niedziela, 24 lutego 2013

[168] taveria

 Przepraszam, że milczałam tak długo. Ta ocena miała być gotowa jeszcze na styczeń, jednak niespodziewana awaria komputera pokrzyżowała moje plany. Teraz, z miesięcznym opóźnieniem, zabieram się do pracy. Obawiam się, że nie dam rady odrobić w tym miesiącu regulaminowych dwóch ocen, ale mam nadzieję, że jakoś mi darujecie. W końcu bez komputera nie miałam szans cokolwiek zrobić, prawda? Postaram się w marcu nadrobić zaległości, choć dużo mam innych spraw na głowie.
Koniec tych pogaduszek, przejdźmy do oceny.


Adres: taveria
Oceniająca: Chemical Rainbow
Autor: Marsy

***

Pierwsze wrażenie:
Adres podoba mi się bardzo. I nawet nietrudno mi się domyślić, czym jest owa "Taveria" - bo, to powiedziałam jeszcze przed odwiedzeniem bloga, jest ona krainą, w której osadzona jest akcja Twojego opowiadania. Od razu nasuwa mi się pomysł dotyczący jego fabuły - opowieści z życia mieszkańców Taverii? Cóż, niebawem dowiemy się, czy (i jak bardzo) się mylę. 
"(...) i niewinna zostanie poświęcona dla nikczemnego, a potem powróci, by go ocalić". A żebym to ja wiedziała, o co w napisie z belki chodzi. Nigdy nie byłam dobra z interpretacji. I nie znam fabuły opowiadania, a jedno ma z drugim związek na pewno. Chciałam odjąć pół punkcika za brak autora - bo, skoro cytat, to i jego twórca by się przydał. Ale, ale! Zawsze jest jakieś "ale" - w jednej z zakładek wyszperałam informację, że belkowy cytat jest fragmentem przepowiedni z prologu. Dobrze, w takim razie zwracam honor i niesłusznie odebrane pół punkta. 
Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. I szata graficzna zachęca, i sam adres. 
(10/10)

Wygląd:
Będę się zachwycać, a co mi tam! Co prawda miałam problem, bo, niestety, mój ekran rozdzielczością nie grzeszy, więc musiałam trochę manipulować przy ustawieniach przeglądarki, jednak ostatecznie mogłam obejrzeć (i przeczytać, bo tekst wcześniej mi ucinało) bloga w całej okazałości. Szablon jest wprost śliczny. Kolorystyka, dobór obrazków, sposób ich łączenia - wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, za co jego autorce należą się brawa. Co prawda miałam lekko mieszane uczucia co do miejsca, w którym sąsiadują ze sobą zdjęcia dziewczyny (jakoś za dużo rozmazało się tej po lewej, tak sądzę), jednak to tylko maciupeńki mankament, więc w sumie nie ma nic, czego mogłabym się uczepić. A szkoda.
Dobór czcionek i ich kolory są w porządku. Wszystko gra.
Od razu wprowadziłam się w taki... nastrój średniowiecza. Choć, muszę przyznać, nie do końca jestem pewna, czy to dobre porównanie: bo czy fantastyczne krainy obowiązuje nasz podział na epoki? Pozostańmy więc przy Taverii za czasów zamków, dworskich intryg, do bólu głębokiej religijności i (to już tylko moje przypuszczenie) zacofanego społeczeństwa - podejrzanie dużo takich blogów się do mnie zgłasza. 
(6/6)

Treść:
Na wstępie zgarnęłaś całkiem sporą sumkę punktów. Zobaczmy, czy i tym razem sprostasz moim wymaganiom. 
Tak się przyzwyczaiłam do spisu treści, że, wygodnicka ja, w pierwszej chwili nie zauważyłam Archiwum. Jak ja nie lubię archiwów!

Pod względem stylistycznym czasem coś zazgrzyta. Nie wszystkie takie miejsca w błędach wypisywałam, choć może powinnam. Co najczęściej mi nie pasowało? Szyk wyrazów był jakiś poprzestawiany, a przez to zdanie traciło. Czasem słowa nie były dobrane odpowiednio. Różne są tego przyczyny, niby niewielkie rzeczy, a jednak mogą szkody w punktacji narobić. I odejmę za nie punkty, a jakże.

Czasem mam wrażenie, że chcesz tak "podrasować" to swoje opowiadanie. Chcesz, żeby tekst był ciekawy (co jest jak najbardziej zrozumiałe), jednak pewne zabiegi sprawiają, że zaczyna mi to zalatywać tandetą. W dialogach (i nie tylko) teksty wyświechtane - wtedy, gdy rozmawiające osoby próbują grać, chcą być tacy... Super inteligentni? Mega niezależni? Wyzwoleni? Przybierają postawę WeźSpierdalajJaITakJestemOdCiebieLepszy i DoPiętMiNieDorastasz? Sama nie wiem, grunt, że to im nie wychodzi. Tekst zaczyna się robić pompatyczny, sztuczny, nieprzyjemny. Dokładnie tak opisałabym początek rozdziału siódmego.

Wygląd bohaterów? Na początku zawsze kolor włosów. Później, ewentualnie, oczy i wzrost, ale to tylko czasami A coś więcej? Człowiek czy człekokształtny bóg nie składa się tylko z włosów i oczu. I iluśtam centymetrowego wzrostu. Tu kształt nosa, tam parę zmarszczek, tu znowu jakieś znamię - nie mówię, żeby wszystkich opisywać bardzo szczegółowo, tylko rozrzucać takie informacje w tekście. Jednemu daj kształtny nos, a drugi niech ma kurze łapki, o.

Opisy miejsc są, aczkolwiek nie pojawiają się na każdym kroku. W sumie to dobrze, bo nie odczuwam przeładowania, choć czasami, przyznać muszę, przydałoby mi się parę słów więcej. Nie widzę z nimi większego problemu, więc mogę je pozostawić w spokoju.

Kreacja bohaterów... No, tutaj różnie bywa. Milena - w porządku babka. A reszta...? Delenowie - nie trawię ich w pierwszych rozdziałach, później jest z nimi coraz lepiej. Paweł - wredny typ, wiadomo. Mama - o, i tutaj mamy klasyczny przykład "jajka mądrzejszego od kury". Kreujesz swoją bohaterkę na mądrzejszą od matki, a z jej rodzicielki robisz, nie oszukujmy się, głupią kobietę, dla której tylko wygląd się nie liczy. Uch, jak ja nie cierpię takich zabiegów w opowiadaniach.

Powtarzałam to od dawna i coś czuję, że będę powtarzać jeszcze długo. Niekoniecznie lubię wymyślne imiona. Co dziwne (a może już nie? Niepokojąco często piszę to w ocenach), te u Ciebie nie przeszkadzają mi aż tak bardzo. Przynajmniej nie mam wrażenia, że zaraz język połamię przy ich wymowie. Jakoś zapadają mi w pamięć, nie są długie i nie mają mnóstwa udziwnień. Wielu autorów potrafi popaść z nimi w przesadę, Ty nie.

Akcję rozwijasz stopniowo, bardzo dobrze. Zdecydowanie zaciekawiasz, mogę się wciągnąć. Szczerze przyznam, że początkowe rozdziały nie zachwycały mnie, ale później, wraz z rozrastaniem się fabuły, zaczęło się robić ciekawiej. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.

Pomysł jest niezwykle interesujący i oryginalny, choć początkowo wcale mi się taki nie wydawał, zważając na ilość opowiadań fantasy, w których zamków, despotycznych władców i ich potomków jest od groma. A rebelii? A ileż to ja się o wojnach/potyczkach krwawych naczytałam! Sprowadzić pomoc z Ziemi? To już Cię wyróżniało. I fakt, że tym "kimś" z "mocą porównywalną do boskiej" jest... Dziewiętnastoletnia Milena, nasz matematyczno-fizyczny geniusz... Tutaj już byłam pewna, że drugiego takiego opowiadania nie znajdę. Za tę oryginalność masz dużego plusa. Widać, że masz na to dobry pomysł i konsekwentnie dążysz do jego zrealizowania. Oby tak dalej!

Kraina jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach - mitologia, geografia, prawa, obyczaje, a nawet miary i wagi - nad tym muszę się pozachwycać, bo widać, że włożyłaś w to dużo pracy. I efekty widać, a jakże.

Prolog
Skinienie ku oryginalności, czyli zaczynamy od...? Opisu przyrody, oczywiście.
Kyrion strasznie lubi podkreślać przynależność do rasy ludzkiej. 
I, cóż, obawiam się, że w kwestii nieszkodliwości owego chłopca Kyrion bardzo się myli...
Dobrze, teraz szczerze. Nie zwaliło mnie to z nóg, ale spodobało mi się wystarczająco, by z zapałem zabrać się za kolejną część.
Rozdział pierwszy
Mnóstwo gestów na raz, mnóstwo rzeczy bohaterowie robią, a co myślą, co czują? Tu Milena zaciska palce na swojej kawie i wpatruje się w swojego (prawie byłego?) chłopaka z wściekłością, na co on odgarnia włosy z czoła i spogląda na nią z nie mniejszą złością. I tak wciąż i wciąż... Myśli, ja potrzebuję myśli! Swoją drogą, Twoi bohaterowie strasznie lubią dotykać swoich włosów. Wszyscy.
O! Milena zacisnęła mocno powieki, zagryzła dolną wargę. Zaraz Kasia odejdzie, uśmiechając się pokrzepiająco najzupełniej pewna, że Mimi nie przejmuje się burzliwą rozmową z chłopakiem.
Nie wiem, czy w dobry sposób Ci to wytłumaczyłam. Być może nie do końca zrozumiesz, w czym widzę problem. Przepraszam, jakoś nie byłam w stanie ubrać tego w słowa. Po prostu kiedyś czytałam opowiadanie, a pewna polonistka, mama mojej koleżanki, zwróciła uwagę na to, że postacie zbyt wiele w nim robiły - non stop chrząkały, wierciły się, zmieniały położenie nóg, spoglądały tak i owak... Czy teraz wiesz, o co mi chodzi? 
Sposób, w jaki postanowiłaś wprowadzić element fantastyki - bo jestem pewna, że to cacuszko sprowadzi na bohaterkę kłopoty nie z tej ziemi (dosłownie nie z tej, bo taveryjskiej) - jakoś do mnie nie przemawia.
Stosunek ojca do Caspera bardzo mnie zastanawia.
Zbyt częste powtarzanie słowa "rodziciel"/"rodzicielka" zaczyna się robić niesmaczne.
Powiedziałaś, że rozdział wyszedł Ci "taki o". Trudno mi się z tym nie zgodzić. Oczywiście, nie mogę zaprzeczyć, że plasuje się powyżej średniej, ale do czegoś naprawdę, naprawdę dobrego jeszcze długa i kręta droga.
Rozdział drugi 
Syn jak młodsza kopia swojego ojca, jego siostra idealną kopią matki... Nie żyjemy w świecie klonów, droga pani. Nie lubię kopii przeraźliwie - bo to tak, jakbyś nie chciała się wysilić, nie chciało Ci się już stworzyć wyglądu opisywanych postaci, więc myślisz: "A co mi tam! Wykorzysta się tych starszych, niech no się na coś przydadzą!". Dobrze, skoro te nasze "kopie" koniecznie muszą być, to chciałabym chociaż wiedzieć, jak wygląda oryginał. Nie, żadna Tęczy fanaberia - to po prostu konieczność. 
Czasami chciałabym poznać imiona nowych postaci. A, cóż, na to muszę nieraz czekać dłuższy czas, tak jest właśnie w przypadku brata Penelopy.
I tak, ten rozdział był lepszy. Odnoszę wrażenie, że lepiej pisze Ci się w Taverii i o Taverii. Rzeszów już się, mam nadzieję, nie pojawi - w świecie rzeczywistym wychodzi Ci to znacznie słabiej. Wniosek? Fantasy to Twoja działka i na niej powinnaś się skupiać. Rzeszowa, innych miast, miasteczek i wsi na mapie Polski nie zostawiaj w spokoju, rób wprawki, o nich pisz do szuflady. A później, po tego rodzaju "ćwiczeniach" i ten świat prawdziwy wychodzić Ci będzie lepiej, tak sądzę.
Klasyczny zabieg - ciemność, a potem nagle budzisz się w równoległym świecie. Lubię to!
I zaśmiałam się triumfalnie, gdy jednak padło kilka słów o farbowaniu włosów na blond - wiedziałam, po prostu wiedziałam, że coś takiego się pojawi i, och, jakże ja lubię ten moment. Aż mi się na usta... na palce, przepraszam, cisnęła jakaś emotikonka, naprawdę z trudem się od niej powstrzymałam (no proszę, co to opowiadanie ze mną robi).
Rety szoł absolutnie wymiata! A więc był humorek? Był, odnotowuję. Od przebudzenia Mileny do samego końca rozdział lubię przeogromnie.
Rozdział trzeci
I tak oto poznaliśmy taveryjskie wcielenie Pawła - Paulina, syna Viktora. Pijaka, dziwkarza (?) i kto tam wie, co jeszcze. Tu mnie zaskoczyłaś, bo naprawdę nie jego się tam spodziewałam. Zobaczymy, czym nasz czarny charakter uprzykrzy życie Mimi.
Bardzo, bardzo często określasz bohaterów mianem "blondyn"/"blondynka". A że wszyscy Delenowie są blondynami, to określenie wydaje mi się bardzo nieprecyzyjne.
Tendencję do przesadzania masz - albo dialogów dużo, albo bohaterowie się tam u Ciebie wiercą strasznie. Jakoś nieproporcjonalnie dużo jednego albo drugiego w poszczególnych rozdziałach. Ten jest pełen dialogów.
Rozdział czwarty
O, i nawet zdarzył się opis przyrody. Nie za długi, jak dla mnie w sam raz. Gdyby tylko pojawiały się takowe odrobinę częściej... Naprawdę byłoby lepiej.
Muszę przyznać, że trochę się gubię. Zmieniasz narrację i nie zawsze od początku wiem, z kim jestem, z czyjej perspektywy oglądam wydarzenia w danej chwili.
Rozdział piąty
W tym miejscu, po miesięcznej przerwie, powróciłam do czytania. Nie wiem, czy po prostu wypadłam z rytmu, czy naprawdę w tym rozdziale było jakoś lepiej, ale podobał mi się. Nie działo się może wiele, przede wszystkim było sporo dialogów, ale nie miałam wrażenia, że zalewa mnie morze nowych wiadomości o Taverii, jej tradycjach, mitologii... Było w porządku, a ilość takowych newsów nie przekroczyła górnej granicy, więc nie miałam problemu z zagubieniem się w nawale informacji.
Zobaczymy, w jaki sposób dalej rozwinie się sytuacja między Mileną a Paulinem, który widocznie nie potrafi przyjąć odmowy. Z całą pewnością powiedzieć mogę, że do ślubu nie dopuścisz, ale jakie przeciwności losu spotkają ich po drodze?  
Rozdział szósty
Przemowa króla, zachęcająca raczej do obrony dynastii Delenów, aniżeli walki w swoim imieniu. To mi się wydało takie trochę egoistyczne i niekoniecznie dobrze przyjęłabym taką mowę na miejscu poddanych. Wiadomo, rodzina panująca bardzo jest ważna, ale władca powinien, w ramach dobrej dyplomacji, wmówić ludziom, że powinni to robić przede wszystkim dla siebie. To poskutkowałoby lepiej, przynajmniej z Ziemianami. Dobrze, nie jestem znawcą Taveryjczyków, może w nich jest więcej szlachetności i są w stanie poświęcić swój tyłek dla władcy, a nie w interesie własnym.
Rozdział siódmy
Gdzieś już wyżej wspomniałam, że nie podoba mi się bardzo początek rozdziału. Obie postaci traktują się tak... protekcjonalnie. Grają super inteligentnych i udają, że panują nad sytuacją. To mi się tak cholernie nie podoba. Gorszego miejsca w tym tekście nie mogę znaleźć, naprawdę. Udawane, teatralne chichoty, kpiny, ironia i to wszystko - za dużo. Po co się bawić w takie coś, skoro oboje wiedzą, że nie lubią się (choć to może mało powiedziane), nie trawią i nic się w ich relacjach nie zmieni. Takie zachowanie bardzo na pokaz, choć nie ma tego komu pokazać. Są sami. Czy nie mogliby zachowywać się normalnie, a nie przywdziewać jakieś sztuczne, paskudne maski? Braciszku, kochaniutki, robaczku... To takie sztampowe, nieoryginalne. Nie podoba mi się i już. Z kolei następna scena jest w porządku, zdecydowanie ratuje rozdział, który zaczął się dosyć zniechęcająco.
Pomijając niefortunny początek, zaczynam odnosić wrażenie, że każdy kolejny rozdział jest bardziej dopracowany, lepszy. Z czasem dodajesz je rzadziej, więc pewnie poświęcasz im więcej pracy. Tak jest zdecydowanie lepiej - rzadziej, lecz jakościowo zdecydowanie lepiej. Akcja dynamiczna i, chociaż często zmienia się perspektywa i przenosimy się kilka razy w różne miejsca, nie odczuwam tego jako przeładowanie i nie gubię się. Wcześniej byłam skłonna dać Ci mniej punktów, teraz moja ocena wzrasta.
Często powtarzasz taki wątek - pewna osoba dowiaduje się, że jej brat/siostra został zamordowany albo chce tą osobę uratować. Zawsze to samo, tylko postaci się zmieniają. I wiesz co? Myślę, że to jest nawet w porządku, to daje do zrozumienia dosyć wyraźnie, że rodzeństwo w Taverii jest ze sobą bardzo mocno związane.
Lubisz wprowadzać do tekstu dużo tajemnic z przeszłości. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wszystkie są ze sobą powiązane. Jednak, jeśli mam być szczera, jakoś za dużo tych tajemnic. Obyś niebawem zaczęła je stopniowo wyjaśniać, bo zacznie się czytelnikom wszystko gmatwać.
Rozdział ósmy
I proszę, teraz, jak się domyślam, ta sama boginka, która występowała na początku rozdziału poprzedniego, ukazała się i tutaj. Lecz w zdecydowanie lepszej wersji! Ten rozdział jest naprawdę dobry. Z ręką na sercu przyznaję, że mi się podoba.

Szczerze? Taveria sama w sobie jest świetnym pomysłem, jej dopracowanie mnie zachwyca.
Kreacja bohaterów miejscami kuleje. Chodzi mi tutaj przede wszystkim o mamę Mileny - ta nie wydaje mi się być wiarygodna. Sama już wiesz, dlaczego.
Opisów miejsc poproszę trochę więcej, ale nie popadaj w przesadę, to tylko kwestia kilku zdań.
Styl jest w porządku. Zgrzyta tylko czasami, lecz i tak lepiej dla Ciebie, aby te "zgrzyty" wyeliminować. Uważam, że jest na zadowalającym poziomie, ale, jak wiadomo, zawsze może być lepiej. 
(40/45)


Błędy:
Prolog
"Ale tam obok nich, jakby dalej, na ławce, siedzi sam chłopiec." - Ale tam, w ich pobliżu, na ławce, siedzi samotny chłopiec.
Rozdział pierwszy
"Milena zacisnęła mocno powieki, zagryzając mocno dolną wargę." - powtórzenie.
"Chyba tylko dzięki zdrowemu rozsądkowi swojego męża, nie wpędziła siebie i jedynej córki w anoreksję." - przecinek pasuje tu jak kwiatek do kożucha.
"Zalśnił w promieniach słońca, a w kamieniu, zdawało jej się, że zobaczyła jakiś obraz." - stylistycznie zgrzyta; Zalśnił w promieniach słońca, a w pewnym momencie wydało jej się, że zobaczyła w kamieniu jakiś obraz.
"Wszystkie jej myśli błądziły wokół wisiora, aż w końcu ze złością nie cisnęła go w głąb szuflady biurka." - gdyby było "[...] myśli błądziły wokół wisiora, dopóki nie cisnęła go ze złością [...]", wtedy jeszcze wyróżniony wyraz byłby na miejscu. Jednak obecnie powinien stąd czym prędzej zniknąć.
"Nie wiem, to był chyba z dwadzieścia wiosen temu." - było.
Rozdział drugi
"Nie po to to Terosi sięgnęli po ostateczną broń [...]" - niepotrzebne usunąć.
"Zamiast tego, obraz był nieco zamazany, jednak z każdą chwilą stawał się bardziej ostry." - niepotrzebny przecinek.
Rozdział trzeci
Gdzieś w połowie rozdziału czcionka zmniejszyła się o oczko. Taka uwaga, poprawić radzę.
 Rozdział czwarty
"Tak, jak rozkazał mu ojciec, wyruszył przed upływem godziny." - niepotrzebny przecinek.
"[...] gdy zaczynało świtać, napoili konie, bez słowa przeżuli swoje porcje mięsa i przebrali się w łachmany." - zbędny przecinek.
"Nie kiedy jednak nie chcemy jej dostrzec." - niekiedy.
"Powiedz mi jeszcze, co z tą boginią, co składała śluby czystości?" - KTÓRA.
Rozdział piąty
"Jako, że jest on Delenem, w grę wchodziło jedynie małżeństwo z jakąś wysoko urodzoną panną" - w tym wypadku przecinek jest niepotrzebny.
"Podróżuję wciąż między Taverią a Ziemią, zbieram informacje potrzebne Terosom i przekazuje je przełożonemu." - przekazuję.
Rozdział szósty
"Młody mężczyzna przywdziany w strój oficera Straży Królewskiej [...]" - "przywdziany" może być pewien element garderoby - w tym wypadku oficerski mundur - jednak mężczyzna niekoniecznie. Bardziej adekwatnym słówkiem jest tutaj "odziany".
"[...] starannie pielęgnował w sobie myśl o zemście, jakiej dokona, gdy tylko dojdzie na szczyt i zostanie prawdą ręką kapitana straży." - prawą.
"Młody mężczyzna przywdziany w mundur oficera Straży Królewskiej umarł cicho. I nigdy niedane mu było, by ktokolwiek zapamiętał jego imię." - z "przywdzianym" sprawa taka sama, jak kilka linijek wyżej; nie dane.
"Natomiast w tym momencie, jadąc na z Enazją na jednym koniu [...]" - niepotrzebne, usuń.
"A może stanąć na czele poprzeczników króla i swoimi cennymi radami zapewnić im zwycięstwo?" - popleczników może?
"[...] wszystkie domy były mocno oświetlone, na ulicach panował niesamowity ruch, a krzątający się tam ludzie, z jego perspektywy wyglądali jak pracujące mrówki." - Niepotrzebny przecinek.
Rozdział siódmy
"Na tle nocy trudno było rozpoznać, kim był [...]" - wstaw przecinek.
"[...] na jego nogach tkwił ciężkie wojskowe buty [....]" - tkwiły.
"To była niepierwsza noc, podczas której w ich domu rozegrał się dramat." - nie pierwsza; poza tym sądzę, że tak brzmiałoby lepiej: "To nie była pierwsza noc, podczas której [...]"
"Tato znowu zaczął wszystko Oksinowi wypominać, powiedział, ze nie będzie [...]" - że.
"Niech coś zje, umyje się, przebierze w ciepłe ciuchy." - wyjdzie na to, że się czepiam, ale zastanawia mnie fakt, że Karug zna słowo "ciuch". Niedawno była mowa o tym, że mieszkańcy Taverii nie zawsze rozumieją ten ziemski slang, a to słowo, bądź co bądź, z takiego pochodzi. To nie jest ewidentny błąd, tylko takie moje przypuszczenie.
"Wiedział, że gdy tylko Cante zorientuje się, jak bardzo młodzieniec jest przestraszony, odprawi go. A tego by zniósł." - z kontekstu poprzedniego zdania wynika, że "tego by NIE zniósł."
"Uwieź ich jak najdalej od siebie." - uwięź?
Rozdział ósmy
brak błędów.

Po sprawdzeniu wszystkich błędów przypomniało mi się, że gdzieś chyba znalazłam "taverskie złoto". Jako że zazwyczaj używałaś formy "taveryjskie", ten błąd wydał mi się znaczący. To mogło się znaleźć w piątym lub szóstym rozdziale, nie jestem pewna.
To Ci trzeba przyznać - jak na takie ilości tekstu, błędów nie ma dużo.
(8/10)

Ramki:
Opowieść - przenosi nas na stronę główną.
Bohaterowie - bardzo ciekawie zrobiona zakładka. Informacje treściwe, tylko tak dla przypomnienia - wiek, status, kilka najważniejszych informacji. Do każdej postaci jest również dobrana odpowiednia piosenka, która, jak to zrozumiałam, była inspiracją do stworzenia tego bohatera. Bardzo podoba mi się ta zakładka.
Skryba - czyli słów kilka o autorce, a także dane kontaktowe. Nic dodać, nic ująć. I też jestem umysłem ścisłym, aż by się chciało przybić piątkę!
Historia - czyli kulisy powstawania opowiadania.
Taveria - mitologia, geografia, obywatele, miary i wagi, obyczaje i prawa. Tak rozbudowanej podstrony jeszcze nie znalazłam. Niektórzy piętnują tak rozbudowane podstrony - bo te informacje powinniśmy zaczerpnąć z tekstu - lecz, według mnie, to doskonałe rozwiązanie. Nie będziemy się przecież przekopywać przez całe opowiadanie, by znaleźć odpowiedź na jedno nurtujące nas pytanie, prawda? Tutaj możemy przypomnieć sobie lub dowiedzieć się więcej o fantastycznej krainie.
Szlaki handlowe - tematycznie poukładane linki. Przy "katalogach" dwukropek pojawił się dwa razy, o ten jeden raz za dużo.
Archiwum - wiadomo. Ja jestem jednak zwolenniczką listy rozdziałów. Uważam, że taka opcja jest wygodniejsza dla potencjalnego czytelnika. Łatwiej jest wybrać coś z takiego spisu treści, niż przekopywać się przez Archiwum.
Wszystko przemyślane i dobrze napisane. Jedynym minusem jest według mnie zastosowanie archiwum zamiast listy, o której mówiłam. Rozdziałów nie jest dużo, więc takowy spis nie byłby tasiemcem ciągnącym się przez połowę tekstu rozdziału. A w razie, gdy postów przybędzie, można stworzyć podstronę i do tego.
(6/7)

Dodatkowe punkty:
"+": muzyka do... postaci, nie do rozdziałów. I to jaka! Muse, My Chemical Romance, Within Temptation, Billy Talent... Niezaprzeczalnie trafiłaś w me gusta. A ja, jako że muzykę bardzo lubię, nie mogłam tego nie docenić.  
"+": za dopracowaną z najdrobniejszymi szczególikami Taverię. Lubię przeogromnie, gdy autor tak dba o swoją krainę. I pracuje ciężko nad jej stworzeniem, a przez to samemu lepiej się w niej odnajduje. I potrafi lepiej o niej pisać. 
(2/3)

***
Uzbierałaś sumę 72 punktów, za co należy Ci się ocena bardzo dobra.
Szczerze muszę przyznać, że byłam zaskoczona - zazwyczaj, gdy oceniam bloga, punkty ujmuję to tu, to tam i dziwię się, że, choć blog zasługuje na, dajmy na to, piątkę, punktacja daje jedynie czwórkę. W Twoim zaś przypadku było odwrotnie - od pierwszej chwili blog oscylował pomiędzy zwyczajną czwórką a mocną czwórką - bo pierwsze rozdziały nie podobały mi się do tego stopnia, by uznać je za coś wartego stwierdzenia "bardzo dobre". Później jednak sytuacja się zmieniła, treść bloga była zdecydowanie lepsza. Za piątką zaczęło również przemawiać dopracowanie Twojego bloga, cały wysiłek, który włożyłaś w jego stworzenie. Teraz, po zapoznaniu się z całością, faktycznie uważam, że piątka pasuje jak ulał.
I cóż więcej mi pozostaje, jak tylko życzyć Ci udanej matury?
Pozdrawiam ciepło z zimnej wsi pod Lublinem!

4 komentarze:

  1. Na wstępie bardzo chciałabym Ci podziękować za ocenę. Wprawdzie Bułhakow mnie teraz wzywa, ale wprost nie mogę się powstrzymać od napisania tego komentarza teraz.

    Po przeczytaniu tak pochlebnych opinii dot. pierwszego wrażenia i szablonu, byłam przekonana, że dostanie mi się za treść. Ale przyznam, jej ocena mnie zaskoczyła.

    Wygląd bohaterów: trochę zbyt późno zorientowałam się, że używam wciąż tego samego schematu. Nie oszukujmy się - skupiona wciąż na akcji, pomijałam go. Zdaję sobie sprawę z tego, że to dość poważny błąd, mam zamiar się jednak poprawić. Prawda jest taka, że większość z bohaterów stanie twarzą twarz z Mileną - i to właśnie jej oczami będę się starała na nowo ich opisać, tak, by w głowach czytelników wreszcie uzyskali jakieś normalne kształty. Z drugiej zaś strony, nie jest to jedynie zabieg wywołany chęcią poprawienia błędów: Mimi za parę rozdziałów zacznie inaczej dostrzegać Taverię, naprawdę ją dostrzegać, dlatego muszę bardziej skupić się na opisach (nie tylko osób, ale też miejsc, co chyba jest moją piętą achillesową). No i przyznaję, to jest pewien styl mojego narratora trzecioosobowego, który zbyt utożsamia się z bohaterem, którego w danej chwili opisuję, nabiera cech narratora pierwszoosobowego, co, niestety, negatywnie wpływa na opis osób, które dana postać już zna. Z drugiej zaś strony, gdy chcę od tego uciec, czasem po prostu zbytnio odbiegam od uczuć bohaterów. Takie błędne koło.

    W zamierzeniu Delenowie mają być mafią w mafii. Trochę to toksyczne i może przewidywalne, ale znowuż nie każdy z nich na pierwszym miejscu stawia władzę. A co do mamy Mileny, to nie patrzyłam na nią w taki sposób. Szczerze mówiąc, nie miałam zamiaru ukazywać w jakikolwiek sposób przewagi Mimi nad jej matką - Renata Skalska miała być typową kobietą skupioną na swoim wyglądzie, ale też nie głupią trzpiotką. Myślałam raczej nad tym dobroczynnym wpływem rodziców na Milenę - dzięki matce, dziewczyna jest piękna, zaś dzięki ojcu inteligentna. Wiem, że te dwie cechy to już jedynie mały kroczek od stworzenia Mary Sue, ale obydwie wiemy, że Mimi jest zbyt tchórzliwa, spokojna i stateczna, by zostać Superwoman. No, ale ja nie o tym. :D

    Rozdział pierwszy - tak, myślę, że załapałam, zresztą już wyżej przyznałam się do tego potknięcia.
    I co jest nie tak z naszyjnikiem? Znaczy się, może faktycznie wybór Mileny, tylko dlatego, że podobała jej się ta biżuteria, a nie inna, wydaje się być głupim rozwiązaniem... Czy ja tego nie wytłumaczyłam? Och, no pewnie nie. Jak zwykle.
    Niestety, mam już taką manierę nieujawniania imion postaci. W sumie to nie wiem, skąd to się bierze. Ale napisałam imię brata Penelopy! Przecież go przeklęła! Pod koniec, bo pod koniec, no ale zawsze...

    Rozdział szósty: Kurczę, nie odebrałam w ten sposób apelu króla, ale teraz, gdy przeczytałam jeszcze raz ten fragment, widzę to. Nie wiem jednak, czy naprawdę muszę go przeredagowywać: Taveryjczycy są przyzwyczajeni do tego, że na tronie zasiada jakiś Delen. Ciągłość dynastii kojarzy im się ze spokojem i brakiem kłopotów. Wydaje mi się, że to przemówienie nie zostałoby źle przyjęte, gdyż ludzie obawialiby się innego władcy. Nie oszukujmy się, obecny król jest bardzo wygodny, zwłaszcza dla Terosów. I cóż znaczy ta garstka Karugów, którzy wywołali powstanie, w porównaniu z potęgą rasy Delenów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział siódmy: No ależ o to chodzi. Po prostu nie mogę się zgodzić z Twoją krytyką rozmowy Maihy z Panem. Nie wiem, czy mogę Ci to wytłumaczyć, nie ujawniając ukrytego sensu tego spotkania, bo nie jestem pewna, czy go dostrzegłaś. Chodzi o to, że... w ich naturę wpisana jest gra. Zwłaszcza, jeśli chodzi o Maihę. To najgorsza z bogów, ta, która wiecznie bawi się życiem innym, która czerpie z tego sadystyczną przyjemność. A wśród nieśmiertelnych nic nigdy nie jest jasne. To teatralna próba sił, oczywistość nie jest czymś, co może paść z ich ust. Nie wiem, jak inaczej mogę to określić. Niemniej jednak - masz pełne prawo mieć swoje własne zdanie na ten temat.
      Tak, tajemnic jest dużo. Tak, są ze sobą związane. I mam nadzieję, że uda mi się je stopniowo wyjaśnić.

      Cieszę się, że uważasz, że "Taveria" nie jest niedopracowana, bo to chyba jedna z rzeczy, których najbardziej się obawiam.

      Błędy: Czcionka w rozdziale trzecim już dawno poprawiona! ;) A co do reszty, przyznaję się bez bicia i, jak tylko znajdę chwilę, poprawię.

      Ramki: Myślę, że sprawa ze spisem treści to kwestia gustu, gdyż mnie osobiście on irytuje i preferuję archiwum.

      Cóż mam powiedzieć? Piątka cieszy, a jak, tym bardziej, że zauważasz poprawę. To chyba dla mnie najwięcej znaczy, bo wreszcie ktoś dostrzegł moje żałosne próby zastosowania się do dawanych mi rad.

      Jeszcze raz bardzo dziękuję za Twoją pracę, Twoje spostrzeżenia na pewno okażą się pomocne. A za życzenia dot. matury, to nie, żeby nie zapeszać.

      Pozdrowienia z tego nieudolnie opisanego Rzeszowa! ;)

      P.S. Przepraszam, jak zwykle, nie potrafiłam się zmieścić w jednym komentarzu...

      Usuń
    2. Jeśli o naszyjniku mowa, sam pomysł z biżuterią w porządku. Chodziło mi bardziej o to, że to było tak... chaotycznie opisane, trochę niezgrabnie i dlatego ten fragment do mnie jakoś nie przemawiał.
      Wybacz, tego rozdziału siódmego faktycznie tak nie postrzegałam. Teraz, choć może i tak nie do końca przemawia do mnie ta ich gra, przynajmniej widzę powody, dla których pisałaś tak, a nie inaczej. Dla mnie to po prostu był taki oklepany, sztampowy dialog między dwoma czarnymi charakterami, dlatego tak go skrytykowałam. Wiesz, przesłodzone gadki i sztuczna uprzejmość nasunęły mi taki wniosek.
      Ależ to bardzo dobrze, że nie zmieściłaś się w jednym komentarzu - masz swoje zdanie i się nim ze mną dzielisz, lepszego prezentu pod swoją oceną mieć nie mogłam ;)

      Usuń
  2. Omomom, widzę, że przynajmniej po jednej ocenie napisałyście, brawo! Myślałam, że jak będę robić podsumowanie będzie wielki 1 ocen. Świetnie by było. Macie szczęście - uratowałyście swoje tyłki *-*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy