poniedziałek, 22 września 2014

[245] dhimashada

Adres: dhimashada
Oceniająca: Alissa
Autor: Toeris

Pierwsze wrażenie (10/10)

    Dhimashada – a cóż to takiego? Kompletnie nie wiem, co oznacza podana fraza, ale mi się podoba. Pomocny tłumacz Google wyjaśnił mi teraz, że słowo pochodzi z języka somalijskiego (och, wreszcie jakiś odstęp od tej angielszczyzny) i oznacza Śmierć. Tylko czy tłumaczymy wyraz Śmierć jako osobę, za którą była uznawana głównie w średniowieczu, czy jako stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia? W jednej z ramek na Twoim blogu piszesz, że Dhimashada to nic innego, jak nazwa rasy, którą stworzyłaś. Czuję już, że mi się to opowiadanie spodoba. Adres, według mnie, perfekcyjny! Krótki, ciekawy i do tego zapadający w pamięć.
     Na belce umieściłaś cytat Teokryta – greckiego poety z Syrakuz. Brzmi on: Jak długo istnieje życie, tak długo będzie istnieć nadzieja. Nie musimy tłumaczyć powyższego zdania, gdyż jest ono zapisane w naszym ojczystym języku. Bardzo się cieszę, że zazwyczaj zapomniana i świecąca pustkami belka u Ciebie jest zadbana i konkretnie pomyślana.
      Po pierwszym wrażeniu mogę powiedzieć, że jestem zachwycona. Nie mam żadnych uwag, do niczego przyczepić się nie mogę. Zaczynajmy więc czytać.
 
Wygląd (4/6)

      Nagłówek przedstawia jedną lub dwie dziewczyny (druga została tak umieszczona, że trudno stwierdzić, czy jest tą samą postacią, czy też nie). Nie wiem czemu, ale ta bardziej widoczna przypomina mi klauna, dlatego też dziwnie odbieram ten obrazek, gdyż klaunów raczej u Ciebie w opowiadaniu nie znajdę. Kolory panujące na ilustracji to biel i czerń – najczęściej właśnie te kolory się do siebie dobiera. Wydaje mi się, że gdzieś ten nagłówek już widziałam, ale pewna nie jestem... Jednak biorąc szablon z szabloniarni, musimy być przygotowani na to, że do danej pracy ma dostęp każdy.
    O szablonie się długo nie rozpiszę, gdyż jest on po prostu cały czarny. Nie powinnam chyba spodziewać się tu niczego więcej, skoro, tak, jak mówiłam, biel i czerń tworzą wystarczająco dominujące połączenie.
     Czcionka koloru białego. Doskonale wiem, że w tym przypadku nie można zdecydować się na inny kolor, gdyż to zaburzyłoby cały ład i kolorystykę bloga, ale uwierz, czytanie tekstu o białej czcionce na czarnym tle strasznie razi oczy. Kiedyś na swoim blogu miałam podobny problem i musiałam go rozwiązać zmianą szablonu... W końcu czytelnik powinien mieć radość z czytania opowiadania, prawda? A żeby czytać, niezbędne są oczy.
     Ogólnie nie jest źle, przejrzystość jest zachowana, ale największy problem masz w tym przypadku z czcionką. Gdyby nie ona, z pewnością postawiłabym więcej punktów, jednak mus to mus. Może warto spróbować poszukać równie mrocznego szablonu, ale o deko innej kolorystyce, aby treść mogła być zapisywana w stonowanym kolorze? Uważam również, że w tej kwestii możesz także spróbować porozmawiać z osobami, które zajmują się robieniem szablonów – one mają o tym przecież lepsze pojęcie.

Treść (32/45)

      Zacznijmy od tego, że raczej nie za długo rozpiszę się w tej kategorii, gdyż niedawno zaczęłaś pisać, a na blogu widnieją tylko cztery rozdziały plus prolog. Jednak mam nadzieję, że w poniższej treści znajdzie się coś pomocnego dla Ciebie.
     Prolog, pomimo tego, że już kiedyś podobny czytałam, zachwycił mnie. Schemat, jaki w nim zastosowałaś, jest jednakże bardzo popularny: małe dziecko jest w niebezpieczeństwie, potem przeżyje kilka lat w szczęściu, dzieciństwem się nacieszy, a jak już dorośnie, to każdy będzie chciał je zabić. Zapunktowałaś jednak u mnie postacią mamy tego dziecka, a zwłaszcza słowami, jakie wypowiedziała – Nie dam rady, nie mogę, jestem okropnie zmęczona, chcę iść spać, kochanie, przepraszam - kobieta szeptała cicho do dziecka, przytulając je mocno. To takie... urocze.
     Dziecko – dziewczynkę znajduje pewien mężczyzna, który, jak sądzę, może nazywać się Henrik – czytałam dalsze rozdziały przed pisaniem powyższego tekstu i wiem, że miał on za zadanie tę małą chronić, tylko tutaj raczej wiekowo by się potem nie zgadzało... Dhimashada oznacza śmierć, nie pomyliłam się. Z wypowiedzi chłopaka wynika, że takie imię nosi niemowlę, jednak w kolejnych częściach, co wynika z ich lektury, dziewczynka nazywana jest już Lilianą. Podoba mi się wiele rzeczy w tym prologu, praktycznie rzecz biorąc wszystko. Końcówka świetna, dobrze oddająca charakter Twojego opowiadania. Plusem także jest to, że umieściłaś w prologu słowo, które widnieje na adresie strony – wydaje mi się, że dzięki temu została zachowana symbolika. Za prolog mogę Cię z całego serca pochwalić.
     Pierwszy rozdział zaczynasz od snu, który ukazuje się bohaterce co noc; podejrzewam, że ma on związek z jej przyszłością. Ogółem zawsze kibicuję tym złym stronom, więc mężczyzna, który we śnie pojawił się jako negatywna postać, już u mnie zapunktował, lubię go. O ironio. Zastanawia mnie, czemu matka bohaterki się nie obudziła, gdy ta zaczęła krzyczeć po koszmarze; to ona powinna ją uspokajać – a u Ciebie tę funkcję wypełniła Liliana. Na jednej z podstron pisałaś, że Twoje opowiadanie będzie w połowie miało związek ze średniowieczem, a w połowie z współczesnością. Podejrzewam, że postanowiłaś tak dlatego, że pisanie o tamtym świecie byłoby dla Ciebie trudne. W końcu inna kultura, obyczaje, wymowa, gesty – prawdopodobnie ciężko byłoby Ci wyobrazić sobie tamte czasy. Jednak połączenie tamtej epoki ze współczesnością jest... no, troszkę nietypowe. Strasznie razi mnie ten fragment Ty skończony idioto, jesteś kretynem, debilem i wynoś się, nie twój interes co robię. Może dlatego, że chłopak nie powiedział nic takiego, aby zasłużyć na takie obelgi? Po drugie, to zachowanie – młoda dziewczyna, w gorsecie i długiej jedwabnej sukni z nienagannie upiętymi włosami, wykrzykuje  do swojego znajomego obelgi na poziomie dzisiejszego szóstoklasisty – wyglądałoby dziwnie w średniowieczu, nie sądzisz? Myślę, że powinnaś jakoś to bardziej sprecyzować; wymienić cechy, które będą pasowały do średniowiecza, a inne, które wpasowują się w dzisiejszy świat i wtedy wprowadzać je do opowiadania, uważając również przy tym, aby w tekście aż tak mocno się od siebie nie różniły. Fragment z niechcącym użyciem mocy przez Lilianę jest wręcz... dziwny. Najpierw atakuje Henrika, choć z pewnością w przeszłości z milion razy jej się narzucał, zaś ona tak samo była na niego wściekła, a jednak nie udało jej się swoich mocy zaprezentować. Potem dziewczyna mdleje (okej, to było co najmniej żałosne...), a jej ukochany zachowuje się jak idiota i, zamiast podbiec do dziewczyny, ucieka. Henrik, pomimo że przed chwilą jeszcze leżał bezradnie na ziemi, teraz nie okazuje cech, które stanowiłby objaw tego, że się źle czuje, ma jakieś powikłania. Cała akcja wręcz śmieszna, za szybko została przeprowadzona, a ukazywanie wątku głównego już na początku pierwszego rozdziału – to o wiele za wcześnie. Rozdział kończy się słowami Wszyscy zginiemy. Jak miło.
        Rozdział drugi pokazuje, jak Twoja główna bohaterka jest pusta – i chyba nie tylko ja mam takie zdanie, bo gdy czytałam komentarze pod tym rozdziałem, znalazłam wypowiedzi kilku osób, które też tak uważały. Liliana nienawidzi matki po tym, jak ta mówi jej, że nie ma pojęcia, co wtedy dziewczyna zrobiła i jak to uczyniła. I nie ma tu znaczenia, że jej matka przypłacała życiem, aby ją uratować, gdy Lila była niemowlakiem, nie ma znaczenia, że opiekowała się nią najlepiej jak umiała i starała się przekazywać jej jak najwięcej matczynych czułości. Co tam ona, moja moc jest ważniejsza! Już dawno nie czytałam opowiadania, którego autor zwracałby uwagę na naturę i jej opis. A u Ciebie to jest, i to jeszcze napisane z taką lekkością, że aż chce się to czytać. Nie przesadzasz z długością opisów, co też jest plusem; większość osób nienawidzi opisów ciągnących się w nieskończoność. Znowu przedstawiłaś tajemniczy fragment, tyle że teraz nie był wywołany przez sen, ale nagle ukazał się oczom dziewczyny. I znowu nie mogę się doczekać, aż poznam tego jakże złego mężczyznę!
      Rozdział trzeci. Ponownie pochwalę za opisy, które wiesz, kiedy wprowadzać oraz jak umiejętnie z nich korzystać; wprowadzać je możesz nawet trochę częściej. Nie rozumiem tylko tego, po co do pokoju głównej bohaterki wszedł Henrik? Nie wyglądało na to, aby miał do dziewczyny ważną sprawę lub miał jej coś do przekazania, a sam wcześniej mówił, że Liliana spokojnie może go zabić w sekundę. Specjalnie się naraża tylko po to, aby powiedzieć, jak dziewczyna jest głupia i wyjść z pokoju? Jeśli chciał się wykazać odwagą to jednak tego nie zrobił, natomiast głupotę to akurat pokazał. Posłuchajcie, Liliana i ja, i tak będziemy zawsze razem, jest to zapisane w gwiazdach... – jakie to romantyczne... Tak właściwie to jak on to z gwiazd wyczytał? Nie wspominałaś, aby miał on jakieś dodatkowe moce, przewidywał przyszłość czy coś takiego. Starszyzna też się tym nie szczyciła. Nie wiem, czy wiesz, ale zacytowane wyżej zdanie wygląda po prostu żałośnie. Tak pusto i dziwacznie, że aż czuję zniesmaczenie. Była zdeformowana, pokryta jasnymi bliznami,a jej kolor był lekko siny. Oczy miał wyłupiaste i całe białe. Jego głowa była pozbawiona włosów, wyglądał jak potwór. – jeśli to jest ten tajemniczy mężczyzna ze snów, to wiedz, że mnie zszokowałaś. Spodziewałam się kogoś... kogoś mniej przypominającego Voldemorta z Harry'ego Pottera. Jednak się pomyliłam, w prologu Isabelli i niemowlęcia nie uratował Henrik, ale przywódca Starszyzny. Końcówka rozdziału na duży plus, spodobała mi się. Ogółem postać Johna jest dosyć ciekawa: rozwiń jego wątek. 
      Rozdział czwarty i, jak na razie, ostatni. Jest on dość chaotyczny. Najpierw perspektywa Liliany, potem jakiegoś Pana, który jest rodziną z Dhimashadą, następnie jakiś król Franciszek (a jego tu po co przywiało? o.O), a potem team Liliana + Henryk. Zastanawiam się, jakim cudem tajemniczy Pan wiedział, że Liliana uwielbiała las tak samo, jak on. W końcu w prologu jasno było przedstawione, że Isabella uciekała ze swoim dzieckiem będącym niemowlęciem. Przez następne rozdziały nikt nowy do opowiadania nie dołączył, kto mógłby być podejrzany. To w końcu posłaniec tego Pana znalazł tę Lilianę i Isabellę? Bo teraz to już się sama pogubiłam. Podczas opisywania trzeciego rozdziału napisałam, że przybył do Starszyzny mężczyzna, którego upodobniłam do Voldemorta. To jednak on nie był tym właściwym wysłańcem? Więc tamten sobowtór Voldka dla kogo pracował? Króla Franciszka? Scena zabicia posłańca przez, jak sądzę, ojca Liliany była poruszająca. Nie dlatego, że umierał, tylko dlatego, jakie myśli miał na skraju swojego życia: jak martwił się o swoje dziecko, jak wiedział, że już nigdy nie powie dwóch magicznych słów do ukochanej. Ach, dajcie chusteczkę! Miałam rację! Dziewczyna dorosła i każdy chce ją zabić. Będę jasnowidzem w przyszłości! :D 
     Na koniec takie podsumowanie całego opowiadania, bo wypadałoby je napisać. Bohaterów świetnie wykreowałaś, czas i miejsce akcji również znamy, choć sądzę, że powinnaś częściej wspominać o tym. Wątków jest mało, bo praktycznie wszystkie sprowadzają się do jednego – zabić lub ewentualnie uratować Lilianę. Pomyśl nad innymi postaciami, innymi wątkami, bo przydałyby się w obecnej sytuacji. Opisami zachwycasz, co napisałam wyżej. Są naturalne, lekkie i z uśmiechem na ustach można śmiało je czytać. Większość autorów pisze je na siłę, rozpisuje się na kilka stron, choć, według mnie, jest to i niekorzystne, i zbędne. Nie piszemy książki po to, aby zdobyć nagrodę Nobla; piszemy po to, aby inni mogli dane opowiadanie czytać z entuzjazmem. Styl i słownictwo masz na średnim, wręcz przeciętnym poziomie. Nie zachwycasz, ale również nie przerażasz. Piszesz głównie tak, jak większość bloggerów – amatorskie opowiadania, więc dużo nie oczekujmy. Co do oryginalności tekstu to zastanowiłabym się, bo większą ilość rzeczy można było przewidzieć w Twoim opowiadaniu, prolog, tak jak już pisałam, jest dość podobny do innych, z którymi się spotkałam. W pewnych kwestiach Twoje opowiadanie przypomina mi historie Hermiony jako córki słynnego Voldemorta, choć sama nie wiem czemu. Może dlatego, że bohaterki myślą na podobnym poziomie, a akcja upodabnia się do tej z fan fików Harry'ego Pottera, dotyczących tego tematu? Dialogi są na dobrym poziomie, nie licząc przykładu, który wymieniłam wyżej w pierwszym rozdziale bodajże. Sądzę, że za szybko rozwinęłaś akcję. Zabrakło mi wątków pobocznych. Aktualnie Twoje opowiadanie ciągle biegnie w kierunku Liliany i jej mocy, co momentami staje się nużące. Spróbuj popracować nad wgłębieniem drugoplanowych postaci w jakieś odmienne historie. Na dzień dzisiejszy otrzymujesz 32 punkty z kategorii Treść.
            
Błędy (6/10)

Sprawdziłam tylko prolog, rozdział pierwszy oraz drugi. Nie zapisywałam błędów dotyczących zapisu dialogów.

Prolog

Jej blond włosy rozwiewał wiatr, który delikatnie pieścił jej policzki. Światło księżyca rozświetlało jej drogę (...)
Powtórzenia. Myślę, że pierwsze i ostatnie słowo jej jest tutaj zbędne.

(...) nie wiedziała nawet dokąd zmierza
Przecinek przed dokąd.

W oddali zobaczyła starą, opuszczoną i ledwie stojąca chatkę.  
Stojącą.

Miała nadzieje, że nikt jej tutaj nie znajdzie,a jeśli, to i tak nie pozwolić zginąć córeczce, nawet gdyby ona musiała umrzeć.
Nadzieję + spacja przed literą a + pozwoli + gdyby ona sama miała umrzeć.

Kochała to dziecko, nie zważając na to kim była, nie obchodziło ją to.
Słowo dziecko jest rodzaju nijakiego. Powinno być: nie zważając na to, kim było.

Po cichu nasłuchiwała czy ktoś jest w chacie.
Przecinek przed czy.

Miała ochotę się już wycofać, ale noc w lesie oznaczała tylko jedno - śmierć.  
Dywiz (-) nie pełni funkcji myślnika (–).

Wygłodniałe bestie rozszarpały by je bez zastanowienia, a ona nawet nie miałaby się czym bronić.
Rozszarpałyby.

Był tam ktoś i patrzył prosto na nie, jej serce momentalnie zabiło dwa razy szybciej, zaczęła się powoli cofać, a postać brnęło ku nim.  
Postać – ta postać, więc brnęła. Stylistycznie byłoby lepiej też rozbić to na więcej krótkich zdań, bo takie lepiej pasują do opisu momentu o dużym tempie akcji – ja rozdzieliłabym je tak: Był tam ktoś i patrzył prosto na nie. Jej serce momentalnie zabiło dwa razy szybciej. Isabelle zaczęła się powoli cofać, podczas gdy tajemnicza postać zbliżała się do nich nieubłaganie. 

Te pytania błądziły po jej głowie i niestety miała świadomość, że za chwile będzie miała odpowiedzi na wszystkie dręczące ją myśli. 
Ponieważ jest w tym zdaniu powtórzenie i całe zdanie wygląda, według mnie, trochę słabo stylistycznie, zamieniłabym je tak: Takie pytania błądziły po jej głowie, miała świadomość, że za chwilę znajdzie odpowiedzi na pytania dręczące ją w myślach.

Ta dziewczynka musiała być cała, ona jest ich nadzieją, czymś co może ich uratować.
Przecinek przed co + przecinek przed ona [...] zamieniłabym na myślnik.

(...) nazwali ich diabłami.Teraz po wielu latach prześladowań; nadszedł ich czas. 
Spacja + zamieniłabym to na: Teraz, po wielu latach prześladowań, nadszedł w końcu ich czas.

Rozdział I

Nie było w nich życia, tej iskry, którą uwielbiała, a  za zarazem nienawidziła. 
Zarazem + końcówkę zamieniłabym na: a której zarazem nienawidziła.

Idioto, ty skończony idioto, to ja miałabym być na twoim miejscu, ja!
Chodziło Ci chyba o to ja miałam być na twoim miejscu.

- Chce umrzeć - szepnęła.
Chcę umrzeć + myślniki zamiast dywizów.

Czasem czuła się dziwnie, każdy traktował ją lepiej niż pozostałych, ale nigdy się nie przyznała, że ma takie wrażenie, czemu?
A może: Czasem czuła się naprawdę dziwnie. Każdy traktował ją o wiele lepiej od pozostałych, ale nigdy się nie przyznała, że tak sądzi. Czemu?

Mogli by ją posądzić o zuchwalstwo, a tego nie chciała.  
Mogliby.

Każdy był tutaj dla niej rodziną, kimś kogo kochała i doskonale wiedziała, że dałaby się zabić za każdego z nich. 
Przecinek po kimś + (...) zabić za ich życie.

(...) twoja matka kazała mi sprawdzić co robi jej ukochana córka   
Przecinek przed co.

Ty skończony idioto, jesteś kretynem, debilem i wynoś się, nie twój interes co robię.
Przecinek przed co.

Wyrywała swoja dłoń, prychając. 
Wyrwała.

Czemu one wszystkie są w nim zakochane? może jest przystojny, nie, nie jest (...)
Zdania zaczynamy od dużej litery. Przecinek po przystojny zamieniłabym na znak zapytania albo wielokropek.

Spojrzała na przód, był tam, stał pod ich drzewem. Jej blond anioł, ruszyła w bieg, nie zważając na nic.
Naprzód + po słowach Jej blond anioł napisałabym kropkę i dalej stworzyła nowe zdanie, zmieniając frazę ruszyła w bieg na rzuciła się biegiem w jego stronę.

Jej serce biło dwa razy szybciej, a radość jaką poczuła była niedopisania. 
Przecinek przed i po frazie jaką poczuła + nie do opisania pisze się oddzielnie. 

(...) strach go tak sparaliżował, że nie wiedział jak ma zareagować
Przecinek przed jak.

- Na co za wcześnie?! Prawie mnie dziś zabiła! - Brunet chodził w kółko zdenerwowany - ona mnie nienawidzi, a ja mimo to muszę przy niej być, bo mam takie zadanie, które wy - tutaj wskazał palcami na nich - nadaliście mi, sam jestem od niej niewiele straszy, a mimo tego, mam to brzemię na barkach  i czuję, nie! - wykrzyknął - ja jestem pewny, że to jest ten czas - spuścił głowę i wyszeptał cicho.
Niepoprawny zapis monologu (również złe myślniki) + zazwyczaj mówi się, że wskazał palcem na nich˜ – używa się formy pojedynczej + po nadaliście mi zakończyłabym to zdanie + napisałabym a mimo to zamiast a mimo tego, po tym wyrażeniu nie powinna stać kropka + zbędna spacja przed i + (...) i czuję. Nie! (...) + Spuścił głowę i wyszeptał cicho zamieniłabym na szepcząc cicho, spuścił głowę.

Issabelo, wiesz, że ja się nią zajmę, będę zawsze przy niej, nieważne, czy ona tego chce.
Isabello.

Jeśli będzie trzeba oddam za nią życie (...)
Przecinek przed oddam.

- Ona, ona ma od jakiegoś czasu wizje - Isabella patrzyła tępo na ludzi, którzy znajdowali się w pomieszczeniu.  
Jeśli chciałaś przedstawić wahanie w pierwszych słowach, to mogłaś napisać: Ona... ona ma od jakiegoś czasu wizje. Oprócz tego – niepoprawne myślniki.
 
Miała im o tym powiedzieć, ale za każdym razem nie mogła wydusić słowa, bo wiedziała jaką będzie musiała ponieść stratę, a to odbierało jej głos
Miała im o tym powiedzieć, jednak za każdym razem nie mogła wydusić żadnego słowa. Wiedziała, jaką będzie musiała ponieść stratę – ta myśl odbierała jej głos.

(...) miała nadzieje, że tylko jej sny nie są prawdą.  
Nadzieję.

- Co widziała? - spytał, stary, siwy, opierający się o laskę mężczyzna. 
Bez pierwszego przecinka + przecinek przed słowem mężczyzna + myślniki zamiast dywizów.

Rozdział II

Miał wybór, ale skąd mógł wiedzieć czy dokona odpowiedniego.
Przecinek przed czy + dodałabym słowo tego po dokona + znak zapytania na końcu.

(...) w tej chwili będzie słuszny, bo nikt świadomie nie dokonuję złych.
Dokonuje. Polemizowałabym nad tym, czy ktoś świadomie nie może podjąć złych decyzji...

Zniszczy jej życie, teraz lub trochę później, powie jej całą prawdę lub tylko tyle ile będzie musiała wiedzieć.
Zniszczy jej życie. Teraz albo trochę później powie jej całą prawdę, ewentualnie tyle, ile będzie musiała w tamtej chwili wiedzieć.

(...) ona dorastała, dorastała to bycia Dhimashada.
Do bycia. Czy nie powinnaś była odmienić określenie Dhimashada?

W podświadomości może czuła, że nie była człowiekiem - głupią, słabą istotą.
Stawiłabym literę i przed czuła, zły myślnik, początek zapisałabym zaś tak: Podświadomie czuła, że [...]

Jej umysł przekraczał ludzkie pojęcie, moc, którą posiadała była tak ogromna
Przecinek po posiadała + przydałoby się słówko bo przed moc.

Bluzgał się sam, oprawszy się  o drewnianą ścianę. 
Bluzgał na siebie + słowo oprawszy, według słownika PSJ, oznacza wyprać komuś brudne ubrania, a w tym przypadku o to Ci nie chodziło; powinno być oparłszy lub opierając się.

Ojciec wykrzyczał mu je w twarz, wielokrotnie.
Bez przecinka.

Powiedz mi co ja wtedy zrobiłam, matko, proszę!
Przecinek przed co.

(...) choćby nie wie co miała zrobić.  
Przecinek przed co. Nie wie co zamieniłabym na nie wiadomo co.

Isabella złapała z klamkę, nie mogła pokazać córce tego bólu
Za.

Spojrzała przed siebie, a po jej bladym policzku poleciała łza, otworzyła drzwi i wyszła.   
To zdanie wygląda trochę tak, jakby to łza otworzyła drzwi i wyszła, nie sądzisz? Wystarczyło po łzie dać kropkę i już byłoby po kłopocie.

(...) otworzyła drzwi i wyszła. Liliana nie wierzyła, nie mogla uwierzyć, że jej matka po prostu wyszła.  
(...) otworzyła drzwi i wyszła. Liliana nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą zrobiła jej matka.

- Nienawidzę Cię, okropnie Cię nienawidzę! 
W opowiadaniach nie musimy pisać zwrotów grzecznościowych wielką literą.

Zadarła kolanami o podłogę (...) podciągając kolana pod brodę.Oparła swoją głowę na kolanach
Powtórzenia, brak spacji. Jak można zadrzeć kolanami o podłogę?!

(...) nie rozpłacz się głupia dziewucho, nie rozpłacz! nakazywała w swoich myślach
Słowo swoich było zbędne. Powinien być przecinek po się.

(...) i,być może, nie mógłby się podnieść po tym upadku.
Brak spacji. Według mnie, lepiej by pasowało potrafiłby niż mógłby.

Nawet Oliver po... tym czymś co zrobiła ostatnio nie chciał z nią rozmawiać, nie chciał jej znać.
Przecinek przed co i ostatnio.

Matka dostała to czego chciała, zawsze powtarzała, że on nie jest dla niej
Przecinek przed czego.

Po za tym uwielbiała różnokolorowe kwiaty, które ją przyozdabiały.  
Poza tym.

(...) zobaczyła wejście do lasu, powoli, a jednak z ogromną radością weszła do jej prywatnego raju
Przecinek przed weszła.

Widziała swoją matkę, która krzyczała o pomoc, wrzeszczała rzucając się w ogniu.
Przecinek przed rzucając.

Spinała wszystkie części ciała, a mimo tego nie poruszyła się nawet o milimetr.
A mi się wydaje, że poprzez spinanie jeszcze trudniej jest się ruszyć... Brak przecinka po mimo tego.

-Matko, nie! - wykrzyczała dławiąc się łzami.  
Dywizy miast myślników, brak spacji, przecinek przed dławiąc.

Ból, który odczuwała był tak okropny, że sama chciałaby zginąć. 
Przecinek przed był + (...) że sama w tej chwili chciałaby zginąć.

Czym sobie zasłużyła, by musiała patrzeć na śmierć własnej matki?
(...) aby patrzeć na śmierć swojej matki?

(...) taka jesteś, taka powinnaś być, to Twoja natura, nie pozwól jej zniszczyć
Zbędna wielka litera.

(...) wyszeptał jej blisko ucha, drażniąc jej delikatną skórę oddechem. 
(...) wyszeptał blisko jej ucha, drażniąc tym samym delikatną skórę dziewczyny swoim oddechem

Odwróciła się chcąc zobaczyć kto jest jej wybawcą od bólu, a jednak nikogo za sobą nie zastała.
Przecinek przed chcąc, kto. Uważam również, że słowa od bólu były tu zbędne.

Otrząsnęła się z osłupienie i niewiele myśląc
Osłupienia + przecinek przed i po frazie z imiesłowem: niewiele myśląc.
  
     Największą ilość błędów popełniasz przy przecinkach, literówkach oraz niepoprawnych dywizach. Nadużywasz również słowa jej, co czasami bardzo razi. Zdarza Ci się także błędnie zapisywać dialogi; sposób ich poprawnego pisania wyjaśniłam niżej. Nie zapominaj o justowaniu tekstu – wygląda on wtedy po prostu lepiej. Większość gaf popełniłaś pewnie przez niedopatrzenie lub brak czasu na sprawdzenie tekstu; czytaj go kilka dni po jego całkowitym napisaniu, wtedy powinnaś łatwiej znaleźć zawarte w nim błędy.

Myślnik

     Pamiętaj o tym, że dywizy (-) nie pełnią funkcji myślnika, czynią to natomiast: półpauza (–), pauza (—). Myślnik występuje przed wypowiedzią bohatera, jak i po niej, czyli w tych dwóch miejscach:

- Zjeżdżaj stąd! - wycedził brunet - Błędny zapis.
Zjeżdżaj stąd! wycedził brunet. - Poprawny zapis.

     Dialogi zapisuje się zawsze od nowego akapitu, o czym bardzo często zapominasz lub wcale tego nie stosujesz.

Poprawne zapisywanie dialogów 

- Nie masz prawa decydować za mnie. - Powiedziała rozdrażniona.
– Nie masz prawa decydować za mnie – powiedziała rozdrażniona

    Jeśli po wypowiedzianym zdaniu przez daną osobę mamy słowa takie jak powiedziała, oznajmiła, mruknęła, krzyknęła, westchnęła (czyli odnoszące się do wypowiedzi) to piszemy je z małej litery i kończymy kropką. Przed myślnikiem kropki nie stawiamy.

- Jakoś niespecjalnie chce mi się z tobą rozmawiać - podparł się łokciami o stół.
– Jakoś niespecjalnie chce mi się z tobą rozmawiać. – Podparł się łokciami o stół.

     Tutaj natomiast mamy dwa zdania: wypowiedź bohatera oraz to co on zrobił, będzie robił. W tym przypadku piszemy kropkę przed myślnikiem, a po nim słowa zaczynamy z dużej litery i kończymy kropką.  

Ramki (5,5/7)

Błędy

Dhimashada:

Po prostu, jest  to nazwa mojej rasy w opowiadaniu.  
Bez przecinka + zbędna spacja.

Ale to jest taki poboczny wątek, główny będzie taki - jak ludzie potrafią niszczyć i zmieniać dobro w zło.
Powtórzenie, myślnik zamiast dywizu.

Opowiadanie jest usadowione w średniowieczu, które będzie trochu pomieszane z czasami teraźniejszymi - specjalnie dałam taki zabieg.  
Po trochu albo trochę. Myślnik zamiast dywizu.

Nie zamierzam bohaterom kazać władać mieczami,a później po walce podgrzewać sobie obiad w mikrofalówce.
Spacja.

Oj, zobaczymy jak to wyjdzie.
Przecinek przed jak.

Jeśli Ci się coś nie podoba - napisz o tym, tylko poprzyj to argumentami.  
Myślnik zamiast dywizu.

(...) bo nie umiem idealnie pisać - zakładam, że do tego jest mi bardzo, bardzo daleko (...)
To samo, co wyżej.

toeris:

Dużo myślę, analizuje i się w tym zatracam, otóż to. 
Analizuję.

(...) trzeba wiedzieć kiedy kończy się jakaś granica (...)
Przecinek przed kiedy.

Niby każdy chce się przedstawić jak najlepiej, ale również on sam wie jaki jest okropny, dlatego na tym zaprzestanę.
Przecinek przed jaki.

Zakładam, że zastanawiacie się skąd wziął się taki nick..., no mogłabym Wam opowiedzieć niezwykłą historie, a niestety to wyglądało to tylko tak: google -> boginie(skromność, ale nie o to chodzi, lubię historie, a zwłaszcza ten okres) i już nawet zapomniałam czego ona była boginią, jestem okropna, ale to tylko nick. 
Zakładam, że zastanawiacie się, skąd wziął się mój nick... Mogłabym Wam opowiedzieć niezwykłą historię, która jednak niezwykła nie była, bo wygląda ona tylko tak: Google -> boginie (lubię ten okres w dziejach ludzkości). Już nawet zapomniałam, czego ona była boginią, jestem okropna, ale to przecież tylko nick.

Informacje:

Ta sama treść znajduję się na blogu (...)
Znajduje.

      Uważam, że w informacjach powinnaś umieścić tylko to, co jest tam naprawdę potrzebne. To zazwyczaj jest miejsce na to, aby napisać, kiedy wstawisz rozdział, czemu przez najbliższe dni nie będziesz mogła opublikować nowego wpisu lub tym podobne sytuacje. Uwagi odnośnie treści bloga powinny być tam, gdzie jest na to miejsce – w tym przypadku w ramce Dhimashada, czyli na chłopski rozum po prostu O blogu
      Osobiście nie lubię archiwum blogów, gdyż ten gadżet jest dla mnie nieestetyczny, jak i niepotrzebnie zajmujący miejsce. Wolę, gdy do spisu rozdziałów jest stworzona oddzielna ramka, gdzie bez problemów znajdziemy interesujący nas wpis.
     Ostatnia uwaga – nie sądzisz, że swój nick powinnaś zapisać dużą literą? Nie tylko dlatego, że przez to jest okazywany szacunek do autorki opowiadania, ale również, że nazwy własne piszemy od dużej litery.

Dodatkowe punkty (0/3)

Nie dodaję żadnych punktów.

Suma punktów: 57,5

Ocena: 4 (dobry)

Na dzień dzisiejszy otrzymujesz ocenę dobrą, co myślę, że dla Ciebie może być sukcesem. Rzadko kto dostaje u mnie tak wysoką ocenę. Musisz włożyć w to opowiadanie jeszcze dużo pracy, a efekty z pewnością będzie widać, więc powodzenia w przyszłości, Toeris!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy