wtorek, 8 stycznia 2013

[160] lustro-zludzen


Oceniająca: Chemical Rainbow
Autor: Shauu_

***

Pierwsze wrażenie:
Ten adres to po prostu strzał w dziesiątkę! Kiedy przeglądałam Wolną Kolejkę na Ostrzu i trafiłam na Twój... Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Stwierdziłam, że muszę, po prostu muszę ocenić właśnie Twojego bloga. Cytat również bardzo mi się podoba, choć nie do końca jestem przekonana co do tego, że da Vinci widnieje sobie w Informacjach, nie na belce. Niby dobrze, że jest w ogóle podany, ale... Widziałabym autora przy jego słowach. Za to taki malutki minusik.
Mam nadzieję, że moje początkowe zauroczenie nie minie, a wręcz przerodzi się w jeszcze większy zachwyt. Pożyjemy, zobaczymy.
(9/10)

Wygląd:
Może i szablon nie należy do tych najszykowniejszych, ale, szczerze powiedziawszy, taki mi tutaj pasuje. Ładnie, schludnie, przejrzyście - czyli to, co Tęcza lubi najbardziej. Menu nie jest naładowane niepotrzebnymi gadżetami, pod ręką mamy tylko to, co najważniejsze. 
Nagłówek w ładnych kolorach, estetyczny. Po prostu ładny. 
Wszystkie kolory są dobrze dopasowane, to samo jest z czcionkami. 
Jejku, to chyba pierwszy raz, kiedy naprawdę nie wiem, co więcej mogłabym napisać w tym podpunkcie.
 Nie mam nad czym marudzić i nie mam też za co wybitnie Cię chwalić. Wygląd jest estetyczny i od razu widać, że dbasz o bloga.
(5/6)

Treść:
Masz tendencję do wtykania w każde zdanie całego mnóstwa informacji. 
"Był jego giermkiem, zwykłym, młodym chłopcem o zielonoszarych oczach, rudej czuprynie i ciemnym, śmiesznym meszku pod nosem, któremu w głowie była wojaczka, turnieje, chwała i sława - nie głupie, stare, zakurzone księgi czy eliksiry, których większa część składała się z potu alchemika, jak sądzono." 
Z niewiadomych powodów aż tak mnie to u Ciebie nie raziło. Do czasu - im dłużej czytałam, tym bardziej byłam zmęczona (miejscami nawet zniechęcona) Twoim stylem. Zdecydowanie nie jest to opowiadanie, nad którym można siąść jednego wieczora i przeczytać całość.

Trzeba Ci przyznać, że umiesz oddać charakter  stworzonego przez Ciebie świata. Przemawia do mnie i sposób mówienia tych wszystkich ludzi, realia ich życia, to wszystko.
Na początku mało akcji. Bardziej skupiasz się na opisywaniu wyglądu wszystkiego, co się rusza (tego, co nieruchome również). Kilka pierwszych rozdziałów to po prostu opisy. Opisów mnóstwo, a nie dzieje się nic w temacie rozkręcenia fabuły. W trzecim rozdziale coś zaczyna się... może niekoniecznie dziać, ale przynajmniej wyjaśniać. Wiemy, że Cali martwi się o swoje dzieci, bo każde z nich to zupełne indywiduum i z każdym jest, że tak to ujmę, coś nie tak. Martwi ją najstarszy syn, niezwykle potężny magicznie, lecz skryty i zamknięty w sobie (swoją drogą, mam wrażenie, że coś jest z nim wyjątkowo nie tak. Czy słusznie mi się wydaje, że niebawem straci życie? Cóż, przekonamy się.)
Szczególnie w pierwszych rozdziałach bardzo brakuje mi uczuć bohaterów. Wiemy całe mnóstwo o wszystkim, co na zewnątrz, a jak to wygląda "od środka"?
Nie musisz opisywać wyglądu wszystkich! Bardzo, bardzo dużo uwagi poświęcasz aparycji swoich bohaterów. Z jednej strony to dobrze, ale nie można popadać w przesadę. W opisach staraj się pisać krótsze zdania i naprawdę nie zaszkodziłoby zrezygnować z jednego czy dwóch określeń, gdy w zdaniu jest ich pięć (i, co jest jak najbardziej w Twoim stylu, nawet większa ich liczba).
Powinnaś zachować jakąś równowagę pomiędzy opisami wyglądu bohaterów a miejsc. Mniej tych pierwszych, a tych drugich ociupinkę więcej. Myślę, że będzie lepiej.
A! I jeszcze taka sprawa - natura, krajobrazy. Co nieco o szacie roślinnej wiemy, ale popatrz na to tak:  przerysowujesz bohaterów (że aż od tego oczy bolą), całkiem mocno nakreślasz opisy wnętrz budynków, a co ze światem na zewnątrz? Co z łąkami, lasami, polami? Czego jest najwięcej, a czego najmniej? Jak wygląda zamek na tle nieba, a jak ta mała chatka stojąca w osamotnieniu? Co z typową dla tego regionu pogodą - chłodno, deszczowo, a może upalnie?
Brakuje mi tego wszystkiego.

Kreacje bohaterów przyzwoite, choć ich wiek mi nie pasuje - podczas lektury Twojego bloga wydawali mi się starsi. Aż się zdziwiłam, gdy przeczytałam, że Vilha i Aatos mają po jedenaście lat, a Amarylis trzynaście..
Vilhę polubiłam od pierwszych zdań. To taka trochę chłopczyca, nie bawią ją bale, tańce, śpiewanie i szydełkowanie. Bardziej ciągnie ją do broni i walki. Jest zbuntowana i niecierpliwa, w chwilach prawdziwej grozy jednak przypomina, że przecież jest tylko małym, przerażonym dzieckiem.
 Aatos na początku wydawał mi się lękliwym maluchem, jednak z czasem okazało się, że potrafi wziąć sprawy w swoje ręce i jest dzielnym chłopcem.
Amarylis jest zupełnym przeciwieństwem Vilhy - ona woli rycerzy poznawać na balach, nie na polu bitwy. Sprawić komuś łomot? Hmm, może pokonując go w bitwie na głosy.

Wszystko jest spójne i wyjaśnione. Kraina Twojego własnego autorstwa, szczegółowo dopracowana - niektóre (tylko niektóre, nad czym ubolewam) aspekty życia tamtejszej ludności, tradycje, rody, historia, geografia, szata roślinna... Jeśli wszystko to wymyśliłaś sama, chylę czoła.

Nie znoszę wymyślnych imion. Po prostu mnie odrzucają, cokolwiek bym czytała. Nie wiem, jak to jest z innymi, ale ja zawsze mam problem z zapamiętaniem ich i przez to zawsze robi mi się zamęt - bo nie jestem w stanie przyporządkować imienia do odpowiadającego mu bohatera. Nie przepadam za niektórymi imionami w Twoim opowiadaniu.

Nawet lubię Twoje dialogi, choć okazjonalnie panuje w nich wielki chaos (w takich chwilach mam ich niemal dosyć). Nie wtrącasz ich nigdy w niepotrzebnie. Nie mam wrażenia, że są pisane na siłę.

Oryginalne? Powiem tak: w Internecie zawsze było dużo opowiadań fantasy. Nigdy nie byłam w nich aż tak bardzo zorientowana, więc może wiele osób pisze historię podobną do Twojej. Niemniej jednak, na podstawie moich własnych doświadczeń z fantasy, mówię, że całkiem oryginalne - przynajmniej ja spotykałam się głównie z elfami, smoki były rzadkością, a na jedno i drugie jeszcze, zdaje się, nie miałam okazji się natknąć.
Nie mogłabym sobie wyobrazić Ciebie w gatunku innym niż fantasy. Ty po prostu, jako ta ryba w wodzie, czujesz się w nim bardzo swobodnie. I to widać.

Prolog
Pozytywnie zaskoczył mnie swoją długością - nigdy wcześniej nie natknęłam się na żadnym blogu na tak długi wstęp.
Sądzę, że wygląd bohaterów powinnaś zacząć opisywać dopiero w rozdziałach.
U wielu autorów zauważyłam tendencję do wstępów krótkich i tajemniczych, a już w ogóle najlepiej, gdyby ktoś kogoś zabijał - widocznie wychodzą z założenia, że im bardziej namieszane, tym większą wzbudza ciekawość potencjalnych czytelników. U Ciebie jest inaczej i to poczytam Ci za plus. Może nawet całkiem nieświadomie, stworzyłaś coś innego od reszty - bezkrwawy, żadnego bólu, ognia i łez - a mimo to bardzo mnie zaciekawiłaś.
Rozdział pierwszy
Sam początek rozdziału - dwa samotne smoki - spodobał mi się bardzo.
Co tu dużo mówić? To taki wstęp do całej historii. Już na samym starcie poznajemy bohaterów dosyć dobrze.
Wielkie przygotowania do ślubu... czyjego? No właśnie, to jedno z tych imion, których za cholerę nie mogę zapamiętać. Vihaegar? Tak, chyba coś w tym stylu. Dobrze, dobrze, jakoś te imiona przeboleję.
Rozdział drugi
Ślub (ze szczegółowo opisaną ceremonią) i wesele z naprawdę imponującym menu, jak na królewskie przyjęcie przystało. Wychodzi na to, że nieziemsko piękny pan młody i jego świeżo upieczona małżonka nie są do końca zadowoleni z mariażu. Mam nadzieję, że rozwiniesz ich wątek.
Rozdział trzeci
Sam początek jakiś taki nieskładny. Mam wrażenie, że przeskakujesz, za każdym razem pomijając kilka istotnych zdań.
I dialogi... W tym rozdziale większość rozmów jest prowadzona dosyć chaotycznie. Nie rozumiem, skąd ten bałagan, pośpiech, to wszystko. Z czasem, mniej więcej w połowie rozdziału, człowiek jakoś do tego przywyknie - wdroży się i przeczyta.
Faktycznie, nie oszczędzałaś na dialogach w tym rozdziale. Zresztą, nie dostrzegam do Ciebie tendencji w oszczędzaniu na czymkolwiek. Jesteś raczej tym typem, co to lubi się rozpisać, co czasami niekoniecznie wychodzi na Twoją korzyść.
Rozdział czwarty
Co my tu mamy? Wygląda na to, że coś się zaczyna dziać. Powoli, ostrożnie, wykluwa mi się coś dosyć... dziwnego. Dzieci ze smoczych jaj? To chyba niekoniecznie dobrze im wróży. Założę się, że cesarz chciałby się ich pozbyć. No właśnie... Niby straże chodzą za królewskimi dziećmi krok w krok, a jednak te latają po kuchni albo samotnie chadzają korytarzami... Na miejscu króla za taką "ochronę" przetrzepałabym owym strażnikom tyłki.
Rozdział piąty
No proszę! W tym rozdziale było już lepiej. Więcej dynamiki, więcej się działo. Opisów było zdecydowanie mniej, za co jestem Ci niewymownie wdzięczna.
Rozdział szósty
Dzieje się, dzieje. Nie narzucasz zbyt szybkiego tempa, to przychodzi naturalnie. Trochę przeskoczyłaś mi tu w czasie, ale jestem w stanie Ci to wybaczyć.
Tak jak sądziłam, Vihaegar miał umrzeć. A może wcale nie umarł? Może jakimś cudem wydostał się z zamku i uciekł tak jak reszta jego rodzeństwa? Przecież cesarz nic nie powiedział o tym, w jaki sposób go zabił, a jest to ten typ, który z chęcią pochwaliłby się takim osiągnięciem - w końcu zabić potężnego smoka to nie byle co.
Rozdział siódmy
Ma się wrażenie, że ten rozdział to jeden wielki zlepek snów. Niewiele działo się w świecie rzeczywistym, wszystko kręciło się wśród snów, dziwnych wizji... Z jednej strony rozumiem - bardzo osłabiona, zagubiona dziewczynka - może ma jakąś gorączkę, coś w tym stylu? Z drugiej strony jednak wydaje mi się, że za mało przebywaliśmy z małą w prawdziwym świecie.
Rozdział ósmy
Było w porządku. Sporo dowiedzieliśmy się o nadwornych tajemnicach...
Trochę zmęczyło mnie to, że Tamir nagle każdego poznaje od innej strony - takiego króla, dla przykładu - nie spodziewał się po nim tego i owego, a tu co? Niespodzianka! I tak powtarzało się to jeszcze w przypadku kilku osób.
Jako dobry mag chyba powinien wiedzieć snach małego Vihaegara, o wszystkim? Czy nikt nie ufał na tyle nadwornemu magowi, żeby podzielić się z nim taką wiedzą?
Rozdział dziewiąty
I ten rozdział bardzo lubię. Niczego mi w nim nie brak i nie mam wrażenia, że z czymś przesadziłaś. Po prostu idealnie wyważone, dobrze napisane... Nic dodać, nic ująć.

(34/45)

Błędy:
Często budujesz bardzo, bardzo długie zdania. Za długie. Sprawiają, że tekst miejscami wydaje się niespójny, chaotyczny. Popracuj nad tym, a wyjdzie Ci to na dobre.
Prolog
"Fakt, faktem tamtejsi alchemicy [...]" - Fakt faktem, tamtejsi alchemicy [...]
"[...] kremy śmiertelne i trujące, lecz i ratujące nie czasem życie." - śmiertelny i trujący - na jedno wychodzi; nieraz
"Byli to jednak najzdolniejsi i najlepsi w swoim fachu " - niepotrzebny wyraz.
"Lisek jednak nie był, ani mądry, ani cwany [...]" - zbędny przecinek.
"[...] zwykłym, młodym chłopcem, o zielonoszarych oczach [...]" - zbędny przecinek.
"[...] zakurzone księgi, czy eliksiry, w których większa część [...]" - zbędny przecinek i niepotrzebny wyraz.
"Tak mówiono i straszono dzieciom [...]" - albo "mówiono dzieciom" albo "straszono dzieci". Wybierz jedno.
"[...] nie mordowali by siebie [...]" - mordowaliby
"Nie znaleźliśmy jakichkolwiek śladów, ani nie wykryliśmy magii." - zbędny przecinek.
"[...] a nasze amulety magiczne importowane z Gerren, ani razu się nie zaświeciły [...]"  - to samo.
"[...] kopali groby, a nieliczni, ci najmłodsi, przetrwali [...]" - w tym miejscu powinien stać przecinek.
"[...] i spaliły wszystko, co znajdowało się na wyspie, Wyspie Snów." - tutaj przecinek powinien się pojawić.
"Sny były również ważne, jako, że widziano w nich przyszłość." - zbędny przecinek.
"Wszystkie znane nam teraz przepowiednie właśnie pochodzą ze Świątyni Snów [...]" - [...] pochodzą właśnie ze Świątyni [...]
"Ale kapłani, ci najwyżsi, widzieli [...]" - postaw przecinek.
"Z tego co wiem twoim, jak i pięćsetki innych Gwardzistów, zadaniem jest pilnowanie rodziny królewskiej [...]" - Z tego co wiem, twoim - jak i pięciuset innych Gwardzistów - zadaniem jest pilnowanie rodziny królewskiej.
" - Zatem. - Elf Ealenn wtrącił się nagle. - Po co królowi wojna, po co chce złamać pakt?" - Zatem - Elf Ealenn wtrącił się nagle - po co królowi wojna? Po co chce złamać pakt?
Rozdział pierwszy
"Miała na sobie zwykłą, prostą i ciemnobrązową suknie z wełny [...]" - suknię.
"Prawie, że na początku [...]" - w tym wyjątkowym wypadku przecinek jest zbędny.
"Roboty było, jak nigdy." - niepotrzebny przecinek.
 "[...] zawsze sprawiała się w roli żony i gospodyni [...]" - sprawdzała się.
"[...] i inne, wielkie rody to będą się czuły, jak w raju." - [...] i inne wielkie rody, będą się tu czuły jak w raju.
"I, o ile dobrze widziałem, jest to twoja matka i bracia." - postaw przecinki w obu miejscach.
"Mallians, ów życzliwy mężczyzna, był również nad zwyczaj inteligentny [...]" - tu wstaw przecinek; nadzwyczaj.
"Jego brunatne, i niemożliwie proste włosy zatańczyły" - niepotrzebny przecinek.
"Z oczami trawy, skropionej rosą." - to, co wyżej.
"A Vilka w ogóle się nie pojawiła [...]" - Vilha.
"Mądrość zamknięta w lazurowych oczach, intensywnych i żywych, jak wzburzone morze." - podumałam w tym miejscu przez moment i doszłam do wniosku, że powinnaś usunąć wyróżniony przecinek.
"Kto, jak kto, ale król potrafił rozmawiać z młodymi chłopcami [...]" - usuń mi stąd to cholerstwo, ale już!
"W szkole, biorącej za patrona boga Tora, będącego uosobieniem wojny i męstwa, mogli to osiągnąć." - niepotrzebny przecinek; wyjdzie na to, że się czepiam, ale wydaje mi się, że to bóg Thor.
"Nową lekcją była nauka jazdy konnej. Najgorszej i jednocześnie najlepszej lekcji." - ?
"Złożona z egzaminów [...], jazdą na koniu [...]" - jazdy.
"Lepiej jednak sprawiło by się z większą bronią..." - sprawiłoby.
"[...] i przewrócił delikatnie na ziemie [...]" - ziemię.
"Prawie, że krzyczała" - niepotrzebny przecinek.
Rozdział drugi
"[...] otoczonych różowo- pomarańczowym nieboskłonem. Pełnym błądzącymi chmurami, delikatnymi i zwiewnymi jak letni wiatr." - Pełnym błądzących chmur, delikatnych i zwiewnych niczym letni wiatr.
"Potrafił wyczarować wszystko, o czym Vilka mogła w rzeczywistości tylko marzyć." - Vilha.
"Uczył wielu rzeczy, pomagał jej i rozumiał ." - Uczył ją wielu rzeczy, pomagał jej i rozumiał.
"[...] arystokracko podkręcone, ciemne kosmki." - arystokratycznie? Boru zielony, pierwszą rzeczą, jaką wyobraziłam sobie przy "kosmkach" były te jelitowe z lekcji biologii. Niemiłe skojarzenie. Miałaś na myśli kosmyki, jak mniemam.
"Nie możesz przemienić mi tego na zwykłe ubranko?" - w.
"[...] i wyglądali jak dwie, małe żaby." - niepotrzebny przecinek.
"Wszyscy stali już w świątyni Malyssis, matki wszystkiego, co żyje, patronki małżeństw i rodziny, ubrani w najróżniejsze kolory." - Myślę, że wyróżniony fragment możesz sobie spokojnie darować. Dopisz przecinek i zdanie masz już gotowe.
"Dlatego każde dziecko, urodzone podczas pełni od zawsze uważane jest za szczęśliwe, nad którym opiekę roztaczają bogowie." - wypad z tym przecinkiem!; "a opiekę nad nim roztaczają bogowie".
"Każdy z nich przedstawiał trzynastu bogów, gdzie każdy posiadał atrybut." - Każdy z nich przedstawiał jednego z trzynastu bogów, wszystkich ze swoimi atrybutami.
"Choć był stary, lekko przygarbiony, a jego twarz porastały liczne blizny [...]" - blizny nie mogą, jak to napisałaś, "porastać" twarzy. Mogą ją "przecinać".
"Usłyszał również cichy i krótki chichot Vilki." - Vilhi. Zaczynam mieć podejrzenie, że niepotrzebnie wypisuję to jako błąd, bo być może "Vilka" jest zdrobnieniem imienia dziewczynki.
 "Trzynastoletnie Amarylis ubrana była w złocisto-kremową sukienkę, opinającą ładnie jej zgrabną talię na górze a, na dole puszczoną zwiewnie, pełną kokard, wstążek i cekinów w jasnoróżowym kolorze, pasujących do naszyjnika z pereł." - "[...] zgrabną talię na górze, a na dole puszczoną zwiewnie [...]". Długość niektórych zdań mnie przeraża.
"Każda niosła coś na ręce, zawinięte w białe chusty." - Każda niosła w ręce jakieś białe zawiniątko. (?)
"Choć panna wywołała lekkie poruszenie to prawdziwe zamieszanie i błyski wywołał nowoprzybyły młodzieniec." - Choć panna młoda wywołała lekkie poruszenie, prawdziwe zamieszanie wywołał nowoprzybyły młodzieniec.
"Ella z rodu Meegeratye, władczynią i panią ziemi Jagof [...]" - władczyni i pani.
"Darr, najwyższy kapłan w świątyni Malyssis, matki wszystkiego, co żyje." - dopisz przecinek.
"[...] zatańczonego w sposób pełen lekkości i powabu, zapewne dzięki następny tronu, Vihaegarowi." - dopisz przecinek; następcy.
"A powinna, w końcu było jej to własne wesele" - to było jej.
"a obecnie żonę króla państwa Figery, Jona Greya - jej męża i posiadacza niesamowicie uległego charakteru." - szczerze się zaśmiałam. Skoro babka jest żoną Jona, to oczywiste, że jest on jej mężem. Lepiej usuń mi stąd "jej męża". Reszta w porządku.
"Nim się obejrzał tańczył już na parkiecie, wśród poważnego króla Vincentusa [...]" - przecinek zbędny.
"[...] surowej i poważnej Elli o gładkich, blond włosach [...]" - niepotrzebny przecinek.
"[...] siedziała o spuszczonej głowie." - ze spuszczoną głową!
"Symon jej współczuł, jako, że był tylko nieśmiałym dzieckiem." - niepotrzebny przecinek.
Rozdział trzeci
"[...] złociste promyczki słońca otulały twarze pary, leżącej na szerokim łożu [...]" - niepotrzebny przecinek.
"Nie chciał zostać rycerzem, jak Aatos [...]" - to samo.
"[...] przyszły władca Ysteeria [...]" - Ysteerii?
"Rozchmurz się, mężatko." - cóż, według mnie to trochę dziwne, żeby mąż tak mówił do żony. Może "małżonko" brzmiałoby lepiej, co?
"[...] trzy młode służki, Alaję, Mayilkę i Emilię." - trzy młode służki - Alaję, Mayilkę i Emilię.
"Nigdy nie interesowały go żadne legendy, ani historia [...]" - niepotrzebny przecinek.
"Czy mógłbyś polać mi trochę wody z cytryną?" - podać.
"Hm, ładnie idą ci te czary, woda prosto ze źródełka?" - Hm, ładnie idą ci te czary. Woda prosto ze źródełka?
"Znów wrócił spokojny i opanowany wyraz twarzy, otoczony lśniącymi i wijącymi się jasnymi lokami." - w jaki sposób wyraz twarzy może być otoczony przez włosy? Idiotyzm niektórych sformułowań zaczyna mnie dobijać.
"[...] jako nieliczny wiesz, że sama mam trzydzieści lat." - jako jeden z nielicznych.
"Nie wiem, jak zresztą księgi, czy też była przetłumaczona czy nie." - Nie wiem, czy reszta księgi również została przetłumaczona, czy też nie.
"Opowiedz mi co wyczytałaś" - Opowiedz mi, co wyczytałaś.
"O coś, co muszą strzec [...]" - CZEGO.
"Bajka dla dzieci, aby były grzeczne." - Bajka opowiadana dzieciom, żeby były grzeczne.
"[...] a tłumaczenie emanowało jeszcze silniej. Mówili o czymś co niegdyś silne, stało się słabe." - a tłumaczenie emanowało nią jeszcze mocniej. Mówili o czymś, co, niegdyś silne, stało się słabe.
"Bał się, że zaczęli grać w dziwną grę, ale tę grę odczuwał od dawna." - Bez sensu. W jaki sposób mógł "odczuć grę"? Nie rozumiem tego zdania.
"- Na razie nic, mówiłem ci, że muszę uruchomić kontakty [...]" - Na razie nic. Mówiłem Ci, że muszę uruchomić kontakty [...]
"Jej upartość zniknęła w dniu ślubu [...]" - tej "upartości" jakoś nie mogę przełknąć. Może po prostu "upór"?
"Mają prawdopodobnie zaostrzone zmysły[...]" - WYOSTRZONE!
Rozdział czwarty
"Amarylis nie wiele myśląc [...]" - niewiele.
"Wybacz, Amarylis, ale idę na dłuższą podróż, do przyjaciół." - w.
"Później Amarylis nie wiedziała, co robić." - postaw tu przecinek.
"Po co dajesz prezenty, skoro zaraz je zabierasz!" - Po co dajesz prezenty, skoro zaraz je zabierasz?!
"[...] wyglądał bardzo biednie w porównaniu do stojących niedaleko, młodzieńców." - a idź mi z tym przecinkiem!
"Plunął na ziemie [...]" - ziemię.
"Teraz stał prawie, że niewidoczny, celując strzałą w cesarskiego dziesiętnika." - Teraz stał, prawie że niewidoczny, celując [...]
"Oczywiście, siedzi,o, tam, w kącie z Rogerem i Mikem, śmiało." - Oczywiście. Siedzi, o tam, w kącie, z Rogerem i Mikem, śmiało.
"[...] posyłając mu ukłonił i zdawkowy uśmiech." - ukłony i zdawkowe uśmiechy. (Jeden) zdawkowy uśmiech brzmi tak, jakby wszystkie razem miały... hmm, no nie wiem... jedne usta?
"Szkoda, że nie uratowali Gayi, nie wiem gdzie jest!" - Szkoda, że nie uratowali Gayi. Nie wiem, gdzie jest!
"[...] wszyscy zaczęli rozmawiać o bitwach ,mieczach, zbrojach [...]" - to niewielkie potknięcie na pewno wynika z gapiostwa i nawet nie jest takie szkodliwe, ale lepiej popraw.
"Szli w ciszy, co w ogóle nie pasowało do ich zwykle rozwrzeszczanych twarzy." - Twarz nie może wrzeszczeć, tak sama z siebie. Sformułowanie "rozwrzeszczane twarze" jest więc błędne.
Rozdział piąty
"Była chuda i brzydka, z wyblakłymi oczami i rzadkimi, ciemnymi oczami." - wyróżniony przecinek powinien pojawić się w tekście.
"Przestań się kłaniać, wstawaj, do góry, już." - Przestań się kłaniać. Do góry, już.
"Zabiję ich wszystkich, szczęściem, goście zdążyli odjechać w południe [...]" - Zabiję ich wszystkich. Szczęściem, goście zdążyli [...]
"Wiesz, co mówią elfy?" - postaw tu przecinek.
"Jest mnóstwo legend, nie powinieneś ufać starym baśniom spisanych przez elfów" - spisanym. I skoro stosujesz formę "elfów", nie "elfy", to w zdaniu powyżej powinno być: "Wiesz, co mówią elfowie?". To taka sama sytuacja, co u Tolkiena (tam nie było elfów, tylko właśnie elfowie)
"To nie jakaś ludzka, albo czarodziejska bajka [...]" - niepotrzebny przecinek.
"I nie obchodzi mnie, czy będzie to jej matka, czy mały brat." - poproszę wstawić tu przecinek.
"Nie patrz, och, proszę, nie patrz za siebie, gnaj za morze, za wąskie góry, za ciemne strumienie, za pełne lasy." - Nie patrz, och, proszę, nie patrz za siebie! Gnaj za morze, za wąskie góry [...]
"Powinnaś być już dawno w łóżko." - w łóżku.
"Podobnie, jak wcześniej [...]" - Panu Przecinkowi mówimy "do widzenia!"
"Zupełnie takie, jak jego" - stąd też proszę usunąć przecinek.
"To sen, prawda?" - wstaw przecinek.
"Wiem, gdzie są" - dopisz przecinek.
"- Potem nic już nie będzie takie same." - SAMO!
"Nie wiedziała, kiedy po jej policzkach spłynęły słone łzy [...]" - dopisz przecinek.
"A jeśli zaraz ze mną nie pójdziesz to może wydarzy się tu straszna tragedia, rozumiesz?" - A jeśli zaraz ze mną nie pójdziesz, może wydarzyć się tu straszna tragedia, rozumiesz?
"Nie zrobimy ci nic złego, tylko chodź z nami." - dopisz przecinek.
"Nie wiedziała, co ma powiedzieć" - to samo.
"Bo widzę, do czego on dąży." - i znowu.
"Mogę chociaż to zrobić po tym, co dla niego robiłem." - o, co za niespodzianka! Dopisz przecinek!
Rozdział szósty
"Miasteczko Eclair, liczące sobie dobre trzysta lat, jak zawsze prowadziło huczny tryb życia." - nie ma czegoś takiego jak "huczny tryb życia". Co najwyżej "rozrywkowy", choć i tak nie jestem przekonana co do stwierdzenia, że MIASTO prowadziło jakikolwiek styl życia. Może jego mieszkańcy?
"Gwar, hałas i wielkość tego miejsca [...]" - gwar i hałas to w zasadzie to samo.
"Jedyne miasteczko na kontynencie, mające więcej radości, niż cała Figera [...]" - usuń oba przecinki.
"Szeptali o rzezi, mającej swoje miejsce trzy tygodnie temu [...]" - dopisz ten jeden wyraz i wszystko będzie w porządku.
"Jednak nikt nie wiedział, jakie byłyby strony i komu mogliby zaufać." - wstaw przecinek.
"Takie rzeczy jednak bardzo interesowały znudzone i okrutne, piikkijskie kobiety." - niepotrzebny przecinek.
"Ale z tego co wiem to król Vincentus miał jesczcze jednego brata i siostrę." - Ale, z tego co wiem, król Vincentus [...]
"Miał brata, pamiętam, ale go to zabili w wojnie domowej [...]" - jego.
"W Piikki słońce bardzo powoli zachodziło, mogąc rozkoszować się promieniami dłużej, niż ktokolwiek inny." - i znów absurd. Słońce miało się rozkoszować swoimi promieniami, czy mieszkańcy miasta? Obstawiam to drugie, choć z kontekstu zdania wynika coś zgoła odmiennego.
"[...] ceniła sobie wiatry i deszcze, które tak lubiły nie spodziewanie tańczyć pod chmurami." - niespodziewanie.
"Zginiesz w sposób gorszy niż mogłoby ci marzyć!" - Zginiesz w sposób gorszy niż mogło ci się marzyć!
"Zamorduję cię, zwyczajnie zamorduję, ty szczury tchórzu!" - szczurzy tchórz? Do wymiany.
"Wszak nie wiem, czego w tobie jest więcej: smoka czy elfa." - dopisz przecinek.
"Strzeż się, synu wężów i cieni i pamiętaj co ci powiedziałem." - Strzeż się, synu wężów i cieni, i pamiętaj, co ci powiedziałem.
"Ciemność nieubłagalnie zalała niebo [...]" - nieubłaganie.
"Ale serce mnie ściska, jak widzę, jak się to dziecko trzęsie." - Ale serce mnie ściska gdy widzę, jak się to dziecko trzęsie.
Rozdział siódmy
"Słońce, choć niewątpliwie piękne, było jednak niebezpieczne." - dopisz przecinek.
"[...] wyrzucając bukłak, wypełniony do połowy wodą [...]" - ten przecinek jest zbędny.
"A nie miała nic, prócz maleńkiego łyczka wody." - przecinek out!
"[...] i Vilha nie wiedziała, czy to przez ten długi nos, czy sprytne spojrzenie czekoladowych oczu." - postaw oba przecinki.
"Krótkowłosy, z falą piegów na nosie i wiąziutkimi ustami [...]" - dołóż mi tu przecinek.
"Na dworze był jak przeciwieństwo jej ojca. On był dniem, a on nocą." - Który "on" był dniem, a który "on" nocą? Chociaż w kolejnym zdaniu pada wyjaśnienie, to i tak radziłabym choć jedno "on" wymienić.
"[...] Vincentus poważny i, zdawałoby się, surowy." - postaw oba przecinki.
"Wyobrażała sobie, że z każdym potknięciem ktoś próbuje złapał ją za nogę albo rękę." - złapać.
"Wobec tego biegła szybciej, niż powinna [...]" - niepotrzebny przecinek.
"Nie jechali długo w tak dzikim cwale, bo w chwilę później byli świadkami jak tysiące zbrojnych wchodzi do miasta, paląc, grabiąc, gwałcąc i mordując wszystko co stanęło na ich drodze." - Nie jechali długo tak dzikim cwałem, bo w chwilę później byli świadkami jak tysiące zbrojnych wchodzi do miasta - paląc, grabiąc, gwałcąc i mordując wszystko, co stanęło na ich drodze."
"Ile by dała, by nie czuć jej tak intensywnie." - dopisz przecinek.
"[...] pełną falbanek i małych perełek, wszytych w niektóre miejsca [...]" - niepotrzebny przecinek.
"To tylko próba, mówił ojciec, uśmiechając się radośnie, musiałem sprawdzić czy aby na pewno nadajesz się na wojowniczkę." - To tylko próba, mówił ojciec uśmiechając się radośnie, musiałem sprawdzić, czy aby na pewno nadajesz się na wojowniczkę.
"A potem podszedł tuląc ją bardzo czule, że w jednej chwili znowu zachciało się jej płakać, tak zupełnie bez powodu." - A potem podszedł i przytulił ją tak czule, że w jednej chwili znowu zachciało się jej płakać, tak zupełnie bez powodu.
"I przyszła królowa Ceacilia, jej mama, i była bardzo pięknie ubrana." - dopisz przecinek.
"A najgorsze było to, że nie miała siły by czarować, a nawet jeśli ja miała to nie miała pojęcia co mogłaby zrobić." - A najgorsze było to, że nie miała siły by czarować - a nawet jeśliby ją miała, nie wiedziała, co mogłaby zrobić.
"Nie wiele myśląc na temat roślin, o których się uczyła wraz z Malliansem i Dante [...]" - niewiele.
"[...] nie odzywając się znowu nic, a nic." - zbędny przecinek.
"W jednej chwili Vilha nie wiedziała, kto skacze wyżej; jej serce czy ona sama, bo popędzili w taki dziki cwał, że czuła, jakby krztusiła się powietrzem." - W tej chwili Vilha nie wiedziała, kto skacze wyżej - jej serce czy ona sama - bo popędzili tak dzikim cwałem, że czuła, jakby krztusiła się powietrzem.
"[...] jeden trzymał wodze konie, a drugiem z rąk wystawała kusza." - jeden trzymał wodze, a drugi miał w rękach kuszę.
Rozdział ósmy
"Nie liczyło się nic, prócz tego, by zamówić kolejną porcję i kolejną, i oddać się błogiemu stanu upojenia." - niepotrzebny przecinek; stanowi (albo "oddać się w błogi stan upojenia").
"Próbował nie myśleć o tym, że jego iluzję są wyniszczane, że żołnierzy zauważyli ich dziwną aurę i to, że nic nie działa lepiej właśnie na iluzje, niż deszcz." - Próbował nie myśleć o tym, że jego iluzje są wyniszczane, że żołnierze zauważyli ich dziwną aurę i że nic nie działa na iluzje lepiej niż deszcz.
"Mężczyzna skończył mu się przyglądać, odszedł kawałek dalej i usiadł na zydlu, stojącym obok łóżka, na którym Tamir leżał." - usuń wyróżniony przecinek.
"Znów wróciły złe myśli, bo chociaż wiedział, że pomógł dziewczynce uciec, to nie był pewny, czy poradziła sobie z dalszą drogą." - dopisz przecinek.
"[...] gdy nie poczuł na szyi swojego, ostatniego rzemyczka." - zbędny przecinek.
"Sam nie wiedział, do kogo mówi." - dopisz przecinek.
"Potężny sojusz, chociaż dziwię się strasznie, że między Jagof, a Cesarstwem w ogóle do takiego doszło." - niepotrzebny przecinek.
"Ale to przecież niż przy Aurellach, którzy chyba złotem srają." - nic.
"Króla Vincentusa i królową złapali, gdy spali, a resztę dzieci wybili." - Króla Vincentusa i królową złapano, gdy spali, a dzieci wybili.
"[...] gwardzistą Jego, przeklętej, Cesarskiej Mości." - oba przecinki są zbędne.
"A wiesz, gdzie te głowy wiszą?" - postaw przecinek.
"Jakim cudem pojawiłeś się tutaj i masz w ogóle coś wspólnego z królem?!" - znak zapytania by się przydał.
"Wszyscy czuliśmy, że szykuje się wojna, a i nikt nie miał wątpliwości, kto ją wywoła." - dopisz przecinek.
Rozdział dziewiąty
"Była najmłodsza z tej całej bandy, nie licząc jego, która go uratowała." - Z całej tej bandy, która go uratowała, była, nie licząc jego, najmłodsza.
"No oczywiście, że on dziękuję." - dziękuje.
"Uratowaliśmy mu życie spory czas temu, a ten nawet nam nie powiedział prawdy o tym, dlaczego go ścigali." - postaw przecinek.
"To trochę bezsensu, prawda?" - bez sensu.
"Nie wiem, czemu cały czas się mnie czepiasz, Lithiau." - dopisz przecinek.
"Za jakiegoś powodu powstrzymywał się od komentarzy, wolał milczeć, niż mówić [...]" - niepotrzebny przecinek.
"[...] widząc, że z wielkiego worku wypadają bochenki chleba [...]" - worka.
"Ale nie, ty musisz mieć te łagodne serce [...]" - to.
"Aatos w jednej chwili poczuł ogromne wyrzuty sumienia i sam nie wiedział, czymbyły spowodowane." - dopisz przecinek.
"Skoro tak, to po co te pytanie. Wiesz jakie są starsze panny." - Skoro tak, to po co to pytanie? Wiesz, jakie są starsze panny.

Twój styl ma to do siebie, że stawiasz całe mnóstwo przecinków. I błędów jest całkiem sporo, niestety...
Absolutnie odradzam czytanie artykułów o stawianiu przecinków! Przynajmniej mi wiedza w takiej formie do głowy nie wchodzi. Najlepszą metodą na niesforną interpunkcję jest lektura dobrej książki - takie jest moje zdanie i takie rozwiązanie Ci właśnie polecam.
(3/10)

Ramki:
Strona główna - po prostu odnośnik do strony głównej. Nie wiem, czemu inni tak tępią to rozwiązanie, według mnie jest przydatne.
Spis treści - po prostu spis rozdziałów, co tu dużo mówić.
Lustro Złudzeń - Czyli krótko o blogu. Opis treściwy, ciekawy.
Autorka - słów kilka o nadobnej Shauu_. Ja bym się jeszcze z chęcią dowiedziała, jakiej muzyki słuchasz. Taka moja sugestia, przynajmniej ja lubię się o tym dowiedzieć z opisu.
Figury grające - o bohaterach, jednak tylko tych, z których perspektywy wydarzenia były dotychczas opisywane. Trochę brak mi paru informacji o innych, równie ważnych, postaciach -  Vihaegar, Vincentus - ale to już Twoja sprawa.
Kontynent - czyli szczypta tego, czego nie lubię (geografio, ma "miłości") i tego, co lubię już trochę bardziej, czyli historii. Opracowanie tej krainy, przyznać to muszę, imponujące, chociaż mój umysł nie jest do końca w stanie przetrawić tych wiadomości. Co byś powiedziała na mapkę? Przekaz ten sam, ale o wiele bardziej przejrzysty. Chronologicznie ułożone daty najważniejszych wydarzeń - o tak, o tak! Tego od dawna mi brakowało na różnego rodzaju blogach.
Ulubieńcy - linki. Porządek tu jest, więc serce me się raduje.
SPAMownik - a tego już chyba nie trzeba tłumaczyć.
Porządek jest, kurz w żadnym kątku nie zalega. Maksimum punktów, innej opcji nie ma.
(7/7)

Dodatkowe punkty:
Raczej nic wybitnego, o czym bym już nie wspominała, nie ma.
(0/3)

***
58 punktów, dorodna czwóreczka.
Brawo!
Przepraszam, bardzo, bardzo przepraszam, że tak długo zwlekałam, ale (tak, trzeba na coś zrzucić) wszystko przez święta i strasznego lenia, który opanował mnie na dobrych kilka tygodni. Poprawię się, naprawdę!




8 komentarzy:

  1. Co do autora na belce to nie wiem czy wiesz, ale Blogspot nie ma tak jak onet nieograniczonej liczby znaków na belce (limit to 100 znaków), więc w wielu przypadkach autor po prostu się nie mieści. Tak tylko informuję :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie wiedziałam.
      W takim razie najmocniej przepraszam autorkę, mój błąd ;)

      Usuń
  2. Ok, mnie też zauroczył adres *-*
    Ale wracając do treści, przeczytaj ją jeszcze raz, bo zauważyłam wiele powtórzeń. A właśnie, napisałaś raz, że się zdziwiłaś o wiek, to nie rozumiem, czemu powtórzyłaś to jeszcze raz troszkę niżej? Może po prostu zapomniałaś - nie wiem. Mogłabyś to poprawić.
    Jeszcze jedno - narzekałaś tylko z przesadą opisów, a dziewczynie odebrałaś 11 punktów? Dlaczego? Bo za bardzo nie wiem. Wydaje mi się, że to też powinnaś uzupełnić.
    Ocena jak najbardziej mi pasuje, tylko tam kilka niedociągnięć :D

    Lol, ja mi się nie chce pisać ocen... Coś czuję, że na końcu miesiąca będzie u mnie wielkie ZERO. Tym bardziej, że wyjeżdżam w sobotę na dwa tyg. (ferie). Także już się usprawiedliwiam XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko opisy, ale też zdania o monstrualnych rozmiarach (aż się można było w nich pogubić). Wytykałam jej też to, że opisów przeżyć mało i przeróżne drobne niedociągnięcia. Tekst nie był pierwszej klasy i nadal obstaję przy tym, że na tyle właśnie punktów dziewczyna zasługuje.
      Ups! To o wieku - zapomniałam wykasować, cała ja. Już poprawiam. I powtórzenia... A przecież czytałam ocenę przed publikacją...

      Usuń
    2. Nie, nie, ja nie mówię, że ona nie zasługiwała na odjęcie tylu punktów, raczej chodziło mi o to, że przeczytawszy ocenę, nie miałam pojęcia czemu tylko odjęłaś, o? Chyba już rozumiesz, o co mi chodzi :D

      Usuń
    3. Droga chemiczko, te monstrualne zdania... Może właśnie to razi szanowną panią D. w Twoich wypracowaniach? :D Co prawda kiedy czytałam Twoje teksty nic takiego nie rzucało mi się w oczy, ale w końcu wypracowań mi nie pokazywałaś... XD Nie szkodzi, że to było dawno, teraz dopiero mi się tak przypomniało

      Usuń
    4. Poison, uwierz, tutaj zdania były zdecydowanie dłuższe niż te, które ja konstruuję. I nawet pani D. by to przyznała, tak sądzę ;P

      Usuń

Obserwatorzy