to opowiadanie już od ponad roku. Jesteś konsekwentna w tym, co robisz i gdy już coś zaczniesz, to i skończysz. Chociaż próbuję, nadal nie mogę się w tym równać z takimi jak Ty :)

      Pozdrawiam bardzo marsowo.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Usunęłam powyższy komentarz, bo mi część wcięło, buu. Wszystko przez wstawiony w kilku miejscach wewnętrzny cudzysłów, który tym razem zamieniłam na tyldy:

    "ciekawy efekt, może smugi dymu, symbole, które wiążą się z twoim opowiadaniem" <= Smugi dymu, tona topazu, wyrastanie komuś z głowy, zegarki, kompasy, schody itp.? Jezu, jezu (nieczyt.)

    "Potrzebujesz wyszukanej czcionki." <= Najlepiej takiej kompletnie nieczytelnej, z efektem cienia. Hell yeah!

    "~Dorabiałem wtedy na zmywaku w pobliskim barze z chińszczyzną. Nie była to praca marzeń ale umocniła mój charakter. Mimo wszystko nadal lubię chińskie żarcie~. Po co Jared wspominał o chińskim jedzeniu - to pozostanie dla mnie zagadką." <= No nie wiem... Popracuj w nie końca czystej i uczciwej knajpie, może wtedy zrozumiesz to "mimo wszystko", skoro nie potrafisz wyciągać wniosków z przeczytanego tekstu. ;)

    "wyszła z niej niezbyt inteligentna jak na knucie intryg małpa." <= Brak przecinków oddzielających wtrącenie.

    "ficków" <= Ja przepraszam, ale to słowo pochodzi od niemieckiego "ficken"? Nie ma innego wytłumaczenia.

    "miał objętość typowego rozdziału." <= A to jest jakaś ustalona norma objętości rodziału?

    "W jaki sposób praca w barze z chińszczyzną umocniła charakter naszego Jareda?" <= Widać, że nie znasz życia. ;)

    "Że trawkę brali" <= Tego się nie "bierze", to się spala.

    "Czy wiesz, że wystarczy choćby niewielka ilość, by się uzależnić? A tego później nie da się już kontrolować. Nie ma odwrotu. Co do Shannona, to naprawdę dziwne, że - skoro brał coś jeszcze - nie wylądował na jakimś odwyku czy coś. Tego nie da się wyłączyć - raz sobie wezmę, a potem zrobię parę tygodni przerwy. Narkoman chce więcej i więcej. A ci tutaj, głupi smarkacze, próbują dla zabawy i nie ma to żadnych konsekwencji. Zero realizmu." <= Może to będzie dla ciebie szok, ale nie każdy narkotyk uzależnia od pierwszego razu. To zależy od wielu czynników. Wypadałoby wiedzieć, o czym się mówi. // Żeby nie było, że bagatelizuję lub propaguję. Jestem przeciwna.

    "Poza tym - choć tacy naćpani - pamiętają podejrzanie dużo.
    A Liz ma ponoć wprawę w prowadzeniu auta po narkotykach. Aha, kilka przejażdżek, parę rozbitych aut i kilku rannych i nasza Liz stała się naćpanym mistrzem kierownicy, tak? To jest niemożliwe." <= Tutaj to samo. Kojarzysz stan upojenia z tak zwanym "urwanym filmem". Organizm organizmowi nierówny. Naganne jest to, że wiele osób siada w takim stanie za kierownicę, ale nie każdy z nich rozbija się po drodze.

    "~Mieszkanie niesamowicie przypominało mi nasz stary dom.~ - I tutaj dobrze by było, gdybyś rozwinęła tę myśl: w czym przypominał?" <= Tutaj rozwinięcie myśli czy wspominanie byłoby dobre?

    "~Zawsze gdy tak leżę i wspominam, tym razem przypomniał mi się incydent z kupnem tego łóżka.~ O nie, kolejne wspomnienie!" <= A tu już złe?

    "czegokolwiek ," <= A co tu robi ta spacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. "Smugi dymu, tona topazu, wyrastanie komuś z głowy, zegarki, kompasy, schody itp.? Jezu, jezu (nieczyt.)" - Nie mówiłam o PRZEŁADOWANIU szablonu, tylko o jego upiększeniu. Coś delikatnego, nie można popadać w przesadę, absolutnie nie.

      "Potrzebujesz wyszukanej czcionki." <= Najlepiej takiej kompletnie nieczytelnej, z efektem cienia. Hell yeah!" - I tutaj też widocznie mnie nie zrozumiałaś. Nie to miałam na myśli, lecz zmianę tego Ariala (czy czegoś w tym stylu, co na blogu wtedy akurat panowało) na ładniejszą. I tutaj wcale nie mówiłam o nieczytelnych, w Projektancie Szablonów można znaleźć takie, które nie tracą na czytelności, a wcale nie są takie typowe.

      "wyszła z niej niezbyt inteligentna jak na knucie intryg małpa." <= Brak przecinków oddzielających wtrącenie." - A nie wydaje mi się, żeby w tym wypadku przecinki były konieczne.

      "ficków" <= Ja przepraszam, ale to słowo pochodzi od niemieckiego "ficken"? Nie ma innego wytłumaczenia." - "Ficków" jako "Fan Fiction". Niezbyt to fachowe określenie, ale w moim gronie tak się o nich zdrobniale mówi. Zmienię, obiecuję :)

      "miał objętość typowego rozdziału." <= A to jest jakaś ustalona norma objętości rodziału?" - Zajrzyj na kilka blogów z opowiadaniami. Czy widzisz tam rozdział o długości mniejszej niż strona? Nie. Ano właśnie, o to mi chodziło - przedłużała, byle tylko napisać nieco więcej, byle tylko tekstu nie było za mało.

      "W jaki sposób praca w barze z chińszczyzną umocniła charakter naszego Jareda?" <= Widać, że nie znasz życia. ;)" - Widać, że nie cytujesz całości. Prosiłam autorkę, by to sprecyzowała, czyli powiedziała na ten temat coś więcej: w jaki sposób ten jego charakter się umocnił?

      "Że trawkę brali" <= Tego się nie "bierze", to się spala." - mój błąd, idzie do poprawki.

      "Może to będzie dla ciebie szok, ale nie każdy narkotyk uzależnia od pierwszego razu. To zależy od wielu czynników. Wypadałoby wiedzieć, o czym się mówi. // Żeby nie było, że bagatelizuję lub propaguję. Jestem przeciwna." - Ależ ja o tym wiem. Tyle że w rozdziale była mowa o kokainie najwyższej jakości. A to JEST narkotyk ciężki, który uzależnia od pierwszego razu. Wiedziałam, o czym mówię, ponieważ ten akurat ustęp pisałam w czerwcu, zaraz po tym, jak przygotowywałam na biologię referat o narkotykach.
      "Kojarzysz stan upojenia z tak zwanym "urwanym filmem". Organizm organizmowi nierówny. Naganne jest to, że wiele osób siada w takim stanie za kierownicę, ale nie każdy z nich rozbija się po drodze." - Ironizowałam. Ale faktem jest, że Liz powiedziała, że ma już w tym [w prowadzeniu auta po narkotykach] wprawę. I to nie jest możliwe - fakt, można mieć szczęście i akurat nie doprowadzić do nieszczęścia, ale będąc pod wpływem nigdy nie ma się pełnej kontroli nad autem i o tym właśnie mówiłam.

      "Tutaj rozwinięcie myśli czy wspominanie byłoby dobre?" - nie chodziło mi wcale o wspominanie, raczej porównanie - te, dajmy na to, schody były tak samo skrzypiące, tamten zegar wyglądał podobnie, etc.

      "~Zawsze gdy tak leżę i wspominam, tym razem przypomniał mi się incydent z kupnem tego łóżka.~ O nie, kolejne wspomnienie!" <= A tu już złe?" - Gdybyś widziała ten rozdział w takim stanie, w jakim był on, gdy go oceniałam (a zdaje się, że autorka już go poprawiła, choć nie jestem pewna), to wiedziałabyś, o co chodzi: najpierw wspomnienie jednej sytuacji, później przez to jedno zdanie byliśmy z Jaredem, a za moment znów wspomnienie, zupełnie niezwiązane z tym pierwszym i nie wnoszące nic sensownego do opowiadania.

      "A co tu robi ta spacja?" - spacja się zabłąkała, też poprawię.

      Dziękuję za poświęcenie swojego czasu i pozdrawiam :)

      Usuń
  5. "jeśli dalsze części wyglądają podobnie to ja dziękuję" <= Brak przecinka przed "to".

    "tak spokojnie jak nasza Constance." <= A tu przed "jak".

    "momentów do tekstu.W tym rozdziale" <= Tu brak spacji.

    "Naszą Veronikę" <= Nasza to imię? Bo dlaczego miałabyś pisać to wielką literą, jeśli to nie jest nazwa własna. ;)

    "tą Anabelle" <= Może jednak "tę"?

    "Nie trzeba się przecież nad wszystkim rozwodzić, morze opisać, nad miasteczkami czy bogatymi posesjami już się nie rozwodzić." <= Czy ja widzę paskudne powtórzenie?

    "ja chcę tą sukienkę do ziemi, tą w kwiaty, i kapelusz." <= Może jednak "tę"?

    "błąd dla ludzkości." <= Bez "dla".

    "wpływek" <= wpływem

    "zatwierdziłą" <= zatwierdziła

    "Sory"; "Blacberry" <= Niewypomniane literówki.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Nie mówiłam o PRZEŁADOWANIU szablonu, tylko o jego upiększeniu. Coś delikatnego, nie można popadać w przesadę, absolutnie nie." <= Niestety, większość szabloniarek po usłyszeniu magicznego hasła "kilku symboli związanych z opowiadaniem", tworzy wypalające oczy potworki. Brrr. :/

    "Nie to miałam na myśli, lecz zmianę tego Ariala (czy czegoś w tym stylu, co na blogu wtedy akurat panowało) na ładniejszą. I tutaj wcale nie mówiłam o nieczytelnych, w Projektancie Szablonów można znaleźć takie, które nie tracą na czytelności, a wcale nie są takie typowe." <= "Wyszukanej" zabrzmiało niepokojąco.

    "~Ficków~ jako ~Fan Fiction~. Niezbyt to fachowe określenie, ale w moim gronie tak się o nich zdrobniale mówi. Zmienię, obiecuję :)" <= A ja nadal nie widzę w słowie "fiction" litery "k". ;) Jeśli już spolszczamy i odmieniamy "fic", to będzie "fików".

    "Zajrzyj na kilka blogów z opowiadaniami. Czy widzisz tam rozdział o długości mniejszej niż strona? Nie." <= Nie przeczę, że panna nie przedłużała celowo, a jednostronnicowy rozdział ma wystarczającą długość. Czepiłam się tego "typowego", bo nie ma odgórnie narzuconych norm. Naprawdę, różni ludzie różnie piszą, a więcej nie zawsze znaczy lepiej. Truizm. ;)

    "Ale faktem jest, że Liz powiedziała, że ma już w tym [w prowadzeniu auta po narkotykach] wprawę. I to nie jest możliwe - fakt, można mieć szczęście i akurat nie doprowadzić do nieszczęścia, ale będąc pod wpływem nigdy nie ma się pełnej kontroli nad autem i o tym właśnie mówiłam." <= Nie mogę się nie zgodzić, choć może chodziło o to, że skoro tyle razy jej się "udawało", to przestała dostrzegać ryzyko, poczuła się pewnie, stąd ta "wprawa".

    "Dziękuję za poświęcenie swojego czasu i pozdrawiam :)" <= Również pozdrawiam i służę pomocą. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Nie przeczę" <= *Nie twierdzę. // Muj Borze, potrzebuję kawy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze mi się przeglądarka buntuje i komcie dubluje. Zuo.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy