piątek, 5 grudnia 2014

[265] La Maison Des Cartes

Autorka bloga: PrincesssOfSeas
Autorka oceny: Marta

Układasz domek z kart. Bardzo się starasz, precyzyjnie kładziesz każdą kartę. Jest w tym mnóstwo finezji i piękna. Nagle bierzesz kartę Jokera. Gdy tylko dotyka domku, on rozpada się. Wszystkie fundamenty się rozpadły, musisz zaczynać od nowa. Co jeśli domek to twoje życie, a Joker to osoba bądź decyzja? Chcesz wiedzieć?
[Jade, la-maison-des-cartes.blogspot.com by PrincesssOfSeas]

Pierwsze wrażenie: 10/10 pkt
 
No więc tak (Shun Camui, wbrew temu, co napiszesz w komentarzu pod tą oceną, WIEM, że nie zaczyna się zdania od no więc): przyznam szczerze, że gdy po raz pierwszy odwiedziłam Twojego bloga, lekko się przeraziłam. Coś w stylu: Harry Styles. O matko. Trzydzieści pięć rozdziałów (niedawno dodałaś 36, ale obiecałaś, że do czasu publikacji oceny powstrzymasz się z kontynowaniem tego procederu i chwała Ci za to). O MATKO! Potem postanowiłam otrząsnąć się z lekkiego szoku i sprawdzić, jakaż to lektura mnie czeka – niestety, nie prowadzisz ramki o blogu, zonk – i odkryłam zwiastun, w którym się zakochałam od pierwszego wejrzenia. Jeżeli Twoje opowiadanie okaże się tak emocjonujące, poruszające i mocne jak ten zwiastun, to czeka mnie prawdziwa uczta literacka. Nie mogę się doczekać tej przygody!
Adres i napis na belce są identyczne; użyłaś frazy zapisanej w języku francuskim la maison des cartes, w tłumaczeniu – domek z kart. Choć wybór języka oraz frazy uważam za godne pochwały, proponowałabym zmienić napis na belce na jakiś równie jak adres uderzający i chwytliwy cytat z Twojego opowiadania, na pewno znalazłabyś coś godnego w tej pokaźnej gromadce rozdziałów.
Oglądając zwiastun, miałam skojarzenia z filmem Tres metros sobre el cielo (pol.: Trzy metry nad niebem, jeśli nie znasz, ogromnie polecam): ogromnie ciekawam, czy pewne motywy z niego odnajdę także w Twoim opowiadaniu? Domek z kart, mówisz do mnie jako do Czytelniczki... coś, co budujemy z mozołem, przez jeden podmuch wiatru może okazać się nietrwałe tak jak domek z kart właśnie. Dla Hache domkiem z kart było zaufanie Babi, podmuchem – ten ostatni pechowy wyścig syjamski – co będzie kartą a co podmuchem u Ciebie? Sprawdźmy!

Wygląd: 5/6 pkt

Nagłówek, szablon, czcionka, przejrzystość, ogólnie.

Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, gdy patrzę na szatę graficzną bloga la-maison-des-cartes.blogspot.com, to skojarzenie z jesienią; gama kolorów użyta przez projektantkę szablonu jest bogata w rozmaite odcienie czerwieni, jest też trochę brązu i bieli. Nagłówek jest dość świetlisty, rozmyty po bokach, z tego rozmycia zaś w centrum wyłania się chmurna sylwetka Harry'ego Stylesa oraz jakiejś przerażonej, krzyczącej brunetki, w tle dostrzegam też coś na kształt wnętrza Kościoła. Sprytnie wpleciono w tło notę copyrightową. U dołu nagłówka znajduje się czarny napis La Maison des Cartes, ostatnie słowo zapisane jest czcionką fantazyjną. Nagłówek jako całość dosyć mi się podoba, nie jest przynajmniej jednoznaczny ani czysto romantyczny, gdy się na niego patrzy, to czuć, że ilustruje on bloga, na którym publikowana jest historia wcale nie różowa, lekka i przyjemna. Początkowo nie byłam przekonana do tego elementu ze stronami, który właściwie stanowi część składową nagłówka, lecz po czasie przyznaję, że nadmiernie nie razi oka, więc odpuszczam krytykę.
Szablon jest staranny i schludny, jeżeli czegoś się szuka, można to szybko znaleźć; układ nie odciąga uwagi od wpisów.
Czcionka wpisów i ramek jest biała i dość mała; jeżeli mogę coś zaproponować, to chciałabym, abyś zastanowiła się nad zmianą czcionki. Ta aktualnie przez Ciebie używana w tekstach wpisów jest zbyt mała i ma zbyt mało kontrastujący z tłem kolor, co summa summarum sprawia, że dłuższa lektura Twojego opowiadania męczy oczy bardziej, niżli by mogła.
Blog jest dość przejrzysty i ogólnie zadbany, estetyczny. 

Treść: 36/45 pkt

Bardzo podobał mi się prolog Twojego opowiadania. Liczy on sobie zaledwie kilka zdań, lecz są one zapisane w taki sposób, że Czytelnik na sto procent uśmiechnie się, obejrzy niepewnie przez ramię, zerknie, czy nikt mu nie będzie przeszkadzał przez najbliższe pół godzinki i, poprawiwszy się w fotelu / na łóżku czy gdzie akurat się znajduje, zagłębi się w lekturę Twojego opowiadania. Świetny, zachęcający, budzący sympatię i zainteresowanie początek: brawo, Princesss!

Teraz przyjrzę się bliżej fabule, światu przedstawionemu i dialogom w Twoim opowiadaniu; szczegółowo oceniłam pod tym kątem pierwszych piętnaście rozdziałów, w częściach po pięć rozdziałów, po każdej piątce omawiając styl i udzielając rad. Pozostałe rozdziały pod kątem treści oceniłam zbiorowo. Gotowa? To jedziemy :)

                   Rozdziały 1-5.

Rozdział 1, czyli o następcy Jamesa Bonda

Pierwszy rozdział już w pierwszym zdaniu zawiera informację o czasie i miejscu akcji: maj, Londyn. Później nie nasycasz obrazu majowego Londynu, ale powiedzmy, że na razie tyle wystarczy. Poznajemy głównego bohatera: Harry'ego, który jest dość młodym agentem MI6. Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tego rozdziału miałam tylko jedno, za to silne skojarzenie: James Bond. Czy ta opowieść będzie młodzieżową wersją powieści pióra Iana Fleminga? Czy Harry jest młodziutką wersją najsłynniejszego brytyjskiego szpiega? Tego jeszcze nie wiem, niemniej pewne cechy jego charakteru wskazują na to, że obu panów sporo łączy... ciekawa jestem, na ile pobawisz się tym podobieństwem.

Rozdział 2: ach, te kobiety...

Na razie jest zarys ciekawej akcji: w rozdziale drugim dowiadujemy się, że Harry dostaje od swojego przyjaciela, a zarazem mentora, Jareda Leto, zadanie zaopiekowania się jego niemal dwudziestoletnią córką o imieniu Jade na czas, w którym sam Leto będzie pełnić swoje obowiązki w Stanach Zjednoczonych. Zadanie jest o tyle intrygujące, że tajemnicą poliszynela jest prawie nieokiełznany pociąg Harry'ego do kobiet... Węszę duże kłopoty, tym bardziej, że zakładam, iż Jade nie okaże się antypatyczną, nieatrakcyjną i zakompleksioną istotą, jak również że samo zadanie wcale nie będzie tak niewinne, na jakie wygląda. Fabularnie – kombinujesz umiejętnie, podoba mi się, choć nie jest to petarda – ale nic straconego, przede mną jeszcze trzydzieści parę kawałków tej historii.
Wprowadziłaś już trzech bohaterów, w tym jednego głównego. Ich kreacje z oczywistych względów nie są jeszcze pełne, ale zapowiadają się nieźle, zobaczymy, jak będzie dalej. Troszeńkę rozczarowałaś mnie postacią „O”: nie mogłaś wymyślić jej jakiegoś innego, mniej trącącego Bondem przydomka? Nie wierzę, że nie było Cię stać na więcej. Zabrakło mi wyglądu Harry'ego i Jareda, bowiem pannę „O” opisałaś wystarczająco.
Dialogi były całkiem w porządku, tyle że kuleje u Ciebie umiejętność poprawnego ich zapisu (ale nic się nie martw, wytłumaczę Ci, jak to naprawić, w rubryce Błędy).

Rozdział 3: męska przyjaźń?

W rozdziale trzecim wprowadzasz kolejną postać: Louisa, z nieznanych mi bliżej (czytaj: niesłusznie przez Ciebie w opowiadaniu niedookreślonych) przyczyn nazywanego także Tomo. Jest on kolegą Harry'ego z MI6 i w tym rozdziale pojawił się po to, by go wesprzeć duchowo (tak, Harry niesłychanie ubolewa nad przydzielonym mu zadaniem). Prawdę mówiąc, to jego babskie mazanie się zirytowało mnie, jakkolwiek u współczesnych rzeczywistych mężczyzn jest jak najbardziej (niestety) spotykane; tak czy siak, ten akurat wyłom w wizerunku męskiego, twardego agenta do mnie nie przemówił; w gruncie rzeczy, nie zrozumiałam, o co dokładnie Harry'emu chodzi i o co się tak ciska, a już ten finał dialogu z Louisem w postaci pompatycznych zdań w stylu Nie masz prawa mnie oceniać – ech, cienko to wyszło, mało naturalnie. Jedyne, co mi się w tym rozdziale podobało, to przydomek głównego bohatera, przy wymyślaniu którego udało Ci się wykazać kreatywnością, o to właśnie chodzi.
Docenić należy, że starałaś się powiedzieć znowu coś więcej o Harrym, nie tylko przez jego własne refleksje ale także przez rozmowę z przyjacielem. Na razie starasz się wyczuć, na ile możesz sobie pozwolić, co jak wyjdzie, próbujesz, sprawdzasz – i to jest dobre. W pozytywnym odbiorze całokształtu nie pomagają Ci dialogi, bo, jak wspominałam, nie radzisz sobie z naturalnością plus wizerunek Harry'ego jest jeszcze na tyle płynny, że nie zawsze to, co każesz mu mówić i robić jest spójne z tym, jak zaprezentował się wcześniej. Na pewno mogłabym powiedzieć, że na razie jawi mi się jako młodziutki agent (z czego wnioskuję, iż ma niewątpliwie jakieś talenty i umiejętności, które sprawiły, że już od długiego czasu działa w MI6), który mimo tej pracy, jest tak naprawdę jeszcze dużym dzieciuchem. Rzeczywiście, jestem trochę poirytowana tym, że na razie w codziennych sytuacjach nie zachowuje się jak agent i dorosły facet, ale to w końcu Ty go prowadzisz, nie ja i mam nadzieję, że lada moment wydarzy się coś, co zmieni jego zachowanie na mniej... cóż, infantylne, jeśli można powiedzieć tak o zachowaniu mężczyzny.

Rozdział 4: pieprz cayenne w kolorze turkusu?
W rozdziale czwartym nasz dzieciuch (wybacz, jeśli zdarzy mi się częściej używać tego określenia zamiast Twojego Hazz) poznaje w końcu przyczynę swojej aktualnej zgryzoty – czyli pojawia się główna żeńska bohaterka, Jade Leto. Imię idealnie dopasowałaś do wyglądu, bynajmniej w moim odczuciu! Punkt także za to, że w końcu mnie zaskoczyłaś i przełamałaś schemat: nie ma żadnej Miss Universum o włosach koloru pszenicy i nogach do samego nieba (no, dobra, z tymi nogami to tak nie do końca...), jest za to trochę pieprzu, bowiem turkusowo odziana fioletowowłosa panna Leto sprawia, że agent 005 zaczyna mieć kosmate myśli – no, tak, temu to niewiele trzeba...
Zgubiłam się, jeśli chodzi o miejsce akcji: agencja mieści się w hotelu? Bo na to wszystko wskazuje: po feralnej rozmowie z Jaredem Harry zaszył się w swoim pokoju (hotelowym?) z nieodłączną butelczyną, po czym po telefonie od mentora, udał się po Jade do kawiarni na parterze vel innym piętrze tego samego budynku (nie ma słowa o przemieszczaniu się). Dookreślić to proszę!

Rozdział 5: w drodze do domu
Tak, jak wcześniej starałaś się ukazać z różnych stron postać Harry'ego, tak teraz próbowałaś pokazać Czytelnikom młodą Leto: niezbyt spójnie, niezbyt pewnie, ale znośnie; znów troszkę za dużo tajemnic. Za Chiny Ludowe nie zrozumiem, dlaczego opisałaś wygląd przygodnie spotkanego przez dwójką bohaterów ochroniarza?! Przywracam Cię do porządku: to na wyglądzie naszego agenta i córki jego przyjaciela powinnaś się skupiać!
Naturalność... no, niezbyt naturalnie wyszło Ci to, że Harry tak naprawdę prawie nic nie wiedział o Jade.
Mocny akcent tego rozdziału: To nie był James Bond: to moja szara rzeczywistość. No, w końcu trochę męskości w Stylesie, choć te wszystkie nazwy miejsc, w których miał misje itd.... no, jakoś nie kupuję tego, mam wrażenie, że nie wiedziałaś, jak realistycznie pokazać jego fach, więc uciekłaś się do tekstów, które brzmią – niestety! – jak przechwałki po trzech piwach. Dobre i to, że przynajmniej nie rzucił się jeszcze na Jade, co, zważywszy na jego pozaagencyjny tryb życia, mogło mieć miejsce.

Styl po pierwszych pięciu rozdziałach:

Od początku w Twoim stylu zauważalna jest lekkość i pomysłowość, ale także to, do czego sama się przyznałaś: że to Twoje pierwsze opowiadanie. Rzeczywiście, Twoja twórczość póki co jest źrebaczkiem, który nie potrafi jeszcze stać pewnie przez cały czas na nogach, ale szybko się tego uczy, więc, moja droga, pisz i czytaj jak najwięcej, a na pewno niedługo będzie Ci się pisało lepiej pod każdym względem!

Rady dla Ciebie:
1. Nie bój się własnych pomysłów, baw się inspiracjami, kombinuj odważnie. Stać Cię na świetne pomysły.
2. Wygląd bohaterów, to istotny element opowiadania: owszem, dobrze jest zostawiać Czytelnikowi margines na jego własne wyobrażenie danej postaci, ale to ma być margines, nie zaś całe pole do popisu; podobnie nie należy iść na łatwiznę i poprzestawać na wizerunku bohatera umieszczonym na nagłówku i / lub gifie w ramce o bohaterach: opis w opowiadaniu musi być.
3. Choć zabrzmi to absurdalnie, powinnaś popracować nad naturalnością wypowiedzi swoich bohaterów. Z pewnością część sztywności, jaką zauważam w Twoim pisaniu, bierze się z faktu, iż jesteś na początku przygody z pisaniem, niemniej sądzę, że możesz coś z tym zrobić. Może pomoże Ci zapisywanie wypowiedzi bohaterów ta, jakby były to wypowiedzi Twoich przyjaciół?
4. Wspominałam o tym, że umyka Ci kwestia wyglądu bohaterów; zdarza Ci się też niezbyt precyzyjnie opisywać bezpośrednie miejsca danej akcji. Musisz na to uważać, bo możesz tym zasiać niezły zamęt, który skutecznie Twojego Czytelnika wykurzy poza karty Twego bloga.

                   Rozdziały 6 - 10.

Rozdział 6: czyli dwoje młodych ludzi płci obojga w londyńskim apartamencie...
Wbrew pozorom, do żadnego wybuchu namiętnych uczuć między Harrym a Jade w tym rozdziale nie doszło: oboje dotarli do mieszkania Harry'ego i zakwaterowali się w nim bez specjalnych kusicielskich ataków ze strony tej drugiej a i bez specjalnego entuzjazmu ze strony tego pierwszego, który, jak mam wrażenie, w tym rozdziale odgrywa rolę styranego życiem agenta. Coś w stylu: choć wydaje się, że moje życie jest takie super, to wcale takie nie jest; może być, przynajmniej jest w miarę naturalny w tym wszystkim i trafił do mnie, mówiąc kolokwialnie; jeżeli zaś chodzi o Jade, z przykrością muszę stwierdzić, że jest dla mnie papierowa. Owszem, nadałaś jej od pierwszej chwili mocnego rysu tym charakterystycznym wyglądem i dalej to podkreślasz pewnymi detalami, lecz to wszystko nie złożyło się jeszcze na wyczuwalną i spójną całość.
Zakończeniem w postaci tekstu Harry'ego o, wiesz, którego, tego o pizzy, zdecydowanie wywołałaś uśmieszek na mej twarzy.

Rozdział 7: kruche męskie ego
W tym rozdziale zrobiłaś fabularny wybuch, który miał za zadanie nakierować uwagę Czytelnika na tajemniczą przeszłość Harry'ego. Zamysł był niezły, ale jego wykonanie – niestety wcale już nie takie dobre. Czytając ten rozdział, czułam niesmak i irytację, a na pewno nie czułam się tak, jakbym została przeniesiona do świata tego opowiadania. Cała ta akcja z kłótnia z Jade i z imprezą zostały przez Ciebie opisane w sposób, który nadał im ciężkości i sztuczności. Przerysowanie sprawiło, że rozdział siódmy absolutnie do mnie nie trafił. Wydaje mi się, że byłoby dużo lepiej, gdyby dialog miał mniej wykrzykników i ostrych, prostych słów, gdybyś popracowała nad jego głębią oraz nad ukazaniem emocji i perspektywy obojga bohaterów – bo, póki co, zabrakło mi tu nie tylko Jade, ale i paradoksalnie głównego bohatera męskiego, czyli Harry'ego. No i jeszcze jedna sprawa, jak już o Stylesie mowa: właściwie od samego początku ten młodzieniec jest ukazywany albo ze szklanicą pełną alkoholu, albo za kierownicą samochodu – serio myślisz, że to realistyczne, żeby ktoś przez cały dzień na przemian pił i prowadził i żeby nie doprowadziło to do jakichkolwiek konsekwencji, szeroko pojętych?

Rozdział 8: czyli w końcu Jade zaczyna się robić trójwymiarowa a Harry dalej prowadzi w stanie po nadużyciu
Ech... no, jest lepiej, niż rozdział wcześniej, podoba mi się, że w końcu ruszyłaś postać kobiecą, chociaż nie za bardzo zrozumiałam, kiedy Jade mogła zostać tak strasznie pobita: czyżby i ona nie spędziła nocy pod dachem swojego tymczasowego opiekuna, czy też została pobita do południa właśnie? Jeśli to pierwsze, to serio przedpołudnie następnego dnia spędziła w mieście? Jeśli to drugie – nie miałaby szans tego ukryć, powinna być na pierwszy rzut oka w stanie wskazującym na to, co się stało, a nie w ubraniu i makijażu zakrywających sińce. Coś mi tu nie bardzo gra, ale zostawmy to na razie – mimo wszystko, jest progres w kreacji tej postaci.
Harry... o matko, skacowany pod każdym względem, pierwsze co robi po zerwaniu się z łoża, to... nie, nie sięga po alko, tylko wsiada do auta, choć zapewne we krwi nadal ma procenty, ale kto by się tym przejmował, prawda, moja droga?

Rozdział 9: role się odwracają
Jade wyszła na prowadzenie, choć trochę emocji pana S. też było, tyle że jakichś takich nieporadnie opisanych, nie kupiłam tego całego jego zmartwienia, rozczulenia i ogólnie atencji wobec Jade. Dobrze natomiast ukazałaś jej emocje, w końcu jej postać zaczyna naprawdę żyć. Końcówka znowu nieprzekonująca – chyba masz problem z dużymi w sensie opisującymi wybuchowe sytuacje dialogami, prawda?

Rozdział 10: no, no, no!
Jak by to ująć... jestem pod wrażeniem! W dużej mierze mi się podobało, fajne zwroty akcji, dobrze opisane emocje, dialogi mniej drewniane... zaczynasz czuć się w tej wodzie bardziej jak ryba niż topielec, gratuluję. Jedyna uwaga krytyczna: słowami Jade o niechowaniu się z problemami przekreśliłaś jej zbudowany na ostatnich przeżyciach wizerunek, uważaj na to: ostatnie rozdziały pokazały, że z tym chowaniem się z problemami jest jak raz odwrotnie! I ten Harry, który jako agent mógłby przecież w pięć minut dowiedzieć się, co się stało Jade (ale zamiast tego, woli się z nią migdalić; nie ma co, fachowa aupairka z niego!)...

Styl po drugiej piątce rozdziałów:

Zwłaszcza w rozdziale ostatnim z ocenianej części widzę, że zaczynasz rozumieć, o co w tej całej pisarskiej zabawie chodzi. Problemy, jakie się pojawiły, to dialogi opisujące kłótnie bohaterów i dość ważne sytuacje oraz początkowo zbyt papierowa kreacja jednej z postaci. Sądzę, że to, co już Ci napisałam w tym temacie w połączeniu z radami spisanymi poniżej pomoże Ci rozpracować te problemy lepiej niż agentowi Stylesowi.

Rady dla Ciebie:
1. Kreowanie postaci bohatera jest zabiegiem wielofazowym, nie można tego załatwić paroma mocnymi zdaniami; w przypadku postaci Jade miałam wrażenie, że postać tę wprowadziłaś, nadając jej mocnego konturu, ale niespecjalnie radząc sobie z wypełnieniem, tak jakbyś nie była pewna, jakich barw użyć, by jej portret, tyle że literacki, a nie malarski – dokończyć. Nie wystarczy powiedzieć o kimś, że ma długie nogi i fioletowe włosy, żeby oddać w pełni to, kim on jest – stopniowo trzeba go opisywać, używając nie tylko metod bezpośrednich, ale i pośrednich, bo w końcu czyny świadczą o kimś bardziej niż słowa – i to samo można powiedzieć o kreacji bohaterów. Przechodzenie z papieru w trójwymiaru, pobudzanie wyobraźni Czytelnika przy jednoczesnym podkarmianiu jej – to element warsztatu, nad którym z pewnością musisz popracować. Żeby było Ci łatwiej, pomóż sobie ulubioną książką, bo na pewno takową masz: zastanów się, w jaki sposób i w jakim czasokresie autor tejże opisywał Ci ulubioną postać, ile i jakich informacji o niej serwował Ci naraz i w jaki sposób: ukazując ją w oczach innych, opisując ją w jakiejś akcji, przez dialog czy po prostu serwując jej opis wprost?
2. Dobry pomysł wymaga dobrej realizacji, aby zagrał Twojemu Czytelnikowi na emocjach. Czasem warto popracować nad głębią jakiejś sytuacji, spróbować przelać na papier więcej emocji oraz pokusić się o perspektywę obojga bohaterów, zamiast załatwiać sprawę prostymi, w pewnym sensie radykalnymi słowami. Z pewnością sama wiesz, że nie każda rozmowa jest łatwa i przyjemna, a im trudniejsza, tym więcej emocji u obojga rozmówców wywołuje: z pewnością potrafisz to oddać, tylko musisz znaleźć w sobie odwagę do tego i nie obierać najmniejszej linii oporu, bo nie o to w pisaniu wszak chodzi. Więcej głębi i subtelności, Princesss!

                  Rozdziały 11 - 15.

Rozdział 11: wielka ucieczka
Harry nie zachowuje się jak agent, a Jade – jak jego podopieczna, wręcz chwilami jest w niej więcej zimnej krwi i rozsądku niż w Harrym, który niczego nie wie, o nic nie pyta i ogólnie zachowuje się jak zwykły chłopak, którego zaskoczył zabójca. Ech, średnio mi się ten rozdział podobał, dziwny był i jedyny fajny akcent, to tajna baza w domu uciech cielesnych.

Rozdział 12: jak Harry został agentem
W końcu dowiaduję się szczegółów dramatycznej przeszłości Twojego głównego bohatera. Ogólnie brzmią one przekonująco, ale zabrakło mi dopracowania: cała ta historia brzmiała trochę tak, jakby na porządku dziennym było przygarnianie przez MI6 każdego dziecka, które straciło rodziców w zamachu bombowym, a z pewnością tak nie jest! Odniosłam niejasne wrażenie, że rodzice Harry'ego także byli agentami – ale nie wiem, czy to nadinterpretacja ze strony mojej wyobraźni? Jeżeli nie, to powinnaś koniecznie była to doprecyzować w opowiadaniu, to przecież ważna kwestia. Plus za ten kawałek o wysadzeniu zabójcy jego rodziców oraz jego żony; miałam ciarki i słusznie czułam, że ich dzieci się później pojawią!
Dobra wiadomość: w końcu zrozumiałam, o co chodzi z tym hotelem! Hotel koło agencji, swoisty internat dla agentów... no, tak, że też sama na to nie wpadłam ;-)

Rozdział 13: jak Jade wkręciła się w niefortunny romans z przestępcą z Bałkan
Teraz dla odmiany Czytelnik poznaje historię głównej bohaterki. O ile historia Harry'ego miała tak zwane ręce i nogi, tak ta historia jest troszeczkę naciągana oraz niezbyt ścisła i realistyczna w mojej opinii. Najwięcej wątpliwości wzbudził we mnie element z Annie i z jej zabójstwem oraz motywami tegoż. Tak czy siak, doceniam pomysł, bo przynajmniej wiem, kto i dlaczego ściga Stylesa i Leto. Cały czas nie wzbudza mojego przekonania postępowanie Harry'ego jako agenta: mam wrażenie, że ktoś taki jak on powinien mieć więcej zimnej krwi oraz pomyślunku i przejąć dowodzenie w kryzysowej sytuacji – a tymczasem jeździ, kupuje i mówi to, czego Jade od niego zażądała rzeczywiście lub czego w jego mniemaniu mogłaby zażądać (jest przecież w niej taaaki zakochany). Cóż...

Rozdział 14: Jade pęka
Ten kawałek był naprawdę OK, Princesss. Jak rzadko naturalnie wyszła Ci scena, w której Jade miota się pod wpływem różnych targających nią uczuć; dobrze to opisałaś, wyczułaś tę akcję i tę postać, dobra robota.

Rozdział 15: a oni wciąż jadą...
Nazwę Eurotunelu zapisuje się przy użyciu podwójnego -n w obu członach: Channel Tunnel, nie zaś Chanel Tunel. Specjalnie sprawdziłam: z Londynu do Folkestone można dojechać spokojnie w nieco ponad półtorej godziny, tymczasem Twoi bohaterowie podróżują chyba przez co najmniej cztery godziny – albo tylko odniosłam tak niekorzystne wrażenie. Przepraszam, jeśli pomyślisz, że jestem nadmiernie złośliwa, lecz zdanie o tym, iż ktoś nieodpowiedni polubił Jade w odniesieniu do tej całej sytuacji z pościgiem ze strony bałkańskiej mafii wzbudziło moje ogromne rozbawienie; niefortunnie komiczna ta refleksja Harry'ego była, tia. W dodatku ufa tej Jade i kreuje sobie ją na niewinną dziewuszkę z taką upartością maniaka, że powinien co najmniej dziesięć razy posłuchać sobie Baranka Kazika, bo mam wrażenie, że jest w podobnej sytuacji jak bohater tejże piosenki!
Jest też i plusik: kolejna naturalna scena z udziałem panny Leto; wniosek z tego taki, że pozornie twarde dziewczyny, pękające pod wpływem nadmiaru przeżyć i emocji, to bohaterki, które wyczuwasz w sposób wyjątkowo dobry i które dzięki temu prowadzisz w sposób, który rokuje Ci literacko bardzo świetlanie.

Styl po trzeciej piątce rozdziałów.
W trzeciej piątce rozdziałów rzucało się w oczy głównie to, że bohaterowie byli chwilami mało stylowi, zwłaszcza bohater męski: nie zachowywał się, nie myślał ani nie mówił jak agent, ale i Jade momentami wydawała się być nadmiernie twarda i wyrachowana; były też momenty zasługujące na pochwałę, w których na odmianę bohaterowie byli tacy, jacy powinni być, nie budzili zdziwienia ani nieufności, żyli. Mam zastrzeżenie do dialogów i relacji między Stylesem a Leto: za dużo tam wielkich słów, a za mało głębi, stopniowania emocji, jakiegoś wypełniacza, wypowiadałam się już na ten temat. Bum można zrobić zawsze, ale po co wtedy pisać opowiadania, szczególnie tak długie, jak Twoje? Niemniej, nie mogę powiedzieć, że nie widzę postępów – a to bardzo dobry znak, moja droga!

Rady dla Ciebie:
1. Prowadząc jakąś postać, cały czas musisz pamiętać, kim jest, żeby jej zachowanie opisane przez Ciebie było jak najbardziej naturalne i prawdziwe; musisz pamiętać, w jakiej sytuacji ją opisujesz i jak w związku z tym powinna się zachowywać, co odczuwać, mówić, musisz ją, mówiąc ściśle, wyczuć.
2. Dbałość o logikę i spójność.
3. Więcej odcieni, mniej kontrastowych barw (czytaj: więcej łagodności, spokoju, stonowania emocji i słów, mniej wybuchów, deklaracji i pompatyczności).

W rozdziałach od szesnastego do trzydziestego szóstego mocno rozwinęłaś akcję, w ostatnich paru rozdziałach widać już też przebłyski finału. Fabularnie, miałaś pomysł dość niezły: mafia bałkańska oczywiście dorwała Leto i Stylesa, tę pierwszą trzymając tylko pod kluczem, temu drugiemu natomiast fundując rozmaite tortury, zmierzające do uzyskania cennych informacji na temat głowy MI6 w postaci „O” (troszkę dziwne to było: odniosłam wrażenie, że ta cała szefowa MI6 stanowi klucz do zagadki, ale żadnego wyjaśnienia na razie nie znalazłam, więc wychodzi na to, że mafia chciała uzyskać informację na temat jej tożsamości, bo... bo nie miałaś pomysłu na racjonalny i przekonujący powód przetrzymywania agenta 005? A może chciałaś, żeby te przesłuchania były właśnie takie niby bez sensu, bowiem mogłaś przez to pokazać, że tak naprawdę chodziło wcale nie o to, kto kieruje MI6, ale o to, że ten cały szef chciał zlikwidować Harry'ego jako rywala w walce o serce panny Leto?). Notabene, w postaci Jareda Leto dostrzegam też niewykorzystany potencjał. W gruncie rzeczy, ciekawiło mnie, czy było jakieś drugie dno w tej całej akcji z oddaniem Jade pod opiekę Harry'emu – i niestety, Ty jako Autorka tej ciekawości nie zaspokoiłaś. Szkoda.
Mocny akcent w postaci tych tortur z workiem i wodą: nie spotkałam się dotąd z czymś takim ani w literaturze, ani w filmie, starałam się zrozumieć, o co w tym chodzi, ale chyba nie złapałam do końca, więc możesz mi w komentarzu do oceny troszkę więcej opowiedzieć, co wiesz na ten temat. 
Kwestia dwulicowości Jade: wychodzi na to, że nikt nie wie, jak było naprawdę, bo, rzecz jasna, Harry prędzej naje się tłuczonego szkła niż uwierzy, że Jade mogła rzeczywiście zachować się tak, jak to opisywał Milicevic ( ja będę uparcie twierdzić, że naiwniaczek z niego). Też tak trochę niedopowiedziane to zostawiłaś i z tego, co widzę po ostatnich paru częściach opowiadania, brniesz w stronę nastolatki o traumatycznej przeszłości, takiej trochę Laury Pyziak z książek Małgorzaty Musierowicz. No, nie wiem... jakoś za dużo tego było o zranieniu, odrzuceniu i niekochaniu... aż tak źle z nią chyba nie było, a już ta dezakceptacja społeczna, to w przypadku akurat tej postaci kompletnie pusty frazes dla mnie.
Bardzo fajnie napisane były rozmowy Stylesa z Milicevicem, były całkiem prawdziwe i takie... z charakterem, choć czasem pan mafioso rzeczywiście zachowywał się tak, jakby cierpiał na jakieś zaburzenia psychiczne. Przez cały ten czas, gdy akcja działa się w Newtington, czy jak to się zwało, mierził mnie ogromnie Harry, który ani razu nie zachował się jak agent (rozumiem, taki miałaś pomysł na głównego bohatera – tylko że tak mało było w nim z agenta, że w zasadzie mogłaś kompletnie darować sobie tę banalną, nie wnoszącą nic do jego kreacji otoczkę!) i który nie myślał tak bardzo, że sama miałam ochotę chwilami go utopić! Jego ignorancja dla pewnych szczegółów, na które każdy normalny facet, nie mówiąc już o wyszkolonym pracowniku MI6, dawno zwróciłby uwagę i poskładał je razem do kupy – była po prostu ciężkostrawna.
Postać Ivana nie była do końca spójna i przekonująca, a już wplecenie jej we wspomniany słaby wątek przyjaciółki Jade, to już zupełna cienizna. Krótko mówiąc: nie kupiłam tego (ale oczywiście, dobrze, że był, bo przynajmniej Harry i Jade mogli uciec).
Finałowa rozmowa z szefową agencji miała zdecydowanie za mało pieprzu. W gruncie rzeczy, nie wierzę, że Harry był tak zaślepiony miłością do Jade oraz tęsknotą za tą dziewczyną, by kompletnie olać kwestię tego, iż tak właściwie oboje z Jade byli przynętą, na którą agencja miała złapać wielką bałkańską mafię. Ja wiem, nawet współczesne kryminalne i sensacyjne seriale jak przychodzi co do czego, to mało konkretnie ukazują motyw jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, ale mimo wszystko, spodziewałam się tutaj czegoś więcej.
Ogólnie o tym wyciszeniu akcji i przygotowaniu jej do zakończenia mogę powiedzieć tyle, że jest rzeczywiście, mimo wszystko, zaskakujące. Nie ma schematycznego happy endu, starasz się nawet dołożyć parę groszy, żeby nie stracić Czytelnika – i rzeczywiście, uwagę wciąż przykuwasz, choć nie ma już konkretnej akcji i Harry tak właściwie tylko stacza się coraz bardziej w prozę, żeby nie rzec, że tragedię własnego życia po wykluczeniu go z szeregów MI6 oraz po utracie Jade (za dużo powtarzałaś w formie pytań i zapewnień słowo wróci, aż sama zaczęłam mieć ochotę, żeby nie wracała, bo z mojej strony spotkałaby się tylko z solidnym a kysz! – a przecież w gruncie rzeczy, nie dałaś mi powodu, bym tak mocno zniechęciła się do tej postaci). Wiem, że lubisz aktywnych i kombinujących Czytelników, więc pozwolę sobie napisać, iż, moim zdaniem, Louis okaże się homoseksualistą, który kocha Harry'ego nie jak brata czy przyjaciela, ale jak partnera: przyznasz sama, ciekawe by to było wyzwanie dla Ciebie, no nie? Z pewnością zajrzę na Twojego bloga, by przekonać się, czy wymyśliłam ciąg dalszy zgodny z Twoją wizją.
Czas i miejsce akcji, poza wspomnianymi wcześniej zastrzeżeniami, zostały ujęte w Twoim opowiadaniu w sposób wystarczająco dobry. Mogłabym się przyczepić jedynie do tego, by w opowiadaniu pojawiło się więcej detali z naturalnego krajobrazu – ale przecież wyrachowany agent, facet, nie będzie się zajmował tym, czy, uciekając przed mafią, depcze aktualnie po wrzosowisku czy koniczynie ;-)
Nie wypowiadałam się chyba dokładniej jeszcze na temat słownictwa. Generalnie, jest okej, choć czasem popadasz w nadmiernie kolokwialny styl, piszesz zbyt skrótowo, używasz zbyt dużo bezpośrednich, radykalnych, jednoznacznych słów oraz nie stronisz od przekleństw, za mało natomiast bawiąc się niepewnością i emocjonalnym nacechowaniem dobieranych określeń. Przez to chwilami czułam, że nie czytam wcale opowiadania sensacyjnego, ale pamiętnik pozbawionego skrupułów i dbałości o język nastolatka spędzającego czas wolny w niekoniecznie eleganckim lub przyzwoitym  towarzystwie. Myślę, że to porównanie z pewnością Ci się nie podoba, a zatem – do pracy, Princesss! 
Dwa słowa jeszcze o oryginalności. Wcześniej nadmieniałam o swoich skojarzeniach z Trzema metrami nad niebem (jak się okazuje, kompletnie wydumanymi, no chyba żeby starać się porównywać charakterologicznie Twoją Jade z Gin, będącą bohaterką filmowej kontynuacji Tres metros...) oraz z Jamesem Bondem. Rzeczywiście, z Bonda było tu parę istotnych szczegółów, lecz podobieństwo to starałaś się wykorzystać w sposób korzystny dla swojej fabuły (choć wiesz, że agentura Stylesa nie wyszła najbardziej realistycznie pod słońcem). Sam pomysł na sensację był, jak mówiłam, niezły, zabrakło mu trochę wykończenia i doświadczenia, ale ogólnie klimat był w porządeczku, mnie się podobał, bo lubię takie historie.

Błędy: 7/10 pkt

Oceniłam szczegółowo pod tym kątem rozdział 3. Zawiera przekrój większości, jeśli nie wszystkich błędów, jakie dostrzegłam w Twoim opowiadaniu, dlatego też nie oceniałam szczegółowo większej ilości rozdziałów.

Rozdział 3.

1.
-Mogę wejść?- spytał ktoś. Byłem wtedy zagubiony. Chciałem pomóc Jaredowi, ale wiedziałem, że wszystko zawalę. Przyszedł mi do głowy kompletnie idiotyczny pomysł. Miałem zamiar się upić, żeby Leto zrozumiał, że byłbym beznadziejną niańką. Cały czas słyszałem jak ktoś się do mnie dobija. Udawałem, że mnie nie ma. Nie miałem ochoty, żeby ktoś mi przeszkadzał. -Styles wiem, że tam jesteś-krzyknął mężczyzna zza drzwi.

Po pierwsze, w dialogach stosuje się myślniki (–), nie zaś dywizy (-).
Po drugie, wyrażenia byłem wtedy zagubiony i miałem zamiar się upić mają się nijak do czasu przeszłego jako czasu narracji, a mówiąc precyzyjniej: wtedy jest zbędne, zaś zamiast miałem zamiar napisałabym postanowiłem.
Po trzecie: brak przecinka po Styles.
Po czwarte: należało już przy pierwszej wypowiedzi dialogowej zaznaczyć, że bohater rozpoznał osobę mówiącą, a przynajmniej wiedział, że ma do czynienia z mężczyzną: Ty napisałaś najpierw, że był to ktoś, a przy drugiej wypowiedzi napisałaś już konkretnie o mężczyźnie, wprowadzając lekki zamęt.
Po piąte: część tekstu rozpoczynającą się zdaniem Cały czas... należałoby zapisać od nowego wiersza, może nawet akapitu, to samo radziłabym zrobić także z drugą wypowiedź dialogową.
Podsumowując powyższe, proponowana przeze mnie poprawka, to:
Mogę wejść? usłyszałem zza drzwi i od razu rozpoznałem głos. To był Louis, mój przyjaciel; najwyraźniej dowiedział się już o całej akcji z opiekowaniem się córką Jareda i przyszedł to ze mną obgadać, ewentualnie ponabijać się z tego, jak długo utrzymam ręce przy sobie.
Prawdę mówiąc, czułem się zagubiony. Chciałem pomóc Jaredowi, ale wiedziałem, że to nie ma szans się udać. W pewnym momencie przyszedł mi do głowy kompletnie idiotyczny pomysł: postanowiłem się upić, i to tak, by uzmysłowić Jaredowi, że ja się na niańkę nie nadaję.
Louis nie przestawał dobijać się do moich drzwi, choć ja udawałem, że mnie nie ma i nie poruszyłem się ani o milimetr od chwili, gdy usłyszałem jego wołanie zza drzwi. Nie miałem ochoty na to, by ktoś mi przeszkadzał.
Styles, wiem, że tam jesteś! zawołał w końcu, głośniej i z większym zniecierpliwieniem.

2.
-Lou daj mi spokój!- Starłem się spławić chłopak. Nagle drzwi się otworzyły. Od razu do pomieszczenia wszedł Louis.

Dywizy zamiast myślników, spacje, literówki starłem zamiast starałem chłopak zamiast chłopaka + styl.
Brak przecinka po Lou.
Propozycja poprawki:
Lou, daj mi spokój! spróbowałem go spławić, ale mi się to nie udało. Nagle rozległ się cichy chrobot, a kilka sekund później drzwi do mojego pokoju stanęły otworem: stał w nich Louis, z wygiętym spinaczem w dłoni i nieodłączną miną w stylu Co-ci-odbiło?

3.
Chłopak był dosyć niski. Zawsze śmiałem się z jego wzrostu, a on był wściekły. Jego kasztanowe włosy były zaczesane do tyłu. Pewnie, dlatego, że nie miał czasu chodzić do fryzjera. Założył szary T-shirt. I oczywiście miał na sobie czarne, nieco obcisłe jeansy.

Zbędny przecinek przed dlatego, wystarczy ten przed że (przecinek w zdaniu z frazą dlatego że stawia się w zależności od kontekstu). Styl.
Propozycja poprawki:
Chłopak był dosyć niski, z czego często się podśmiewałem, doprowadzając go tym do szału ale mimo tego potrafił czarować kobiety. Dziś jego niesforna, kasztanowa grzywa zaczesana była do tyłu, na sobie zaś miał szary T-shirt i nieodłączny element jego codziennej garderoby: czarne, nieco obcisłe jeansy.

4.
-I...?-Zapytał.
[...]
-Ty też wyglądasz na zamartwionego.-oznajmiłem. Chłopak parsknął.
-Co się stało?- Spytał.

Literówka zamartwiony zamiast zmartwiony.
W powyższym dialogu nie tylko użyłaś dywizów zamiast myślników, zapisałaś też niepoprawnie omówienia wypowiedzi dialogowej.
Dialogi składają się z wypowiedzi dialogowych oraz omówień; na przykładzie wygląda to tak:
W czym mogę ci pomóc? zapytał Adam.
Kursywą zapisałam wypowiedź dialogową, podkreśliłam zaś jej omówienie.
Są dwa typy omówień:
a/ bezpośrednie – wiążą się z czynnością wypowiadania danej wypowiedzi, np.: – W czym mogę ci pomóc? – zapytał Adam. 
Zasadą jest, że takie omówienia zapisuje się od małej litery a kropkę stawia się dopiero po omówieniu, tj.: po całej frazie utworzonej przez wypowiedź i omówienie (nie stawia się kropki po wypowiedzi dialogowej).
TAK:
– Panie przodem – powiedział Adam, otwierając przed nią drzwi.
NIE:
– Panie przodem. – powiedział Adam, otwierając przed nią drzwi.
– Panie przodem. – Powiedział Adam, otwierając przed nią drzwi.
– Panie przodem – Powiedział Adam, otwierając przed nią drzwi.
b/ pośrednie – nie dotyczą bezpośrednio czynności wypowiadania się, np.: – Panie przodem. – Otworzył przed nią drzwi.
Zasadą jest, że takie omówienia zapisuje się od wielkiej litery a kropkę stawia się zarówno po wypowiedzi dialogowej, jak i po jej omówieniu.
TAK:
– Panie przodem. – Otworzył przed nią drzwi.
NIE:
– Panie przodem – Otworzył przed nią drzwi.
– Panie przodem – otworzył przed nią drzwi.
– Panie przodem. – otworzył przed nią drzwi.
Uwzględniając powyższe zasady, przyjrzyjmy się bliżej Twoim dialogom, omawianym w tym punkcie, a szczególnie omówieniom:
-I...?-Zapytał.
[...]
-Ty też wyglądasz na zamartwionego.-oznajmiłem. Chłopak parsknął.
-Co się stało?- Spytał.

Wszystkie trzy omówienia są przykładami omówień bezpośrednich, a zatem powinny być zapisane od małych liter a kropka powinna znaleźć się tylko po omówieniu, po wypowiedzi  już nie. Pierwsze omówienie błędnie zapisałaś od wielkiej litery, drugie omówienie zapisałaś z kolei poprawnie, od małej, natomiast postawiłaś kropkę nie tylko po omówieniu, ale także po wypowiedzi, co już było niepoprawne. Trzecie omówienie zapisane jest błędnie od wielkiej litery.
Jak zatem omawiany fragment wygląda, zapisany prawidłowo?
 – I...? – zapytał.
[...]
– Ty też wyglądasz na zmartwionego – oznajmiłem. Chłopak parsknął.
– Co się stało? – spytał.

5. 
-Dzięki za słowa otuchy Tomo- burknąłem w odpowiedzi.
[...]
-Dobre, ale powiedz mi, co mam zrobić?- Zapytałem.
[...].
-Ładna chociaż?- Zapytałem.
-Nie w twoim typie- odpowiedział. [...]
-A co jak mi będzie truć?- wymyśliłem. Chłopak podrapał się po brodzie
-Ona w niczym ci nie będzie przeszkadzać- zapewnił. [...] Wystarczy, że kupisz jej jedzenie i dasz gdzie spać- zaśmiałem się. Oczywistym było, że Jared przy okazji kazał Jade kontrolować mnie.

Dywizy zamiast myślników.
Brak przecinka po otuchy, a co.
Omówienie zapytałem powinno być zapisane od małej litery we wszystkich dwóch wypadkach.
Omówienie zaśmiałem się nie dotyczy Louisa, tylko Harry'ego, podobnie jak zdanie rozpoczynające się od Oczywistym; zapis powinien wyglądać tak:
– Ona w niczym ci nie będzie przeszkadzać- zapewnił. [...] Wystarczy, że kupisz jej jedzenie i dasz gdzie spać.
Zaśmiałem się. Oczywistym było, że Jared przy okazji kazał Jade kontrolować mnie.
<omówienia, które dotyczą reakcji drugiego z rozmówców, zapisuje się zasadniczo od nowego wersu>

6. 
-Aha. Czyli sądzisz, że będą ją musiał wyłącznie żywić?- Spytałem ironicznie. Tomo poniósł oczy do góry.
-Nie trzeba się niczym przejmować- oświadczył. -Wyobraź sobie: twoi rodzice są totalnie nadopiekuńczy. Nagle zostawiają cię pod opieką dość lekkomyślnego kolegi twojego ojca- spojrzałem na niego z pod łba. - Czy cały czas byś się trzymał tej osoby? Oczywiście, że nie!- Zaakcentował ostatnie zdanie.

Dywizy, spacje. Spojrzałem... jako reakcja Harry'ego winno być zapisane od nowego wiersza, a spytałem... i zaakcentował jako omówienia bezpośrednie należało zapisać od małych liter.

7.
-Jade nie będzie mi przeszkadzać- pomyślałem na głos. Louis się uśmiechnął i przytaknął.
- Na sto procent- przytaknął. - A kiedy ma do ciebie przyjechać?- Spytał.

Dywizy, spacje.
Powtórzenie przytaknął (drugie zamieniłabym na powiedział).
Omówienie spytał powinno być zapisane od małej litery.

8.
-Za półtorej godziny- mruknąłem. Lou zagwizdał.
-To nawet nie masz się jak wyszaleć- stwierdził. Chyba musiałem wyglądać na mocno zdziwionego, bo Tomo się zmartwił.
-Jak to nie? Sam powiedziałeś, że...
-Hazz nie o to mi chodziło- oświadczył Louis.
-A, o co?- krzyknąłem. Tomo westchnął.
-Chodziło mi, że nie będzie cię kontrolować. Ale chyba możesz spasować- powiedział. Podniosłem się i zacząłem nerwowo po pokoju.

Brak przecinka po Hazz, zbędny przecinek przed o co, zaś po nerwowo zabrakło czasownika – najpewniej chodzić.
Fragment jest mało logiczny, pogubiłaś się z tym, co kto mówi (Jak to nie... powinno być wypowiedzią Louisa, ze względu na to, że bezpośrednio przed, słowami Tomo się zmartwił sugerujesz, iż takowa nastąpi a tymczasem jest to ewidentnie wypowiedź Harry'ego i robi się miszmasz). Nie rozumiem też gwałtowności reakcji Harry'ego.

9.
-Więc nie będę mógł normalnie funkcjonować!- Mówiłem wściekły.
-Harry, zrób wyjątek na ten czas i nie chodź na imprezy- poprosił. On cały czas był spokojny. Nie okazywał, że tak na serio miał ochotę mi mocno przywalić. Martwił się o mnie, to normalne. Jednak często to on zatruwał mi życie. Jakby były moją mamą. Chociaż sam niewiele różnił się ode mnie. Tak samo dużo pił i imprezował. Ale mi nie pozwalał!

Powiem coś średnio stosownego w tej rubryce: wypowiedzi i przemyślenia Harry'ego właśnie osiągnęły punkt kulminacyjny, jeśli chodzi o żałosność... ad rem. Mówiłem jest omówieniem bezpośrednim, więc zapis winien nastąpić od małej litery. Zdanie Tak samo... przemieniłabym w dalszy ciąg zdania poprzedniego, łącząc je z nim myślnikiem. Zdania podkreślone są dla mnie niespójne, w pewnym sensie troszkę sobie wzajemnie przeczą, bo na moje, albo chce się komuś przywalić, albo jest się spokojnym, rozumiem natomiast, że dla czyjegoś dobra (a więc mamy uzasadnienie zmartwienia) można chcieć komuś przywalić, żeby zaczął myśleć rozsądnie i przejrzał na oczy...

10.
Louis wstał i podszedł do mnie. [...]
-Ja? Żałosny?- Zapytałem retorycznie.[...]
-Tak o to!- przerwałem.- No powiedz mi, co jeszcze ci we mnie nie odpowiada!- Tomo spuścił głowę.
Zapytałem jest omówieniem bezpośrednim, więc zapis powinien był rozpocząć się od małej litery, zaś omówienie Tomo... nie dotyczy reakcji Harry'ego, więc powinno być zapisane od nowego zdania.
Brak przecinka po tak.

11.
- Świetnie, idź sobie do swoich dziwek! Zrobią ci dobrze to ci może przejdzie!- Tomo zastygnął. Szybko do mnie podszedł. Złapał za ramiona i przyciągnął do ściany. Uderzyłem o nią mocno plecami. Cicho jęknąłem.
-Posłuchaj mnie raz, a porządnie- powiedział wściekły.- Po pierwsze nie latam jak ty, do każdej laski, kiedy coś mi nie wyjdzie- starłem się mu wyrwać, lecz jego uścisk wciąż przybierał na sile. –Po drugie nie masz prawa oceniać mnie, jasne?

Interpunkcja: brak przecinka przed to ci może..., nie latam, nie masz prawa.
Dywizy, spacje.
Jeżeli ktoś łapie kogoś za ramiona, to może go przyciągnąć tylko do siebie, na ścianę natomiast może go popchnąć.
Literówka starłem zamiast starałem; omówienie rozpoczynające się tym słowem dotyczy reakcji Harry'ego, a nie Louisa, więc powinno być zapisane od nowego zdania.

12.
-No chyba nie- rzucił wychodząc.

Dywizy, spacje.
Brak przecinka przed wychodząc. Wychodząc jest przykładem imiesłowu przysłówkowego współczesnego (są też i. p. uprzednie, które przybierają formy np.: wyszedłszy, powiedziawszy). Zasadą jest, że frazę z użyciem imiesłowu przysłówkowego oddziela się od reszty zdania przecinkiem / ami.
 ____________
 
Princesss, podsumowując: dialogi całościowo, interpunkcja, stylistyka, logika, końcówki – to główne punkty, nad którymi musisz zacząć natychmiast pracować, dostrzegam też konieczność staranniejszego czytania przez Ciebie tego, co napisałaś: najlepiej przeczytać wpis jeszcze raz przed opublikowaniem, ale już z kilkudniowym odstępem od chwili ukończenia pracy nad nim, żeby, mówiąc wprost, oko było świeże i wychwyciło to, co wcześniej Ci umknęło. Jestem pewna, że sporo z błędów, jakie się w Twoich rozdziałach pojawiają, bierze się właśnie z tego, że niedokładnie sprawdzasz wpisy przed ich publikacją – więc gdy to zmienisz oraz gdy przerobisz sumiennie lekcję niniejszą oceną Ci zadaną, poprawność powinna znacząco wzrosnąć.

Ramki: 6/7 pkt
 
Prowadzisz następujące ramki:
   Strona główna – wiadomo;
   Bohaterowie – postawiłaś na gify, dane osobowe i cytaty (Twojego autorstwa?), odzwierciedlające charaktery bohaterów. Bardzo, bardzo fajnie Ci to wyszło, bardzo mi się podobało! Błędy wypisuję poniżej.
     >>> Harry
 A co jeśli kłamią? Co jeśli w telewizji mówią, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę nie   jest? Co jeśli używają nieludzkich metod ratowania państwa? Mama, kiedy kładziesz się spać powie, że nie masz się [...]. – brak przecinka przed jeśli, powie.
      >>> Louis
Boją się przekładać stron i czytać o jego życiu. Może wygląda na łotra, bo boi się żeby prawdziwy czarny charakter go nie skrzywdził. Kiedyś go nie lubiłem. Tylko wtedy gdy zobaczyłem jego okładkę. – rzeczownik stron powinnaś była odmienić w bierniku: strony; brak przecinka przed zdaniem składowym wprowadzonym przez spójnik żeby oraz przed zdaniem składowym wprowadzonym przez spójnik gdy; ostatnie z cytowanych zdań dobrze byłoby połączyć z kolejnym średnikiem.
     >>> Jared
Podejdź tu, bliżej bo im bliżej jesteś tym mniej widzisz. [...]. Ale tak naprawdę magik wam pokazuje to co chcecie zobaczyć. Tym czasem, jego asystenci robią główną sztuczkę. – brak przecinka przed bo, co + tymczasem zapisuje się łącznie, nie rozłącznie; ostatnie zdanie połączyłabym z przedostatnim średnikiem.
     >>> Tomo
Czasem nie wiesz co odgrywa się naprawdę na sztuce zwanej Życie. – brak przecinka przed co + odgrywać coś  na sztuce? Eee...
     >>> O
Jeśli mówisz że jestem zła to może mam odmienne poglądy? – zabrakło przecinków przed to i że. 
   Kontakt – ramka, w której podajesz namiary na siebie;
   Zwiastun – tutaj można obejrzeć piękny zwiastun Twojego bloga;
   Informowani – nie jestem przekonana, że potrzebna była aż specjalna ramka do tego... nie wystarczy, że ktoś Cię poprosi o informowanie a Ty dodasz go do specjalnej kategorii na mailu?
   Linki – tutaj znajduje się między innymi link do ocenialni Ostrze Krytyki;
   Wasze blogi – jak sama wspomniałaś, na każdym blogu brakuje Ci takiego miejsca, jak to. Hm... mam inne zdanie na ten temat, ale powiedzmy, że skoro ramka ta nie przeszkadza, to niech sobie jest, przynajmniej zawsze łatwo znajdziesz blog, którego adres chwilowo umknął z Twej pamięci; 
   Archiwum bloga – fajnie, że jest, lecz wydaje mi się, że akurat w przypadku tego bloga bardziej optymalny byłby Spis treści z odnośnikami do każdego z rozdziałów;
   O mnie – piszesz, że po kryjomu bawisz się w bazgrolenie – ale piszesz to nie w swoim ukrytym przed rodzeństwem, rodzicami i całym światem pamiętniczku, a na ogólnodostępnym blogu. Ech, kobiety... przewrotne istoty z nas :-).

Zestaw ramek jest w porządku, odejmuję punkt za wspomniane zastrzeżenia do spisu treści oraz do błędów w ramce o bohaterach.
 
Dodatkowe punkty: 0/3 pkt

Nie przyznałam Ci żadnego dodatkowego punktu, tak dodatniego, jak i ujemnego.

Podsumowanie:

Domek z kart. Budowla tworzona z mozołem, karta po karcie... ale łatwo zniszczalna. Ty sama ustami Jade piszesz o Jokerze jako metaforze osoby lub decyzji. Podoba mi się ten pomysł i cieszę się, że wiem mniej więcej, kto lub co było Jokerem w historii Harry'ego Stylesa i Jade Leto. Mam pewien niedosyt po tym, co przeczytałam do tej pory o losach tej pary, niemniej cieszę się, że w ogóle miałam możliwość ich... cóż, poznać :) Jesteś początkującą pisarką, ale widać, że lubisz to robić i że starasz się nauczyć, jak robić to coraz lepiej i poprawniej. Mam nadzieję, że moja ocena pomoże Ci w szlifowaniu niewątpliwego talentu oraz w tworzeniu dalszych ciekawych i długich opowiadań. Dziś oceniam Twój blog La Maison des Cartes na 64 punkty na 81 możliwych, co daje Ci ocenę dobrą (4). Jest to mocna czwórka, do wyższej oceny zabrakło Ci kilku punktów, lecz jestem pewna, że z czasem i nabytym doświadczeniem nadrobisz punkty dzielące Cię od najwyższych not – i tego Ci właśnie życzę, Princesss!

9 komentarzy:

  1. http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Zaczynac-od-wiec;9790.html

    Kwik.

    OdpowiedzUsuń
  2. @rozpoczynanie zdania od więc: A kto ci taką ciemnotę wcisnął, Marto? XD
    (linka nie muszę podawać, ktoś już mnie wyręczył)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie polonistki na każdym etapie edukacji szkolnej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zweryfikuj swoją wiedzę, klikając w link, który podała Ilis.

      To te same geniuszki od niestawiania przecinka przed a, w przypadku gdy występuje ono między dwoma orzeczeniami? To współczuję kiepskiej edukacji.

      Usuń
  4. Na szczęście wszystkie braki, przynajmniej te w edukacji, można nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo, bardzo ci dziękuję za twoją ocenę! Dała mi dużo do myślenia, zastanowienia się, nad czym popracować, co może chwilę poczekać. Ogólnie myślałam, że jak będę mieć 3, to będzie jakiś cud, a tu jednak nie jest tak tragicznie.
    Tak jak już wiesz, to jest mój pierwszy blog. Mało osób dało mi jakąś ocenę w stylu "popraw to, nad tym musisz popracować". Teraz wreszcie wiem co robić ;)
    Teraz lecę z wyjaśnieniem paru rzeczy. Tortury, o które pytałaś pojawiają się w filmie "Wróg numer jeden" o Osamie Bin Ladenie. Człowiekowi nic się nie dzieje, nie odnosi uszczerbku na zdrowiu, ale czuje on się jakby tonął. W filmie jest to bardzo dobrze pokazane ;)
    Wszystkie cytaty bohaterów wymyśliłam sama.
    Fakt, dialogi nie są jakieś niesamowite. Z bohaterami miałam taki problem, że chciałam, żeby mieli cechy poniekąd skrajne. Mój fatalny błąd, w następnym opowiadaniu postaram się to opanować :3
    Twoje rady dotyczące pisania, stylu i ogólnie wszystkiego na pewno mo się przydadzą. Myślę, że pewnie mo się coś jeszcze przypomni, bp aktualinie jestem na biwaku z zuchami i w przerwie między zajęciami, które prowadzę, przeczytałam twoją recenzje. I bardzo dziękuję, że chciałaś ocenić moje opowiadanie.
    Życzę miłego dnia :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo Ci dziękuję za docenienie mojej pracy i cieszę się, że mogłam Ci pomóc :) udanego biwaku i do usłyszenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bzdurkę nt. więc sprostowano już w powyższych komentarzach. Teraz przyszła pora na inne błędy:

    kontynowaniem
    Kontynuowaniem.

    Twoje opowiadanie okaże się tak emocjonujące, poruszające i mocne jak ten zwiastun
    Przecinek przed jak.

    ogromnie polecam): ogromnie ciekawam
    Czcionka wpisów i ramek jest biała i dość mała; jeżeli mogę coś zaproponować, to chciałabym, abyś zastanowiła się nad zmianą czcionki.
    w przypadku postaci Jade miałam wrażenie, że postać tę wprowadziłaś
    Powtórzenie.

    może okazać się nietrwałe tak jak domek z kart właśnie.
    Tak jest zbędne.

    co będzie kartą a co podmuchem u Ciebie?
    Przecinek przed a.

    To jedziemy :)
    że też sama na to nie wpadłam ;-)
    koniczynie ;-)
    poznać :)
    Brak kropki.

    Prawdę mówiąc, to jego babskie mazanie się zirytowało mnie, jakkolwiek u współczesnych rzeczywistych mężczyzn jest jak najbardziej (niestety) spotykane
    Borze, co za *cenzura*. Nie to, co Prafdzifi Menszczyśni, którzy żują żwir oraz tłuczone szkło i porozumiewają się za pomocą okrzyków i ciosów maguczą. Tag.

    już ten finał dialogu z Louisem w postaci pompatycznych zdań
    Louis w postaci pompatycznych zdań?

    nie tylko przez jego własne refleksje ale także przez rozmowę z przyjacielem.
    Przecinek przed ale.

    nie radzisz sobie z naturalnością plus wizerunek Harry'ego jest jeszcze na tyle płynny
    Przecinek przed plus.

    infantylne, jeśli można powiedzieć tak o zachowaniu mężczyzny.
    A dlaczego niby nie?

    Imię idealnie dopasowałaś do wyglądu, bynajmniej w moim odczuciu!
    Ja wiem, że są ludzie mylący bynajmniej z przynajmniej, ale ciebie, Marto, o to nie podejrzewałam.

    dlaczego opisałaś wygląd przygodnie spotkanego przez dwójką bohaterów ochroniarza?!
    Dwójkę.

    Przywracam Cię do porządku
    Raczej przywołujesz. Masz zbyt mało mocy sprawczej, by przywrócić. ;)

    Wygląd bohaterów, to istotny element opowiadania
    Oho, widzę, że polonistki nauczyły cię wciskania przecinka przed prawie każdym to.
    Skup się:
    Przecinek postawimy przed to wówczas, gdy to rozpoczyna nowe zdanie. Natomiast kiedy wyrażenie zamyka się w granicach jednego zdania – przecinka nie potrzeba.
    Prawda, że łatwe?

    i / lub
    ( ja
    Zbędne spacje.

    Może pomoże Ci zapisywanie wypowiedzi bohaterów ta, jakby były to wypowiedzi Twoich przyjaciół?
    Tak.

    skutecznie Twojego Czytelnika wykurzy poza karty Twego bloga.
    O jedno Twojego za dużo.

    zakwaterowali się w nim bez specjalnych kusicielskich ataków ze strony tej drugiej a i bez specjalnego entuzjazmu ze strony tego pierwszego
    Przecinek przed a.

    styranego życiem agenta.
    http://sjp.pwn.pl/slowniki/sterany.html

    Zakończeniem w postaci tekstu Harry'ego o, wiesz, którego, tego o pizzy, zdecydowanie wywołałaś uśmieszek na mej twarzy.
    Pierwsze o jest zbędne.

    Cała ta akcja z kłótnia z Jade
    Kłótnią.

    w końcu Jade zaczyna się robić trójwymiarowa a Harry dalej prowadzi w stanie po nadużyciu
    takie omówienia zapisuje się od małej litery a kropkę stawia się dopiero po omówieniu
    takie omówienia zapisuje się od wielkiej litery a kropkę stawia się zarówno po wypowiedzi dialogowej
    zatem powinny być zapisane od małych liter a kropka powinna znaleźć się tylko po omówieniu
    ktoś Cię poprosi o informowanie a Ty dodasz go do specjalnej kategorii na mailu?
    Marto, jeśli a występuje pomiędzy dwoma orzeczeniami, stawiamy przed nim przecinek. Powtarzam ci to praktycznie pod każdą oceną i jak grochem o ścianę...

    po alko
    Alkoholu.

    fachowa aupairka z niego!
    http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/au-pair;230.html

    by jej portret, tyle że literacki, a nie malarski – dokończyć.
    Dziękujemy, Kapitanie Oczywistość.

    Przechodzenie z papieru w trójwymiaru
    W trójwymiar/do trójwymiaru.

    nie obierać najmniejszej linii oporu
    http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/po-linii-najmniejszego-oporu;1440.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak Jade wkręciła się w niefortunny romans z przestępcą z Bałkan
      Bałkanów.

      z taką upartością maniaka
      Z uporem maniaka.

      za mało natomiast bawiąc się niepewnością i emocjonalnym nacechowaniem dobieranych określeń.
      Bawisz.

      Wcześniej nadmieniałam o swoich skojarzeniach z Trzema metrami nad niebem (jak się okazuje, kompletnie wydumanymi
      Wydumanych.

      dasz gdzie spać
      A to cię w oczy nie kłuje?

      poniósł oczy do góry.
      Następnym razem podniesie w dół.

      Podejdź tu, bliżej bo im bliżej jesteś tym mniej widzisz . [...]. Ale tak naprawdę magik wam pokazuje to co chcecie zobaczyć. Tym czasem, jego asystenci robią główną sztuczkę. – brak przecinka przed bo , co + tymczasem zapisuje się łącznie, nie rozłącznie
      Przeoczyłaś brak przecinka przed tym mniej widzisz.

      istoty z nas :-).
      Ta kropka powinna być przed emotką.

      Usuń

Obserwatorzy