wtorek, 12 marca 2013

[172] wezowa-milosc

Adres: wezowa-milosc
Oceniająca: Chemical Rainbow
Autor: Illuminata

***

Pierwsze wrażenie:
Choć faktycznie, poprzedni adres (niezaznajomionym z tematem wspomnę, że była to dra-miona) nie powalał, to jednak nie jestem do końca przekonana, czy ta zamianka przyniosła dobry rezultat. Z jednej strony przesłanie - tutaj się adres ubogacił, bo taka sucha dra-miona mówiła o wszystkim, ale nie zaciekawiała. Z kolei "Wężowa Miłość" nasuwa nam pewne przypuszczenia, a nie wpycha je nam, że tak powiem, na chama. Węże - Slytherin, po czym wnioskuję, że akcja toczyć się będzie w Hogwarcie; miłość - wiadomo. Także pod tym względem jak najbardziej gra. Ale estetyka już niekoniecznie - na znaki diakrytyczne nic, niestety, poradzić nie możemy - wezowa-milosc już nie wygląda tak atrakcyjnie gdy pozbędziemy się ogonka z "ę", kropek i kresek nad literami. Przykro mi, lecz ten ogromny minus zbija plusa i przemawia na niekorzyść obecnego adresu.
"To było za nimi. A przed nimi było wszystko." - cytat wyjęty spod pióra Sapkowskiego. Do tej dwójki pasuje jak ulał - za nimi przeszłość, lata nienawiści, a przed nimi szansa na stworzenie czegoś wyjątkowego. Choć byłabym zwolenniczką znalezienia jakiegoś bardziej zgrabnego, ten pasuje i nie da się temu zaprzeczyć.
Jedyne, co Cię ratuje, to śliczna muzyka. Fortepian uwielbiam, BMTH lubię, a i znalazło się kilka utworów z soundtracku "Harry'ego Pottera", mam rację? Piosenki w Twoim playerze są naprawdę ładne i nastrojowe.
Pierwsze wrażenie - blog pospolity. Ni to ziębi, ni grzeje. Nie ma czegoś, co przyciągnęłoby moją uwagę - na pewno nie szata graficzna, przez którą blog wygląda na ponury, ani adres, ani belka... Przydałby się taki magnesik, coby przybyli czytelnicy.
(3/10)

Wygląd:
W tej kwestii niekoniecznie dobrze się na blogu dzieje. Wypisanie wszystkiego się trochę przeciągnie, bo to temat rzeka. Nie jestem ja Ci ekspertem od romansów, ale oprawa graficzna wydaje mi się zbyt ponura. Nagłówek jest przyzwoity. No, wyjąwszy ten czarny napis - podczas gdy reszta przynajmniej stara się być taka... zwiewna i delikatna, ten aż straszy swoją ciemną barwą, czcionka jest za gruba i zbytnio różni się od tej delikatnej całości. Ponadto jeśli o postaci na nagłówku chodzi, nogi Hermiony jak upiłowane.Tak samo sukienka - po bokach niby co nieco rozmyte, żeby zatrzeć kontury, jednak w dalszym ciągu nie wygląda to ładnie. U Draco lewy rękaw również został naruszony, choć to nie rzuca się w oczy już tak bardzo. Kolorystyka nagłówka mi się podoba. Tło bloga widocznie zostało do niego dopasowane, tu nie mam zastrzeżeń. Tło pod postami i ramkami jest ciemne, co już niekoniecznie przypadło mi do gustu i głównie to przemawia na niekorzystny odbiór bloga, takie jest moje pierwsze wrażenie.
Czcionki koszmarnie niedopasowane - raz mamy jeden styl, raz drugi, nie stosujesz konsekwentnie dwóch, trzech kolorów, co ładnie by wyglądało. Czcionki raczej z palety tych podstawowych - a czemuż to? Blogspot oferuje ich całkiem sporo i na pewno można jakąś ciekawą znaleźć. Te tutaj niekoniecznie mnie urzekają.
Kursor nie podoba mi się i nie do końca tutaj pasuje - bo kolorystyką, tak, będę się powtarzać, odstaje od reszty szablonu, przede wszystkim o nagłówku tutaj mowa. Zbędny wydaje mi się też gadżet na samym dole - po co "Rybki" na blogu z opowiadaniami? Ludzie przychodzą tutaj, żeby poczytać.
Przejrzystość? Niekoniecznie. Choć może nie wystawiasz na pokaz zawartości wszystkich podstron, to jednak robi mi się tłok po bokach. Buttony spokojnie możesz wrzucić do "Haczyków". Po lewej stronie masz i "Obserwatorów", i "Ankietę". Przerzuć jedną z ramek na drugą stronę, bo razem wyglądają jakoś niechlujnie.
Doceniam fakt, że wszystko chcesz zrobić samodzielnie, ale na lepsze Twojemu blogowi wyjdzie, gdy zajmie się nim specjalista. Powinnaś poszukać jakiejś dobrej szabloniarni.
(2/6)

Treść:
Zaczynajmy.
Styl troszkę pokraczny. Przeskakujesz z kwiatka na kwiatek, a żadnego dokładniej nie opiszesz. Opowiadanie jest chaotyczne. Często bohaterowie wyskakują z jakimś dziwem jak królik z kapelusza. Brakuje mi uzasadnienia ich motywacji, brakuje mi tych kilku słów wyjaśnienia.
Stylistycznie nie gra, i to całkiem często takowe zgrzyty się zdarzają. Wyeliminować radzę, bo psują lekturę.
Słownictwo proste, nieskomplikowane. 
Charaktery spłycone, chodzi tutaj przede wszystkim o te nieszczęsne, początkowe rozdziały. Ich zachowania nie mają żadnego psychologicznego uzasadnienia. Moim zdaniem nawet jak na ich wiek - jakieś szesnaście lat - bohaterowie nie są wystarczająco dojrzali.
Całe opowiadanie sprawia wrażenie, jakby grały w nim tylko dwie postaci. Wszystko o Draco i Hermionie, reszcie prawie nie poświęcasz uwagi. Gdzie postaci drugoplanowe, gdzie epizodyczne? Czy nie mogę wiedzieć, jak wygląda ktoś inny niż Granger lub dziedzic Malfoyów? Tworzysz taki hermetyczny światek, w którym tylko Mionka ze swoim Smoczkiem przeżyć mogą, a reszta niech, za przeproszeniem, wypie*dala. Później się to zmienia, bo zaczynasz dopuszczać do głosu czarnomagiczny światek. To mi się podoba.
Świat jest bardzo słabo zarysowany. Opisów brak, praktycznie jest to takie opowiadanie, które mogłoby dziać się gdzieś we wszechobecnej bieli, bo tylko o tym uczuciu Draco i Hermiony czytamy cały czas. Nawet nie wiem, jak z tej Twojej autorskiej perspektywy wygląda zamek i jego okolice, jak wyglądają bohaterowie. Nie warto pozostawiać tego tylko gestii czytelników. To, że teraz trudno znaleźć osobę, która serii HP nie zna i nie wie, jak kto i co wygląda, wcale nie znaczy, że masz olać opisy. Postaraj się stworzyć coś swojego na bazie powieści J.K.Rowling, nie powielaj wszystkiego jak leci z wyglądem bohaterów i miejsc włącznie. Może wyobrażasz to sobie nieco inaczej niż opisuje to pani Rowling, może Twoja wizja różni się nieco od wersji filmowej? Pokaż to.
Fabuła mało zaskakująca, posunęłabym się nawet do stwierdzenia, że dosyć przewidywalna..
Pierwsze rozdziały... Tam przeważają dialogi. Całe mnóstwo dialogów. Ja szczerze przyznam, że przez ciebie zaczynam już rzygać rozmowami. Nic nie ma w nich ciekawego, teksty wyświechtane. Nie są dobre, a jest ich od cholery i jeszcze więcej (tak, wiem, bez brzydkich słów, jednak powstrzymać się nie mogę i musicie mi to wybaczyć).
Wzajemną fascynację Gryfonki i Ślizgona wypychasz na pierwszy plan i jestem pewna, że inni bohaterowie (nie tylko Ron czy Harry, okazjonalnie Pansy) powinni dostrzec ich zażyłość. Jednak nie... Nikt nie zwraca na to uwagi, jakby to nie było w ogóle dziwne - syn śmierciożercy i szlama, to przecież takie naturalne, prawda? Czy nikt nie dostrzega oczywistego dziwactwa takiej kombinacji? Najwyraźniej ci poboczni bohaterowie oczu nie mają. Żałuję tego, że nie potrafisz stworzyć wiarygodnego tła dla postaci pierwszoplanowych. Warto odrobinę dopieścić charaktery tych mniej ważnych dla fabuły postaci. One też się liczą.
To nie jest opowiadanie wybitne. Powiedziałabym nawet, że dosyć przeciętne.

Rozdział pierwszy
E tam, aż tak ciemno za czasów Snape'a być nie mogło - jak niby warzyliby eliksiry w takich ciemnościach, hę?
Bam, i już nam Draco po pięciu zdaniach odpływa w siną dal... Za szybko. I te wahania nastrojów jak u nastolatki w ciąży... Tak to odbieram. Jest chaotycznie i wyczuwam dziwny bezsens w działaniach bohaterów, i tutaj mówię głównie o naszym Malfoyu. Przeprosił i podziękował, lecz po jaką cholerę? W tekście niekoniecznie widać jakiekolwiek wyjaśnienie, a on tak sobie postanowił coś robić. To wygląda tak, jakbyś po prostu postanowiła, że coś musi powiedzieć i wymyśliła byle co. I w przeciągu zaledwie paru zdań zdał sbie sprawę, że Hermiona mu się podoba. Czy to nie za szybko? Pomyśl sama - czytasz książkę, jakieś romansidło. Czy od razu na samym początku powieści facet odkrywa, że jest w kobiecie zakochany? Zwykle poprzedza ten moment kilkadziesiąt stron podchodów, zazwyczaj najpierw poznajemy bohaterów i miejsce akcji, później dopiero ten wątek może się rozwijać. Potrzebuje do tego gruntu. Ty nie zagruntowałaś - ot, na betonie kwiatka posadziłaś - bez uprzedniego stworzenia świata i dopracowania bohaterów; kwiatek zwiędnie.
Człowiek chyba nie może być bodźcem otoczenia, jak to Draco porównał ją na końcu tego rozdziału.
Rozdział drugi
Jasne, tak zupełnie nagle napadła ją senność. Dziewczyna ledwie z łóżka wstała, a skoro to zrobiła, musiała uznać, że jest już wystarczająco wypoczęta. Zajęła się porannymi czynnościami, co przecież powinno ją nieco rozbudzić, gdyby nie była jednak do końca przytomna. Gdyby miała za kilkanaście minut znów zapadać w sen i to, co u Hermiony jest już oznaką kompletnego wyczerpania, przy podręczniku, po jaką cholerę w ogóle wstawała z łóżka?
Z dnia na dzień zakochał się w niej tak silnie? Pff, ktoś tu niekoniecznie dobrze potrafi kierować wątkiem miłosnym. Do miłości trzeba dorastać stopniowo.
Rozdział trzeci
Zamiast zachowywać się na dystans, Gryfonka robi coś zgoła innego. Draco również - warknąłby coś na odczepne. Na Merlina, przeca to Książę Slytherinu! Który Ślizgon chciałby, by ktoś patrzył na jego łzy? Poczucie wewnętrznej dumy powinno kazać mu odpowiedzieć kilkoma bardzo niemiłymi słowami.
"Jeśli się kogoś kocha to wszystko wydaje się proste, problemy nie istnieją." - pokaz mądrości w wykonaniu Hermiony. A ponoć to taka inteligentna czarownica! Miłość nie jest łatwa, to nie lukier, tęcza, jednorożce i kraina wiecznej szczęśliwości. To nieustanna troska o drugą osobę, to czułość, ale przecież i kłótnie, ciche dni, cały ten majdan. W dobie panowania Voldemorta to ciągły strach o życie drogiej nam osoby. Sądzę, że Hermiona, przy całej swojej inteligencji i uczuciowości, powinna to wiedzieć najlepiej. Chyba wszyscy wiemy, co zrobiła w "Insygniach Śmierci", by chronić swoich rodziców - a czy to było rozwiązanie bezproblemowe? 
"Malfoy osunął się po ścianie i usiadł na podłodze między umywalkami." - a ponoć była tam woda. Chcesz powiedzieć, że usiadł w kałuży?
Nie, nie, nie! Tylko mi nie mów, że ona też została ofiarą strzały Amora już na samym starcie! A teraz, założę się, przez najbliższych kilkanaście odcinków oboje będą robili podchody. Brr, koszmarna wizja.
Rozdział czwarty  
Ależ ta kłótnia była długa i pełna emocji! Ironizuję, a jakże. Osobiście po tekście Rona nie wstałabym od stołu, ewentualnie kontynuowałabym konflikt do czasu, aż rozrósłby się w wielką kłótnię z potłuczonymi talerzami w roli głównej. Hermiona za to - ta zawsze opanowana czarownica - wybiega z sali.
Dziwne mi się wydaje to, że Draco i Miona tak afiszują się ze swoją nowo narodzoną zażyłością. I fakt, że zachowują się tak swobodnie w swoim towarzystwie, choć dzielą ich lata nienawiści... To nie powinno tak być. Oni powinni być skrępowani, powinni dopiero się poznawać, stopniowo przyzwyczajać się do swojej obecności. I, na Merlina, to wygląda tak, jakby już latali po Hogwarcie za rączkę! Gdzie tu realizm skrył się, u licha?
"- Ron chyba zauważył, że my, to znaczy ty i ja, że się... - nie wiedziała jakiego słowa użyć.
- ... zaprzyjaźniliśmy?
- Tak."
Aha, czyli jedna scena w łazience i już się przyjaźnią?
Rozdział piąty
I już na sam początek mega inteligentne zaczepki Rona. "I co, Hermiono? Kiedy masz randkę z Malfoyem?", "Może powinienem zacząć mówić do ciebie "pani Malfoy"?" Słowne przepychanki jak w przedszkolu.
Ej no, po dobie bez jedzenia człowiek nie jest jeszcze aż tak słaby, żeby nie być w stanie zrobić paru kroków.  
A żadnemu nie przyszło do głowy, że te "bardzo silne magnesy" to po prostu uroki dorastania z burzą hormonów na czele?
Nigdy nie wiem, jak wyglądała lekcja. Nie wiem, co robili bohaterowie w czasie wolnym. Pomijasz takie wątki, choć wcale nie powinnaś. Może czasem warto byłoby porzucić ciągłe sceny Draco/Hermiona i zdecydować się na jednego bohatera w jakimś odcinku?  I nie, nie chodzi mi o to, żeby to były kolejne dialogi, czyli kłótnie z Ronem u Hermiony i pogaduszki Draco z Blaisem. Niech to będzie opis. Niech choć przez chwilę bohaterowie się nie odzywają, ja proszę. Opisz nudną lekcję, obiad przy stole Slytherinu, cokolwiek. Byle tylko przez chwilę czytelnik mógł odpocząć od nieustannych lamentów naszych głównych bohaterów, snucia domysłów. Obecnie wygląda to tak, jakby ani Hermiona, ani Draco nie mieli żadnego życia poza sobą, poza tymi chwilami razem.
Taki przykład, choć nie z tego konkretnego rozdziału:
"Skierowała się do Wielkiej Sali na śniadanie. 
(i kolejny akapit) Po skończonym posiłku udała się do Sali Wejściowej"
Rozdział szósty
"Uparcie sobie wmawiała, że to nie jest miłość, lecz zwykłe przywiązanie i przyjaźń." - Bo to, kurna, nie jest żadna miłość! Czyli jak - to, że dobrze się czuję w towarzystwie swojego kolegi i lubię spędzać z nim czas znaczy od razu, że go kocham? No proszę Cię, miej rozsądek. W przypadku Granger i pana Ślizgona nie wiem nawet, czy możemy już mówić o przyjaźni. Rozsądna Hermi po paru tygodniach będzie już stuprocentowo pewna, że chłopak, który przez lata był jej wrogiem, na pewno jest jej przyjacielem (a może nawet kimś więcej, niestety...)? Chyba każdy potrzebuje czasu, by upewnić się co do prawdziwości takiej przyjaźni. Ale nie, bo nasza Granger jest wszechwiedząca. Świat, w którym żyją, jest strasznie nieskomplikowany, takie wysnułam wnioski. Każde uczucie jest proste i od razu znane, bohaterowie mogą brać wszystko za pewnik, bo przecież nie ma żadnej niewiadomej - nikt nie będzie udawał, nikomu na myśl nie przyjdzie, by podstępem skrzywdzić drugą osobę - dać jej złudną nadzieję i porzucić. Co prawda jasnym jest, że w 99,9% ficków Dramione ich uczucia są prawdziwe, nie ma w nich fałszu, lecz w tym świecie przedstawionym mogłabyś to przedstawić w taki sposób - początkowa nieufność powoli, stopniowo przeradza się w coś więcej. Nikt tu nie mówi o całowaniu się drugiego dnia od zawarcia rozejmu, o karmieniu się i pilnowaniu na każdym kroku. Chodzi o takie drobne rzeczy, które wpływają na ich wzajemne postrzeganie. Twoi bohaterowie mają chyba stumilowe buty, bo przesadzają wszelkie budowane przez lata bariery w zastraszająco szybkim tempie. Zbyt szybkim.
Z Pansy robisz taką typową złośnicę. Ta wali słabymi, sztampowymi tekstami i prosto z mostu powie ci, czego dokładnie chce. A gdzie ślizgoński spryt, gdzie ich gierki i ta prawdziwa, ślizgońska złośliwość? To tutaj to marna imitacji typowego ucznia ze Slytherinu.
Rozdział siódmy
No jasne, przecież kiedyś wszystko musi się zawalić, by przez następny rozdział lub dwa ktoś musiał tę drugą osobę przepraszać.
W jaki sposób wykorzystał jej zaufanie? Ja tu nie słyszałam żadnych słów deklaracji i, choć podobno chłopak ją kocha, jeszcze o niczym takim wprost nie powiedział.
 Pansy natomiast zrobiłaś zdesperowanę nastolatkę, w której hormony buzują, że aż strach. Tak kleić się do obiektu swoich westchnień... Czytałam wiele ficków, choć przede wszystkim Drarry, i przywykłam do naprawdę fajnej, zadziornej Pansy. Dziewczyny wyszczekanej i z niezłym charakterkiem, ale wiernej przyjaciółki. Nawet jeśli czuła do Draco coś więcej - i to coś w stylu prawdziwego uczucia - nie wieszała mu się na szyi przy każdej możliwej okazji i akceptowała jego życiowe wybory. Nawet jeśli to nie ona okazywała się być jego wybranką, nie urządzała dzikich awantur, bo zależało jej na nim, na jego szczęściu.  A ty stworzyłaś zidiociałą sucz. To tyle, dziękuję bardzo.
A ty, Smoczku, się nie zamartwiaj. Przecież i tak kolejne naście rozdziałów przed wami.
Rozdział ósmy
"Po pierwsze, zadała sobie pytanie - w jakim celu Malfoy miał zaprzyjaźnić się z nią, a potem w tak widowiskowy sposób zakończyć znajomość? Jakie wyciągnąłby z tego korzyści?"
Hahahahahahaha. I kto tu widowiskowo zakończył znajomość? Kto się mazał, kto uciekał i wydzierał się na Bogu ducha winnego chłopaka? Hermiona to hipokrytka, ot co.
Rozdział dziewiąty
To z patrzeniem w księżyc jednocześnie jest motywem często powtarzającym się w filmach. Czy tylko ja to zauważyłam?
Rozdział dziesiąty
Ot i proszę, Wielki Dramionowy Pocałunek.
Rozdział jedenasty
Jakoś tak... lepiej zaczyna się dziać w tym opowiadaniu. Styl się poprawił, jakoś lepiej idzie Ci z pisaniem momentów, w których nie ma tylko Draco i Hermiony. Widzę kapkę więcej przyjaciół i, Boru dzięki, nie ma tylu imiesłowów co w rozdziale poprzednim!
Rozdział dwunasty
Nie wiem dlaczego, jednak ten list skojarzył mi się z jakimś innym fickiem.
Rozdział trzynasty
Z czasem jest coraz lepiej. Sądzę, że wszystko jeszcze przed Tobą - bo pracujesz, a po tych kilkunastu odcinkach widać wyraźną poprawę. Już na pierwszy rzut oka widać korzystne zmiany, więc jaki z tego wniosek? Systematyczna praca rozwija nasz warsztat. Oby tak dalej.
Rozdział czternasty
Uff, wreszcie ktoś powiedział do słuchu tłustowłosemu Snape'owi. I choć rozmowa miejscami trąciła sztampowatością, zła nie była. A przynajmniej nie aż tak, jak te z pierwszych rozdziałów.
I tak, poprawa jest. I dobrze.
Jednej rzeczy tylko nie kupuję - Hermiona to bardzo dociekliwa czarownica, prawda? Więc dlaczego nie chce za wszelką cenę poznać tajemnicy Draco? Wiemy, że chciała go o to zapytać. Nie zrobiła tego - czemu? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że czas się powoli kończy. Powinna w końcu zrobić coś w tej kwestii.
Rozdział piętnasty
Pokazałaś emocje, takie prawdziwe, takie żywe. To mi się podobało. Co jeszcze? Był opis wyglądu pomieszczenia. Co więcej, całkiem zgrabny opis. Brakuje mi jednak takich, które odnosiłyby się do Hogwartu.
Rozdział szesnasty
Hermi chodzi cały czas jak struta, ale przecież nawet dwójka najlepszych przyjaciół tego nie zauważy, nawet nie zapyta. To samo Ginny - jeszcze mogę zrozumieć mało spostrzegawczego Rona i równie niekumatego Harry'ego, ale Ginny to, bądź co bądź, dziewczyna, a dziewczyny są uczulone na takie rzeczy. Nawet panna Weasley nie zauważyła przygnębienia Mionki? To już jest dziwne.
Rozdział siedemnasty
Tutaj już mi się nawet podobało. Były emocje? Były. Lepszy styl? Obecny. Ciekawa, interesująca i, co więcej, wiarygodna treść? Owszem. Wróżę Twojemu wrogowi świetlaną przyszłość. Na razie jest na poziomie czwórkowym. Zobaczymy, jak wypadnie w ostatecznym rozliczeniu.
(30/45)

Błędy:
Widzę, że lubujesz się w trójkropkach. Dialogi są nimi usiane na grubo, a nie powinno tak być. Radzę Ci ograniczyć nieco ich użycie, bo chwilowo wygląda to tak, jakby Twoi bohaterowie non stop się jąkali. I jeszcze jedna sprawa: gdy piszesz trójkropek to, jak sama nazwa wskazuje, mają być trzy kropki, nie dwie. A mnóstwo błędów tego typu popełniasz.
Częstym błędem, który psuje zdania stylistycznie, to "się" pisane w niewłaściwym miejscu.
Lubisz również stosować zdania skonstruowane w ten sposób: "tamtararamtam, która tamtararamtam...". Jak na mój gust zbyt wiele tych "których" zdań. W takich ilościach psują mi opowiadanie.
Rozdział pierwszy 
"W takim razie Harry będzie pracował z panną Bulstrode, a pan, panie...?" - dołóż przecinek, proszę.
"Jak ojciec, za którego winy teraz musiał znosić ciężar, który złożono na jego barki." - powtórzenie. Dokładnie o tym mówiłam wyżej.
Rozdział drugi
"[...] i brązowych oczach, otoczonych gęstymi, długimi rzęsami." - niepotrzebny przecinek.
"Wyciągnęła podręcznik od historii magii, była to jedyna książka, której nie przeczytała przed powrotem do Hogwartu." - [...] od historii magii. Była to jedyna książka, której [...]
"O, już jest!" - dopisz przecinek.
"Snape ominął ich, jego czarna szata załopotała wzbudzając wiatr." - wyobraziłam sobie huragan po przejściu Snape'a, co analogicznie sprawiło, że zaczęłam głupkowato parskać. To sformułowanie w jakiś sposób mi tutaj nie pasuje. "Snape ominął ich, poły jego czarnej szaty załopotały w ruchu." Szaty same w sobie wiatru nie wzbudzą przecież, to raczej zadanie dla wyżów i niżów.
"[...] tylko patrzył się na wprost." - myślę, że "się" można spokojnie usunąć. Choć nawet z taką zmianą nie do końca zgrabne będzie zdanie. Draco może przecież patrzeć w przestrzeń, w jakiś punkt nad, nie wiem, powiedzmy, że nad głową nauczyciela, cokolwiek w tym stylu.
"- Goyle, odprowadź Dracona." - wstaw przecinek.
"- Profesorze, niech pan coś zrobi!" - tutaj też przecinek proszę postawić.
"Jeśli mi się nie uda, on zabije mnie.. całą moją rodzinę.." - dopisz przecinek; powinny trzy kropki, nie dwie.
"Dziewczynie wydawało się, że osoba, która to powiedziała, jest bardzo zrozpaczona, smutna... i, że płacze." - Ależ to dziwne, że ktoś płacze w obliczu takiej groźby. To naturalne, że w obliczu swojej bezsilności, żyjąc ze świadomością, że nie podoła swojej misji i utraci wszystko, ktoś zacznie się załamywać. Pierwszy zakolorowany przecinek dopisać, te trzy kropki wyrzucić, bo żadnym ten płacz jest zaskoczeniem, a ostatni przecinek również do kasacji.
"Dziękuje Marto, ale jeszcze chciałbym pożyć." - Dziękuję, Marto, ale jeszcze [...]
"Sądziłem, że jak się z tym prześpię, odpocznę trochę, to.. to mi przejdzie..." - znów znalazłam dwie kropki zamiast trzech.
Rozdział trzeci
"Malfoy gwałtownie się odwrócił tyłem do niej, nic nie mówiąc." - Malfoy gwałtownie odwrócił się do niej tyłem, nic nie mówiąc."
"Jego ciałem wstrząsnął dreszcz, który przebiegł od stóp aż po same czubki blond włosów. Spojrzał w lustro, które niespodziewanie pękło pod wpływem jego spojrzenia." - i proszę, klasyczny przykład tego, o czym mówiłam wyżej (czytaj: zdania "tamtararamtam, która tamtararamtam...")! To rujnuje stylistykę.
"Z rany zaczęła sączyć się krew i skapywać na mokrą posadzkę." - i masz, tutaj szyk jakiś poprzestawiany. "Z rany zaczęła się sączyć krew i ciemną strużką poczęła spływać na mokrą posadzkę." - zamiennik też niezbyt udany, ale zdecydowanie mniej zgrzyta niż zdanie w oryginale.
"Nikogo tu nie było. Był sam na sam z Hermioną Granger i własnymi myślami." - Nikogo nie było? A Hermiona? 
"W kominku przyjaźnie mrugał do niego ogień i ogrzewał twarz." - Ogień w kominku mrugał do niego i przyjemnie ogrzewał twarz.
"[...] jeszcze czasem by powiedziała coś, co by zdradziło [...]" - powiedziałaby.
"To wszystko było tak nierealne, jak śnieg w lipcu." - niepotrzebny przecinek. 
"Bo przecież nie można pokochać kogoś ot, tak w ciągu piętnastu minut!" - [...] nie można pokochać kogoś, ot tak, w ciągu piętnastu minut!"
Rozdział czwarty
"Odpowiedziała tym samym i rozpromieniona szła, aż do stołu Gryfonów." - wypad mi z tym przecinkiem.
"- Cześć, Draco!" - przecinek winien się tu pojawić.
"Poczuła, że policzki jej rumienieją." - a co to za słowotwórstwo? Policzki mogą się rumienić (rumienią, jeśli ten błąd był kwestią złej odmiany), pokrywać się rumieńcem itd.
"[...] dalsze wnioski nie są tak odkrywcze, jak ten." - niepotrzebny przecinek.
Rozdział piąty
"Zastanawiam się tylko, co sprawiło, że tak nagle zmieniłaś towarzystwo?" - niepotrzebny przecinek.
"Pomaganie jej, sprawiało mu ogromną przyjemność. Czuł jej słabe ciało, opierające się na nim." - nie za dużo tych zaimków? Nawet nie wiesz, jak nadmiar takowych tekst psuje. Poza tym, przecinek w pierwszym zdaniu niech zniknie jak najszybciej, ten zaznaczony w drugim również.
"Zgarnął ze stołu serwetkę i wraz z okruchami, wrzucił ją do stojącego w rogu śmietnika." - Zgarnął ze stołu serwetkę i wrzucił ją wraz z okruchami do stojącego [...]
"- Nie... nie pamiętam, co teraz mam." - wstaw przecinek.
Rozdział szósty
"[...] lecz nie była pewna, czy to on." - przecinek poproszę.
"Dziewczyna czuła jego chłodne, długie palce splecione z jej palcami." - [...] splecione z jej własnymi.
"Wspięła się na palce. Zarzuciła Malfoy'owi ręce na szyję, żeby nie stracić równowagi. Spojrzała w jego szare oczy. Serce zabiło jej mocniej. Delikatnie przesunęła prawą dłoń, opuszkami palców muskając go po karku. Zamknęła oczy. Przysunęła swoją twarz do jego i złożyła nieśmiały pocałunek na chłodnym policzku." - hola, hola, zaimki! Poza tym kłania się odmiana nazwiska naszego Draco. Powinno być "Malfoyowi". TUTAJ masz odmianę większości nazwisk z serii HP. To na pewno przyda Ci się w dalszym pisaniu.
Rozdział siódmy
"[...] wolał nie myśleć, co by się stało." - dopisz przecinek.
"Może być - stwierdziła i wyszła z dormitorium." - postaw ten myślnik.
"Przyrzekła, że to się zmieni i będzie tak jak dawniej." - chyba "Przyrzekła sobie, że [...]" Dziewczyna akurat z nikim nie rozmawiała, więc sądzę, że tak być powinno.
Skierowała się do Wielkiej Sali na śniadanie. (i kolejny akapit) Po skończonym posiłku udała się do Sali Wejściowej"
"Chce być sama, rozumiesz?!" - chcę.
Rozdział ósmy
"Dziewczyna wpuściła sowę do środka, a ta, upuściwszy list u jej stóp, wyleciała przez otwarte okno." - dopisz przecinek.
"Faktycznie, od początku semestru nie napisała nic do rodziców." - dołóż przecinek.
"Rzeczy, których nie robiła, odkąd zaczęła się spotykać z Malfoyem." - jak wyżej.
"W pewnym momencie zapasy wody w oczach Hermiony się skończyły." - zapasy wody, wybacz, kojarzą mi się raczej z karawaną na środku pustyni i ilością bukłaków napełnionych wodą, a niekoniecznie ze łzami w oczach młodej czarownicy.
"Poruszyła się i poczuła, jakby po rękach [...]" - dopisać przecinek.
"Bezsilność ogarniająca go, paraliżowała ciało." - Ogarniająca go bezsilność paraliżowała ciało.
Rozdział dziewiąty
"Pamiętasz jak w wakacje widzieliśmy go u Borgina i Burkes'a? - Burkesa.
"Wiedziała, że jest coś ważnego, co przeoczyła, ale teraz nie mogła sobie przypomnieć co." - Wiedziała, że przeoczyła coś ważnego, jednak teraz nie mogła sobie przypomnieć, co to takiego było.
"Myśli kłębiące się w jej otoczonej kasztanowymi włosami głowie, nie pozwalały dziewczynie zasnąć." - ten przecinek jest zbyteczny.
"W zeszłym roku okazał się niezwykle przydatny, podczas tajnych spotkań Gwardii Dumbledore'a." - usuń przecinek.
"Jeszcze przed chwilą triumfowała docieknąwszy, gdzie znika Malfoy, a już teraz sama w to nie mogła uwierzyć." - docieknąwszy? Lubisz imiesłowy, jak widzę, jednak czasem z nimi przesadzasz. Stąd powinien absolutnie zniknąć. Zastąpisz go wedle swojego uznania.
Rozdział dziesiąty
"[...] z dormitorium dziewcząt zaczęły dochodzić odgłosy, świadczące o tym, że damska część Slytherinu również się obudziła." - niepotrzebny przecinek.
"Znalazłszy się znów w Sali Wejściowej, zobaczył, że jego wcześniejsza [...]" - niepotrzebny przecinek.
"Na szczęście, następne godziny nie przyniosły żadnych poważniejszych w skutkach wydarzeń." - niepotrzebny przecinek.
"Miał nadzieję, że nie mówiła poważnie, twierdząc, że to koniec." - o, niespodzianka, niepotrzebny przecinek.
"Hermiona pojawiwszy się wśród małej grupki opuszczającej klasę, dostrzegła chłopaka, lecz jej wzrok nie spoczął na nim na dłużej." - do cholery jasnej, te imiesłowy! Jest ich za dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ten konkretny typ - imiesłów przysłówkowy uprzedni - jest, że tak powiem, na wymarciu. Używa się go coraz rzadziej, a Ty wciąż uparcie przy nim trwasz, przy czym jestem w stanie zrozumieć, że takowy imiesłów pojawi się kilka razy na parę rozdziałów, ale żeby tak osiem w jednym bardzo krótkim rozdziale?
Rozdział jedenasty
"Wysoka, szczupła kobieta z upiętymi w ciasny kok ciemnymi włosami, pojawiła się za plecami gapiów na schodach." - a usuń przecinek.
"Okolona srebrnymi włosami i długą brodą twarz, wydawała się być zmęczona." - Twarz okolona srebrnymi włosami i długą brodą wydawała się być zmęczona.
"Z uśmiechem znikającym z twarzy, skierował się ku wejściu do lochów." - usuń przecinek.
"- Cześć, Ron." - dopisz przecinek.
"Pochyliła się ku Weasley'owi." - Weasleyowi.
Rozdział dwunasty
"[...] że chłopak odpowie na jej pytanie twierdząco, albo w ogóle nic nie powie." - usuń przecinek.
"Wiesz, o co chodzi?" - przecinek poproszę.
"Niektóre były duże i dźwigały paczki, inne, skromniejszych rozmiarów, trzymały w szponach listy." - dopisz przecinek.
"Oprócz rodziców, którzy byli na wakacjach i Kruma, z nikim nie pisywała." - jakoś zgrabniej brzmiałoby tak: Oprócz Kruma i rodziców, którzy byli na wakacjach, z nikim nie pisywała.
"Czas się zatrzymał, stale gnając do przodu." - hę?
"[...] kolejny huragan udał się na spacer po miastach Stanów Zjednoczony." - Zjednoczonych.
"Chciał coś powiedzieć, coś, co podniosłoby ją na duchu, lecz nie mógł znaleźć odpowiednich słów." - dołóż przecinek.
"Sam fakt, że nieszczęsny list przyszedł z Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof, dowodził, że czarodzieje [...]" - usuń przecinek.
"Pomoczyłam ci szatę." - przemoczyłam?
Rozdział trzynasty
Czcionka się zmieniła.
"[...] dlatego zdecydowali się na adopcje siedmioletniego chłopca z Nigerii." - adopcję.
"Niestety już nie doczekają pozytywnego rozpatrzenia ich wniosku [...]" - Nie doczekają się już, niestety, pozytywnego rozpatrzenia ich wniosku.
"Codziennym elementem przyrody stał się, skuwający jezioro i glebę, mróz." - oba przecinki są niepotrzebne.
"Rano, niczego nieświadomi, zaspani uczniowie łapali różne śmieszne pozy w szaleńczej próbie odzyskania równowagi na szkolnym lodowisku [...]" - Rankiem niczego nieświadomi, zaspani uczniowie przybierali różne śmieszne pozy w szaleńczej [...]
"- Gdzie byłeś, zanim się spotkaliśmy?" - usuń przecinek.
"- Byłem życzyć chłopakom powodzenia" - Poszedłem życzyć chłopakom powodzenia.
 "[...] w której chwile później zniknął kafel, rzucony przez najmłodszą ścigającą." - chwilę; skasuj przecinek.
"Dziewczyna wpatrywała się w niespokojne gałęzie bijącej wierzby, rosnącej nieopodal." - [...] rosnącej nieopodal bijącej wierzby.
Rozdział czternasty
"[...] ale przez następny miesiąc chłopak musiałby opędzać się od jej oślizgłych macek, wyciąganych w jego kierunku." - [...] opędzać się od wyciąganych w jego kierunku oślizgłych macek."
"Obrzuciła Pottera pociągłym spojrzeniem [...]" - przeciągłym.
"Kiedy przyszła pora na ucztę, wszyscy ze zwierzęcym głodem w oczach, rzucili się do wyjścia z salonu." - usuń przecinek.
"W oddali dało się słyszeć grzmoty, zwiastujące nadchodzącą burzę." - niepotrzebny przecinek.
"[...] zobaczyła dwie postaci, wynurzające się z otworu, w którym były ukryte schody." - i znów niepotrzebnie postawiłaś przecinek.
"Nagle, koło dziewczyny wyrosła wysoka, czarna postać [...]" - wypad mi z tym przecinkiem.
"Dziewczynie zdało jej się, że jest dziwnie lekka [...]" - albo dziewczynie, albo jej.
Rozdział piętnasty
"Wśród nich możemy wyróżnić sług Tego Którego Imienia Niewolno Wymawiać." - sługi (odmiana TUTAJ). Ktoś, kto pisze opowiadanie związane z magicznym światem i to takie, w którym ważną rolę odgrywają siły ciemności, nie powinien robić takich błędów w pisowni tego eufemizmu. NIE WOLNO.
"Ciąg dalszy na stronie dwunastej. - Przekartkowała na wskazaną stronę i przeleciała tekst wzrokiem, nie znajdując konkretniejszych informacji." - powtórzenie. Poza tym, sformułowanie "przekartkować na stronę" brzmi jakoś dziwnie, zupełnie nienaturalnie.
"Ponadto, Minister udawał, że co tydzień łapią [...]" - tutaj przecinek wydaje mi się zbędny.
"Dziewczyna, niezaglądając do działu sportowego [...]" - nie zaglądając. "Nie" z bezokolicznikami piszemy oddzielnie.
"[...] dokładnie tak samo wyglądające, jak te, które zostały opisane w podręczniku." - [...] wyglądające dokładnie tak samo jak te opisane w podręczniku.
"Eliksir pachniał sosnowym igliwiem, zmieszanym z morską bryzą." - bez przecinka.
"Gdzieniegdzie dało się dostrzec zakochane pary, korzystające z jej uroków." - usuń przecinek.
"Gryfonka życiu nie słyszała lepszego żartu." - Gryfonka w życiu nie słyszała lepszego żartu.
"Skryty w głębi Dracona potwór, ożył i wbrew woli Ślizgona zaczął powoli go opanowywać." - wszystkie przecinki nie są tam, gdzie być powinny. "Skryty w głębi Dracona potwór ożył i, wbrew woli Ślizgona, zaczął powoli go opanowywać."
"Pokusa, tkwiącego w jego ciele demona, była tak silna, że trudno było jej nie ulec." - oba przecinki do usunięcia.
"Cierpienie wypełniające jego ciało, zmalało, lecz nie ustało." - usuń przecinek.
"Dziewczyna nie wiedziała, o co chodzi." - dopisz przecinek.
"Wyglądał zupełnie tak, jak wtedy, kiedy Brygada [...]" - niepotrzebny przecinek.
Rozdział szesnasty
"[...] którzy z niecierpliwością wypatrywali przejazdu powozów, zaprzężonych w testrale." - zbędny przecinek.
"[...] lecz Granger pozostawała obojętna ich dowcipom." - obojętna na ich dowcipy?
"Jej duże, wieczne wytrzeszczone oczy obmiatały wnętrze powozu." - z kurzu obmiatały, jak rozumiem. Poprawnie napisane słówko brzmi, ni mniej ni więcej, "omiatały".
"Podała im dwa ruloniki, związane różową wstążką i zniknęła na korytarzu." - niepotrzebny przecinek.
"Potter spojrzał na niego i z przerażeniem odkrył, że oczy nauczyciela tempo wpatrują się w sufit [...]" - TĘPO. Ugh, znienawidzony przeze mnie błąd...
"Sprawiał wrażenie wystraszonego i przerażonego tak, jak wtedy, kiedy wszedł do gniazda ogromnych akromantul." - wystraszony i przerażony - na jedno wychodzi, więc nie potrzebujemy tutaj obu tych przymiotników; Przecinki: "[...] przerażonego, tak jak wtedy, kiedy wszedł do [...]"; posiłkując się odmianą słowa "tarantula" doszłam do wniosku, że, choć forma "ogromnych tarantul" jest poprawna, to jednak lepiej brzmiałoby "ogromnych tarantuli". Co do tego nie zmuszam - pozostawiam to do Twojego wyboru.
Rozdział siedemnasty
"powiedziała osoba, nazwana Lucjuszem." - niepotrzebny przecinek.
"Tętent drobnych stópek zaszeleścił na schodach [...]" - tętent nie może szeleścić.
"Po sześciu miesiącach w Azkabanie też być tak mówiła." - byś.
"Dziewczyna wywnioskowała, że kobieta wykorzystała ruchliwość kręgów szyjnych, aby odpowiedzieć na zadane jej pytanie." - w tej jakże kwiecistej metaforze autorka chciała powiedzieć, że babka pokręciła głową. To sformułowanie, wybacz, brzmi aż śmiesznie.
"Przeszył ją, bijący od niego ziąb." - usuń przecinek.
"Odczuwana męka, nie pozwalała Hermionie na inne myśli." - niepotrzebny przecinek.

Zbyt wiele ich było, by móc to zlekceważyć. Tekst porcjowałaś na w miarę krótkie rozdziały, więc w każdym z nich znalazło się błędów niemało. Wniosek? Beta potrzebna od zaraz.
(4/10)

Ramki:
Główna - odnośnik na stronę główną.
Spis treści - lista odcinków.
O blogu - informacje o blogu. Osobiście wrzuciłabym ten krótki akapit ("Dróg jest wiele, każda gdzieś się kończy [...]") na samą górę, Muzykę natomiast umieścić pod "Miejscem akcji".
Błąd: "Draco Malfoy, dokonując wyboru między miłością a życiem, nie decyduje tylko o swoim losie." - dopisz wyróżniony przecinek.
O autorce - słów parę o Illuminacie.
Haczyki - linki, buttony. Jest ład i porządek, więc jestem zadowolona. Aha, jeszcze ładna nazwa.
Zeszyt - bardzo podoba mi się nazwa dla Spamownika.
Liebster Award - dużo miałaś nominacji, to i się nie dziwię, że zrobiłaś oddzielną dla nich stronę.
Ogółem rzecz biorąc, jestem zadowolona z zawartości podstron.
(6,5/7)

Dodatkowe punkty:
Bonusa nie będzie.
(0/3)

***
Sumujemy i... 45,5 punkta, ocena dostateczna.
Cóż mam powiedzieć? Blog wymaga ustawicznej pracy. Oczywiście widać już pierwsze efekty, styl z czasem zdecydowanie się poprawił, a i słownictwo ubogaciło. Dalsza praca kluczem do sukcesu. I polecam zapoznać się bliżej z zasadami Pana Przecinka, bo miewasz z nim problemy.
Pozdrawiam!

9 komentarzy:

  1. Oto jestem, aby skomentować ocenę i się wytłumaczyć :)

    Adres. Zastanawiałam się nad wersją "wężowa miłość" po angielsku, lecz ostatecznie zostałam przy polskim.

    Wygląd. Jak widać, staram się, by wszystko na moim blogu było moje. Cóż... umiejętności graficznych nie mam zbyt wielkich.
    Nie wykluczam, że takie postępowanie (nie zamawianie szablonu w szabloniarni, robienie wszystkiego na własną rękę) zabija pierwsze wrażenie.
    Kursor nie komponuje się z tłem, ponieważ komu chciałoby się machać myszką, żeby znaleźć kursor? W tym wypadku kontrast był zamierzony.
    Rybki. Owszem, nie są potrzebne, ale umieściłam je na samym dole, żeby nie absorbowały czytelników. Prawdę mówiąc, są one takim małym kaprysem autorki. Pewnie wyda się to dziwne, ale lubię patrzeć, jak toczą zaciekłą walkę o pokarm, który im wrzucam.

    Przyznam, że na samym początku (również trochę później) pisałam to opowiadanie tak "z rękawa". Nie zastanawiałam się nad dalszymi losami bohaterów, nie myślałam o rozwinięciu akcji. Faktycznie, skupiłam się tylko na Hermionie i Draco, bo nie obchodziło mnie to, co dzieje się z innymi postaciami. Nie poświęcałam też odpowiedniej ilości czasu na jeden odcinek.
    Teraz staram się, aby każdy tekst dojrzał i w mojej głowie, i na papierze (elektronicznym papierze, ale co tam :D).
    Postacie epizodyczne, drugoplanowe? Są (i nie myślę tu o Pansy, Harrym lub Weasleyach). Luna, Neville, Slughorn, Snape, Belllatriks et cetera... Właściwie nigdy mi nie zarzucono, że w opowiadaniu panuje niedobór bohaterów. Raz nawet spotkałam się ze stwierdzeniem, że jest ich bardzo dużo.

    Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że opisów emocji, uczuć, wyglądu lub wystroju nie brakuje (no, może poza pierwszymi rozdziałami).
    Na błoniach nie dzieje wiele, ale są one opisane - chociażby trzeci akapit dwunastego rozdziału o nich mówi.

    Blondyn z ciemnymi rzęsami? Nie widziałaś? Serio? Nie każdy blondyn to świński blondyn, że jest cały blond, blond i jeszcze różowy na twarzy.
    Mam koleżankę, która jest szatynką i ma rude rzęsy. Jak widać, wybryki natury się zdarzają.

    Zastanawiam się, z jakim fickiem skojarzył ci się list z rozdziału dwunastego? Przyznam szczerze, że na czytanie ff (i ogólnie opowiadań na blogach) mam mało czasu, więc nie potrafię się domyśleć, czyje opowiadanie masz na myśli.

    Jeej... Wiem, że przecinki to moja słaba strona, ale cały czas pracuję nad tym ;)

    Widzę, że nieco się zbulwersowałaś, oceniając mojego bloga ;D

    Twoje słowa zapadły mi w pamięci i zmotywowały do dalszego tworzenia ;)
    Naprawdę dziękuję za czas, który mi poświęciłaś. Postaram się go nie zmarnować i wykorzystać to, co napisałaś.
    Pozdrawiam,
    Illuminata

    PS Przepraszam za chaos w tej wypowiedzi, ale piszę na szybko, bo nauka wzywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzież tam ja się zbulwersowałam? Toż ja tak zawsze xd
      Co do kursora - masz rację, że nie powinien być dokładnie tego koloru, co reszta szablonu, ale ta jego zieleń wydała mi się tutaj jakoś nie na miejscu.
      Pisząc o niedoborze postaci drugoplanowych myślałam o tych pierwszych rozdziałach, gdzie, jak zresztą sama wspomniałaś, jeszcze nie myślałaś o rozwinięciu akcji, więc i tych bohaterów nam nie przybliżyłaś.
      Fakt, co do blondu i ciemnych rzęs... usunę to zdanie i zapomnijmy o nich. Wygłupiłam się i już (nie pierwszy raz :D)
      Opisy. Tak, opisów emocji jest jak w sam raz w tych najnowszych rozdziałach. Opisy wnętrz - jak sama mówiłam - są, ale niekoniecznie tu mowa o Hogwarcie. I racja, ten jeden opis w dwunastym rozdziale popełniłaś, jednak to jednak znikoma liczba jak na kilkanaście rozdziałów, prawda?
      A właśnie jeśli o wygląd postaci chodzi, to o Hermi coś wiadomo, ładnie opisałaś Voldiego i jeszcze Bellatriks coś się skapnęło. Oprócz tego coś z Dracona i raz rozwiane włosy Rona, aha, i Slughorn jeszcze. Wszystko w tych nowszych rozdziałach. Więc, jak sama widzisz, krytyka obejmuje przede wszystkim pierwsze, jak sama dobrze wiesz, nie do końca udane posty.
      List? Wiesz, istnieje prawdopodobieństwo, że po prostu wtargnęłam na Twojego bloga kilka miesięcy temu i go przeczytałam, bo gdyby to było w jakimś innym ficku, na pewno bym znalazła. A Google milczy.

      Usuń
    2. *zapomnijmy o nim.
      Czemu ja zawsze napiszę, zanim pomyślę? o.O

      Usuń
    3. Teraz zajęłam się poprawianiem błędów i widzę, że jeszcze z czegoś muszę się wytłumaczyć :D Imiesłowy. No tak, to moja wielka miłość, której nie potrafię stłumić ;)

      Niektóre przecinki miałam powstawiane w dobrym miejscu, lecz na jednej ocenialni (która zakończyła swoją działalność po pierwszej ocenie) powiedziano mi, że są one w złych miejscach. Ślepo wierząc w nieomylność oceniającej poprawiłam owe błędy.

      Usuń
  2. Witam.
    Jestem pierwsza w Twojej kolejce. Zauważyłam to dopiero teraz, a wczoraj zmieniłam szablon. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szczęście - jeszcze nie zajęłam się oceną :) także nie ma problemu.

      Usuń
    2. Uf, dziękuję za szybką odpowiedź ^_^

      Usuń
  3. Widzę, że każdy ma zapał do ocen ._. To jest straszne... Musimy się wziąć do życia czy coś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam ostatnio urwanie głowy, ale nic się nie martw - wszystko wskazuje na to, że w tym miesiącu popełnię jeszcze przynajmniej jedną ocenę ^^

      Usuń

Obserwatorzy