niedziela, 25 listopada 2012

[148] lubie-jak-klamiesz



Moja pierwsza ocena, ale mam stracha ^^

Autor: panienka Huczuhucz
Oceniająca: Minnie

Pierwsze wrażenie:

            Adres nic mi nie powiedział, naprawdę. No, może zaczęłam podejrzewać, że główny bohater/ka ma trochę spaczoną psychikę, bo w końcu, kto lubi kłamstwa? A potem pomyślałam… No tak! To na pewno coś o Lily i Severusie (nawet nie wiecie, ile tego teraz jest). Albo ewentualnie o Voldemorcie i jego ślicznej, nieco morderczej dziewczynie. Ale nie, jestem mile zaskoczona.
            Napis na belce sprawił, że obudziłam śmiechem psa. Naprawdę, świetny ;). Mam jednak jedno zastrzeżenie: czy Baśka to autorka tych słów? Czy może jest to ich adresat? Nie jestem pewna, bowiem oddzieliłaś to imię przecinkiem, więc trudno się zorientować. W każdym razie może to być jeden z wielu moich dziwnych dylematów.
            Blog się załadował akurat wtedy, kiedy usiadłam z kubkiem gorącego kakao. O dziwo, od razu poznałam, że to One Direction (o dziwo dlatego, że nigdy nie słuchałam, nie widziałam, ani nie robiłam nic innego z tym zespołem – jakkolwiek dziwnie to brzmi). W pierwszym momencie napis wydał mi się nieco nieczytelny. To znaczy, miałam wrażenie, że jest on taki… Zbity, w całości razem, a słowo one zlewa się z direction.  Co do zdjęcia: ot, takie miłe, skaczące chłopaki. Nie mam nic do tego zespołu, więc póki co jestem pozytywnie nastawiona.
(6/8)

Wygląd:

            Co nieco napisałam już wyżej, ale teraz wypowiem się dokładniej. Jako czynna szabloniarka, jakąś tam wiedzę mam ;).
            Po pierwsze, szablon jest bardzo schludny, estetyczny i przejrzysty. Od razu mogę stwierdzić, że tu są posty, tam wszystkie informacje, jest po prostu dobrze. Czasami mam tak, że wchodzę na bloga, a tam: bałagan jak u mnie w pokoju. Jedne linki są tam, drugie na dole, trzecie jeszcze gdzie indziej, a w całej tej zawierusze małe, smutne posty. Smutne, bo czują się niepotrzebne. Niepotrzebne, bo w informacjach o blogu zawarta jest cała fabuła. A to później.
            Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, jak patrzę na twój szablon, to niebo. Jest tak biało i tak radośnie, że aż serce rośnie (a Minnie zaczyna pisać do rymu). Nie bierz mnie za jakąś stukniętą, ale naprawdę: dobrze się u ciebie czuję. Miło, przyjemnie.
            Czcionka czarna, odcina się na białym, jest idealnie czytelna. Linki różowe, ciekawy dodatek kolorystyczny, dobrze, że nie czarne, bo bym umarła. Jeśli wszystkie czcionki są ciemne, to brakuje jakiejś różnorodności, czegoś, co przyciągnęły uwagę. Nic dodać, nic ująć.
            Ogólny wygląd jest taki, że bardzo mi się podoba. Jest jasno, przejrzyście, wszystko ma swoje miejsce, posty są wyraźnie oddzielone od reszty. Zasłużone:
(10/10)

Treść:

            Już od początku czułam, że z tym będzie problem. Świat przedstawiony: niby w porządku, ale… Czy my znamy dokładny czas akcji? Nie za bardzo, oprócz tego, że jest zima, co wynika z pierwszego akapitu prologu. Mimo to podejrzewam, a raczej jestem prawie pewna, że są to czasy z tego wieku, z tego dziesięciolecia, stawiałabym na rok 2011. Miejsce akcji jednak pięknie; wiadomo, co, jak i gdzie, czytelnik doskonale może się zorientować, że najpierw Polska, później Anglia i Londyn. Cudownie.
            Bohaterowie są barwni i ciekawi. Uwielbiam postać nieco ciamajdowatej przyjaciółki Uli, Basię. Jest ona zabawna, za każdym razem mnie rozśmiesza, a jej zauroczenie Johnny’m jest urocze. Zresztą, Ula też powoduje u mnie śmiech. Nowi przyjaciele dziewczyny, że tak powiem, są nieco nierozgarnięci. Ale jednej rzeczy w twoim opowiadaniu nie ścierpię. Przekleństwa. Oczywiście, są one dopuszczalne, czasami nawet dobre, ponieważ potrafią zamienić każdy tekst w zabawny. Wiadomo jednak, że co za dużo, to nie zdrowo. W paru momentach miałam wrażenie, że nieco przesadziłaś. Ula i Baśka przeklinają notorycznie, parafrazując emilyanne: używają nowych zasad kurwo-interpunkycjnych. Rozumiem, to studentki, na dodatek z Polski, ale jakieś granice muszą być, a ich przekroczenie może okazać się bardzo niemiłe, głównie dla czytelników, a co za tym idzie: dla ciebie również. W ogóle mam ostatnio wrażenie, że ludzie w moim wieku, ewentualnie starsi albo młodsi, uważają przeklinanie za objaw dojrzałości i dorosłości. Nie wiem, może wynieśli to z domu albo nauczyli od znajomych. W każdym razie moim zdaniem jest infantylne zachowanie, gorszące ludzi dookoła i sprawiające uciechę dzieciakom z osiedla. Pozwól, że cię zacytuję, droga Huczuhucz:
(…) - Kurwa jego niewyruchana! - wrzasnęłam o życie, przeszczepami starając się namierzyć nos. - Kto tu, cholera jasna, położył tę jebaną w panele podłogę?! (…)
            Przy tym zdaniu o mało nie wyplułam serca. Takie miłe zdanie na przywitanie dnia, prawda?
(…) - Py-tam grze-cznie kur-wa, gdzie żeś kur-wa zos-ta-wi-ła Ma-li-ka, więc mi grzecz-nie kur-wa od-po-wiedz, bo ci kurwa nóż-ki z dup-ci po-wy-ry-wam. (…)
            Nie ma to, jak dżentelmen. Ten Liam jest niezwykle kulturalny. Po prostu marzenie każdej kobiety, żeby w jednym zdaniu do niej skierowanym użyć słowa kurwa 4 razy, no i zagrozić wyrwaniem nóg z dupci. Pierwsza klasa.
            Przez wszystkie trzy rozdziały miałam wrażenie, że silisz się na bycie superfajną poprzez to przeklinanie właśnie. W moim odczuciu, wyglądało to raczej na krzykactwo i żałosną próbę bycia dorosłym, choć trudno mi się wypowiedzieć – podejrzewam, że jestem młodsza od ciebie. W kwestii bohaterów mam jedną radę: unikaj tylu przekleństw. To na początku wydaje się być śmieszne i dojrzałe, ale na dłuższą metę robi się to męczące, przereklamowane i nieco nudne. Aha, jeszcze jedno, chyba omyliłaś imię jednego bohatera. Z tego, co pokazuje mi Google, to mamy ZAYNA Malika, a nie Zyana. Chyba że to celowy zabieg? ;)
            W twoim opowiadaniu pojawiły się chyba trzy wątki, o ile dobrze liczę… Po pierwsze, pobyt dziewczyn u ojca Baśki w Anglii. Po drugie, zauroczenie Baśki Johnny’m. Po trzecie, znajomość Uli z Zaynem i Liamem. To dopiero początek opowiadania, więc wierzę, że rozkręcisz się na dobre, rozbudujesz wątek miłości Basi i Johnny’ego, a może wymyślisz coś dla taty Adama? Kto cię tam wie ;)
            Dobra, lecimy dalej. Oprócz tego przeklinania, to twój styl jest naprawdę dobry. Używasz ciekawych sformułowań, nie brak ci wiedzy. Bodajże w pierwszym rozdziale trafiłam na ciekawe nawiązanie do historii. Wiesz już, które :)? Tak, masz rację: Moje wstawanie z łóżka bliższe jest atakowi na Pearl Harbor - rozmemłane ciało identycznie jak japońskie myśliwce sabotażuje posadzkę, choć niestety w tym przypadku jedynie ja na tym cierpię.
            Brakuje mi tylko opisów. Jestem ciekawa ojca Baśki, Johnny’ego, jego rodziców, pokoju Ulki, jej i Baśki mieszkania w Krakowie. Takie fragmenty nie muszą być długie, wystarczy parę zdań. Bez nich musimy się wszystkiego domyślać, dosłownie błądzić. O tacie Baśki wspomniałaś tyle, że jest postawny, ma jakieś czterdzieści pięć lat, no i siwieje. Mało. Dodatkowo chcę wiedzieć wszystko o Johnnym: włosy, oczy, budowa ciała, uśmiech czy jego brak, wyraz twarzy. Nie napisałaś nawet, jak się zachowywał! A szkoda, bo można by z niego zrobić ciekawą postać.
            Czy twoje opowiadanie jest oryginalne? Pod pewnymi względami tak, pod innymi – nie. Po pierwsze nie lubisz One Direction; gdy to przeczytałam, przez chwilę nie mogłam uwierzyć. W prawdzie można pisać opowiadanie o kimś, kogo się nie trawi, ale… Po co? Mimo to, naprawdę podoba mi się pomysł na stworzenie czegoś o tych chłopakach, z tym że przedstawiasz ich w zupełnie inny sposób: jako hulaków lubiących pić. Ciekawe, nie powiem. Z drugiej strony, opowiadań o One Direction jest teraz od groma. Te fanki się wylęgły jak grzyby po deszczu.
            Ogólnie jest dobrze. Piszesz poprawnie, a wszystkie błędy znajdziesz poniżej. Twoje opowiadanie jest ciekawe, wciąga i – co ważne – naprawdę bawi. Mimo to musisz zapanować nad przekleństwami. Mowa potoczna może okazać się bardzo zdradliwa. Dobrze, że twoi bohaterowie są różnorodni: każdy ma coś niepowtarzalnego, ale chcę więcej opisów.
(28/35)

Błędy:

Prolog

Ziewając rozdzierająco dla spotęgowania efektu menela spod Żabki, wpełzłam do kuchni, od razu zabierając się za robienie mocnej, ożywczej kawy. Kawy niestety nie było (…)
Zastanawiam się, jak Ula mogła zabrać się do robienia kawy, jeśli jej nie było. Moim zdaniem lepiej by brzmiało, gdybyś napisała: (…) wpełzłam do kuchni z zamiarem zrobienia mocnej, ożywczej kawy.
- Ulka, do chuja ciężkiego!  - oczywiście nie łaska pomóc wstać poszkodowanej. Lepiej powydzierać mordkę. -  Zabić mnie chcesz?!
To nie kontynuacja wypowiedzi, więc dużą literą to oczywiście.
Robiła okropną minkę, jakbym jej dopiero co psa kapciem zabiła i wgapiała się we mnie jak ciele w malowane wrota.
okropną minkę. I nie wiem, może się mylę, ale nie pasuje mi tu użycie tego frazeologizmu, bowiem patrzeć jak cielę na malowane wrota znaczy tyle, co patrzeć bezmyślnie, tępym wzrokiem. Czy Baśka naprawdę próbuje ubłagać czy przeprosić Ulę bezmyślnym i tępym spojrzeniem? No nie wiem…
Prosić Cię o coś, to jak grochem o ścianę i chujem w nos!
W opowiadaniach, szczególnie w dialogach nieoficjalnych, zwroty grzecznościowe zapisujemy małą literą. Tych pisanych dużą używamy w listach i pismach oficjalnych.
- Ulkaaaaa. Wiesz przecież, że ja mam sklerozę… - zaczęła miętosić brzeg koszulki, którą miała na sobie.
Jeśli narracja nie odnosi się do wypowiedzi bohatera, czasownik następujący po wypowiedzi, piszemy dużą literą, czyli:  Ulkaaaaa. Wiesz przecież, że ja mam sklerozę… - Zaczęła miętosić brzeg koszulki, którą miała na sobie.
Ulka, ja jestem za młoda żeby umierać!
Zgubiłaś przecinek przed żeby.
Tak się cieszę, że Cię widzę!
Zwroty grzecznościowe w opowiadaniach piszemy małą literą.

Rozdział 1
Pan wybaczy, ale niepełnosprytnymi dziećmi zajmować się nie będę - na drugie mam Antonina, nie Caritas.

Moje wstawanie z łóżka bliższe jest atakowi na Pearl Harbor - rozmemłane ciało identycznie jak japońskie myśliwce sabotażuje posadzkę, choć niestety w tym przypadku jedynie ja na tym cierpię.
Sabotuje, mówi się: sabotować, a nie sabotażować.
 - Mamusia Cię kulturki nie nauczyła?!
Po raz kolejny błąd przy zwrocie grzecznościowym. Małą literą, proszę!
 - Może by tak trochę ciszej, bo wyjdę przez Ciebie na niekulturalną przed Johnnym!
Zwroty grzecznościowe w opowiadaniu piszemy małą literą.
 - Zrobić Ci naleśniki, Uleńko?
Wiesz, o co mi chodzi? ;)
Jak na przyzwoitego człowieka przystało szłam sobie środeczkiem alejki, ze słuchawkami w uszach, opatulona szalikiem niczym mumia i starałam się nie kurwić na przejmujące zimno, wkradające się pod kurtkę.
Trochę poprzestawiałaś przecinki: Jak na przyzwoitego człowieka przystało, szłam sobie środeczkiem alejki, ze słuchawkami w uszach (…)
Chwilami na prawdę zastanawiałam się, co moja matka jadła podczas ciąży, że tak mi na mózg siadło.
Naprawdę.
 - Aaaaa tyyy... tochto - wyartykułował, podnosząc się do siadu i posłał mi firmowy uśmiech numer pięć.
Myślę, że dobrze by było zostać przy tych imiesłowach przysłówkowych. (…) wyartykułował, podnosząc się do siadu i posyłając mi firmowy uśmiech numer pięć.
Brunet znów otworzył mordkę żeby zabłysnąć wątpliwym intelektem (…)
Zgubiłaś przecinek przed żeby.

Rozdział 2
Nie chcę mieć nic wspólnego z waszą wioską Smerfów - od zawsze wolałam Hatifnatów!

Miałam diaboliczny plan polezienia gdziekolwiek, bo przecież Mailk nie mógł ujść w tym stanie więcej niż kilkunastu metrów (…)
Literówka. Malik.
Co się robi w sytuacjach, kiedy ktoś drze się na Ciebie i tym razem faktycznie z twojej winy?
A to ciekawe. Raz masz zwrot grzecznościowy, a potem nie. Oczywiście, dryga wersja jest prawidłowa :).
 - A pan to do kogo? - by dopełnić efektu dziecka z Per Cordy posłałam mu firmowy szczękościsk numer 666.
Dużą literą, proszę. Dlaczego, pisałam już wcześniej.
Oczywiście musiałam przyrąbać palcem w ostatni schód, bo jakżeby tak przeżyć dzień bez samookaleczenia.
Panie Boże i wszyscy święci. SCHÓD. Ula to się chyba uderzyła w mózg. Albo Huczuhucz. Nie mówi się schód! Ewentualnie stopień. A się zbulwersowałam.
- Przyszłam Ci wpierdolić (…)
Wiesz, co?
To bezdomni dokarmialiby Ciebie.
Zwroty grzecznościowe w opowiadaniach piszemy małą literą.

Trochę błędów jest, prawda?
(5/10)

Ramki:

            Są aktualne informacje dla czytelników (łobwieszczam!), są stałe informacje dla czytelników (z czym to się je), są trzy ciekawe zakładki, które mają niby długie nazwy, a bardzo proste do odszyfrowania.
1) Każdy teatrzyk ma jakąś-tam obsadę.Bohaterowie są opisani w ciekawy sposób, rzadko można się z czymś takim spotkać.
2) Każdy blogger ma swoje zabaweczki. – Linki, sznureczki, każdy nazywa podobnie. U ciebie – oryginalnie. Podoba mi się :)/
3) Każde badziewie ma jakiegoś autora. – Kilka informacji o tobie. Dobrze wiedzieć, z kim ma się do czynienia ;).
Nie podoba mi się archiwum. Jest niewygodne, musisz szukać początku postu. Zamieniłabym je na prostą szeroką listę. Jeśli nie wiesz, jak ją zrobić, to zapraszam na bloga Elfaby: by-elfaba.blogspot.com (lokowanie produktu ;])
Statystyka jest, dla jednych dobrze, dla innych źle, mi to obojętne. Przeważnie sama ją posiadam, więc się nie czepiam. Obserwatorzy to norma.
            Ładnie, tylko to archiwum mi przeszkadza.
(6/7)

Punkty dodatkowe:

            Przyznam jeden, bo twoje opowiadanie mnie zaciekawiło i z pewnością poczytam więcej, jak tylko opublikujesz.
(1/3)


Razem zebrałaś 56 punktów, co daje ci ocenę dobrą. Gratuluję :). Jak wspominałam, musisz choć spróbować zapanować nad przekleństwami oraz mową potoczną. Przypomnij sobie zasady stawiania przecinków. Zwroty grzecznościowe – także do powtórzenia :).

6 komentarzy:

  1. o wiele lepiej niż poprzedniczka !

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za powiadomienie, Moire. W takim razie chciałabym się przenieść do kolejki Minnie. Z góry dzięki i pozdrawiam [http://biblioteka-wyobrazni.blogspot.co.uk/]

    OdpowiedzUsuń
  3. bo zawsze lepiej przyklepać żenującą ocenę nową ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasami lepiej nie pisać żenujących komentarzy. :)

      Usuń
  4. Przyznam, że mnie bardzo miło zaskoczyłaś oceną. Tylko mogłaś się trochę bardziej rozpisać o fabule, stylu. Tak tego mi brakowała, choć napisałaś coś o tym, następnym razem prosiłabym o więcej, wtedy do treści nie będzie żadnych uwag.
    Następna sprawa - staraj się unikać emitonek, one są źle odbierane w ocenie, naprawdę. Wiem, że czasem ciężko jest się powstrzymać, bo sama czasem tak mam, ale próbuj, oczywiście jedna nic nikomu nie zrobi, ale u Ciebie było ich więcej.
    Jestem z Ciebie zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chryste Panie i Wszyscy Święci, nie wiem, gdzie oczy podziać! Popisałam się "poprawnom polszczyznom", nie ma co. Słowo daję, nie spodziewałam się tylu błędów. Oczywiście bardzo dziękuję, że je wypisałaś - poprawię je w najbliższym czasie.
    Co do napisu w belce: w zamyśle były to wypowiedziane przez Ulkę słowa, kierowane oczywiście do Baśki. Nie chciałam jednak umieszczać tego w cudzysłowie, bo mi to źle wyglądało. Mój błąd, prawdopodobnie i to powinnam naprawić.
    Pochwałą szablonu jestem zdziwiona. Byłam pewna, że tu odejmiesz mi punkty za tę cukierkowość. Cieszę się jednak, że uważasz go za schludny - nie jestem niestety utalentowana graficznie, a że mnie również drażnią bezładne blogi, postarałam się, by choć jako-tako się to wszystko prezentowało.
    W kwestii przekleństw: no cóż... Zdaję sobie sprawę z tego, że na razie może to odrzucać, bo istotnie opowiadanie naszpikowane jest "kurwami". Niemniej jednak jest to zabieg celowy i tego, niestety, nie poprawię.
    Powrócę jeszcze do poprawności tekstu: przed opublikowaniem każdego rozdziału, wgląd ma moja dobra znajoma, ja sama czytam go kilka razy, ale niestety wszystkiego wyłapać się nie da (jak chociażby tej literówki). Zwroty grzecznościowe każdorazowo pisane są z dużej litery, bo tak już mam w zwyczaju - ukazuję przez to szacunek do rozmówcy, aczkolwiek w tym przypadku stanowi to byt drażniący kontrast z rynsztokowym słownictwem bohaterów. To również poprawię. O wielkich literach po zdaniach dialogowych czytałam i pytałam polonistki, ale niestety nie byłam w stanie ustalić, jaka jest zasada. Teraz będę wiedzieć.
    Opisy postaram się wzbogacić. Nie było ich z tej prostej przyczyny, że ja za takowymi nie przepadam - odwracają one naszą uwagę od tego, co istotne w opowiadania. Ale skoro ktoś kompetentny zwrócił mi na to uwagę, pewnie powinnam to przemyśleć.
    Za ocenę bardzo dziękuję. Twoje rady na pewno wezmę pod uwagę, gdy będę pisać kolejny rozdział, jednak nie obiecuję, ze zastosuję się do wszystkich.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy