piątek, 17 października 2014

[250] lisie-serce

Autorka bloga: Lisica
Autorka oceny: Marta

Tu nie ma zwycięzców. Są tylko ci, którzy przeżyli. – Johanna Mason, lisie-serce.blogspot.com by Lisica

UWAGA! OCENA NIESTANDARDOWA!
Ze względu na problemy techniczne z szablonem, o których zostałam przez Autorkę odpowiednio wcześniej poinformowana, oceny bloga dokonuję pod kątem przede wszystkim publikowanej na nim treści, z pominięciem elementów związanych z jego wyglądem et cetera.

Uwagi ogólne: blog prowadzony jest pod adresem lisie-serce.blogspot.com, od 13 czerwca br. /tego dnia ukazał się prolog opowiadania/. Najnowszy wpis, tj.: rozdział XVII został opublikowany 5 października br. Opowiadanie, to fan fiction z kręgu Igrzysk śmierci.
Napis na belce: Lisie serce. Adres jest super, idealnie oddaje kanwę Twojego opowiadania; powtórzenie frazy w nim użytej także na belce nie jest zabiegiem, który w przypadku Twojego bloga budzi moje większe zastrzeżenia, tym bardziej że, jeśli dobrze pamiętam, na nagłówku miałaś cytat Borysa Pasternaka, wystarczająco refleksyjny i zauważalny.
Gdy będziesz pracowała nad nadaniem swojemu blogowi nowego image'u, zwróć uwagę na to, co ja w Twoim opowiadaniu uznałam za coś charakterystycznego i wyjątkowego: na tę nutkę szaleństwa, na niezwykłą emocjonalność, na dwugłos bohaterek złączonych bólem, nadzieją i zależnością od dyktatorskiego rządu Panem. Może poszłabyś w jakieś kontrastowe połączenia kolorystyczne, na przykład ciemny wrzos z seledynem albo stal przetkaną pomarańczem i szmaragdem? Twoje opowiadanie gwarantuje taką dawkę adrenaliny, że nie możesz, co prawda, przesadzić z wyglądem i szablonem, ale o jakiś niuans nawiązujący do koncepcji literackiej bym się zdecydowanie pokusiła, a duet pozornie gryzących się kolorów mógłby spełnić ten warunek.
 
Treść:

Świat przedstawiony: bohaterowie, czas i miejsce akcji, wątki i opisy.

Już po przeczytaniu paru fragmentów dla Czytelnika staje się jasne, że bohaterki główne są dwie: Johanna Mason i Finch Crossley. Ta pierwsza niegdyś zwyciężyła w Igrzyskach i ma za sobą dzieciństwo pełne bólu i zła, ta druga – jest jej uczennicą i w pewnym sensie podopieczną. Pochodzą z różnych dystryktów, lecz to, co je łączy, jest silniejsze od wszystkiego, co je dzieli. Poznały się przypadkiem, potem spotykały się regularnie przez parę lat na treningach, podczas których Johanna uczyła Foxy tego, co tej mogłoby ewentualnie przydać się w sytuacji, gdyby została wylosowana na trybutkę w swoim dystrykcie (bo oczywiście, tak się staje). Relacja, jaka je łączy, posłużyła Ci za punkt wyjścia – moim zdaniem, rewelacyjny; wielki plus też za to, że adres wpasowuje się w konwencję: lisie-serce, NIE – o-lisicy... Johanna jest tak naprawdę kluczem do tego, co działo i dzieje się w sercu Finch.
Postaci obu dziewczyn nakreślasz z dużym wyczuciem, potrafisz niesamowicie oddać dominujące cechy ich charakteru i emocje – bardzo mi się to podoba. Widać, że potrafisz obserwować świat i ludzi oraz że jesteś osobą niepozbawioną wrażliwości. Na Johannie i Lisicy jednak nie koniec, bowiem są jeszcze Amanda, Finnick i cała masa innych osób, które niby przewijają się w tle, ale w każdej chwili mogą wyjść przed szereg. Jesteś nieprzewidywalna w swojej twórczości, trochę szalona, ale na pewno oryginalna i przykuwająca uwagę, Lisico.
Często w Twoją historię wkrada się chaos, ale po lekturze kilku rozdziałów irytuje to znacznie mniej niż na samym początku, gdy za wszelką cenę Czytelnik walczy o to, by rozeznać się, o co w tym wszystkim chodzi. Do opisywania czasu i miejsca akcji zastrzeżeń nie mam.
Wątki... uff, trochę tego jest, a wszystko splątane na kształt węzła gordyjskiego, tylko ciekawe, co będzie tym mieczem, który ten węzeł przetnie? Z tego, co czytałam, zrozumiałam, że historia zmierza ku końcowi... a ja mam wrażenie, że dopiero się rozkręca i że mogłabyś śmiało napisać kilkusetstronicowy thriller przygodowo-romantyczny z nutką science fiction! Pełne niepokoju i mroku kulisy opisywanych przez Ciebie Igrzysk tworzą klimat, który jednocześnie przeraża i przyciąga, a to, że w najnowszych paru rozdziałach zmagania Lisicy na Arenie opisujesz wręcz przy okazji (ale wiem, że to zabieg celowy, nie zaś jakaś niedbałość czy zbytnie skupienie się na innym wątku), jest po prostu katorgą dla Czytelnika, który, mimo zjeżonego włosa na głowie, zdążył już zapałać gorętszym uczuciem do Twojej twórczości (a ja również się do nich zaliczam).
Moc Twojego opowiadania tkwi nie tylko w niezwykłych pomysłach i warstwie psychologicznej, ale także w dialogach, które wymagają dużego skupienia, bowiem prawie zawsze kryje się w nich drugie dno. Szczerze powiem: to świetne, że tak sprawnie posługujesz się tym narzędziem, ale chwilami byłam tym zmęczona i ckniło mi się do opisów, choćby jakiegoś głupiego kwiatka na arenie czy pokoju Jo. Czegokolwiek, co mi pozwoli rozluźnić napięte mięśnie, a rumieńcowi ekscytacji – nieco przygasnąć. Techniczna strona dialogów: czasami gubisz się z omówieniami i używasz dywizów (-) zamiast myślników (–).
Podoba mi się ilustrowanie rozdziałów utworami muzycznymi.

Styl. 

Nie jestem przekonana do czasu teraźniejszego i narracji trzecioosobowej, zwłaszcza równoważnie skupionej na obu bohaterkach, bowiem, przyznaję szczerze, chwilami gubiłam się w tym, o kim w danym fragmencie mowa. Być może jest to też kwestia braku akapitowania tekstu, nad czego zmianą radziłabym pomyśleć oraz wspominanych, wymagających ponadprzeciętnego skupienia dialogów Dobra wiadomość: spróbowałaś pisać w pierwszej osobie i rzeczywiście wyszło Ci to lepiej i lepsze też było w odbiorze. Spróbuj tak pisać, przynajmniej w odniesieniu do Lisicy, której w końcu adres bloga poświęciłaś.

Słownictwo. 
 
Swobodnie używane, dopasowane do osobowości bohaterów.

Fabuła: oryginalność, dialogi i ogólne odczucia.

Mimo tego, iż swoisty dwugłos, jaki przewija się przez Twoje opowiadanie chwilami mnie dekoncentrował i dezorientował, muszę przyznać, że relacja między Johanną a Foxy stanowi Niesamowitą przez wielkie "N", ciekawą i niezwykle poruszającą bazę Twojego opowiadania. Pokłady smutku i rozpaczliwej nadziei w duszy Johanny przeplatają się z właściwą Lisicy dziecięcą ufnością, skonfrontowaną z bezlitosnością Igrzysk. Kolejne, dość wstrząsające wydarzenia sprawiają, że obie dziewczyny muszą na gwałt dostosować się do sytuacji, a za tym idą także pewne przemiany wewnętrzne. Powtórzę: Twoje fan fiction jest jak jazda na rollercoasterze, ale kto by nie chciał się na nim przejechać...? Z całą pewnością Twoje opowiadanie jest jednym z ciekawszych w swojej kategorii.
Fabularnym mistrzostwem jest dla mnie stworzona przez Ciebie sylwetka Johanny. Ilekroć o niej czytałam u Ciebie, miałam w sobie taki tajfun emocji, że ten, który nawiedził w tym tygodniu Japonię, to pikuś, nie tajfun. Ten fragment należy do moich ulubionych, jest tak rozwalający, że po prostu brak mi słów i szczerze powiem, że musiałam mocno się postarać, żeby nie poleciało mi parę łez.
 
-Wiem. Jo, obiecaj mi coś.
-Nie przysięgam, dopóki nie wiem o co chodzi.
-Wiesz, że na arenie może być różnie... proszę cię tylko, żebyś nie zamykała się na świat, jeśli nie wrócę. Jesteś młoda, powinnaś cieszyć się z życia, a nie myśleć o polityce, o tym, co będzie po śmierci i innych sprawach
,,dla dorosłych".
-A ty to co? Masz piętnaście lat, a ja dwadzieścia i i tak mam przejeb**e na resztę życia. Powiem ci coś: nie zabijaj żadnego z nich. Żadnego. Jak wygrasz, będziesz miała spokój, a nie takie bagno jak my wszyscy. Uciekniesz spod rogu, zabierzesz plecak jekiemuś zmarłemu i będziesz kraść, ale z rozsądkiem. Zrozumiałaś przesłanie?
-Tak. Jo, zabiją mnie.
-Nie mów tak. Zginiesz na własne życzenie, ale na pewno nikt ci tego nie ułatwi, tej jednej rzeczy jestem pewna.
-Jo...
-Mmm?
-Teraz powinnaś życzyć mi powodzenia i w ogóle, ale dobrze, trudno o szczęście na arenie. Chciałam cię o coś poprosić, słuchasz mnie?
-Mhm... no co ty, w takim momencie? Byłabym skończoną idiotką.
-Z
taką prośbą to raczej nie do ciebie, ale tylko ty dotrzymasz słowa, o ile się zgodzisz.
-Więc o co chodzi?
-Jeśli zobaczysz, że sobie nie radzę... albo przed śmiercią... byłabyś skłonna, no wiesz... pomodlić się, w moim imieniu?
 
Ogólne moje odczucia na temat fabuły: Wow, to high level fan fiction!!! Mam nadzieję, że, mówiąc kolokwialnie, nie skopiesz tego banalnym lub beznadziejnym zakończeniem. Jest moc i ma być do samego końca, jasne? ;-)

Punktacja: oceniając standardowo, przyznałabym Ci 45 punktów na 45 możliwych.

Błędy
 
Ocenie szczegółowej poddałam rozdział XII.
 
1. 
Johanna rano, a raczej w południe, wycieńczona doczłapała do głównej sali Centrum, w której właśnie odbywało się ,,zebranie". Oczywiście, było ono obowiązkowe, mimo to prawie nikogo na nim nie było, przynajmniej organizatorów. [...] Tak czy inaczej Johanna jeszcze wczoraj miała zamiar jak najlepiej wykorzystać ten czas, a teraz, gdy weszła do trochę zatłoczonej sali czuła, że długo tam nie wytrzyma.
 
Zmieniłabym szyk pierwszego zdania, słowo wycieńczona stawiając na samym początku.
Po obowiązkowe dałabym średnik, po mimo to przecinek, a przecinek przed przynajmniej organizatorów zamieniłabym na myślnik.
Brak przecinka po tak czy inaczej. Spójnik a zamieniłabym na lecz albo ale. Zamiast tam napisałabym w niej.
 
2.
-Johna! -te ciągłe pokrzykiwania powoli doprowadzały ją do szału.

Sygnalizowałam już problem z dywizami zamiast myślników oraz chaosem w omówieniach. Tutaj omówienie (te ciągłe pokrzykiwania...) nie dotyczy osoby wypowiadającej się, czyli Finnicka, ale reakcji Johanny, więc prawidłowy zapis tego omówienia powinien był rozpocząć się od dużej litery i od nowego wersu. Gdyby natomiast omówienie dotyczyło osoby wypowiadającej się, powinno być zapisane tak /podaję przykłady/.:
– Johanna! – zawołał Finnick. >> przykład omówienia bezpośrednio związanego z wypowiadaniem się; co do zasady, omówienia takie zapisuje się od małej litery i kropkę stawia po omówieniu (i tylko tam: mam na myśli, że w sytuacji takiego dialogu: Johanno, podejdź, proszę powiedział Finnick. kropkę stawia się po całym omówieniu, nie stawiając jej już po samej wypowiedzi dialogowej).
– Johanna! - Finnick nie zamierzał odpuszczać i, spoglądając na dziewczynę z lekkim półuśmiechem, liczył w myślach sekundy, które traciła na udawaniu, że go unika. >> tu z kolei, przykład omówienia, które dotyczy osoby wypowiadającej się, ale nie bezpośrednio czynności wypowiadania się: takie omówienie zapisuje się od wielkiej litery.

3
-Nie, nie przesłyszałeś się Finnick. Na twoim miejscu na razie zeszłabym gdzieś na drugi plan, bo na razie jestem skłonna porozmawiać tylko w cichym, przyjemnym miejscu, a nie tutaj, w dodatku na środku sali, gdzie wszyscy nas słyszą. Chcesz pogadać, to się odsuwamy. Jak nie, to możesz zostać i egzystować w tłumie, a ja... ja idę.
 
Interpunkcja: brak przecinka przed Finnick.
Powtórzenie na razie.
Po egzystować warto byłoby dodać sobie, żeby wzmocnić efekt.
Wielokropek był zbędny, efekt jest mocniejszy, gdy Jo krótko oznajmia, że ona sobie stąd idzie.
Dywizy zamiast myślników.
 
4.
[...] mówiąc to obróciła się na pięcie i wymaszerowała dumnie na korytarz. [...] szła nie oglądając się za siebie, ale jakimś cudem wiedziała, że się ociąga.
 
Mówiąc i oglądając są przykładami imiesłowów przysłówkowych typu współczesnego (drugi typ tych imiesłowów, to uprzednie i przyjmują one formy np.: powiedziawszy, obejrzawszy, zrobiwszy). Zasadą jest, że frazy z użyciem tych imiesłowów odpowiednio oddziela się od reszty zdania przecinkami; u Ciebie tego zabrakło: przecinki powinny były znaleźć się po mówiąc to i przed nie oglądając się za siebie.
 
5.
Było to pomieszczenie o powierzchni jakichś siedmiu, ośmiu metrów, ściany w środku były śnieżnobiałe, a pod jedną ze ścian stała stara, wysłużona kanapa. To była jej stała kryjówka, wszyscy o niej wiedzieli, mimo to nikt nigdy tu nie wchodził. To był jej mały, odrębny świat, jej królestwo.
 
Zabrakło użycia imienia bohaterki zamiast jej w zdaniu o kryjówce – bez tego bowiem, odnieść można wrażenie, że to nie Jo ukrywała się w tym składziku, lecz ta stara, wysłużona kanapa.
 
6.
W końcu, gdy z wahaniem stanął przy drzwiach tylko się zaśmiała. Jeszcze rano zabiłaby każdego, kto by tu wszedł, a teraz raptem z własnej woli wręcz prosi go o przyjście.
 
Kolejne niejasności związane z identyfikacją bohaterów + brak oddzielenia wtrętu raptem z własnej woli przecinkami od reszty zdania. W końcówce należało napisać raczej tak: a teraz raptem, z własnej woli, prosi kogoś o przyjście, i to samego Finnicka Odaira!
 
7.
Może to dlatego, że uważała ją za niepełnosprawną umysłowo, ale nie irytowała jej, tak jak prawie cała populacja.
 
Zaburzona logika: wychodzi na to, że Jo uważała Annie za niepełnosprawną umysłowo, ale nie irytowała Annie, w przeciwieństwie do prawie całej populacji – podczas gdy domyślam się, iż chodziło Ci o coś zupełnie innego: o to, że choć Jo miała o Annie opinię taką, jaką miała, to jednak dziewczyna ta nie budziła w niej takiej irytacji, jak cała reszta świata, z którą Jo zmuszona była na co dzień koegzystować. Wystarczyło tylko po ale napisać Annie – i nie byłoby problemu.
 
8. 
-Więc, mój ty ulubiony amancie, co cię do mnie sprowadza? -Finnick spiorunował ją wzrokiem. 
 
Przykład złego zapisu omówienia plus dywizy zamiast myślników. Omówienie nie dotyczy Johanny, tylko Finnicka, więc powinno być zapisane od nowego wersu, a przynajmniej tak byłoby czytelniej.
 
9.
 Na Chrześcijaństwo? Jasne, ale czym to się różni od takiego na przykład Islamu? [...]
-Nie -pokiwał tylko głową i zaczął lustrować ją wzrokiem.- To tyle? Pokiwałeś głową i tyle? Ja się tu zwierzam ze swoich religijnych rozterek, a ty kiwasz głową?
-Spokojnie, Johna, spokojnie. Zejdź o pół tonu. Zastanawiam się tylko...
[...]
-Masz coś do mnie? Wyglądam jak wyglądam, nie moja wina, że jestem wcześniakiem i nic ci do tego. Jeszcze raz, a konsekwencje będą nieodwracalne, obiecuję ci to. Przysięgam -opanowała się i odsunęła.- Cześć, Finnick. Pamiętaj, nic, ani słowa na temat wyglądu kobiety. Ani słowa -zatrzasnęła za sobą drzwi i tyle ją widział.
 
Myślę, że nazwy religii w tym dialogu mogłaś zapisać z małej litery.
Błędy w zapisie dialogów: pomijając dywizy zamiast myślników, dobrze zapisałaś frazę – Nie pokiwał tylko... , ale już wypowiedź dialogowa To tyle?... jako riposta powinna była zostać zapisana od nowego wersu. Gdyby była to wypowiedź Finnicka, mogłoby zostać tak, jak jest.
Omówienia opanowała się..  i zatrzasnęła.... stanowią przykład omówień dotyczących osoby wypowiadającej się, ale nie bezpośrednio czynności wypowiadania, tylko innej reakcji – stąd też, winny być zapisane od wielkiej, a nie małej litery. Punkt za brak kropki po ostatnich dwu wypowiedziach dialogowych Johanny.
________________________________
Popełniasz niewiele błędów: głównie są to błędy stylistyczne i w zapisie dialogów. Pisząc, zwróć baczną uwagę na to, co wskazywałam Ci powyżej, nie tylko w tej ramce, a z pewnością kolejne opowiadanie napiszesz już tak, że pozostanie tylko czapki z głów zdjąć na znak uznania wysokiej pod każdym względem jakości tekstu.
 
Punktacja: oceniając standardowo, przyznałabym Ci 9 punktów na 10 możliwych.

Ramki:

Na blogu prowadzisz ramkę poświęconą bohaterom /minimalistyczna, ale, jak słusznie twierdzisz, wystarczająca; ciekawe opisy postaci, zwracające uwagę na to, co nie zawsze mogłoby rzucić się w oczy/, ramkę dotyczącą bloga i publikowanej na nim treści, dedykowaną tym, których znajomość oryginału jest znikoma tudzież żadna /plus za przekonujące uzasadnienie wyboru takiej a nie innej linii fabularnej/ oraz spamownik. Nie mam zastrzeżeń merytorycznych do istniejących ramek, natomiast proponowałabym Ci stworzenie ramki, w której przybliżyłabyś swoim Czytelnikom własną postać. Wiem, że to opowiadanie zmierza już ku finałowi, niemniej, uwaga ta może Ci przydać się na przyszłość, tym bardziej, że z pewnością jako Autorka budzisz we mnie, jako aktualnie reprezentantce grona Czytelników, spore zainteresowanie tym, kim Ty sama jesteś, w świecie rzeczywistym, poza blogiem.

Punktacja: oceniając standardowo, przyznałabym Ci 6 punktów na 7 możliwych.

Dodatkowe punkty:
 
Przyznałabym Ci trzy (3) dodatkowe punkty: jeden za niezwykłą emocjonalność, jaką odnalazłam w Twojej twórczości, drugi – za wstrząsającą kreację bohaterki w postaci Johanny Mason, trzeci – za niezwykłą, dojrzałą warstwę psychologiczną opowiadania. Ave.
 
Podsumowanie:

Droga Lisico, z całą pewnością masz w sobie duszę pisarki i umiesz przelewać to na papier /nawet ten wirtualny/. Pisz i czytaj jak najwięcej, karm się muzyką, jeżeli odnajdujesz w niej natchnienie i przeżyj życie w pełni, a z pewnością staniesz się pisarką uznaną przez grono o wiele zacniejszych ludzi od jednej skromnej oceniającej z Ostrza Krytyki. Niestety, nie miałam przyjemności (bo czuję, że byłaby to przyjemność), ocenić dokładnie aspektów wizualnych Twojego bloga, niemniej, miło mi poinformować, że na możliwych do uzyskania 65 punktów za rubryki, w których Cię oceniłam, Ty uzyskałaś dziś 63 punkty, co z pewnością zagwarantowałby Ci jedną z wyższych ocen przy założeniu, że nie straciłabyś horrendalnej ilości punktów za pierwsze wrażenie i wygląd. Serdecznie gratuluję. Mam nadzieję, że nie napotkasz już żadnych problemów w dalszej pracy z blogiem i że pisanie nigdy nie przestanie Ci sprawiać takiej frajdy, jak obecnie. Tego Ci z całego serca życzę!


2 komentarze:

  1. O Boże kochany, Marto! Tak mi nasłodziłaś, aż mi cieplutko na serduszku! Tyle pięknych słów w jednej ocenie :)
    Cieszę się, że czytanie mojej skromnej twórczości było dla Ciebie jak jazda na rollercoasterze, do tego właśnie dążę.
    Co do szablonu, to na pewno zamówię nowy. Poprzedni jak nie działał, tak nie działa, więc mogę znów pobawić się kolorkami. Kontrast był, teraz też będzie.
    Dziękuję baaaardzo za pozytywną ocenę, dałaś mi niezłego kopa do dalszej pracy. Lecę poprawiać błędy i myślę, że do przeczytania oceny w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie, to fan fiction z kręgu Igrzysk śmierci.
    Ten przecinek jest doskonale zbędny.

    wymagających ponadprzeciętnego skupienia dialogów Dobra wiadomość:
    Brak kropki.

    swoisty dwugłos, jaki przewija się przez Twoje opowiadanie chwilami mnie dekoncentrował i dezorientował
    Przecinek przed chwilami.

    Ilekroć o niej czytałam u Ciebie, miałam w sobie taki tajfun emocji, że ten, który nawiedził w tym tygodniu Japonię, to pikuś, nie tajfun.
    Milutko, nie ma co.

    – Johanna! - Finnick
    Pauza lub półpauza zamiast dywizu.

    -Nie
    Przeoczyłaś brak spacji.

    W końcu, gdy z wahaniem stanął przy drzwiach tylko się zaśmiała.
    Przeoczyłaś brak przecinka przed tylko.

    kim Ty sama jesteś, w świecie rzeczywistym
    Bez przecinka.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy