wtorek, 24 czerwca 2014

[222] Niebiańskie Pola

Adres bloga: niebianskie-pola
Autorka bloga: Aleey
Autorka oceny: Marta

Pierwsze wrażenie: 10/10 pkt

Adres, belka, ogólnie.

Adres bloga jest dość fantazyjny i  gdyby przyjąć założenie, że nie czytałam Twojego zgłoszenia, mogłabym powiedzieć, że spodziewam się wszystkiego, a z pewnością - czegoś nietuzinkowego. Belka ma prosty przekaz: Niebiańskie Pola. Gdybym miała przedstawić swoje pierwsze wrażenie przy założeniu, że trafiam na Twojego bloga, nie wiedząc nic o nim - prostota przekazu belki skłaniałaby mnie odrobinę do zasugerowania Ci zmiany jej treści na coś bardziej przykuwającego uwagę, ale jednocześnie wciąż miałabym wrażenie, że wybór takiej a nie innej nazwy na część adresu oraz wizytówkę w postaci belki ma swój ukryty sens, który być może stanie się dla mnie zrozumiały dopiero po bliższym zapoznaniu się z Twoją twórczością.
Ponieważ zapoznałam się wcześniej zakładką potrzebne informacje i wiem, że od jakiegoś czasu na blogu publikujesz tylko wpisy z jednego ze swoich opowiadań a adresu nie zmieniłaś, ponieważ jest on rozpoznawalny i łatwy do zapamiętania, jest swoistym znakiem towarowym Twojej twórczości - nie zamierzam tego krytykować, Twoje motywy są dla mnie zrozumiałe i uważam, że zasługuje na uznanie fakt, iż udało Ci się tak wybić w blogosferze. Czytałam Twoje zgłoszenie, więc wiem również, że zastanę tu opowiadanie z wątkiem homoseksualizmu oraz z akcentami erotycznymi - ale absolutnie nie budzi to we mnie odrazy tudzież lęku, wręcz przeciwnie - ciekawość.
Mam przeczucie, że skoro podjęłaś się tak trudnego tematu, skoro udało Ci się stworzyć ponad kilkadziesiąt wpisów i skoro wciąż wzbudzasz zainteresowanie Czytelników - to znak, że na Niebiańskich Polach przeżyję coś wyjątkowego, może nawet pięknego.

Wygląd: 6/6 pkt

Nagłówek, szablon, czcionka, przejrzystość, ogólnie.

Niebiańskie Pola właściwie pozbawione są nagłówka. Szablon jest prosty, wręcz ascetyczny, na ciemnoturkusowym pasie rozciąga się drugi, o jaśniejszym, nieco kontrastowym odcieniu, na którym niczym na barwionym pergaminie publikujesz wpisy, czytelną, dużą czcionką, z lekkim akcentem wyróżniającym daty i miejsca publikacji oraz numery rozdziałów. Jest przejrzyście i schludnie, ładnie i zachęcająco. Bardzo podoba mi się kolorystyka, prostota i układ bloga, w pewien sposób wydają mi się to idealnie dopasowane do tego, co na myśl przywodzi mi Twój hallmark Niebiańskie Pola.

Treść: 44,5/45 pkt

Jak wynika z ramki potrzebne informacje, blog obejmował zbiór Twych opowiadań, których tematyka w większości przypadków dotykała homoseksualizmu, obecnie jednak kontynuujesz tylko publikowanie rozdziałów jednego z opowiadań, zatytułowanego Kwiaty o czarnych płatkach. Dotąd opublikowałaś jego pięćdziesiąt dwa rozdziały, pierwszy około trzech lat temu i planujesz do końca roku bieżącego opublikować wszystkie, jakie jeszcze pozostały według Twojej wizji.
Na wstępie chciałabym zauważyć, że bardzo podoba mi się tytuł opowiadania, ponadto ma coś, co sprawia, że w moim odczuciu jest kolejnym świetnie dopasowanym elementem puzzle Niebiańskich Pól, choć pozornie można byłoby takie stwierdzenie uznać za absurdalne.

Świat przedstawiony: bohaterowie, czas i miejsce akcji, wątki i opisy.

W ramce ze spisem treści przedstawiasz pokrótce temat opowiadania i sylwetkę głównego bohatera - siedemnastoletniego Michaela, ale to od jego starszego brata, Chrisa rozpoczynasz opowieść. Okazuje się, że razem z mamą i czteroletnimi siostrzyczkami bliźniaczkami mieszkają w kanadyjskim miasteczku, w jednej z gorszych dzielnic. Choć teoretycznie ukazujesz codzienność rodziny Hillów w nie specjalnie określonym momencie, wydaje się, że jej członkowie od dawna uwikłani są w trudne relacje między sobą, których trudność zdaje się niezauważenie acz niepowstrzymanie narastać. Na pozór, to po prostu rodzina po przejściach: śmierć ojca i prawie jednoczesne przyjście na świat bliźniaczek stworzyły sytuację trudną dla wszystkich, nie tylko matki Jessiki, nie tylko Chrisa, jako najstarszego osobnika płci męskiej w rodzinie, nie tylko wreszcie Michaela - ale to właśnie on zdaje się najgorzej sobie radzić z zaistniałą sytuacją, co pogarsza też fakt, iż musi żyć ze świadomością, że człowiek, który zmarł, był ojcem tylko Chrisa i bliźniaczek, jego biologiczny ojciec zaś odsiaduje karę dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo; to wszystko sprawia, że w duszy Mike'a narasta kłębowisko uczuć o ogólnie negatywnym zabarwieniu wobec świata, w którym przyszło mu żyć i lokalnej codzienności. Nie widzi w niczym sensu i wydaje się być cynicznym, marudnym piętnastolatkiem - lecz gdy choć trochę posłucha się jego myśli /wiem, że zwrot "posłuchać myśli" w kontekście oceny bloga może budzić zdziwienie, lecz użyłam go celowo i świadomie, dla mnie bowiem rytm czytanej powieści jest tak wyczuwalny, że słyszę czytane słowa/, okazuje się, że to słowa "zagubiony" i "ogromnie samotny" są tymi, które jego skomplikowaną duszę określają najlepiej. Częścią tej samotności otoczył się na własne życzenie - Michael bowiem powszechnie postrzegany jest jako osoba nietowarzyska i stroniąca od ludzi a jego własne przemyślenia i odczucia to potwierdzają. W pewnym momencie mówi swojemu nowemu przyjacielowi i kochankowi: "Nie umiem być przyjacielem. Żaden ze mnie przyjaciel. Zostawię cię, jak tylko coś będzie nie tak. Ja tak robię. Znudzi mi się, wkurzę się, stanie się coś znaczącego i już mnie tu nie będzie. Nie potrafię tego." I choć taka jest prawda, tak postępuje względem kolejnych osób, które pojawiają się w jego kręgu - tak naprawdę, nigdy nikt nie chce go zostawić ani od niego odejść, choć uważa się za pozbawionego uczuć, sam wzbudza takie u innych i są one szczere, prawdziwe.

Oczywiście, nie wszystko jest tak proste, jak się wydaje i nie można powiedzieć o Michaelu Hillu, że jest albo tylko dobry albo tylko zły: z pewnością jednak, oba te pierwiastki się w nim mieszają ze zmienną przewagą, co bardzo mi się podoba, bowiem Michael budzi we mnie różne uczucia, nie tylko współczucie, smutek i rozpacz, chwilami rozbawienie - także przerażenie i strach. Z chwilą, gdy zgadza się na stosunek płciowy z mężczyzną za pieniądze, w jego życiu następuje kolejna zmiana. Poznaje Nico i wchodzi z nim w relację, której nie można nazwać żadnym ze znanych słów, bowiem nie jest to ani przyjaźń, ani miłość, ani układ. W pewnym momencie zmuszony do powiedzenia czegoś o sobie Michael mówi: Jestem kurwą, nie mam żadnych znajomych, którzy przynajmniej by mnie lubili, rodzina mnie nienawidzi, wszyscy w szkole uważają mnie za psychola i nikt ze mną nie rozmawia. Nie mam siły do tego, by nauczyć się do jakiegokolwiek sprawdzianu, więc nauczyciele już dawno przestali się mną interesować. Przez większość wolnego czasu śpię albo próbuję zasnąć. Do dzisiaj lubiłem też pizzę. I to chyba tyle.

Niejednolitą postacią jest też Chris, z pozoru "ten lepszy" z braci Hill. Mam wrażenie, że choć zachowuje się w sposób mniej odpychający niż Michael i choć lepiej radzi sobie z sytuacją rodzinną, tak naprawdę nie osiąga tym więcej od brata, z czasem nawet samodzielnie dochodzi do wniosku, że jest "jak raz odwrotnie". Mam też wrażenie, że to, na co Michael wpadł już wcześniej, ten cały jego bunt i niezgoda na świat go otaczający - Chrisa dopada z pewnym opóźnieniem i następuje pewne przewartościowanie: to nagle Michael zaczyna dążyć do osiągnięcia czegoś, co zapewniłoby mu powszechnie cenioną stabilizację, Michael znajduje sobie w życiu kogoś, kto choć trochę jest mu bliski (mimo że bliskość, to coś, czego Michael chyba najbardziej się boi i lubi sam o sobie myśleć, że nie ma w sobie uczuć: "Michael czuł strach na myśl o bliskości. Chyba jedyna rzecz, która sprawiała, że tracił nad sobą kontrolę. Dlatego właśnie Niko był najlepszą opcją. Jego mógł dotykać bez żadnych uczuć. Temu towarzyszyło tylko pożądanie. Żadnej miłości, braterskich zobowiązań i zbyt dużych oczekiwań. Niko potrzebował tylko minimum uwagi, trochę seksu i czasami odrobiny pocieszenia. Niczego poza tym, co Michael potrafił mu dać.") - a Chris, ten, który na starcie wydawał się być bardziej perspektywiczny, w pewnym momencie stwierdza, że tak naprawdę nie ma ani dziewczyny, ani wsparcia, ani satysfakcji z tego, co robi i gdzie jest, a przede wszystkim - jaki jest. Przeżywa swój pierwszy raz z dziewczyną, którą poznał przypadkiem. Związuje się z koleżanką ze szkoły, której nie akceptuje jego rodzeństwo i chwilowo ulega fascynacji kochankiem swojego brata. Ta zmienna kolorystyka obu braci jest wy-jąt-ko-wa.

Głównym bohaterem mianowałaś Mike'a; dla mnie bohaterami są obaj bracia Hill; obaj w równym stopniu mnie ogromnie poruszyli, chciałabym też podkreślić, że równie poruszającą jest postać Nico Crossa, w pewnym sensie jest dla mnie kimś pomiędzy Chrisem a Michaelem, silniejszy niż Chris, ale zdecydowanie słabszy niż Mike, chwilami wręcz słabość jest tym, co determinuje całe jego postępowanie - a jednak potrafi wzbudzić nieokreślone acz dobre uczucia nie tylko w Michaelu. Jest też Edward, ktoś nieokreślony w życiu Nico, kto także w pewnym momencie staje się kimś ważnym dla Michaela, mam wrażenie, że w pewnym sensie Edward daje Mike'owi ojcowskie opiekuńczość i wsparcie, co sprawia, że jest on pierwszą osobą, co do której Michael chciałby złamać swoją zasadę, chciałby przełamać swój lęk przed pocałunkami w usta.

Bracia Hill są dominującymi narratorami w Twojej powieści, są charakterystyczni, a ich sylwetki od pierwszych zdań nakreśliłaś pewną, czujną ręką, z ogromnym ładunkiem emocji - wszystko to sprawia, że obaj zapadają mi w serce. Ich kreacje są wyraziste i żywe, prawdziwe. Jednocześnie, co bardzo cenne, nie zaniedbujesz innych postaci, nad każdą w pewnym sensie i choć przez niezbędną chwilę się pochylasz - obojętnie, czy to jest Jessica, Matt czy Nico, co powoduje, że, czytając, nie mam wrażenia, że czegoś mi brakuje, wszystko tworzy kompletną całość /gwoli ścisłości, wiem, że to pleonazm, ale mam nadzieję, że przekaz był dla Ciebie jasny/.

Jak sama zauważasz, aspirujesz do stworzenia powieści psychologicznej - już po lekturze paru rozdziałów jestem pewna, że Kwiaty o czarnych płatkach nią są, przy czym nie jest to standardowe wypełnienie literackiego szablonu. Klimat jest niesamowity, wciąga od pierwszych zdań, a skojarzenia dotyczące Czarnego Łabędzia czy Billy'ego Elliota, a także Harukiego Murakamiego, jakie mimochodem miałam, tylko dodawały charakteru przygodzie z Kwiatami.

Ostrzegałaś, że w powieści znajdują się wątki związków homoseksualnych oraz sceny erotyczne. Stwierdzam, że z obydwoma tematami poradziłaś sobie w bardzo dobrym stylu, w sposób smaczny i utrzymany w klimacie, jaki towarzyszy Kwiatom o czarnych płatkach od pierwszego wersu. Miłość, to uczucie uniwersalne, zdarza się każdemu i w każdej konfiguracji, niezależnie od płci - Ty pokazałaś tę uniwersalność, nie rażąc nawet osoby tolerancyjnej, jaką jestem ja, tym, że miłości doświadczali mężczyźni z mężczyznami, mogę chyba nawet posunąć się do stwierdzenia, iż było to piękne.
Oprócz tego, powieść obfituje w poboczne nitki mające za zadanie lepiej sportretować sylwetki Michaela i Christophera, ukazane zręcznie, barwnie i czytelnie. Opisów jest wystarczająco dużo i utrzymane są na bardzo dobrym poziomie.

Czas akcji jest płynny, akcentowany porami roku i pogodą, natomiast miejscem akcji jest Kanada, Toronto: sugerowałabym uwzględnienie w jakimś sprzyjającym temu miejscu bloga bądź samego tekstu powieści, co konkretnie jest miejscem akcji - dla porządku, gdyż ja sama upewniłam się co do tego, będąc już daleko w lekturze, aczkolwiek przyznaję, że mnie absolutnie wystarczali sami bohaterowie: są tak wyraziści, że umiejscowienie ich otoczenia nie było dla mnie pierwszorzędną sprawą w chwili, gdy siadałam do czytania kolejnych rozdziałów.

Styl.

Twój styl  porwał mnie od samego początku. Stosujesz narrację trzecioosobową zindywidualizowaną, powierzasz ją różnym osobom i nie jest to tylko zmiana formalna, jest to zmiana widoczna także w stylu właśnie. Zaznaczasz kursywą niewypowiedziane myśli bohaterów. Pięknie podzielony tekst - pochwała za akapitowanie - sporo uwagi poświęconej postaciom, opisom miejsc i sytuacji, sporo emocji i dialogów. Są zdania, fragmenty, opisy, które zapadają w pamięć i jeszcze wzmacniają wrażenie, że czytam świetną książkę i mam ochotę co pięć minut zerkać na skrzydełko okładki w poszukiwaniu namiarów na autora. To opowieść o stylu idealnym i mówię to z całą odpowiedzialnością.

Słownictwo.

Słownictwo jest bogate i różnorodne, zasobu słów używasz w sposób swobodny i zasługujący na pochwałę ze względu na jakość.

Fabuła: oryginalność, dialogi i ogólne odczucia.

Przyznam szczerze, że po przeczytaniu pierwszego wpisu kompletnie nie mogłam się pozbierać - i tylko w mniejszej części wpływ na to miał fakt, że prywatnie byłam w nastroju delikatnie mówiąc niepoukładania, w większej części zaś to, z jak silnie oddziałującym na mnie tekstem się zetknęłam. Fantastyczne poprowadzenie postaci, piękny, spokojny a jednocześnie niepozbawiony emocji styl, dobrane słownictwo i to spojrzenie na kreowaną rzeczywistość, które tak uderza po sercu. Gdyby nie to, że nie przepadam za nieprofesjonalnymi zwrotami w ocenach, powiedziałabym, że przysłowiowa szczęka mi opadła, a w oczach miałam jedno wielkie WOW. Nawet gdybym miała wcześniej choć cień wątpliwości co do tego, czy spotkam się tu z literaturą dobrą, przestałabym go mieć, bowiem już od pierwszych zdań jestem pewna, że jest to literatura lotów najwyższych, która ma mi do przekazania bardzo, bardzo wiele, nawet, jeśli oznacza to chwilami tylko "zwykłą" mądrość życiową. Do moich ulubionych fragmentów należały rozmowy Michaela z Edwardem i rozmowy z Nikolajem oraz kłótnia z Chrisem przed wyprowadzką z domu, a także fragment z jednego z pierwszych wpisów, który wiele mówi o Mike'u:
Normalnie. To słowo chodziło Michaelowi po głowie, odkąd znowu zobaczył Matta. Cały czas próbował zdefiniować swoją normalność tak, żeby Matt nie miał w nią wstępu. Żeby można mu było powiedzieć, że nie jest normalny i wywalić na zbity pysk gdzieś daleko, skąd nie mógłby go już dręczyć. Ale im dłużej o tym myślał, tym bardziej strony się odwracały i zamiast oceniać Matta ze swojego punktu widzenia, tworzył w myślach ocenę samego siebie. I nie wypadał zbyt dobrze. Zawsze chodziło mu o to, by w tego typu ocenie nie wychodzić dobrze. Tylko teraz przestało to pasować do sytuacji.

Jeden z fragmentów, przy którym prychnęłam śmiechem, to natomiast rozmowa Mike'a z Niko na motywach Pamiętnika księżniczki Meg Cabot - fantastyczne rozluźnienie - oraz fragment następujący:
W poniedziałek szesnastego maja, chwilę po godzinie piętnastej, Michael wszedł na podwórko przed domem babci. Stał pod drzwiami parę minut, zanim odważył się nacisnąć dzwonek.
– Cześć – powiedział, kiedy Victoria mu otworzyła. – Naprawdę umierasz? – spytał od razu, na co babcia prychnęła cicho.
– Oczywiście, że nie umieram. Nie bądź głupi, Michael – oznajmiła chłodno, po czym wpuściła go do środka, a sama poszła do kuchni, krzycząc po drodze: – Nie ściągaj butów, pójdziesz mi do sklepu po ryż! I śmietana się przyda, bo zostało pół opakowania, a jeszcze do ciasta potrzebuję. Czekaj, najlepiej zrobię listę.


Dialogi są naturalną i bardzo dobrze prowadzoną częścią powieści, mówią dużo o bohaterach. Zauważyłam drobne błędy techniczne w ich zapisie, o czym w następnej rubryce.

Błędy: 9,5/10 pkt

Przeczytałam wszystkie rozdziały Twojej powieści i stwierdzam, że piszesz bardzo poprawnie, czasem pojawia się jakaś literówka lub niepoprawna odmiana, interpunkcyjna usterka czy błąd w zapisie dialogu. Przykłady tych błędów ukazuję na podstawie szczegółowej oceny rozdziału pierwszego i trzydziestego piątego.

Rozdział 1.

"Chris całkiem lubił święta. Nigdy nie próbował wmawiać sobie, że są banalne, że nie znaczą nic. Może i nie wierzył w Boga, którego witano w Boże Narodzenie, ale święta były dla niego tak samo ważne jak dla tych, którzy tego dnia szli wieczorem do kościoła. Uwielbiał siedzieć przy wigilijnym stole, spotykać się z dalszą rodziną, której nie widywał często – niektórych jedynie właśnie w te święta. Wielkanoc nie miała już w sobie tej magii." - w odniesieniu do świąt jako takich, używa się małej litery, natomiast jeśli mówimy o świętach konkretnych, szczególnie o Bożym Narodzeniu - przyjęło się stosować zapis "Święta" i taki też bym doradzała.

"Z początku był niezadowolony z zamiany swojego pięknego, dużego pokoju, na mniejsze pomieszczenie dzielone teraz z młodszym bratem, ale przyzwyczaił się." - przecinek po "pokoju" był zbędny.

"Oszczędzał pieniądze, jak tylko mógł. Przez cały rok z myślą o tym jednym dniu, w którym kupi prezenty rodzinie. W święta miał też swoją własną tradycję. Kiedy zakupił już prezenty dla innych, kupował coś dla siebie za resztę pieniędzy. Coś wyjątkowego." - wydaje mi się, że stylistycznie lepiej byłoby połączyć w cytowanym fragmencie zdanie pierwsze z drugim - przecinkiem oraz zdanie trzecie z czwartym i piątym, najpierw dwukropkiem a potem przecinkiem.

"Coś, co podobało mu się tylko w tej chwili, a potem stało jedynie na biurku zapomniane do kolejnych świąt, kiedy wyciągał wszystkie te rzeczy i patrzył na nie, wspominając całe lata, które symbolizowały." - zastanowiłabym się na przecinkiem przed "zapomniane", a "całe" zastąpiłabym określeniem "te wszystkie".

"Było trudno z dwójką małych dzieci zająć się jeszcze przeprowadzką, wszystkimi ważnymi rzeczami i co gorsze mama nie mogła pracować, więc nie zawsze starczało na wszystko, co było potrzebne" - "co gorsze" stanowi wtręt, więc oddzieliłabym go przecinkami.
"Wiedział, że nikt tego nie będzie sprawdzał – dni przed świętami były dużo luźniejsze niż zazwyczaj, bo wszyscy cieszyli się na nadchodzące świętowanie. Ale on naprawdę lubił się uczyć. Zdobywanie kolejnej wiedzy traktował jak wyzwanie." - chciałabym tylko zwrócić Ci uwagę, że nie powinno zaczynać się zdania od "Ale", chociaż akurat w tym momencie było to względnie odpowiednie i nierażące.

"Wszyscy razem, ale czasem bez Michaela, który chyba nie miał ochoty na ich towarzystwo. Przeczytał siostrom krótką bajkę na dobranoc i wrócił do swojego pokoju, zamykając po drodze drzwi od mieszkania." - Drugie zdanie zapisałabym od nowego wiersza albo akapitu, ponieważ stanowi oderwanie od refleksji Chrisa.

 "I matka, i ojciec mieli blond włosy, a oczy w jasnych odcieniach błękitu i zieleni." - nie stawiałabym tu przecinka przed "a", ponieważ pełni ono funkcję spójnika "i" a wtedy przed "a" przecinka się nie stawia; gdyby to "a" pełniło funkcję spójnika "ale" - wówczas przecinek byłby konieczny.

"Widocznie ojciec wybaczył matce, bo nigdy nie wypomniał jej tego, że wychowuje nieswoje dziecko." - "nieswoje" w Twoim zapisie powinno być zapisane rozłącznie, nie rozdzielnie, by zaakcentować antonim, bowiem przy zastosowaniu Twojej wersji pisowni, z cytowanego zdania wynika, że kobieta wychowywała dziecko, które czuło się nieswojo, a więc nieakceptowane, niezręcznie et cetera.

"Na szczęście zdążył wyjść jeszcze zanim matka wróciła do domu, bo inaczej nie miałby szans na zdobycie jakichkolwiek pieniędzy tej nocy." - zabrakło przecinków po "na szczęście" i "wyjść".

"Twój ojciec to świr odsiadujący wyrok w więzieniu. Mike nie miał pojęcia, za co jego ojciec trafił za kratki. Po prostu był tam, a Michael nigdy nie zapragnął go odwiedzić." - zabrakło przecinka przed "to", zaś przecinek przed "a" w tym wypadku był zbędny, bowiem "a" pełni tu funkcję spójnika "i", nie zaś - "ale".

"[...] Michaelowi taka odpowiedz wystarczyłaby zupełnie." - literówka, zamiast "ź" wskoczyło "z".

"– Cóż, tu nie przychodzą tylko... normalni… ludzie. Dziś spotkałem jednego z tych nienormalnych. Rozumiesz chyba, jesteś ładnym chłopcem, chcesz zarobić, więc pomyślałem, że możesz się nadać. Nic na siłę oczywiście, jeśli nie chcesz to nie, młody. Ale facet jest skłonny zapłacić za ciebie sto dolarów. – Na dźwięk takiej sumy oczy Michaela błysnęły uroczo." - przykład błędnego zapisu dialogu, o którym wspomniałam we wstępie tej rubryki: wypowiedź dialogowa należy do innej osoby niż Michael, zatem wypowiedź "Na dźwięk takiej sumy oczy Michaela błysnęły uroczo" dałabym od nowego wiersza.

"– Wiesz, oczywiście, co to oznacza." - moim zdaniem, przecinek po "wiem" w tym momencie był zbędny.

"Kiedy wtapiał się w tłum, nie był widoczny prawie wcale, a to całkowicie mu odpowiadało." - przecinek przed "a" był zbędny, bowiem pełni ono tutaj funkcję "i", nie "ale".

"Wcześniej nie wydawało mu się, żeby był jakoś szczególnie złym dzieckiem. Czasami pakował się w duże kłopoty, ale nigdy notorycznie. Co jakiś czas wspólnie z kolegami ze szkoły zrobił jakąś głupotę, ale nic, co mogłoby poważnie komukolwiek zaszkodzić. Oprócz tego siedział przez większość czasu przy komputerze, ale potrafił rozmawiać z ludźmi, a nawet to lubił. Czasami wychodził na dwór ze znajomymi z osiedla." - powtórzenie spójnika "ale", proponowałabym zastąpienie go innym, np. lecz, jednakże.
Rozdział 35.

"Na szczęście tym razem to obrażanie się nie trwało zbyt długo i zaraz oglądali dalej." - zabrakło przecinka po "na szczęście".

"Nie sądzę, żebym miał wrócić w czasie najbliższych paru dni." - myślę, że zamiast "w czasie" stylistycznie lepiej zabrzmiałby tu zwrot "w przeciągu".

"W gruncie rzeczy prawie całe swoje życie spędził w tym mieście." - po "w gruncie rzeczy" powinien być przecinek.

"Musiało chodzić o coś naprawdę ważnego, skoro wyprowadziło go z równowagi." - stylistycznie zdanie to brzmiałoby lepiej "Musiało chodzić o coś naprawdę ważnego, skoro mężczyzna był tak wyprowadzony z równowagi.".

"Zresztą ciekawe połączenie." - po "zresztą" zabrakło przecinka.

"Otworzył oczy i, wciąż będąc trochę nieprzytomny, wysiadł z samochodu." - powinno być "nieprzytomnym".

"– Zależy od tego, co chcesz osiągnąć. Skracanie oznacza, że już nie potrzebujesz więcej myśleć o tym, co się stało. Jeśli pogodzisz się z jakimiś wydarzeniami, nie czujesz już potrzeby, żeby je dalej roztrząsać, więc wspominasz o nich tylko pośrednio. – Michael nie odzywał się przez chwilę, zastanawiając się, jak ma przedstawić swoją historię, żeby nie zabrzmiało to zbyt żałośnie." - wypowiedź po pauzie dialogowej rozpoczęłabym od nowego wiersza.

"– To znaczy, że nie pogodziłeś się z tym, że twoja żona nazwała waszego syna Rémi? – spytał po chwili, a Edward pokiwał głową." - "a" pełni funkcję "i", więc niepotrzebny był przed nim przecinek.

Ramki: 6,5/7 pkt

Dobrze rozumiana prostota, widoczna w wyglądzie bloga, odcisnęła swe piętno także na ramkach - są tylko te najkonieczniejsze: strona główna, potrzebne informacje, spis treści, linki. Bardzo przemyślane jest zwłaszcza istnienie ramki potrzebne informacje  - to dowodzi Twojego szacunku dla Czytelnika oraz także lojalności względem niego. Zauważyłam, że ramka zawierająca spis treści nie jest zaktualizowana, tj.: nie obejmuje dwóch ostatnio opublikowanych rozdziałów - drobne niedopatrzenie. Jeżeli mogłabym coś zasugerować w kwestii nowych ramek, to dodanie jakiejkolwiek, która mówiłaby coś więcej o Tobie, Autorce - tym bardziej, że, jak wspominałam, już pierwsze wrażenie wzbudzane przez Twój blog zachęca do bliższego poznania osoby, która za całym pomysłem na niego stoi.

Dodatkowe punkty: 2/3 pkt
Przyznałam Ci dwa punkty za piękne ujęcie tematu miłości homoseksualnej.

Podsumowanie:

Niebiańskie Pola przeniosły mnie w fascynujący, pięknie ukazany nie zawsze piękny świat bohaterów Kwiatów o czarnych płatkach. Od początku czułam się tak, jak wtedy, gdy przypadkiem trafiłam w mojej ulubionej bibliotece na regał z literaturą kryminalną skandynawską i odkryłam wstrząsającą pozytywnie Zdradę Karin Alvtegen - Kwiaty o czarnych płatkach zawładnęły mną bez reszty od pierwszego wersu i trzymały mnie w napięciu oraz ogromnym poruszeniu i wzruszeniu do ostatnich słów ostatniego z opublikowanych rozdziałów. Blog z tą powieścią uzyskał w mojej ocenie 78,5 punktów na 81 możliwych, co dało ocenę celującą, Pozostaję pod ogromnym wrażeniem pracy, którą właśnie przeczytałam i mam nadzieję, że moje uczucia podzieli wkrótce wydawca - albowiem w mojej ocenie, Kwiaty o czarnych płatkach zasługują na wysoką i popularną półkę w księgarniach i bibliotekach. To powieść nie tylko pięknie napisana i pięknie poruszająca trudny temat: to powieść, dzięki której człowiek zaczyna inaczej patrzyć na siebie, swoje życie, swoje problemy i swoje podejście do miłości; to powieść, która skłania do refleksji i myślenia, po którą chce się sięgać zawsze wtedy, gdy wyczuwalny jest brak odpowiedniego koloru i pulsu w tym, co otacza nas na co dzień. Ogromne gratulacje dla Ciebie, Aleey - obiecuję być stałą czytelniczką dalszych części Kwiatów o czarnych płatkach a Tobie samej życzę, byś napisała w życiu jeszcze więcej tak wspaniałych powieści. GRATULACJE!!!

***

Chciałabym w tym miejscu przeprosić Autorki wcześniej ocenionych przeze mnie blogów: Truskaweczkę, Sambii i Rud Zię za nie do końca poprawną ocenę dialogów, wynikłą z nieznajomości pewnych zasad, które odkryłam dopiero dzisiaj - mam na myśli to, że za błędne uważałam zapisy, w których wypowiedź dialogowa kończyła się kropką a wypowiedź po pauzie dialogowej nie zaczynała się od wielkich liter; teraz już wiem, że wypowiedź po pauzie dialogowej w takim wypadku zaczyna się zawsze małą literą, gdy dotyczy tej wypowiedzi dialogowej /np. "powiedział", "zapytał"/, a tylko w pozostałych - winna zaczynać się od litery wielkiej.. W niczym nie zmienia to wystawionych wymienionym Autorkom przeze mnie ocen, ale uznałam, że przeprosiny są jak najbardziej pożądane w tej sytuacji. Ocena bloga Aleey została wykonana już w pełni poprawnie.

1 komentarz:

  1. Dziękuję bardzo za ocenę (już zrobiłam to zresztą przez maila) i w końcu znalazłam chwilę, żeby napisać komentarz. Przepraszam, że tyle mi to zajęło. ;)

    "W ramce ze spisem treści przedstawiasz pokrótce temat opowiadania i sylwetkę głównego bohatera - siedemnastoletniego Michaela(...)" - Michael ma piętnaście lat i tak też napisałam w podstronie. :)

    "Poznaje Nico i wchodzi z nim w relację(...)" - Niko przez "k"

    Co do Toronto - nie zaznaczałam od samego początku gdzie dzieje się akcja, bo to w sumie nie ma większego znaczenia dla samej akcji. Później w niektórych momentach miało to znaczenie, więc nazwa się pojawiła.

    Takich uwag odnoszących się do konkretów nie mam już zbyt wiele. Cieszę się, że spodobała Ci się historia opisana przeze mnie. Wszelkie uwagi wezmę do siebie, ale jeśli pozwolisz, to powiem coś na temat formy oceny - nie wiem, czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, ale za dużo tu streszczania. Nie obraź się, ale ja wiem, co napisałam, nie muszę mieć tego streszczonego :P Jednak wciąż cieszę się, że Ci się spodobało i postaram się poprawić błędy w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy