niedziela, 22 grudnia 2013

[202] jane-volturi-niespodziewanie

Oceniająca: Nessa
Autor: Azazel

Przepraszam za tak długą zwłokę. Biorę się w garść i ruszam z kopyta z moją kolejką.

Pierwsze wrażenie
Może adres nie jest nie wiadomo jak kreatywny, ale od początku wiem, o czym będę czytała.
Tylko co oznacza to słówko „niespodziewanie”?
 „This may hurt just a little”. Z informacji na samym dole strony wynika, że to zdanie jest autorstwa Jane, a skoro to cytat, wypadałoby napisać je w cudzysłowie. Fakt, że wypowiedziała to bohaterka historii, jest na plus.
Odrobinę się przeraziłam, wchodząc na Twojego bloga. Takie mocne, kontrastujące ze sobą kolory nie nadają się do bloga z opowiadaniami.
6/10

Wygląd
Tu białe, tam czerwone, a tło czarnoczerwone. Oczy bolą niemiłosiernie i to od samego patrzenia! A czytanie sprawia jeszcze większy ból.
Nie wiem, dlaczego główna bohaterka jest zasłonięta przez ankietę, natomiast bohatera pobocznego widać najlepiej.
Nie justujesz tekstu. Kolejnym minusem jest brak akapitów, kiedy piszesz dialogi. Rozpoczynanie ich od dywizów (-) zamiast pauz (–) również jest błędem.
Plusem natomiast jest to, że nie ma bałaganu, wszystko jest poukładane w odpowiednich miejscach.
Ogólnie rzecz biorąc wygląd nie zachwycił mnie. Wręcz odstraszył.
2/6

Ramki

Bohaterzy
rubrykę [...]” – tę.
6/7

Treść:

Prolog
„[...] Żyję w nocy, światło dnia zabija mnie [...]” –  wampiry w „Zmierzchu” nie zabijało światło słoneczne. One w nim po prostu świeciły.
Bardzo podoba mi się, że napisałaś wiersz. To naprawdę ciekawy zabieg, jednak szkoda, że nie napisałaś dłuższego i nie opisałaś świata przedstawionego.

Rozdział 1
Piszesz w pierwszej osobie liczby pojedynczej z punktu widzenia Jane. Zaskoczyło mnie, niestety na minus, to, że ona czuje ból, ale nic nie myśli. Tak, jakby przyjęła go bez szemrania.
Dziwnie też się czułam, kiedy Jane tak łatwo uwierzyła Demetriemu i skoczyła w przepaść. Myślę, że nikt, kto nagle znalazł się w obcym miejscu, nie zaufałby tak łatwo drugiej osobie ani nie poszedł jeść sobie dzieciaczka, kiedy właśnie dowiedział się, że jest wampirem.

Rozdział 2
Nie wspomniałaś, dlaczego Jane nienawidzi Demetriego. On nie zrobił nic złego, więc jej nienawiść jest nieuzasadniona.

Rozdział 3
Plan bitwy powinien być bardziej opracowany – nie tylko: „okej, jutro zaatakujemy drugi co do liczebności klan wampirów. Na pewno wygramy”.
To samo w rozdziale 17: „[...] - Być może już słyszeliście, że w Meksyku znów nie jest spokojnie, ale z wampirami w Wielkiej Brytanii także są kłopoty. Dlatego też Demetri, Jane, Violetta i Santiago udadzą się do Meksyku, zaś Felix, Alec, Anette i Chelsea pojadą do Wielkiej Brytanii [...] Jutro wyjazd na trzy tygodnie [...]”.
Powinnaś bardziej rozbudować opis bitwy. Wychodzi na to, że w jednej w największych grup nieśmiertelnych wampirów jest kilka, a na dodatek zostawali zabijani pojedynczo, co zajęło Ci zaledwie kilka zdań.
Nie wyjaśniłaś także konkretnie, na czym polega dar Aleca, a nie wszyscy czytelnicy muszą to wiedzieć.

Rozdział 4
„[...] A dzisiaj okazało się, że żona Marka, Didyme, również stworzyła takie [nieśmiertelne] dziecko [...]” – przecież nieśmiertelne dzieci rodzą się, kiedy wampir i człowiek uprawiają seks, a skoro Didyme jest kobietą, to nie mogła ani urodzić dziecka, ani zapłodnić człowieka.

Rozdział 10
„[...] - Zabijesz mnie? Szczerze w to wątpię, bo wtedy twoja siostra już nigdy się nie obudzi... Chyba tego nie chcesz, co? - spytał chytrze. Miał, niestety, rację. - Pytałeś się co im zrobiłem... Ugryzłem ich. A ci, których ugryzę: zapadają w śpiączkę, dopóki nie dostaną pewnej odtrutki [...]”
[...] Doktor zbadał Jane i Demetriego i powiedział mi, że po kilku dniach sami się wybudzą [...]” – To w końcu potrzebna jest ta odtrutka czy nie?

Rozdział 11 i 12
„[...] Wracałam do Włoch. Byłam tą pierwszą Jane, tą, która myśli tylko o sobie. Biegłam. Tak, to Volterra. Dotarłam [...]” oraz „[...] Biegłam najszybciej jak umiałam, prosto do Volterry, ale czułam że James mnie dogania, więc skręciłam w stronę domu Eleazara i wskoczyłam przez okno do salonu. Denalczycy i Alec powitali mnie zdziwionym spojrzeniem [...]” – Zaraz, Eleazar jest w USA, na Alasce, a Volterra znajduje się we Włoszech, więc jak Jane przeszła/przepłynęła ocean? No i dlaczego wampiry używają normalnych środków lokomocji, skoro nawet dobrze się nie rozpędzą i już są na drugim końcu świata?

Rozdział 13
„[...] - Tak, to dar pewnego wampira. Demetri obudzi się za parę dni - powiedziała Jane [...]” (Rozdział 12)
„[...] Demetri jeszcze śpi. Trójca szuka kogoś, kto go wyleczy, a ja podsunąłem im Carlisle'a [...]” (Rozdział 13) – To po co wzywać lekarza, skoro za parę dni sam się obudzi?

Rozdział 15
„[...]  Gdy wyszłam z zamku, na dziedzińcu stał już Demetri. Niechętnie ruszyłam w jego stronę i gestem wskazałam, aby poszedł za mną. Bez słowa opuściliśmy teren Volterry [...]” – jeśli każdy ze strażników tak traktuje swoje obowiązki, to później dziwić się, że do zamku włamują się niepożądani goście...
Rozdział 19
„[...]- Jane, za piętnaście minut masz samolot - powiedział Alec [...]” – To na Alaskę mogła się przebiegnąć, a do Meksyku już nie? Piętnaście minut do samolotu? Przecież odprawa trwa ok. godzinę. Wątpię, żeby jej pozwolili wsiąść do samolotu kilka minut przed startem...

Rozdział 22
Dlaczego Jane zerwała z Demetrim? Pisałaś z jej perspektywy, ale nie opisałaś jej przeżyć wewnętrznych.

Rozdział 24
Carlisle przerwał polowanie, a Esme i Edward tak posłusznie jak baranki poszli z nim? Przecież oni są nowonarodzonymi, ich raczej nie powinno obchodzić jakieś Volturi, tylko krew.

Rozdział 25
„[...] Po odwiedzeniu Cullenów zapolowaliśmy w Seattle [...] Jeśli tak smakuje krew wszystkich w tym miasteczku [...]” – od kiedy Seattle to miasteczko? Forks – oczywiście, ale nie Seattle.

Rozdział 29
Ja chciałam tylko powiedzieć, że pomysł ze „zmartwychwstaniem” wampirów jest świetny. Ktoś uznałby za kiczowaty, jednak jak dla mnie ok. To Twój pomysł, więc go doceniam.

Rozdział 31
„[...] Czegoś takiego jeszcze nigdy nie czułem... Coś podobnego do wampirów, i trochę do aniołów [...]” – skąd Demetri zna zapach aniołów? W opowiadaniu na nie nie trafił, w książkach też nie było o nich mowy.

Epilog
Zaraz, nikt nie słyszy przekomarzających się Volturich, którzy stoją pod drzwiami pomieszczenia pełnego upadłych i wampirów?
Koniec opowiadania jest... uroczy. Po prostu uroczy.

Zacznijmy od bohaterów. Na pierwszy ogień niech pójdzie Jane.
Na początku była tak papierowa i bez uczuć (w tym najgorszym dla opowiadania sensie), jak tylko mogła być. Z każdym kolejnym rozdziałem jest jednak coraz lepiej.
Fajnie, że nie zrobiłaś z niej całkiem złej postaci, ale też nie dobrej. Cechami Jane, które strasznie mi przeszkadzają, są dziecinność i niedojrzałość. Porzuciła Demetriego  „bo tak”, rzucała chamskimi uwagami i żartami dokoła, co uważała za sarkastyczne, choć tak naprawdę żadna Mary Sue nie pogardziłaby jej tekstami. Mimo to, muszę przyznać, nie jest papierowa. Jeśliby uznać tę dziecinność i chamstwo za cechy charakterystyczne, to wyszłaby nawet ciekawa postać. Nie wiem, co inni bohaterowie widzą w niej szczególnego – jak można polubić tak irytującą i chamską osobę?
Demetri jest według mnie jedną z najlepszych postaci. Obiekt zarówno nienawiści jak i miłości Jane spodobał mi się, bo miał swój indywidualny charakter. Miły i uroczy, cierpliwy i nieszkodliwy Demetri w okamgnieniu przeistoczył się w... Prostaka. Serio, po co on próbował wzbudzić zazdrość w Jane?
Alec jest uroczym fajtłapą – tak bym go określiła. Ma coś na kształt charakteru, jednak niczym szczególnych (poza darem) się nie wyróżnia.
Aro to wampir oryginalnie postrzegający świat i rzeczywistość. Jego kontrowersyjne plany („Jutro będziemy walczyć z Rumunami”) dają nieźle popalić biednym Volturim.
Niektóre postaci są, ale tak, jakby ich nie było. Chodzi mi o to, że wprowadzasz je, ale bez większego pomysłu, co z nimi zrobić. Przykładem może być przyjaciółka Violetty – po co i dlaczego ona pojawiła się w tym opowiadaniu? Tak samo Edward. Ale o tym później.
Dość słabo kreujesz bohaterów, bo skupiasz się na akcji. Jednak oni są ważni. Nie przyciągniesz czytelników nawet najlepszą fabułą, skoro postacie będą nieciekawe. Ważne jest to, aby poznać bohatera, a wręcz wściubiać nos w jego życie. Czasami robi się to w trakcie pisania, a czasami przed – jak komu wygodnie.
Wyobraź sobie, że obok Ciebie siedzi np. Jane i mówi, że odpowie na każde Twoje pytanie. Spytaj o cokolwiek: najszczęśliwsze wspomnienie, co sprawia, że się śmieje, jakie informacje na swój temat chciałaby ukryć, czego pragnie najbardziej na świecie... Im więcej się dowiesz o swoich bohaterach, tym lepiej będziesz wiedziała, jakby się zachowali w poszczególnych sytuacjach. Najważniejsze jest jednak to, aby ożywić bohatera w swoich wyobrażeniach i przekonać go, że żyje.
Z tego, co wnioskuję po pojawianiu się laptopów, telefonów i monitoringu, akcja dzieje się we współczesności. Byłam jednak ciekawa, jaka mniej więcej jest data w opowiadaniu (nigdzie nie napisałaś, kiedy urodziła, czy też przemieniła się Jane, ani tym bardziej w którym roku dzieje się akcja, więc wspomogłam się Internetem). Co odkryłam? twilightsaga.wikia.com podaje, że Jane urodziła się ok. 800 r. W wieku 12/13 lat przemieniła się w wampira, w czwartym rozdziale przesuwasz czas akcji o 1500 lat, a później jeszcze o 15. 800+12+1500+15=2327. Przyszłość.
Miejsce akcji to Volterra z małymi „odskoczniami”. Mimo to nie wiem, jak wygląda zamek. Pojawiły się jego krótkie opisy od środka, co oczywiście jest plusem, jednak zapomniałaś o zewnętrznej stronie budynku.
Rozpoczynasz wątek, piszesz o nim w dwóch rozdziałach, po czym porzucasz. Na przykład wątek Cullenów; Volturi przychodzą do nich, bo Carlisle przemienił dwie osoby i pracuje wśród ludzi. Jane i paczka przeprowadzają krótki wywiad środowiskowy, po czym wracają do swoich zajęć, a o Cullenach ni widu ni słychu w późniejszych rozdziałach. Opowiadanie nie ucierpiałoby, gdybyś wyrzuciła te kilka fragmentów o nich.
Opisy są Twoją słabą stroną. Zacznijmy od tego, że na początku polegały na wymianie przedmiotów znajdujących się w pomieszczeniu oraz napisaniu, jakie kolory mają ściany, np. opis pokoju z rozdziału 1: „[...] leżałam w pokoju z szarymi ścianami i czarnymi meblami [...] Wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Nie był duży, mieścił się w nim regał z książkami, szafa, biurko i jedno okno, przysłonięte bordową firanką [...]”. W późniejszych rozdziałach na ogół opisy nie występowały, a szkoda. Wyobraź sobie, że czytelnik jest jak osoba niewidoma. Wszystko musisz mu opisać, nie mogąc powiedzieć: „Słońce jest żółte” – przecież on nie wie, jak wygląda żółty kolor! Trzeba zadać sobie pytania: „Z czym kojarzy mi się kolor żółty? Jeśli miałby kształt, to jaki by on był? Jeśli miałby zapach, jak by pachniał?”.
Zamiast pisać opisy skupiasz się na akcji, to dobrze, jednak musisz pamiętać o tym, że opis potrafi być motorem akcji. Przykład? Taki zupełnie z powietrza, który wpadł mi do głowy: powiedzmy, że siostra bohatera marzy o wygraniu dla niego samochodu w konkursie na najładniejszą własnoręcznie zrobioną torebkę. Jeśliby nie szczędzić czasu na opisywanie pokoju bohatera, w którym wszystkie ściany ma poobklejane plakatami z samochodami, a na szafce piętrzą się miniatury Volvo czy innych Suzukich oraz jak samochód, który ma bohater, jest brzydki, jak odpryskuje mu lakier i jak dławi się, kiedy próbuje go odpalić, wysiłki jego siostry zrobią większe wrażenie.
Twój styl bardzo zmienił się od początku opowiadania. Najpierw był, no cóż, niezgrabny. Po prostu źle się czytało, jednak nabrałaś wprawy i od 5/6 rozdziału jest dobrze. Zdania, na początku kulawe, teraz są ładnie zbudowane – jestem na tak. Z ortografią nie jest tak źle, jednak masz problemy z interpunkcją (i powtórzeniami), co widać nawet w tych końcowych rozdziałach. W Twoim opowiadaniu było naprawdę dużo tego typu błędów. Mam nadzieję, że przypomnisz je sobie, choćby TUTAJ.
Skupiasz się na fabule, to dobrze, bo Twoje opowiadanie jest dzięki temu ciekawsze. Niestety, dość poważnym minusem, który zaburza harmonię i akcję, są zmieniający się narratorzy. Raz Jane, raz Alec, innym razem Demetri, a to nic nie wnosi do opowiadania – ta sama scena  z perspektywy innego bohatera.
Myślę, że starałaś się pokazać, że Volturi to też... ludzie i nie są do końca tacy źli, jak przedstawiła ich pani Meyer. Wyszło ciekawie i oryginalnie, nie mam zastrzeżeń.
Twoje opowiadanie składa się praktycznie z samych dialogów (w sumie mogłabyś zrobić z tego komiks), które nie są zapisane do końca dobrze. TUTAJ znajdują się podstawowe informacje dotyczące dialogów.
Największym plusem Twojego opowiadania jest to, że staje się coraz lepsze. Masz pomysł na fabułę. Słaby punkt tkwi w opisach i kreacji bohaterów oraz świata przedstawionego, który nagina się do woli bohaterów, choć powinno być odwrotnie. Piszesz bardzo krótkie rozdzialiki, w niektórych dzieje się dużo, a niektóre to tylko „wypełniacz”, spróbuj to naprawić. Unikaj wątków pobocznych, bo to tylko wypychacz opowiadania, aby stało się dłuższe.
20/45

Błędy

Rozdział 1
 „[...] po drugim końcu korytarza [...]” – „na”.
 „[...] pokazał gestem, byśmy weszli za nim. Sala, do której weszliśmy [...]” – powtórzenie.
„[...] To jest nasza straż: Heidi, Renata, Santiago, Corin, Felix, Demetri, - wskazał na wampira, który nas przyprowadził – Afton [...]” – ale co tu robi ten przecinek?
„[...] Palenie w gardle było oraz bardziej uciążliwsze [...]” – literówka.

Rozdział 2
„[...] i wyszła. Wyszliśmy [...] Został tylko ten dziwny zapach, podobny do tego, co czułam przy tamtym mężczyźnie. Po zapachu [...] Weszłam do jednej z komnat. To była ta sama komnata [...] Ściany były ciemnoszare, a wszystkie meble zrobione były. Łóżko, szafa i biurko były chyba całkiem nowe [...]” – powtórzenia.

Rozdział 4
„[...] Od walki z rumunami [...]” – Rumunami.
„[...] trzy chyba były córkami tej wampirzycy, bo były bardzo podobne, a czwarta była czarnowłosą [...]” – powtórzenie.
„[...] dołączenie do nas z powody jej daru [...]” – literówka

Rozdział 5
Nie znalazłam błędów.

Rozdział 6
 „[...] nowonarodzinych [...]” – literówka.
„[...] puki [...]” – póki.
 „[...] Ale kogoś muszę powiadomić, gdzie trójca wyznaczyłam śmierć moją lub Jane [...]” – literówka.
„[...] blondynkę [...] fotkę [...]” – tę.
„[...] Ja sam nie wiem, jak on mógł zakochać się właśnie w Jane. Tylko wariat mógłby się w niej zakochać [...]” – powtórzenie.

Rozdział 7
 „[...] chyba bym [...]”chybabym.

Rozdział 8
„[...] Nieee! to ty mnie torturowałaś?! [...]” – „to” z wielkiej litery.
 „[...] Niestety ale go nie zabiłem [...]” – niepotrzebne to „ale”.
„[...] No nieee.... [...]” – wielokropek ma trzy kropki.
„[...] A wiesz, że jak zabieram komuś dar, to przez godzinę nie mogę używać żadnego daru? [...]” – powtórzenie. To zdanie brzmi trochę dziwnie.
„[...] On na zawał padnie, a śmierci brata nie chce [...]” – chcę.
„[...]Nigdy nie wiem kiedy mam patrol, i z kim [...]” – może: „Nigdy nie wiem, kiedy i z kim mam patrol”.
„[...] Nigdy nie wiem kiedy mam patrol, i z kim. /- A z kim masz ten patrol? [...] ” – powtórzenie.
„[...] Jane chciała zamiast niego iść na patrol? Albo ona zwariowała, albo Alec jej nie powiedział z kim ma mieć ten patrol. Ale powiedział mi, że owszem, Jane jest poinformowana, z kim idzie na patrol i zrobiła to dla niego [...]” – powtórzenia plus zgubiony przecinek.

Rozdział 9
 „[...] Był tam już mój trefny oddział i, o dziwo, Kajusz [...]” – „o dziwo” to wtrącenie, powinno być więc z dwóch stron opatulone przecinkami.
„[...] Nagle pochylił się do mnie Felix, i, jakby nie wiedział, że tamci i tak go słyszą: [...]” – zabrakło tutaj drugiego czasownika, podejrzewam, że „powiedział”.
„ [...] Spotkamy się przed zamkiem o 5 [...]” – w opowiadaniach liczby piszemy słownie.
 „[...] odlicza dni od naszego powrotu z misji, konkretnie to dwa tygodnie od naszego powrotu [...]” – zamieściłaś jedną i tę samą informację dwa razy.
„[...] Zauważyłem za jego tronem Felixa, który miał dziwną minę, pół złość a pół strach [...]” – to zdanie nie brzmi dobrze.
„[...] Uciekasz z Volterry?! Trójca powiedziała, że znasz bardzo ważną tajemnicę, a teraz uciekasz z nią z Volterry, aby ją rozgadać [...]” – powtórzenie i zagubione przecinki.
„[...] Choć ze mną [...]”chodź =/= choć 
„[...] Ale w sali głównej oprócz Trójcy był Felix i powiadomił Trójcę jaki to błąd popełnił, informując mnie o tym. Więc trójca wysłała [...]” – powtórzenie i „Trójca” pisane raz z małej, raz z wielkiej litery.

Rozdział 10
 „[...] - Jane? Och, Jane, ty żyjesz! krzyknął i mnie przytulił [...]” – zapomniałaś o myślniku.

Rozdział 23
„[...] Aro wezwał mnie i kilka innych osób do głównej komnaty. Gdy zeszłam, był tam już Alec, Demetri, Felix i Chelsea, [...]” – tu powinna być kropka zamiast przecinka.

Rozdział 24
„[...]- Carlisle, chyba kto do nas przyszedł [...]” – literówka.
„[...] - Nie mam pojęcia, ale lepiej wróćmy do domu - zauważyłem. / Pobiegliśmy w stronę naszego domu [...]” – powtórzenie.

Rozdział 25
„[...] To Aro ustanowił te prawo [...]” – to.
„[...] Stamtąd już mogliśmy spokojnie udać się do Volterry. / Udaliśmy się do wielkiej sali [...] W pewnej odległości od Kajusza stali Aro i Marek, a przy ścianach stało kilku strażników [...] - Aro jakoś ma czas dla Sulpici, chociaż ma więcej obowiązków niż ty [...] Tropiciel usiadł przy kierownicy, a obok niego Alec. Przy mnie usiadła Cori [...] ” – powtórzenia.
„[...] Na dziedzińcu rzeczywiście stał samochód. Było to czarne, terenowe auto marki suzuki, całkiem ładne [...]” – piszesz opowiadanie, a nie rysujesz komiks, więc lepiej by było, gdybyś opisała ten samochód więcej niż trzema słowami. „Suzuki” z wielkiej litery.

Rozdział 26
„[...] - Gratulację – warknęłam [...]” – „gratulacje” lub „gratuluję”.
„[...] z silniki zaczęły wydobywać się [...]” – literówka.

Rozdział 29
„[...] bo powiedzieć, że wpadliśmy na trop żon [...]” – literówka.

Rozdział 31
„[...] choć by [...]” – razem.
„[...] nieważne,. czy z ich rąk [...] Żeby ją znaleźć,. trzeba [...] ” – wkradła Ci się kropka.

W Twoim opowiadaniu występuje dużo błędów interpunkcyjnych, więc ich nie wypisywałam, licząc, że przypomnisz sobie te najważniejsze zasady. To samo dotyczy poprawnego zapisywania dialogów. Na początku jest też trochę błędów powtórzeniowych, które wyeliminowałaś w późniejszym czasie.

5/10

Dodatkowe punkty
+1 Za to, że z każdym rozdziałem czytało mi się lepiej.

Skończyłaś to opowiadanie, więc nie wiem, czy będziesz je poprawiać czy nie. Proponowałabym Ci jednak spróbować najpierw je udoskonalić, a jeśli to nie wyjdzie, napisać historię jeszcze raz.
Masz ogromny potencjał i kilka fajnych pomysłów. Dużo pisz i czytaj, a na pewno to, co masz, nie pójdzie na marne.

Na dzień dzisiejszy wychodzi ocena dopuszczająca.

Ocenę wzorowałam na TEJ

9 komentarzy:

  1. Mam nieodparte wrażenie, że wzorowałaś się na czyjejś ocenie. Może dlatego, że skopiowałaś prawie wszystkie wnioski? Czy ja wiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wzorowałam się na ocenie Caludinelli, jednak zapomniałam tego napisać. Dzięki za przypomnienie.
      Skopiowałam? No nie wiem... Możliwe, że użyłam podobnych sformułowań, jednak od razu skopiowałam? Chyba aż tak źle ze mną nie jest. Staram się wyciągać własne wnioski. Przeczytałam ocenę Claudinelli kilka razy, bo chciałam się upewnić, że niczego nie pominęłam, a to, czego nie zauważyłam, czytając opowiadanie, a co nie umknęło Claudinelli, pominęłam.
      Pewnie do zmiany zdania Cię nie przekonałam, jednak winny się tłumaczy i takie tam...
      Dobranoc i wesołych Świąt.

      Usuń
    2. Myślę, że autorka wie, co Claudinella miała do powiedzenia, więc takie sugerowanie się i sprawdzanie, co ktoś inny już zawarł w swojej ocenie według mnie nie ma większego sensu. Nie chodziło mi oczywiście o chamskie kopiuj-wklej, ale o wnioski i sposób ich formułowania, bo zobacz:
      Claudinella:
      "Najwięcej wiem oczywiście o Jane, która jest główną bohaterką i wydarzenia są opisywane najczęściej z jej perspektywy. Cieszy mnie, że nie jest postacią ani złą, ani dobrą, ani też przesadnie utalentowaną; nie jest płaska i chociaż przeszkadza mi czasem jej dziecinne zachowanie, to można to uznać za jej charakterystyczną cechę. Z drugiej strony nie mam pojęcia, jak można czuć jakąkolwiek sympatię do kogoś tak ironicznego, wulgarnego i odpychającego, ale może zyskuje adoratorów przez swój dominujący charakter"
      Twoja ocena:
      "Fajnie, że nie zrobiłaś z niej całkiem złej postaci, ale też nie dobrej. Cechami Jane, które strasznie mi przeszkadzają, są dziecinność i niedojrzałość. Porzuciła Demetriego „bo tak”, rzucała chamskimi uwagami i żartami dokoła, co uważała za sarkastyczne, choć tak naprawdę żadna Mary Sue nie pogardziłaby jej tekstami. Mimo to, muszę przyznać, nie jest papierowa. Jeśliby uznać tę dziecinność i chamstwo za cechy charakterystyczne, to wyszłaby nawet ciekawa postać. Nie wiem, co inni bohaterowie widzą w niej szczególnego – jak można polubić tak irytującą i chamską osobę?"

      Claudinella:
      "Obiektem uczuć Jane, zarówno nienawiści jak i miłości, jest Demetri, którego prawie od razu bardzo polubiłam. Podobały mi się jego spontaniczne reakcje i wydawał się mieć indywidualny charakter, który z jakiegoś powodu rozmywa się zupełnie w końcowych rozdziałach, gdzie z cierpliwego introwertyka staje się kompletnym chamem. To na pewno wina Jane, ale wolałabym czytać o kimś, kto z przyczyn etycznych odmawia wykonania rozkazu, a potem po prostu ucieka przed zwierzchnikiem i wciąga w kłopoty brata bohaterki, w której jest zakochany, niż kogoś, kto w prostacki sposób próbuje wzbudzić w swojej dziewczynie zazdrość"
      Twoja ocena:
      "Demetri jest według mnie jedną z najlepszych postaci. Obiekt zarówno nienawiści jak i miłości Jane spodobał mi się, bo miał swój indywidualny charakter. Miły i uroczy, cierpliwy i nieszkodliwy Demetri w okamgnieniu przeistoczył się w... Prostaka. Serio, po co on próbował wzbudzić zazdrość w Jane?"

      Claudinella:
      "(...) zyskujesz wprawę w pisaniu i Twoje opisy, wcześniej ograniczające się do wyliczenia kilku przedmiotów znajdujących się w pomieszczeniu"
      Twoje:
      "Opisy są Twoją słabą stroną. Zacznijmy od tego, że na początku polegały na wymianie przedmiotów znajdujących się w pomieszczeniu oraz napisaniu, jakie kolory mają ściany"

      Usuń
    3. Claudinella:
      "Na samym początku wypowiem się na temat zamieszania związanego z epokami, o czym już wcześniej wspominałam. [link] podaje, że Jane przemieniła się w wampira około 800 roku naszej ery; opisujesz to wydarzenie, a zaraz potem przesuwasz czas o 1500 i kolejne piętnaście lat do przodu. Założyłam więc, że akcja dzieje się w przyszłości i żałowałam tylko, że nie wspomniałaś nawet, jak wygląda zwykły, ludzki świat koło roku 2300; dlaczego tego nie zrobiłaś, zrozumiałam dopiero później, kiedy jeden z bohaterów siedzi przy laptopie, a drugi używa telefonu komórkowego"
      Twoje:
      "Z tego, co wnioskuję po pojawianiu się laptopów, telefonów i monitoringu, akcja dzieje się we współczesności. Byłam jednak ciekawa, jaka mniej więcej jest data w opowiadaniu (nigdzie nie napisałaś, kiedy urodziła, czy też przemieniła się Jane, ani tym bardziej w którym roku dzieje się akcja, więc wspomogłam się Internetem). Co odkryłam? twilightsaga.wikia.com podaje, że Jane urodziła się ok. 800 r. W wieku 12/13 lat przemieniła się w wampira, w czwartym rozdziale przesuwasz czas akcji o 1500 lat, a później jeszcze o 15. 800+12+1500+15=2327. Przyszłość"

      Jest tego więcej, właściwie cała ocena tak wygląda, ale część zdań i wniosków jest po prostu rozrzucona po treści i chyba nie ma sensu, żebym przataczał wszystko. No, chyba wiadomo przynajmniej, co miałem na myśli.
      A co na to autorka oryginalnej oceny?
      Wesołych świąt!

      Usuń
  2. Witam.
    Zjawiam się tu, gdyż zostałam poinformowana o "dziwnej sprawie". Pomyślałam, że może dorzucę coś od siebie.
    Na ogół nie interesują mnie żadnego typu wzorowania na Gaolu (o ile takowe zaistnieją), dopóki treść ocen nie zostanie słowo w słowo skopiowana. Mam jednak kilka uwag, dotyczących raczej samego wzorowania się. Tak więc:
    Nesso, cytując Cię - "Staram się wyciągać własne wnioski. Przeczytałam ocenę Claudinelli kilka razy, bo chciałam się upewnić, że niczego nie pominęłam, a to, czego nie zauważyłam, czytając opowiadanie, a co nie umknęło Claudinelli, pominęłam.". Pomijając fakt, że w powyższej wypowiedzi sama sobie przeczysz, powiedz mi, jaki jest sens wzorowania się na czyjejś ocenie, by sprawdzić, czy o niczym się nie zapomniało? Efekt jest taki, że Twoja ocena w niczym autorce bloga nie pomoże, nie wniesie niczego nowego, gdyż wszystko, co napisałaś, wcześniej napisała również Claudinella. Więc po co wystawiać ocenę, nie dodając niczego od siebie? (Ale żem się powtórzyła)
    Następna rzecz - wzorowanie się obejmuje właściwie jedynie styl oceny lub jej budowę, ewentualnie podejście oceniającego do ocenianego. Przeinaczanie słów oryginalnych na własne pod wzorowanie się absolutnie nie podchodzi.
    Poza tym, co dałoby Ci umieszczenie linku do oceny Claudinelli? Usprawiedliwienie? Nie rozumiem na co Ci to, skoro ludzie zauważają podobieństwo. Dla Ciebie ujmą nie powinno być "kopiowanie", lecz to, iż nie potrafiłaś napisać nic w swoim imieniu.
    Na przyszłość radziłabym nie stosować takich metod, chociażby ze względu na późniejszą przydatność oceny. Autorzy blogów zgłaszają się po takowe do wielu ocenialni, ponieważ chcą poznać najróżniejsze punkty widzenia oraz otrzymać indywidualne rady.

    Pozdrawiam,
    Idariale [fair-gaol]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, przepraszam za angielskie cudzysłowy. W komentarzach oraz w postach na Blogspocie wstawiają się automatycznie. Przed opublikowaniem wypowiedzi zapomniałam, by je podmienić.

      Usuń
    2. Okej, masz rację, nie powinnam tak robić. To rzeczywiście nie jest przydatne autorowi. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
      Wesołych Świąt.

      Usuń
  3. hej Nessa odpowiadam na Twój komentarz na moim blogu,
    nie,nie musisz pisać oceny, dziękuje za informacje, nie ma potrzeby pisania jej na silę ;)
    wesołych świąt i sukcesów w Nowym Roku ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko co oznacza to słówko „niespodziewanie”?
    Naprawdę trzeba ci to tłumaczyć?

    Z informacji na samym dole strony wynika, że to zdanie jest autorstwa Jane, a skoro to cytat, wypadałoby napisać je w cudzysłowie.
    Wypowiedziała je Jane, ale autorką jest Stefa. ;)

    czarnoczerwone.
    Czarno-czerwone.

    wampiry w „Zmierzchu” nie zabijało światło słoneczne.
    Wampirów.

    Piszesz w pierwszej osobie liczby pojedynczej z punktu widzenia Jane.
    Przecinek przed „z”.

    Myślę, że nikt, kto nagle znalazł się w obcym miejscu, nie zaufałby tak łatwo drugiej osobie ani nie poszedł jeść sobie dzieciaczka, kiedy właśnie dowiedział się, że jest wampirem.
    A to nie tak, że nowoprzemieniony wampir kieruje się instynktem/głodem, a nie myśli rozsądnie?

    przecież nieśmiertelne dzieci rodzą się, kiedy wampir i człowiek uprawiają seks, a skoro Didyme jest kobietą, to nie mogła ani urodzić dziecka, ani zapłodnić człowieka.
    Nie. Wampiry, w przeciwieństwie do tego, co wypisuje Stefa, nie są płodne, bo są, uwaga, nieżywe.
    I tak, nieśmiertelne dziecko to takie, które zostało przemienione.

    Obiekt zarówno nienawiści jak i miłości Jane spodobał mi się
    Przecinek przed „jak”.

    po co i dlaczego ona pojawiła się w tym opowiadaniu?
    Bez „ona”.

    W Twoim opowiadaniu było naprawdę dużo tego typu błędów. Mam nadzieję, że przypomnisz je sobie, choćby TUTAJ
    Przypomni sobie swoje błędy w poradni językowej PWN? Chyba raczej „Mam nadzieję, że zajrzysz tutaj [link do poradni] i przypomnisz sobie zasady”.

    TUTAJ znajdują się podstawowe informacje dotyczące dialogów.
    Błędny link, usuń kropkę po „html”.

    Unikaj wątków pobocznych, bo to tylko wypychacz opowiadania, aby stało się dłuższe.
    Powtarzasz się.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy