sobota, 3 stycznia 2015

[272] bogini-aeis

Autorka bloga: Royal Bee
Autorka oceny: Marta

– Hej, bogini, już pora – rzekł młody kapłan, wyraźnie podenerwowany rozmową ze starcem. Jak miał się radować, skoro cała ta inscenizacja była jedynie mydleniem oczu w celu ratowania własnej skóry! Nikt poza nim samym i półprzytomną w tym momencie nastolatką nie zdawał sobie sprawy z faktycznej wagi tej absurdalnej sytuacji. Żadna Aeis nie pojawiła się w Ardmorze, żadna bogini nie obdarzy łaską swoich najwierniejszych sług. W dodatku coraz bardziej irytował go fakt, że sama zainteresowana przestawała podchodzić do sprawy na poważnie.
– Daniel... Ale ja mam brązowe włosy – odparła nieobecna dziewczyna, jakby była szczerze zaskoczona tym faktem. – A Aeis była blondynką.
Chłopak powoli nabrał powietrza, aby się uspokoić. W końcu Julia to tylko zwykła nastolatka, w dodatku częściowo naćpana tutejszym specjałem. Ma prawo nie wiedzieć, nie domyślać się, zadawać pytania, upewniać się na wszystkie sposoby oraz czynić pseudobłyskotliwe spostrzeżenia.
– Twoje ciało to tylko pojemnik na boską duszę. Aeis może przybrać dowolną postać, ale przyjmuje się, że bogom najprościej wcielać się w już istniejące osoby. Masz być Julią, w której nagle obudziła się bogini. Zawładnęła twoją duszą i stopniowo ją pochłania. Rozumiesz?
– Nie do końca. Ale łapię ideę – rzuciła beztrosko, cały czas wpatrzona w ścienne odbicie. W swoim obecnym stanie była skora uwierzyć, iż naprawdę weszła w nią dusza Aeis, i to bogini będzie teraz wygłaszać przemowę, a nie jej marna naśladowczyni. Kto naprawdę spoglądał na nastolatkę z kamiennego lustra? Po której stronie stała prawdziwa Julia? Szczęśliwie dziewczyna nie była teraz w stanie nad tym kontemplować. – Chodźmy – odparła śmiało, a Daniel odetchnął z ulgą.

[Aeis: Fałszywa Dusza by Royal Bee, fragment rozdziału VI]

Pierwsze wrażenie: 9/10 pkt

Adres, belka, ogólnie.
 
   O rany. Pierwsze wrażenie jest tak silne, jakbym nagle mocno cofnęła się w czasie i wylądowała przy jakiejś piramidzie w Sakkarze (bo ze starożytnym Egiptem kojarzy mi się imię Aeis)! Dodatkowo widzę, że lektura Twojego bloga nie będzie przysłowiową przygodą na jedną noc, gdyż blog sprawia wrażenie przemyślanego portalu do równoległego świata. Troszkę jestem zawiedziona minimalizmem wyglądu i brakiem jakieś takiej obezwładniającej mocy bijącej z nagłówka, jakichś mocniejszych kolorów – o tym jednak wypowiem się szerzej za chwilę.
   Bardzo chwytliwy jest adres oraz tytuł cyklu: Aeis: Fałszywa Dusza. Ze względu na to, że jest to bardzo unikatowa fraza, odpuściłaś sobie pazurki w napisie na belce (Aeis: Fałszywa Dusza ~~ opowiadanie fantasy) – a szkoda, o jakiś dobry cytat po łacinie mogłaś się pokusić.
   Po przeczytaniu garści wstępnych informacji na temat bloga, nazwy i opowiadania, które na nim publikujesz, jestem pewna, że nigdy czegoś podobnego nie czytałam, więc chętnie to zmienię – choć nieco obawiam się tego, co zastanę, zważywszy, że na przestrzeni paru pierwszych rozdziałów diametralnie pozmieniałaś koncepcje. Tak czy siak, miło będzie poczytać o kimś, komu przytrafiają się niebywałe rzeczy, ale kto pozbawiony jest perfekcyjnego wyglądu oraz superzdolności tak bardzo, jak to tylko możliwe. Podjęłaś się wyzwania, a ja przybywam, by ocenić między innymi, jak mu podołałaś. To co, zaczynamy? 

Wygląd: 4,8/6 pkt

Nagłówek, szablon, czcionka, przejrzystość, ogólnie.
 
   Nagłówek utrzymany jest w tonacji niebiecko-czarnej, przedstawia ciemnowłosą dziewczynę w jasnej szacie, przyciskającą dłonie do piersi, na tle rozświetlonych niebieską poświatą murów, w tle są też jakieś drzewa; w oczy rzuca się jednak przede wszystkim charakterystyczny, biały, nieco runiczny w stylu napis: AEIS | FAŁSZYWA DUSZA. Ten napis właściwie koncentruje w sobie klimat bloga – uważam, że więcej grafiki i kolorów w całym polu szablonu mogłoby ten efekt umocnić w sposób wyjątkowy, bo ta biel ze srebrną czcionką powoduje, że czuję się tak, jakbym czytała kartkę świąteczną albo dyplom – nici z poprzedniego mi(s)tycznego wrażenia, Moja Droga...
   Wykorzystałaś szablon kafelkowy: na głównej karcie pojawiają mi się najnowsze wpisy, niżej odnajduję shoutbox, licznik odwiedzin i archiwum, między nagłówkiem a kartą główną umieściłaś panel z ramkami: strona główna, spis treści, informacje, autorka i linki, po prawej stronie stworzyłaś też panel na szybko i ramki: słowem wstępu, ostatnio dodane oraz obserwatorzy. Wydaje mi się tak na pierwszy rzut oka, że trochę dużo tego wszystkiego, choć jest parę bardzo dobrych elementów.
   Czcionka wielkością jest dobra, podoba mi się styl tej we wpisach. Kolorystyka – wypowiadałam się wyżej także a propos tła, proponuję rozważyć obie te kwestie łącznie.
   Przejrzystość jest zachowana. Tekst jest akapitowany, można ewentualnie rozważyć zmniejszenie wcięć oraz odstępów między partiami tekstu.
   Ogólny wygląd bloga wskazuje na staranność i schludność oraz rozsądek Twój jako Autorki, zabrakło mi jednak większej mocy i odrobiny zabawy graficznej, tym bardziej, że to Twój fach i pasja. Tematyka tego bloga stawia pewne specyficzne wymagania co do wyglądu bloga; do ich realizacji trochę, w moim odczuciu, brakuje.  

Treść: 45/45 pkt

   Dotąd opublikowałaś prolog i dziewięć rozdziałów opowiadania, które stanowić ma próbę połączenia popularnych we współczesnej literaturze dla młodzieży schematów z Twoim zamiłowaniem do mitologii oraz z Twoją – jak mniemam, bujną – wyobraźnią. Główna bohaterka, Julia, podążając za swoją nieudaną randką ma trafić do świata równoległego i zostać w nim ogłoszona inkarnacją starożytnej bogini
   Muszę powiedzieć, że ogromnie podobał mi się prolog. Jest krótki, ale bardzo intensywny i ciekawy, ma w sobie jednak zarazem pewną lekkość i nutę dowcipu (trudno mi wyjaśnić dokładniej, dlaczego takie odniosłam wrażenie, ale wierzę, że Ty jako Autorka to zrozumiesz). Dobry pomysł z tym podziałem na dwie części: wprowadzenie, wybrana narracja, a potem przybliżenie jednej sceny opowiadania, efekt jest naprawdę świetny, a samo wprowadzenie nie wydawałoby się nietuzinkowe.
   W rozdziale pierwszym przechodzisz od razu do sedna sprawy: przedstawiasz główną bohaterkę oraz ukazujesz ją nam w mało komfortowej dla niej sytuacji oczekiwania na chłopaka, z którym dziewczyny z jej szkolnej paczki umówiły ją na randkę w ciemno. Rys Julii jest wykonany dobrze: Czytelnik ma już jako takie pojęcie o tym, kim i jaka ona jest, może sobie wyrobić pewne opinie i przeczucia co do jej postaci (choć wydaje się być na razie zarysowana także paroma na tyle mocnymi kreskami, że wydaje się, iż to niemożliwe, by Julia była jednocześnie taka i taka – ale dajmy szansę temu, by jej wizerunek ukazały jej dalsze przygody); moje wątpliwości wzbudziło natomiast określenie miejsca akcji.
Sprawdzając, jak łatwo Cię znaleźć w Internecie po samym imieniu Bogini, odkryłam jedną z ocen Twojego bloga na innej ocenialni, a także godnego rozmiaru Twoją ripostą do niej, z którą pozwoliłam sobie się zapoznać. Z oceny i riposty wynikało między innymi, iż oceniająca doszła do wniosku, że akcja Bogini Aeis dzieje się w Polsce, w Warszawie, Ty zaś absolutnie temu zaprzeczyłaś, podając, że to, iż używasz polskich nazw nie implikuje absurdalnego Twoim zdaniem stwierdzenia, iż akcja dzieje się w Polsce. Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą do końca: gdybyś używała tylko polskich odpowiedników pewnych obcych nazw, np.: pisała Paryż albo Nowy Jork zamiast Paris albo New York, można byłoby przyznać rację Twemu zdaniu o używaniu polskich nazw; w Twoim opowiadaniu zachodzi natomiast sytuacja odrobinę inna – używasz nazw (tytułem przykładu: Liceum im. Adrianny Przepiórki, Julia Potocka), które z całą pewnością nie wystąpiłyby w żadnym innym kraju, tylko w Polsce (przypomina mi się siatka pojęć i nazw stworzona w Akademii Pana Kleksa), więc uważam, iż miała rację wspomniana wyżej oceniająca, zakładając, iż akcja Bogini Aeis dzieje się w Polsce. Prawdą jednakże jest też to, że używasz również nazw, które poddają tezę o polskim miejscu akcji w wątpliwość – chociażby imię Angelika, skracane nie na sposób polski jako Angie.
Wydaje mi się, że całe to zamieszanie z miejscem akcji jest więc wynikiem pewnego niedopatrzenia z Twojej strony, nie zaś błędnych uwag oceniających: gdyby nazwy polskie przez Ciebie stosowane nie były tak specyficzne, charakterystyczne – z powodzeniem można by uznać, że rzeczywiście miejscem akcji nie musi być Polska, może być jakieś miasto w kraju anglojęzycznym. Nie wiem, czy przypisanie miejsca akcji do konkretnego państwa ma w tym momencie dla opowiadania istotne znaczenie, ale na chwilę obecną wydaje mi się, że przypisywanie go do Polski nie stanowi problemu, który mógłby zaburzyć fabułę czy odbiór opowiadania. Idźmy dalej.
   Zwróciłam uwagę na opisy: są krótkie, lecz niezwykle malownicze i charakterystyczne, stanowią, jak dotąd, bardzo fajny element w Twojej twórczości.
   Rozdział drugi, to sporo fajnej, wartkiej akcji: Julia dociera w ślad za zakapturzoną postacią, którą bierze za Patryka. do tajemniczej komnaty w podziemiach swojego liceum, która najprawdopodobniej stanowi portal do innego świata. Plus, że nie bałaś się opisu tego miejsca i nie bazowałaś tylko na ogromnej tajemnicy, a wręcz przeciwnie: podałaś tyle detali, że wszystko jest zgrane i spokojnie można sobie wyobrazić, jak ta sala wyglądała. Julia jest konsekwentna w swoich poczynaniach (i w swoim charakterze, uroczo przypominającym Bellę Swan, po zamążpójściu Cullen): przenika przez portal właściwie bez wahania. Doskonale czujesz tę bohaterkę i kreujesz ją w taki sposób, że z każdym kolejnym zdaniem staje się Czytelnikowi coraz bliższa i coraz bardziej znajoma: i nie chodzi tu o sam fakt, że pogłębiasz jej rysy charakteru ani że mówisz o niej coraz więcej – a najbardziej o to, że umożliwiasz utożsamianie się z tą bohaterką, jej myśli, reakcje i poczynania są w pełni zgodne z tym, co zrobiły normalny człowiek, co zrobiłby zapewne każdy z Czytelników (Czytelniczek), będąc na jej miejscu.
Ten rozdział jest też kolejnym przykładem kolejnej dobrej Twojej jako pisarki cechy: wyczucia, kiedy zakończyć dany rozdział, by napięcie i ciekawość Czytelnika sięgały niemal zenitu.
   W rozdziale trzecim puściłaś wodze wyobraźni. Kraina, którą ukazałaś, a przede wszystkim ruiny świątyni, do której trafiła Julia, opisałaś tak plastycznie i zręcznie, że ja jako Czytelniczka też czułam się, jakbym przeszła przez jakiś portal! Niezwykle wciągająca okazała się też, rzecz jasna, fabuła: od początku czułam, że to wcale nie był Patryk, tylko ktoś z tego magicznego świata. Mam tylko jedną uwagę krytyczną: skoro w runiach zebranych było co najmniej kilkadziesiąt osób w jednakowych szatach, jakim cudem Julia praktycznie od razu wypatrzyła tę z osób, za którą tutaj przybyła? Fakt, iż więcej osób ubranych jest jednakowo jak osoba, którą się zna, chyba utrudnia, a nie ułatwia jej znalezienie, zgodzisz się?
   Rozdział czwarty rozpoczyna się hm... jakiego słowa użyć, żeby nie zabrzmiało to boleśnie... przewidywalnie, o: przewidywalnie rozpoczyna się snem Julii, o czarnych ptakach i przepaści. Kiedy dziewczyna się budzi, zjawia się Daniel i wyjaśnia jej, jaka jest sytuacja – a powiedzieć o niej patowa byłoby subtelnością.
Rozwój linii fabularnej jest bardzo dobry, widać, że masz wszystko przemyślane i nie idziesz na żywioł, doskonale wiesz, co i kiedy ma się wydarzyć i właściwie mogłabym przyczepić się tylko do jednego: do zbyt ogólnikowego wizerunku Aeis, bo takie co do niego odniosłam wrażenie, przeczytawszy wszystkie informacje o niej podane przez Ciebie ustami Daniela; jeżeli jednak przyjąć bez zbędnych analiz, że Aeis jest boginią prawdy, dobra i pokoju, to nie ma się czego czepiać. Na marginesie: sam pomysł kapłanów Aeis z zewnętrznego świata jest bardzo wymowny i bardzo intrygujący, jest w nim coś, zwłaszcza dla człowieka żyjącego we współczesnym świecie...
Ogromnie podoba mi się kreacja postaci Daniela (poza takim drobiazgiem, że nadal nie jestem przekonana, iż Daniel z Shyadu – kapłan Aeis jest Danielem z trzeciej C, z którym prowadza się Patryk – nieudana randka Julii; to Julia skojarzyła jego imię z imieniem kumpla Patryka, Ty zaś przyjmujesz to dalej za udowodnione stwierdzenie... myślę, że mogłaś to lepiej doprecyzować, np.: w dialogu obojga bohaterów), jest żywa i pełna barw od samego początku, to naprawdę świetnie zrobiona, nietuzinkowa postać, więc jestem ogromnie ciekawa, jak potoczy się dalej jego relacja z Julią? Umiesz grać bohaterami w sposób zasługujący na najwyższą pochwałę.
Bardzo podobał mi się też ostatni fragment tego rozdziału – tekst z kartki.
   W rozdziale piątym jest trochę mniej emocji i napięcia, za to więcej pastiszu: problemy Julii ukazałaś z wyborną groteską, reakcje Daniela zaś tylko zwiększają moją dlań sympatię. Zamiast się wściekać, buntować i zadawać konkretne, istotne pytania, Julia martwi się brakiem fluidu i podpasek, na gniew pozwalając sobie tylko w obliczu stroju Bogini, jaki nakazano jej włożyć. Coraz swobodniejsza i przyjazna staje się też relacja Julii z Danielem, choć ten drugi zdaje się nie mówić wszystkiego ani nie wyrażać wszystkich swoich uczuć; ta powściągliwość i pewna ogłada tylko wyróżniają tę postać, brawo, Moja Droga. Czuję się autentycznie zainteresowana przebiegiem tej historii, przeczuwam też, że mała biała tabletka, którą Daniel zaordynował fałszywej Bogini, może wiele namieszać w ceremonii...
   Rozdział szósty stanowi opis ceremonii, niepozbawionej jednak pewnych intrygujących wydarzeń, jak omam z ożywieniem się na chwilę posągu prawdziwej Bogini oraz niechęć Sergiusza. W końcu wyjaśniło się też dziwne miano Daniela: rzeczywiście, skoro mieszkańcy świata, w którym dzieje się akcja, nazywają świat ludzi Shyadem, to można mówić o Danielu per Daniel z Shyadu. Coraz bardziej intryguje mnie ten chłopak... przeczuwam też, że wcale nie będzie tak gładko z tym oszustwem i udawaniem przez Julię czczonej Bogini...
   Rozdział siódmy przynosi z sobą powiew grozy w osobie Sergiusza i jego, jak mi na to wygląda, konsekwentnego dążenia do zdemaskowania fałszywej Aeis. Choć pojawienie się czarnego charakteru w tym momencie opowiadania można uznać za chwyt dość przewidywalny (bowiem za dużo było już tej sielanki i łutów szczęścia), to jednak został zrealizowany w sposób naprawdę dobry i mocny, postać tajemniczego, mrocznego pielgrzyma jest żywa i wzbudza autentyczne emocje, od pierwszego jej pojawienia się na kartach Bogini Aeis.
Nie pozwalasz zapomnieć również o tajemnicach z przeszłości najmłodszego arcykapłana: dzięki pewnym aluzjom i wtrąceniom, wizerunek jego postaci nie przestaje być spowity mgłą tajemnicy, z każdym rozdziałem Czytelnicy wiedzą o nim nieco więcej, zarazem jednak zawsze coś jeszcze pozostaje w ukryciu – wszystko to dowodzi według mnie, iż jesteś pisarką, która dozowanie napięcia z odpowiednim wyczuciem ma opanowane chyba do perfekcji, co zwłaszcza w tym opowiadaniu jest bardzo ważne i stanowi istotną zaletę.
   Rozdział ósmy był, jeśli można tak powiedzieć, rozdziałem spokojnym – bardzo dobrze umieszczone wyciszenie akcji, sporo ładnych, malowniczych opisów i, jak zawsze, ciekawe rysy charakterologiczne bohaterów: szczególnie Daniela i Sergiusza. No i to ziemskie wcielenie Ageona jako pełen napięcia finał rozdziału! Potrafisz intrygować – ile razy wcześniej to napisałam ;) ?
   Rozdział dziewiąty utrzymałaś w klimacie spokoju, który zakłócają jedynie gafy Julii, jest znowu sporo malowania słowem, trochę muzyki (sama napisałaś Świt Aeis? Jest niezwykły!) i rysu świata (polityka, sekty, kulty). Mam jednak wrażenie, że to cisza przed burzą i że lada moment wydarzy się coś, co ten spokój zakłóci o wiele groźniej niż parę nieprzemyślanych słów nastolatki zmuszonej do udawania Aeis.

   Lektura Twojego opowiadania sprawiła mi dużo przyjemności, przeniosła mnie do innego świata i sprawiła, że zimowa aura widoczna za oknem przypomina mi nie o stokach narciarskich, ale o Ardmorze, a postać Daniela i moje jego wyobrażenie budzi we mnie żywe zainteresowanie. Stworzyłaś naprawdę godną opowieść i życzę Ci, byś doprowadziła ją do końca tak, jak zaplanowałaś i przy poparciu wielu życzliwych, oddanych Czytelników – bo po tym, co tu przeczytałam, uważam, że Twój talent zasługuje na takie uhonorowanie.
   Opowieść jest bardzo złożona i wymagająca uwagi oraz skrupulatności także od czytających, bowiem dzięki jej kartom przenoszą się oni w świat, którego nigdy wcześniej nie spotkali, nie widzieli, nie czytali o nim ani o nim nie śnili. Motywy, klisze i schematy, które wykorzystałaś celowo dla nadania fabule warstwy pastiszu – są ukazane w sposób pełen subtelności, nieordynarny. Kreacje bohaterów są żywe od pierwszych zdań, intrygujące i skłaniające do refleksji. Twój styl świadczy niewątpliwie o tym, iż pisanie powinno być w Twoim życiu na o wiele bardziej zaszczytnym miejscu, niż półeczka hobby. Czułam się, jakbym czytała wersję roboczą książki, która miałaby szanse stać się naprawdę lubianą i popularną lekturą nie tylko dla młodzieży – a to chyba najlepszy dowód na to, jak bardzo poważam Twoją twórczość. Słownictwo jest bogate i dostosowane do tematyki opowiadania. Royal Bee, piszesz plastycznie, malowniczo, lekko, przyjemnie, zręcznie; dialogi nie sprawiają Ci żadnego kłopotu stylistycznego, a ich zapis techniczny – jest wzorowy.
Wiem, iż obracasz się w świecie sztuki, konkretniej grafiki: ale także w świecie literatury jesteś dla mnie Artystką. Gratuluję!

Błędy: 9/10 pkt

Oceniłam szczegółowo pod tym kątem rozdział czwarty.

1.
Dziewczyna postanowiła iść za nim, podnosząc z ziemi kolejne pióra i bezwiednie układając je w bukiet.

Użyłaś tutaj imiesłowu przysłówkowego współczesnego w postaciach podnosząc oraz układając; ten typ imiesłowu przysłówkowego wskazuje na to, że czynność opisana przy użyciu imiesłowu oraz czynność opisana przy użyciu czasownika dzieją się równocześnie: ja natomiast odniosłam wrażenie, że w omawianej scenie Julia podniosła parę piór, postanowiła iść dalej i wtedy podnosiła kolejne. Różnica jest niewielka, wydaje mi się jednak, że niewielka zmiana stylistyczna przyniosłaby temu zdaniu korzyść. A gdyby tak po prostu: Podnosząc z ziemi kolejne pióra i bezwiednie układając je w bukiet, dziewczyna ruszyła za nim. ?

2.
Na czymkolwiek spała, było twarde, płaskie i kłujące.

Po było zabrakło mi to i jeszcze mała uwaga stylistyczna: mniej więcej wiem, co miałaś na myśli w przytoczonym wyżej opisie posłania Julii, jednakże w pierwszej chwili zastanawiałam się, jak coś może być jednocześnie płaskie i kłujące (kłucie w pierwszej chwili skojarzyło mi się z łożem Madeja, nie zaś z np.: warstwą słomy, która też niezaprzeczalnie potrafi kłuć), dlatego rozważyłabym na Twoim miejscu na przyszłość, czy w takim zwrocie nie podarować sobie przymiotnika płaski.

3,
Na jedynym krześle w pokoju dostrzegła swoją torbę przewieszoną przez płaszcz i wtedy po raz trzeci usłyszała stukanie.

Stylistyka: moim zdaniem, powyższe zdanie należałoby zapisać bardziej precyzyjnie, ten skrót z torbą przewieszoną przez płaszcz jest mało literacki, nawet jeśli każdy od razu wie, że chodzi o to, iż torba była przewieszona de facto przez oparcie krzesła, teraz przykryte przewieszonym przezeń płaszczem.

4.
– Nie śpisz już? – spytał ostrożnie dobiegający zza drzwi męski głos.

Stylistyka. Myślę, że lepiej brzmiałoby: spytał ostrożnie ktoś zza drzwi. Głos z pewnością należał do mężczyzny, tyle że w chwili obecnej Julia nie miała pojęcia ani gdzie jest, ani z kim rozmawia. Faktem niewątpliwym dla Julii było to, że ktoś jest za drzwiami, a dopiero po jego odezwaniu się mogła stwierdzić, że głos należy do mężczyzny – zmierzam do tego, że omówienie wypowiedzi dialogowej w kształcie nadanym przez Ciebie stwarza wrażenie, iż osób za drzwiami jest sporo, są one różnej płci, a ta akurat wypowiedź jest autorstwa mężczyzny, nie kobiety.

5.
Zaraz zaraz, co się wydarzyło? [...]
Do pokoju powoli wkroczył Daniel, zamykając za sobą drzwi, a następnie spokojnie siadając na krześle.

Zabrakło przecinka przed drugim zaraz + błędne użycie imiesłowów przysłówkowych współczesnych: wspominałam o tym, że ten typ i. p. wskazuje na określoną kolejność czynności (równoczesną) – a chyba zgodzisz się ze mną co do tego, iż nie można jednocześnie wejść do pomieszczenia, zamknąć za sobą drzwi i usiąść na krześle. Można te czynności dokonać natomiast jedna po drugiej – to klucz do użycia imiesłowu przysłówkowego, ale typu uprzedniego (np.: zrobiwszy, poszedłszy; ten typ i. p. wskazuje na to, iż czynność określona przy jego pomocy, poprzedziła tę określoną czasownikiem). W omawianym przypadku, zdanie wyglądałoby zatem następująco: Do pokoju powoli wkroczył Daniel, a następnie, zamknąwszy za sobą drzwi, spokojnie usiadł na krześle.

6.
Odetchnęła z ulgą, widząc znajomą osobę, chociaż trudno byłoby określić ich znajomość mianem bliskiej.

Stylistyka: jej znajomość z Danielem / znajomość jej i Daniela brzmiałoby lepiej.

7.
Zresztą, jakie to miało teraz znaczenie.

Zamiast kropki proponowałabym, pytajnik lub wielokropek.

8.
– Nie jestem Aeis. – Julia przerwała mu stanowczo, lecz po chwili zreflektowała się, widząc poirytowanie u rozmówcy.

Zamiast poirytowanie u rozmówcy lepsze byłoby poirytowanie na jego twarzy, wykorzystasz w ten sposób ciągłość podmiotu, jaką daje Ci mu i możesz wstrzymać się z używaniem nowych określeń..

9.
– Dwa miesiące, dwa miesiące... – powtarzała, niedowierzając.

Nie dowierzając, pisownia rozłączna, a nie łączna.

10.
Daniel nie miał wiele czasu na wyjaśnienia. Starał się mówić szybko, bez emocji i rzeczowo. A brzmiało to, jakby streszczał jakiś film klasy B gatunku science-fiction: że to zupełnie inny świat, którego nie znajdzie się na mapie („Równoległe uniwersum bądź inny wymiar, jak wolisz” – określił); że przejścia między nim a naszym są tylko jednostronne i otwierają się jedynie w specjalnych miejscach o określonych porach.

Naszym? A kto my jesteśmy? Zbyt mocne zdystansowanie narracji, wg mnie. Światem Julii proponuję.

11.
– Skąd w ogóle wiesz o tym miejscu? O tej całej Aeis? Czy Patryk też tutaj był? No bo dlaczego niby przejście znajduje się tak po prostu pod naszą szkołą? I co-

Po co lepiej od dywizu sprawdziłby się wielokropek.

12.
[...] Przez dwa miesiące nie możesz ani na chwilę wzbudzić wątpliwości, że to właśnie TY jesteś współczesną inkarnacją Aeis, bo inaczej oboje skończymy w trupiarni – ty za szerzenie herezji, a ja za kłamstwo oraz impulsywne podjęcie decyzji. Czy zrozumiałaś jasno?

Stylistyka: albo zwrot w stylu czy to jasne albo w stylu czy zrozumiałaś.

13.
I wszystko przez jedną, głupią, w dodatku własną decyzję.

Przed własną napisałabym jej.

Ramki: 5/7 pkt

Strona główna;

Spis treści (wysuwany, więc w momencie, gdy lista przekroczy kilkadziesiąt rozdziałów, a można się tego spodziewać po Aeis: Fałszywej Duszy, będziesz musiała rozważyć bardziej praktyczne rozwiązanie);

Informacje:
   * o opowiadaniu – wyczerpująco i przystępnie nakreślona geneza opowiadania, szczegóły techniczne oraz co nieco o przesłaniu; bardzo dobry tekst;
   * Bohaterowie – co ciekawe, dział powstał z inicjatywy nie Twojej, a pewnie Twoich Czytelników, zawiera dane o bohaterach usystematyzowane w rubrykach oraz różnorakie portrety Twojego autorstwa. Przyznam szczerze: Sergiusz jest zabójczo przystojny, bije na głowę Daniela (a podczas lektury miałam odmienne wrażenia); ciekawe jest również to, iż portrety są czarno-białe i myślę, że w wypadku tej opowieści, to był naprawdę świetny pomysł; dział wymaga nieustannej opieki, zważywszy, że oceniasz znaczenie postaci w historii na bieżąco, pewnie co kilka rozdziałów – mam nadzieję, że to Cię nie zgubi.
B ł ę d y :
– Julia:
[...] brwi wyraźnie zarysowane i delikatnie przekrzywione do góry, nadając twarzy częstą ekspresję zdezorientowania lub lęku; – literówka, powinno być nadają oraz + często zamiast częstą stylistycznie bardziej pasuje,
– Sergiusz:
[...] większość życia poświęcił na wędrówkach w odległe rejony, aby rozsławiać boginię – błędna deklinacja rzeczownika wędrówki deklinacja powinna być w bierniku (poświęcił na kogo? co? wędrówki), Ty zaś użyłaś deklinacji w miejscowniku (na kim? na czym? );
   * F,A,Q – świetny pomysł na dział, zwłaszcza ze względu na tak złożoną historię, jak Aeis...! No i dowiedziałam się już, o co chodzi z miejscem akcji oraz z polskimi-nie polskimi imionami, więc powinnam pewnie swoje wyżej poczynione w tym temacie uwagi odwołać.
   * Uniwersum – czyli przemyślany opis miejsc akcji, z podziałem na tematy. Świetna sprawa, Moja Droga, mam nadzieję, że jak kiedyś wydasz jednak książkę i moja córka będzie musiała napisać wypracowanie o jakimś zdolnym współczesnym autorze, wskażę jej Ciebie i Aeis: Fałszywą Duszę :-) ;
   * Statystyki – rzeczywiście, dobry playground zrobiłaś, sama przeczytałam go z niekłamanym zainteresowaniem. Jedna uwaga techniczna: co najmniej zapisuje się rozłącznie, a nie łącznie;

Autorka – ramka, w której zdradzasz co nieco o sobie, podajesz też namiary na siebie, więc podstrona kontakt jest moim skromnym zdaniem zbędna;

Linki, a w nich cztery oddzielne katalogi, zawierające: katalogi, ocenialnie, informowalnię, polecane oraz spamownik;

   W prawej kolumnie bloga, w grupie na szybko znajdują się jeszcze: rozpocznij czytanie (sprytne), rozdziały (bardziej czytelna od wysuwanego spisu treści, który też już prowadzisz, więc musiałabyś rozważyć wybór jednej z tych ramek, jeśli zależy Ci na przejrzystości ramek), newsy (zamiast kart z postami newsowymi sprawdziłaby się po prostu podstrona, na której publikowałabyś najświeższe informacje, dbając jednocześnie o usuwanie tych starszych; byłoby czytelniej) oraz organizacyjne (nie sądzę, by ta ramka była niezbędna). Jest jeszcze Słowem wstępu i gadżet obserwatorzy. Na dole odnajduję także między innymi archiwum (spis treści, rozdziały, archiwum... oj, za dużo tego!).
   Godne pochwały jest, że dbasz z jednakową atencją o treść oraz o ramki, ale myślę, że trochę porządku też by się przydało, rad udzieliłam wyżej, a w Twojej gestii jest skorzystanie z nich bądź nie.
 
Dodatkowe punkty: 1/3 pkt

   Przyznaję Ci jeden dodatkowy punkt za malownicze opisy, za przemyślaną, skonstruowaną i pięknie podaną fabułę oraz za (niech będzie, mam słabość do mrocznych pięknisiów) portret Sergiusza.

Podsumowanie:

   Royal Bee, dziękuję Ci za przyjemność, jaką dała mi praca nad oceną Twojego bloga. Drzemie w Tobie niewątpliwy potencjał i mam nadzieję, że go nie zmarnujesz. Dziś oceniłam Twoją twórczość publikowaną na bogini-aeis.blogspot. na 73,8 punktu na 81 możliwych, czyli ocenę bardzo dobrą (5). Serdecznie gratuluję bardzo ładnej noty i życzę, byś spełniała się dalej w pisaniu, a Twoje historie – zyskiwały rzesze Czytelników oraz należny im rozgłos. Powodzenia, Royal Bee!

2 komentarze:

  1. Pięknie dziękuję za treściwą ocenę! Pozwól, że zaklepię sobie tutaj miejsce na adekwatnie zacny komentarz, który napiszę jutro albo pojutrze. :) Pozdrowionka! :>

    OdpowiedzUsuń
  2. niebiecko-czarnej
    Niebiesko-czarnej.

    a propos
    À propos.

    Tematyka tego bloga stawia pewne specyficzne wymagania co do wyglądu bloga
    Powtórzenie.

    podążając za swoją nieudaną randką ma trafić do świata równoległego
    Przecinek przed ma.

    choć wydaje się być na razie zarysowana także paroma na tyle mocnymi kreskami, że wydaje się
    Powtórzenie.

    a także godnego rozmiaru Twoją ripostą do niej
    Ripostę.

    Julia dociera w ślad za zakapturzoną postacią, którą bierze za Patryka. do tajemniczej komnaty w podziemiach swojego liceum
    Przecinek zamiast kropki.

    Rozdział drugi, to sporo fajnej, wartkiej akcji
    Bez pierwszego przecinka.

    Julia jest konsekwentna w swoich poczynaniach (i w swoim charakterze, uroczo przypominającym Bellę Swan, po zamążpójściu Cullen)
    Kwik! Tak bardzo przeciwne do komplementu, jak tylko się da. <3

    skoro w runiach zebranych było co najmniej kilkadziesiąt osób w jednakowych szatach
    A nie ruinach?

    Poprawisz stylistycznie dobre zdania. Po co? Chyba tylko po to, żeby przedłużyć ocenę.

    nowych określeń..
    O jedną kropkę za dużo.

    science-fiction
    Science fiction, bez łącznika.

    rozważyć wybór jednej z tych ramek, jeśli zależy Ci na przejrzystości ramek
    Powtórzenie.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy